-To gówno już nie żyje.
Oddał broń.
Właściciel
- No i dobrze. Za tymi drzwiami jest reszta naszych, idziemy?
Właściciel
Wszyscy powoli weszli w długi korytarz
-Jak sytuacja u was?
Spytał się przez Omni-Klucz.
Właściciel
- Jakoś się trzymamy...
Korytarz kończył się sporym biurem. Byli tam już wszyscy, co do jednego. Tylko że każdy ranny. Mniej lub bardziej ale każdy
-Mamy już wszystkie dane? Jak tak to lepiej już się stąd zmywajmy...
Właściciel
- Raczej tak... Chociaż dobrze byłoby tu poczekać, popatrz
Wskazał okno. Zaczęła się straszna śnieżyca
- Śmigłowiec wleciał do hangaru a myśliwiec wrócił na pancernik
-Dobra.Chwilę odpocznijmy i niech Medycy poskładają siebie i innych do kupy.
Wysłał wiadomość do Dowództwa "Mamy już wszystkie dane,ale musimy przeczekać śnieżycę."
Właściciel
Omni-klucz wyrzucił błąd, wiadomość nie wysłana, zakłócenia i brak zasięgu
-Szlag nie ma zasięgu...Zresztą nie ma co się dziwić.Jesteśmy odcięci.
Właściciel
- Długo tu nie będziemy. Eh, karty by się przydały... A tak to nudy...
-Następnym razem wezmę karty...
Właściciel
- A z Tobą co? Jak ręką?
Jimmy sam poprawił bandaż na nodze
-Już tak bardzo nie boli.Mogę z niej strzelać.Mam nadzieję,że dostaniemy jakieś wynagrodzenie...
Właściciel
- Oby. Nie po to się pakuję w takie gówno żeby potem dostać "dziękuję"
-Ta,ale przecież przez to,że nam nie zapłacili nie zmienimy się w bandytów.
Zaśmiał się.
Właściciel
Jimmy wzruszył ramionami
- Żołd dostaniemy tak czy siak a Tobie zapewne chodzi o jakąś ekstra premię
-Nie po prostu chciałbym mieć już ten żołd.
Właściciel
- Wypłacą, spokojnie. Co jak co ale o żołd to dbają. Nie ma nic gorszego niż nieopłacone i niezadowolone wojsko
-To akurat prawda.Ciekawe czy długa będzie ta śnieżyca.
Właściciel
- To Noveria. Kurde, sam nie wiem co na Noverii jest gorsze - mróz czy korporacje. Jedno odmrozi ci jaja a drugie odkupi je za bezcen...
Właściciel
Wszyscy się zaśmiali
- Możliwe...
-Wszystko jest możliwe...
Zaśmiał się.
Właściciel
Jimmy się przeciągnął
- Lepiej prześpij się trochę, jeszcze tu posiedzimy, potem zrobimy zmianę
-Ta,dzięki.
Próbował usnąć.
Właściciel
Odleciałeś prawie od razu. Po chwili jednak obudził Cię jakiś głos
Właściciel
Kiedy otworzyłeś oczy byłeś w lesie, tym samym co ostatnio kiedy straciłeś przytomność. Dookoła ciebie stały posągi Protean wyglądające jak te na Ilos. Nie ruszały się ale prosto w swojej głowie słyszałeś szept
- Czemu tu jesteś?
-C-co? Przecież ja nie wiem dlaczego tu jestem...Nie wiem dlaczego jestem w tym lesie.
Właściciel
- Nie powinieneś tu być... Tu jest niebezpiecznie...
Właściciel
- Nie... Nie planeta... T O! To miejsce... Nie powinieneś tu być...
-Chodzi Ci o życie? O Przymierze? O jakie miejsce Ci chodzi?
Właściciel
- To... Tutaj... Wokół ciebie...
Wziął głęboki wdech i wydech.Chciał się obudzić.
Właściciel
W mgnieniu oka posągi się poruszyły. Nagle stały kilka metrów bliżej
- Musisz stąd uciekać... Jeszcze macie szansę... Nie popełniajcie tego błędu co my...
-Obiecuję,że spróbuję uciec.
Właściciel
Posągi znowu się zbliżyły, teraz były już na wyciągnięcie ręki
- Jeszcze jest nadzieja... Jeszcze możecie się ocalić... Próbujcie... Uciekaj stąd, oni patrzą... Oni to widzą... Oni chcą waszej zagłady... Ratujcie się...
Właściciel
Posągi zbliżyły się już tak że nie mogłeś oddychać
- Zrób co w twojej mocy... Jest jeszcze nadzieja...
Poczułeś ostry ból ramienia, potem następny
Trząsał głową i próbował uciec.
Właściciel
Poczułeś że tracisz przytomność. Kiedy już otworzyłeś oczy znów byłeś na Noverii. Jimmy potrząsał cię za ramię
- Wstawaj, śnieżyca już przeszła, możemy ruszać
-Miałem koszmar,opowiem Ci go jak już będziemy lecieć.Chodźmy...
Wstał i poszedł
Właściciel
Oddział, jeszcze zaspany, powoli wlókł się po kompleksie
-Szybko panowie.Nie będziemy tutaj siedzieć,żebyście się obudzili.
Właściciel
- Tak jest...
Śmigłowiec już wyleciał z hangaru i osłaniał nadlatujący prom
Czekał aż Prom będzie bliżej.
Właściciel
Podleciał, cały ośnieżony. Ciężko usiadł na platformie. Oddział zaczął wchodzić do środka