Właściciel
- Jesteście pewne, że zabiłyście wszystkie? Jeden ocalały może za kilka dni sprowadzić na nas istną armię.
-Wszystkie, jakie widziałam.
Właściciel
Skinął głową i wrócił do odpoczynku, po chwili zasypiając. Chyba będzie trzeba sprowadzić do niego medyka przy okazji odbierania zapłaty za stado Duków...
Właściciel
Taaak... Cóż, czym się teraz zajmiesz? W końcu masz jeszcze nieco czasu, jaki można jakoś zagospodarować.
Mogła się jeszcze trochę rozejrzeć.
Właściciel
Wokół? Nic. Na horyzoncie za to dostrzegłaś jadącego w Waszym kierunku jeźdźca. Mógł to być oczywiście przypadek, w końcu obozowaliście blisko traktu, ale ostrożności nigdy za wiele, nie wiadomo kogo o tej porze może przywabić Wasze ognisko.
-Ktoś się zbliża. Konno.
Ściągnęła kuszę z pleców, ale nie uniosła jej do strzału.
Właściciel
Lulin również przygotowała się do ewentualnego starcia, w podobny sposób, aby nie prowokować przeciwników, a jeździec zbliżał się z każdą chwilą, teraz na pewno w Waszym kierunku.
- Jak myślisz, kto to? - zagadnęła Cię przyjaciółka, chcąc jakoś wypełnić Wam czas oczekiwania na konnego przybysza.
-Dwie opcje. Zwiadowca, lub zleceniodawca.
Właściciel
- Zwykły podróżnik? Kolejny najemnik? Prosty bandyta? - podsunęła kolejne opcje Lulin, nie będąc całkowicie przekonana co do tego, że są tylko dwie możliwe opcje.
-Nie mam obecnie czasu tłumaczyć ci Lulin, że twoje propozycje są podgrupami moich.
Właściciel
Wzruszyła ramionami, naburmuszona że znów traktujesz jej pomysły niczym własne. Cóż, przynajmniej siedzi cicho, więc dokładnie słychać tętent końskich kopyt na gościńcu, zbliżający się z każdą chwilą, zresztą jak jeździec i jego wierzchowiec.
No cóż, zaklęcie ogłuszające zawsze może być pożyteczne. Jednakże powinna zdążyć.
Właściciel
W końcu jeździec zbliżył się na tyle, aby znaleźć się w zasięgu Twojej Magii, wzroku i nie tylko. Był to mężczyzna w sile wieku, wysoki, dobrze zbudowany, ubrany w odzienie podróżnika, a więc proste, wytrzymałe i funkcjonalne rodzaje ubioru, między innymi buty do połowy łydki, płaszcz z kapturem, spodnie i koszulę. Miał też skórzany pas, a przy nim sakiewkę, sztylet i miecz długi. Kilkudniowy zarost na jego kwadratowej szczęce świadczył, że nie korzystał z uroków cywilizacji od minimum kilku dni.
- Bądźcie pozdrowione, kimkolwiek jesteście... Pozwolicie strudzonemu wędrowcowi odpocząć przy ognisku i wypasać konia?
Cenne źródło informacji, a na dodatek nie kryje się z uzbrojeniem, skoro widać broń poboczną. Popatrzyła się na towarzyszkę w celu pozwolenia jej na dodanie swojego zdania do tej sytuacji.
Właściciel
Jako iż zgodziła się, mężczyzna podszedł bliżej, dodając do swojego wyglądu kilka blizn na twarzy, od ledwo widocznych, przez całkiem świeże.
- Zwę się Galen Frith. - wyjaśnił, ogrzewając dłonie przy ognisku. - A Wy, piękne damy?
Właściciel
Gdy i Twoja towarzyszka przedstawiła się, skinął Wam uprzejmie głową po raz kolejny.
- Można wiedzieć, co robicie same w tej okolicy? - zagadnął po chwili milczenia i z jego strony, i z Waszej.
-Różne sprawy przyciągają różnych ludzi. Jednakże jeżeli nikt nie wie, o co chodzi, to chodzi o pieniądze, nieprawdaż?
Właściciel
Pokiwał głową, a widać po nim, że zrozumiał. Co prawda po chwili, a nie od razu, ale zrozumiał.
- Mógłbym powiedzieć to samo.
-Teraz pytanie, na czym się zarabia te pieniądze.
Właściciel
- W tych czasach niewielu ludzi lubi opuszczać bezpieczne zacisze domów... Jestem gońcem, posłem i kurierem do wynajęcia, okazjonalnie najemnikiem, choć wolę używać miecza w obronie, niż w ataku. - odparł mężczyzna, wskazując na swój oręż zwisający przy pasie. - A Wy?
Właściciel
Skinął głową i nie ciągnął tematu, widząc że nie należycie do zbytnio rozmownych osób.
Dobrze, że szybko się zorientował.
Właściciel
- Weselszą atmosferę widywałem na cmentarzach. - mruknął mężczyzna pod nosem, choć mogłyście go usłyszeć. Gdy to zrozumiał, dodał ze skąpym uśmiechem: - Zwłaszcza gdy Nekromanta wprosi się na pogrzeb.
-Znałam kiedyś pewnego Nekromantę. Słowo klucz tutaj to "znałam".
Właściciel
- Przynajmniej giną, robiąc to, co kochają. Też chciałbym tak umrzeć.
-Powiedziałabym, że twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, ale nie wypada atakować kogoś, kogo się przyjęło do ogniska. Także wszystko pozostaje jedynie w słowach.
Właściciel
- Choć spędzenie takiej uroczej nocy z równie pięknymi kobietami przy ognisku to dość miłe doświadczenie, to są rzeczy, które cenię bardziej i za które mógłbym umrzeć.
-Przykładowo dodatnia delta.
Właściciel
Spojrzał na Ciebie jakbyś właśnie przemówiła w języku Pradawnych, ale po chwili uznał, że nie warto odpowiadać i jedynie wzruszył ramionami.
- Nie jesteście zbytnio towarzyskie.
-Niektórym może się udzielać zmęczenie po dobrze wykonanej pracy.
Właściciel
- Macie na myśli to, podobno, nawiedzone zamczysko? - zapytał, wskazując na ruiny zamku hrabiego.
-Nie takie nawiedzione, jak ludzie gadają.
Właściciel
- To znaczy? - zapytał, ponownie okazując autentyczną ciekawość podczas rozmowy z Wami.
-Jeżeli byłby nawiedzony, to mieszkańców nie dałoby się zabić. Na szczęście te małe, zielone stworzenia są głupie.
Właściciel
Skinął głową i nie drążył tematu. Po kilkunastu minutach milczenia wstał i przeciągnął się, zabierając swojego konia.
- Choć mi Wasze towarzystwo było bardzo na rękę, to widzę, że Was moje zbytnio nie raduje, więc wrócę na trakt. Mimo wszystko dziękuję za odpoczynek, ogrzanie się przy ogniu i rozmowę. - powiedział, a po chwili wsiadł na siodło i udał się dalej drogą, aby wykonać zadanie, które mu powierzono.
No cóż, rozmowa dobra rzecz.
Właściciel
Niby tak, ale skoro macie ją już z głowy, to może pora na odpoczynek, aby rano być w pełni sił, żeby odebrać zapłatę?
Otóż to, powiadomiła przyjaciółkę, że weźmie pierwszą wartę.
Właściciel
Ta z zadowoleniem poszła spać, Ty zaś przez pierwszych kilka godzin nie doświadczyłaś nic szczególnego. Dopiero potem dostrzegłaś kilka postaci poruszających się jak cienie w szarówce poranka, które szybko i zwinnie kierowały się do ruin zamku.
No, to już coś. Spróbowała obudzić towarzyszy.
Właściciel
Udało Ci się. Lulin i Elf nie byli tym zbyt pocieszeni, najpewniej chętnie spaliby jeszcze kilka godzin, więc liczyli pewnie też na porządne wyjaśnienia, które motywowałyby Twoją decyzję.
Elf narzekać nie miał prawa, bo wcześniej stracił cholerniutki przytomność i pozostawił im całe zadanie do wykonania. Nie dając mu jednak wyjaśnień co do przebiegu misji powiedziała, co zauważyła.
-Kilka cieni, poruszających się zbyt podejrzanie i zbyt zgrabnie jak na wieśniaków, kierowali się do ruin zamku.
Właściciel
- Uważacie, że powinniśmy to sprawdzić? - zapytał Elf, chyba dość sceptycznie nastawiony.
-Wcześniej zatrzymał się przy nas pewien podróżnik. Podejrzany typ, starał się wypytać nas o jak najwięcej informacji. I żartował o Nekromantach, jeżeli ciebie to interesuje.
Właściciel
- Miłośnicy zwłok i ich pasjonaci... Ech, no dobrze. Sprawdzimy to. Lulin zostanie na straży obozowiska, we dwójkę powinniśmy dać sobie radę z tym, co się tam czai.