Ustawił kapustę i narysował kropkę.
-To będzie jeden z dziwniejszych rozkazów. Na 10 kroków od kapusty.
Właściciel
Niektórzy się śmiali, inni patrzyli na Ciebie jak na wariata, ale ostatecznie wykonali rozkazy.
-Łuki napiąć!!! A potem Pal w kapustę-prowizorycznie ukryl się za wozem.
Właściciel
Napięli łuki, wycelowali i.... większość strzał nie trafiła.
Prowadzi dalej treningi aż do północy.
Właściciel
Do północy tylko kilku ludzi stało na placu. Większość dawno zmyła się do łóżek.
-Panowie, gratuluję. Wytrwaliście najdłużej. Dla mnie jesteście najlepsi. Nagroda was nie ominie. Dodatkowy przydział piwa na głowę, znajcie dobrotliwość pana. A poza tym jutro macie wolne. Znaczy dzisiaj.
Właściciel
Żołnierze rozeszli się do swoich pokoi, tylko nieliczni poszli na wartę na murach lub przy bramie.
Właściciel
Następnego dnia obudziły Cię krzyki, wrzaski i wstrząsy.
-Jasna (Cenzura) W tej (cenzura) z (c) na (c0- ubierając zbroję, biorąc miecz i tarczę i wychodząc czy raczej wybiegając.
Właściciel
Na dziedzińcu trupy i krew, a poza tym ogień. Na murach również trupy Twoich ludzi. A za murami armia orków, centaurów, goblinów, cyklopów, a do tego balisty i katapulty ostrzeliwujące Twoje mury.
//... Musiałeś, no po prostu musiałeś.
Próbuje jakoś pomóc, walcząc chociaż.
-Skąd oni tutaj? To taka spokojna okolica.
Właściciel
- Najechali nas bez powodu, nie podali warunków. Nasze szanse są nikłe. Jak skończą ostrzał z katapult i balist pewnie zasypią nas strzałami i ruszą szturmem.
-Trzeba uciekać. To nie hańba, to szansa. No, chodźmy.- dał go na ramię i idzie.
Właściciel
- Jeśli wyjdziemy to nas zabiją! Zamek otoczony! Musimy wa... - wypowiedź przerwała celna strzała trafiając żołnierza prosto w głowę.
-A zatem walka. Jestem gotowy- przybył pod ścianę i czekał.
Właściciel
Brama dostawała coraz mocniej.
Gwizdnął przeciągle, przyszykował tarczę i miecz. Jest gotowy do walki na śmierć i życie.
-Zabiorę tylu, ilu się da. Bogowie, zlitujcie się nad mą duszą.
Właściciel
- W końcu brama puściła, a do zamku zaczęły włazić gobliny.
Zaczął z nimi walczyć, ale tak, by nie okrążyły go.
-Skąd żeście się wzieli?
Właściciel
- Z samego krańca Matki Ziemi! - ryknął ork, który właśnie wjechał do zamku na wielkim bawole.
-Miło mi poznać, ambasadorze. Wiem, że śmierć nademną wisi, ale powiedz, miłościwy panie, czemóż ten zamek? Nie wadziliśmy nikomu.
Właściciel
- Nie. Nie wadziliście. Ale Twoi ludzie zabili moich wysłanników. Nie mieli broni. Dałem im ultimatum. Nie wywiązaliście się. Teraz Ojciec Niebo i Matka Ziemia dadzą Wam zasłużoną karę, a Wasze ciała rozdziobią wrony!
-Ja żadnych posłów nie... Ja go zatłukę, zamorduję, zasieczę, łeb ukręcę., nogi z rzyci powyrywam, rozerwę na strzępy tą żmiję przeprzydłą. Mnie pół roku tutaj nie było, mój zarządca wszystko pilnował. A kiedyście posłów wysłali?
-Mnie nie osądzaj, yulko mego zarządcę. 2 tygodnie temu byłem z Mrocznej Puszczy. Nikogo nie spotkałem. Dogadajmy się i osądźmy tego zbrodniarza. Według naszego prawa winnym jest śmierci.
Właściciel
- Wszyscy musicie ponieść karę.
///Kuba, w następnym ruchu zabij moją postać.
-Wszyscy mają ponieść karę za zbrodnię jednego? Winny jest ten, kto uczynił a nie ten, kto nie mógł nic zrobić albo też nie zrobił.
Właściciel
- A więc tylko Ty możesz przeżyć...
Życie od nowa jest kuszącą propozycją, ale czy warto ryzykować?
-Panie, pozwól mi wziąć moje kosztowności i mego konia i odjadę stąd.
Za(c) najszybciej jak umie, pakuje wszystko wartościowego, wyprowadza konia na szczęście osiodłanego i w zbroi i pędi, jakby go ki wiatr gonił.
Właściciel
Tyle, że orkowie nie dali Ci odjechać....
Właściciel
- Nasz pan chce zamienić z Tobą kilka słów zanim odjedziesz.
Właściciel
- Tam. - wskazał na spory namiot z namalowanymi czaszkami.
-Dobrze- poszedł ledwo z obawami, wszedł do środka i ukłonił się mając hełm pod pachą- Tak?
Właściciel
Ork, który był dowódcą całej tej armii stał nad stołem i uważnie studiował mapę najbliższej okolicy.
-Chciał się pan ze mną widzieć?-zapytał i ukradkiem spoglądał na mapę.
Właściciel
Oderwał się od studiowania mapy i powiedział:
- Tak, chciałem. Powiedz... Jak dobrze znasz te okolice?
Pokazał kilka miejsc na mapie.
-Na północy są wężowe rozpadliny. Pełno w nich jadowitych węży. Na wschodzie są nieprzebyte bagna. Kilku moivh przyjaciół wsiąkło. Na południe jest jezioro łez. Na zachodzie jest pradawna puszcza. Ja się tutaj wychowałem.
Właściciel
- Proponuje Ci rolę mojego przewodnika i tłumacza.
-Istnieje kilka szlaków, o których tylko ja wiem...-zaczął drapać się po brodzie.
-Pod warunkiem, że zachowam herb, godności oraz mnie nie zabijecie, kiedy przestanę wam być potrzebny.
Właściciel
- Oczywiście. Ale musisz wiedzieć, że jeśli przejawisz choć najmniejszą oznakę zdrady to każę zabić Cię bardzo powoli i boleśnie.
Właściciel
- Najszybszą i najbezpieczniejszą drogę do Złotych Włości.