Więc idzie do selcji medycznej.
-To było ostrzeżenie. Drugiego nie będzie.

-D-dobrze... R-Rozumiem.

//Raczej masz spalone struny głosowe, więc...

// Magia,a nie, nie ten pbf. Dobra, czekamy na Zyga?//

/NNom. Generalnie niech Zyg naosze, co u Bena jest do naprawy. Znaczy się, nie nadaje się już do użytku. Prócz skóry. To raczej jest już nie do naprawienia.

Po wstępnych oględzinach.

-Wypalona skóra, brak nóg, siniak pod okiem, brak oka, spalone włosy... Raczej dzieci pan nie będzie miał.

// To w końcu ma te wypalone struny głosowe czy nie?//
Ben się nie odzywal, po prostu wpatrywał się w swojego mistrza.

//Wstępnych, nie badał wszystkiego.//

-Ciekawe skąd siniak. Sprawdzić go dokładnie, chcę mieć pełen wykaz obrażeń.

Lekarz zabrał Bena. Po pół godzinie wrócił.
-Struny głosowe, przypalone, brak nóg, brak skóry, lewe oko spalone, włosy spalone, ręka zwęglona, druga tak samo. Nie obejdzie się bez mechanicznych części.

Pokazał mu to:
-Zrób co trzeba i włóż go w to. Nie chcę, by zginął. Jeszcze.

/./ O ch*j, fajna zbroja, skąd to wziąłeś?//

//Han zaprojektował tą zbroję dla siebie, na wszelki. A, i wpisałem w google zbroje sithów.

//A miał być składak z B1...//
-Spróbujemy, ale nic nie obiecuję.

//Spokojnie, bez danych z innego pliku ta zbroja jest porównywalna z zbroją Vadera. Ta prawdziwa, tą którą zaprojektował jest o kilka kategorii lepsza. Naprzemienne wartwy stopu phrik i specjalnego metalu odpornego na broń laserową, wyrzutnia rakiet na plecach, specjalne serwomotory sprawiałyby, żę byłby niezwykle szybki i silny, buty rakietowe, te jak miał Bane, miotach ognia w rękawie... Trochę tego jest.

Ben:
Zabrali cię do sali chirurgicznej. Będziesz operowany na żywca.
Han:
Słyszysz jak z głośników na ulicy leci marsz Konfederacji.

//Albo nawet jest gorsza, bez tych plików. Swoją drogą, właśnie sobie zdałem sprawę, że bracia Skinrey, a nawet ich siostra są wyżsi od Grievousa.

Idzie na trybuny przywódców.
-Gdzie jesteś smarku...

Cóż, pozostało czekać.

KrzyzBobr pisze:
Cóż, pozostało czekać.

//I wrzeszczeć w niebogłosy.

// Gdyby nie mały problem z strunami, to tak xD//

KrzyzBobr pisze:
// Gdyby nie mały problem z strunami, to tak xD//

//Anakin się darł, a nie miał.

// Ciiii...//

Han:

Ahsoka zaraz po tobie wchodzi. Widzisz jak wymaszerowują B1, z domów są wywieszane błękitno-białe flagi Konfederacji. Co kilkadziesiąt B1 są czołgi AAT i Rojownicy.
Ben:
Widzisz zbliżające się do ciebie maszyny, piecze cię cholernie.

-Czyż to nie jest piękne?

Han:
Telepatycznie:
-A wybuch będzie jeszcze lepszy.
Na niebie latają sępy i Hieny, wyżej widać Providence, Munificenty, desantowce... Ale najbardziej rzuca się w oczy Reek. Na ziemi idą B2, Spider-Droidy i Droidy taktyczne.

Telepatycznie.
-A, to ty... CZyli pewnie widziałaś Bena...

Wył z bólu, czekał na koniec operacji.

Han:
Ahsoka Telepatycznie:
-Byłam zbyt zajęta aby zamontować niespodziankę dla Dooku. Co najciekawsze, na statku znalazłam bomby, ktoś inny też je zamontował.
Ben:
Maszyny zaczęły operować.

Telepatycznie
-Zamonotwaa termodetonator typu A, tak?

Mimo to czekAł na koniec przy okazji wyjąc z bólu.

Ben:
Jeden z droidów zakleił ci usta.
Han:
Telepatycznie:
-Tak.

Han telepatycznie
-No to łupnie...

Telepatycznie:
-Tyle że połowy z nich nie ja zamontowałam.

Telepatycznie
-12+34=46 Matematyka.

Milczał, czekając na koniec operacji.

Han:
//Tak po Polskiemu można?
Ben:
Została ci w końcu założona maska.

Han
//Czyli siła wszystkich wybuchów się skumuluje.

Spróbował coś powiedziec:
-Uh... Gdzie jestem?

Han:
Dalej są komando-droidy, Stapy, admirałowie. Zostają wystrzelone fajerwerki.
Ben:
Nie masz zalepionych ust.
-Na Raxusie.

-A konkretniej? I co mam na głowie?

Patrzy na to obojętnie.

Ben:
-W szpitalu. To jest hełm podtrzymujący życie. Właśnie mija defilada.
Han:
Dooku podniósł rękę, wszystko się zatrzymało.
-Już kolejny rok, Konfederacja Niezależnych Systemów skutecznie zwalcza skorumpowaną Republikę!

-Uh... Cholera... Mogę wstać?

Popatrzył się na zebrany tłum.

Ben:
-Tak.
Han:
Widzisz tłum ludzi i nie ludzi, większość jest zadowolona, są jednak ludzie którym władza się nie podoba.
-Republika cały czas stawia opór przed nami, boją się stracić posad! Wygodnie im z korupcją! Wysyłają rzekomych strażników pokoju na wojnę oraz klony zamiast sami stanąć do walki!

Tylko skinął głową na tak.

-Udało nam się pozyskać sojuszników z Mandalory, Krwisty Rój który się odzielił od zdradzieckiej Watahy Śmierci.

Wstał i spojrzal na lekarza.
-Mogę już stąd wyjść? i... W jakim jestem stanie?

"Ciekawe, kto wierniejszy..."