WybraniecZWI pisze:
Kiedy, powiedz mi kiedy Bóg stawiał się wyżej od Jezusa. Tylko chcę cytatu z Ewangelii, a nie Twoich genialnych ateistycznych wniosków.
Już ten temat przeanalizowaliśmy
Temat edytowany przez Litops - 30 sierpnia 2019, 01:10
WybraniecZWI pisze:
Kiedy, powiedz mi kiedy Bóg stawiał się wyżej od Jezusa. Tylko chcę cytatu z Ewangelii, a nie Twoich genialnych ateistycznych wniosków.
WybraniecZWI pisze:
A ja bym powiedział że tylko i wyłącznie atakujesz :-)
Czyli nie dopuszczasz się możliwości, że jednak ktoś kto ma inne poglądy może mieć rację, a taka możliwość jest podstawą wartościowej rozmowy. I dlatego uważam że jesteś fanatykiem antyreligijnym, bo nie przyjmujesz do siebie że biblię MOŻE można interpretować metaforycznie, i MOŻE nie jest to myślenie życzeniowe, i MOŻE Bóg istnieje. Ja dopuszczam do siebie myśl, że MOŻE Bóg nie istnieje, ale staram się szukać zaprzeczenia lub potwierdzenia w Biblii, która jako jedyna może ten problem rozwikłać, bo jak już mówiłem Bóg jest nienaukowy, więc nauką nie da się tezy istnienia Boga zarówno udowodnić, jak i obalić.
Poza tym nie, nie obrażasz TYLKO I WYŁĄCZNIE mojej argumentacji, bo obrażałeś między innymi Chrześcijan i Żydów jeszcze przed tym zanim włączyłem się do rozmowy. Nawet upierałeś się, że chcesz nazwę tematu jednoznacznie obrażającą Chrześcijan i wszystkich Katolików, w tym mnie.
jacek1s pisze:
Zrobił to w obronie Boga. Gdy Kain zobaczył, że jego brat zdecydował, że będzie Bogu składać hołd, czcić go i faworyzować bez szczerości w sercu, lecz najlepiej i najmocniej jak to jest tylko możliwe, do granic możliwości pychy, to Kain dostrzegł, a Boga zaślepiło, że Abel robi to na pokaz i bez szczerej miłości do Boga. Kain zauważył to co wyczyniał Abel, nie mógł się z tym pogodzić, więc w swej świętobliwej dobroci postanowił poświęcić swoje dobre imię i ukatrupił brata w imię Boga. Okazał w ten sposób najczystsze miłosierdzie w najlepszym tego słowa znaczeniu, a sam poległ niczym Jezus na krzyżu... Cóż to był za wspaniały człowiek... Lecz niestety wiedział, że robiąc dobrze zamordował jednocześnie swego brata przez co chodził przez resztę swojego żywota tułając się z ponurą miną.
jacek1s pisze:
Już ten temat przeanalizowaliśmy
jacek1s pisze:
Nie musisz mi tłumaczyć na czym polega dyskusja. A co do reszty to chyba nie rozumiesz na czym polega sformułowanie ,,jestem ateistą".
Kinga_Kenobi pisze:
A a a co do tego nietoperza sprzed chyba dwóch stron wcześniej to wtedy co ludzie to pisali nie mieli takiej wiedzy i po prostu twierdzili że skoro ma skrzydła to jest ptakiem
WybraniecZWI pisze:
Ok, super, super, tylko powiedz mi skąd on wiedział o tym, że Abel składa te ofiary bez szczerości w sercu? Może po prostu Abel chciał jakoś odwdzięczyć się Bogu za jego dobroć, a Kain zabił go po to, aby być jedynym umiłowanym przez Boga, tylko w swym świetnym planie nie zauważył, że Bóg nie jest debilem za którego uważał Go Kain?
WybraniecZWI pisze:
Dokładnie to samo mu mówię XD
OD 2 STRON :-)
WybraniecZWI pisze:
Gdzie? Jakoś nie przypominam sobie.
Za to tutaj widzę, że unikasz tematu, ponieważ NIE MA takiego miejsca w Biblii gdzie Bóg Ojciec wywyższałby się nad Jezusem, ale żeby tego nie przyznać, to szukasz wymówek.
WybraniecZWI pisze:
Obawiam się że nie rozumiesz na czym polega dyskusja, więc postanowiłem Ci to wytłumaczyć.
Myślisz że dyskusja to obrzucanie się nawzajem g00wnem, aby za wszelką cenę udowodnić że ma się rację.
Poza tym, to po pierwsze, za to Ty nie rozumiesz na czym polega sformułowanie "jestem Chrześcijaninem" i myślisz że jest równoznaczne ze stwierdzeniem "jestem debilem" a z takim podejściem nie da się rozmawiać,
a po 2: No i co z tego? No to jeśli uważasz że skoro jesteś ateistą to możesz mieć w d00pie zdanie Chrześcijan, i nie przyjmować do siebie ich argumentów, nawet jeśli są dobre, to stosować wyparcie i zaprzeczenie Boga, tylko po to aby nie zmieniać poglądów, to jest to jeszcze jedno potwierdzenie, że nie jesteś ateistą, tylko fanatykiem antyreligijnym.
WybraniecZWI pisze:
Jakie masz argumenty na poparcie swoich słów?
jacek1s pisze:
Wiedział bo znał swojego brata bardzo dobrze, był dla niego bratnią duszą i wiedział kiedy on kłamał.
Wcale nie, Kain był najświętszą istotą chodzącą po ziemi w tamtym czasie.
WybraniecZWI pisze:
Skoro Abel był dla niego bratnią duszą to czemu go zabił?
Czyż miłość braterska nie wymaga zrozumienia i przebaczenia bratu?
PS. Może skończmy już to przedstawienie odnośnie Kaina i Abla, bo zaczyna się robić zbyt głupie :-)
jacek1s pisze:
,,28 Słyszeliście, jak wam mówiłem, że odchodzę i znowu do was przyjdę. Jeśli mnie kochacie, to będziecie się cieszyć, że idę do Ojca, bo Ojciec jest większy niż ja."
jacek1s pisze:
Czyli jak rozumiem insynuujesz mi, że jestem debilem, bo nie zgadzasz się z moim zdaniem, więc uznałeś, że ja uważam, że dyskusja polega na obrzucaniu się wzajemnie "g00wnem", więc postanowiłeś, że będziesz mnie nim obrzucał?
Oczywiście, że "jestem chrześcijaninem" nie oznacza "jestem debilem", bo od chrześcijaństwa można się odciąć, a debil zawsze będzie debilem.
O, a tutaj okazuje się, że Ty wiesz lepiej kim jestem, a to, że jestem ateistą odnosi się do tego, że Bóg MOŻE nie istnieje, bo ja wiem, że on nie istnieje. To tak samo jakby przypuszczać, że krasnoludki mogą nie istnieć - ja po prostu wiem, że one nie istnieją. Na tym polega różnica między nami, ja potrafię odrzucić fałsz przez samą niezgodność tego z nauką, a Ty nie. Dla Ciebie istnieje tylko wiara i może, a na pewno istnieje tylko w przypadku odróżnieniu kolorów między niebem a trawą.
WybraniecZWI pisze:
Filip. 2:5-8
5. Takiego bądźcie względem siebie usposobienia, jakie było w Chrystusie Jezusie,
6. Który chociaż był w postaci Bożej, nie upierał się zachłannie przy tym, aby być równym Bogu,
7. Lecz wyparł się samego siebie, przyjął postać sługi i stał się podobny ludziom; a okazawszy się z postawy człowiekiem,
8. Uniżył samego siebie i był posłuszny aż do śmierci, i to do śmierci krzyżowej.
Jezus jest w 100% Bogiem i w 100% człowiekiem. Dlatego jako człowiek bał się śmierci i modlił się do Boga Ojca żeby jeśli to możliwe to "odsunął ten kielich" [od niego], ale potem jako Bóg-człowiek i tak umarł na krzyżu za wszystkich ludzi. To tak odpowiadając na Twoje wcześniejsze komentarze, odnośnie tego jakoby Bóg miał być "niespójny, bo raz chce a raz nie chce umrzeć na krzyżu".
WybraniecZWI pisze:
4. A gdy z powodu tłumu nie mogli do niego się zbliżyć, zdjęli dach nad miejscem, gdzie był, i przez otwór spuścili łoże, na którym leżał paralityk.
5. A Jezus, ujrzawszy wiarę ich, rzekł paralitykowi: Synu, odpuszczone są grzechy twoje.
6. A byli tam niektórzy z uczonych w Piśmie; ci siedzieli i rozważali w sercach swoich:
7. Czemuż ten tak mówi? On bluźni. Któż może grzechy odpuszczać oprócz jednego, Boga?
WybraniecZWI pisze:
Jan 10,30
Ja i Ojciec jedno jesteśmy
Jan 38
Jeśli zaś wykonuję, to choćbyście mi nie wierzyli, wierzcie uczynkom, abyście poznali i wiedzieli, że we mnie jest Ojciec, a Ja w Ojcu.
Hebr. 1,7-8
O aniołach wprawdzie mówi: Aniołów swych czyni On wichrami, A sługi swoje płomieniami ognia; Lecz do Syna: Tron twój, o Boże, na wieki wieków, Berłem sprawiedliwym berło Królestwa twego.
Szczególną uwagę zwróciłbym na Ew. św. Jana, 10,30 "Ja i Ojciec jedno jesteśmy" gdzie Jezus JEDNOZNACZNIE zaznacza że jest równy Ojcu.
jacek1s pisze:
Zabił go, bo on obłudnie zamydlał Bogu oczy, więc Kain musiał go zabić mimo wszystko.
Bóg stoi wyżej niż miłość braterska.
WybraniecZWI pisze:
Ok, wygrałeś. Jak widzisz, potrafię się przyznać kiedy nie mam pomysłu na odpowiedź.
Pragnę jedynie zaznaczyć, że temat miał być o rzekomych głupotach w Biblii, a nie o interpretowaniu dziejów symbolicznych zresztą Kaina i Abla.
jacek1s pisze:
Tu nie chodzi o wygranie, a o przedstawienie Twojej logiki i sposobu argumentacji, która jest błędem logicznym w mojej interpretacji ze względu na to, że nie powołujesz się na żadne logiczne poszlaki lub dowody, które mają poparcie chociażby napisane w Biblii czy udowodnione naukowo, to jest życzeniowe myślenie, które nie wnosi nic do dyskusji.
WybraniecZWI pisze:
"Ojciec był w każdym człowieku, nie tylko w Jezusie, człowiek też jest w Jahwe, bo Jahwe "kocha" każdego człowieka."
Yyy nie? Jak kochasz np. swoje dzieci czy psa, to nie znaczy że właśnie istniejesz w swoich dzieciach czy psie, tylko że ich kochasz. Jako ty.
WybraniecZWI pisze:
"Nie stawiał się na równi z Bogiem, bo jak tak robił, to żydzi go chcieli ukamieniować, więc zanim go ukrzyżowali, to prawdopodobnie bał się, że umrze wcześniej niż było to przewidziane w scenariuszu."
Yyy znowu nie? po pierwsze, "ukamieniować"-Jacek1s 2019 XD
A po 2- Jezus wiele razy po wspomnianym incydencie mówił że jest Bogiem, a jeszcze częściej robili to potem Jego uczniowie. Zresztą, ludzie już Go prowadzili na miejsce planowanego ukamienowania, a On w pewnej chwili po prostu odwrócił się i poszedł. Nie zastanawiało Cię to? Że nikt Go nie zatrzymywał? Nikt spośród ludzi którzy chcieli Go ZABIĆ? Z pewnością była to Boska interwencja, a skoro wg Ciebie Jezus nie był Bogiem, to jak to zrobił?
WybraniecZWI pisze:
"Jeśli Jezus jest w 200% człowiekiem-bogiem, to jest półbogiem, tak to działa. Mitologie już o tym wspominały w innych religiach."
Yyy trzeci raz nie :-) Nie rozumiesz prawd wiary Chrześcijańskiej a się na ich temat wypowiadasz.
Jezus jest w 100% człowiekiem i w 100% Bogiem.
Nie daje to wyniku 200%, bo musiałoby być dwóch Jezusów, a 100%. Można powiedzieć że to się nakłada jak przeźroczyste kalki. Obie widać, a jednocześnie nie dzielą się wtedy na połowy, tylko są obie widoczne w 100%. Jeśli tego nie rozumiesz, to nie będę Cię obrażał, czy mówił że jesteś głupi lub coś w tym stylu, bo to się nazywa Tajemnica Wiary i jest cholernie trudne do zrozumienia. Powiedziałbym nawet że tego nie da się zrozumieć, przynajmniej tu, na ziemi, i na pewno nie da się zrozumieć tu na ziemi w pełni. I nie, nie jest to żadna wymówka Chrześcijan, po prostu ktoś taki jak Bóg, który jest nieskończenie ogromny, nie może być w pełni pojęty przez żadnego człowieka.
W mitologii Greckiej półbogowie byli w 50% ludźmi i w 50% bogami.
A Jezus jak już powiedziałem był (i jest) 100% człowiekiem i 100% Bogiem.
Dlatego Jezus nie jest półbogiem.
WybraniecZWI pisze:
Tylko że Chrystus był w duchem równieź w 100% człowiekiem, co pokazał na przykład gdy prosił Ojca "Jeśli możesz, odsuń ode mnie ten kielich", a ciałem oprócz bycia człowiekiem był również Bogiem, co pokazał np. podczas Przemienienia, czy robienia cudów.
Poza tym słowo "Moce" niezbyt pasuje, on nie miał mocy jak jakiś Hulk czy inny Flash, tylko po prostu panował nad kształtem wszechświata, dzięki czemu mógł zmieniać to że ktoś był chory a stawał się zdrowy, czy panować nad przyrodą (Jak to pokazał chociażby na Jeziorze Galilejskim, kiedy uciszył burzę samym swoim słowem.
WybraniecZWI pisze:
Tak poza tym mały żarcik: Piosenka o tym jak postrzegam Ateistów :-)
www.youtube.com/watch?v=mfJhMfOPWdE
Niech nikt się nie obraża, po prostu takie śmieszki z Was ;-)
WybraniecZWI pisze:
Tak poza tym mały żarcik: Piosenka o tym jak postrzegam Ateistów :-)
www.youtube.com/watch?v=mfJhMfOPWdE
Niech nikt się nie obraża, po prostu takie śmieszki z Was ;-)
WybraniecZWI pisze:
Tak poza tym mały żarcik: Piosenka o tym jak postrzegam Ateistów :-)
www.youtube.com/watch?v=mfJhMfOPWdE
Niech nikt się nie obraża, po prostu takie śmieszki z Was ;-)
Aarteek pisze:
Nauka jest fundamentem wszechświata i praktycznie wszystko co istnieje możemy wytłumaczyć w nauce. Ale Bóg nie zgadza się w żadnym stopniu z nauką, a mimo to uważasz, że istnieje, bo "w to wierzysz". Rozumiem, że chrześcijaństwo to wiara, ale postrzeganie wiary w taki sposób, że to istnieje i koniec, bo przecież inni ludzie też wierzą jest pokrętne. Ja wierzę, że istnieją alternatywne rzeczywistości, ale czy to sprawia, że zaczynają one istnieć? Nie. Tak działa wiara. To, że wierzysz, to nie znaczy, że coś staje się prawdą. Żarcikiem jest okrutne zachowanie księży i nie tylko, gdyż dołączają się do nich także parafianie, nie mający szacunku do osób innego wyznania. Wiedziałeś, że Teresa z Kalkuty chrzciła osoby na łożu śmierci na siłę, nie kładąc lachy na ich wyznanie lub chęci? I jakie to daje światło na resztę chrześcijan?
Deuslovult pisze:
Nie musi być dowodów na nieistnienie boga tylko muszą być na istnienie a chwilowo ich nie ma czyli zgodnie z metodą naukową to na co nie ma dowodów nie istnieje
WybraniecZWI pisze:
Mówiłem już, że Bóg jest NIENAUKOWY. Baturaj zresztą jest głównym zwolennikiem tego poglądu, i on najlepiej dałby radę wyjaśnić ten pogląd. (Jak możesz Baturaj, to zapraszam, jesteś bardzo mądrym gościem, wierzę że wniesiesz coś więcej do tej dyskusji) Nie oznacza to jednak że nie zamierzam spróbować.
1. Nauka polega na badaniu lub znajdowaniu dowodów na istnienie lub nieistnienie czegoś.
2. Przyznaję, że nie ma DOWODÓW stuprocentowych na istnienie Boga, chociaż są przesłanki. Ale jeśli chcesz na ten temat podyskutować, to bardzo Cię proszę, przejdź na temat "Dowody na istnienie Boga" na Prawdziwych Katolikach. Po prostu nie mam siły pisać tego co tam pisałem drugi raz, i drugi raz odpowiadać na te same pytania. Ale na Katolikach z chęcią mogę o tym porozmawiać.
3. Z tego co wiem, nie ma DOWODÓW na NIEISTNIENIE boga.
4. Zgodnie z Ciężarem Argumentu "osoba która chce dowieść jakiejś rzeczy (Np. że Bóg istnieje lub że Bóg nie istnieje) musi podać niezbite argumenty za tą tezą", A NIE "osoba która przeczy tej tezie musi podać niezbite argumenty obalające tą tezę".
5. Skoro ja nie mogę Ci udowodnić na 100% że istnieje Bóg (Nie mogę Ci zaaranżować spotkania z Bogiem, żeby udowodnić Ci że istnieje. Chociaż w sumie to mógłbym, tylko musiałbym Cię zabić ;-) ) (Tłumaczyłem już że to kwestia wiary) a Ty jak myślę również nie możesz mi udowodnić że Bóg NIE istnieje, to można powiedzieć że NIE MA stuprocentowych argumentów ani za, ani przeciw istnieniu Boga.
6. Metodą naukową, jak napisałem, jest również zbadanie danego obiektu.
7. Boga nie da się zbadać, gdyż my Chrześcijanie wierzymy że jest nieskończony. Wy Ateiści z kolei twierdzicie że Boga nie ma, a więc i w tym przypadku nie dałoby się Go zbadać.
WNIOSEK: Skoro metody naukowe to badanie lub znajdowanie dowodów, a Boga nie da się ani zbadać, ani znaleźć stuprocentowe dowody na istnienie lub nieistnienie Boga, to wniosek jest taki, że Bóg jest NIENAUKOWY, a więc nauka nie może ani potwierdzić ani zaprzeczyć istnieniu Boga. W takim wypadku, jedynymi rzeczami które mogą określać czy Bóg istnieje są: Wiara, Logika i Przesłanki.
Wiara: Tu się nie dogadamy, bo ja Ciebie nie przekonam że warto wierzyć w Boga, a Ty mnie nie przekonasz że nie warto.
Logika: Mogę zapewnić, że Ewangelia i sam Bóg są logiczne i spójne, więc na poziomie logicznym stwierdzenie brzmi: Bóg MOŻE istnieć.
Przesłanki: To tak obszerny temat, że zapraszam jeszcze raz na temat "Dowody na istnienie Boga" na Prawdziwych Katolikach, z tego powodu że nie mam siły powtarzać tutaj tego samego co mówiłem tam. Powiem tylko, że jest dużo przesłanek na istnienie Boga, a Ateiści pewnie jakieś przesłanki na nieistnienie również znajdą. Tak więc, można prześcigać się w wymyślaniu przesłanek na istnienie bądź nieistnienie Boga, pytanie tylko czy jest sens... Ale tak czy inaczej, porozmawiać o przesłankach mogę, tylko na Prawdziwych Katolikach proszę.
Aarteek pisze:
Dokładnie, nauka nie potwierdza istnienia Boga, i WYKLUCZA jego istnienie. Dzięki za rekomendację, potem tam zajrzę. Zgodzę się z tobą, że nawet nauka nie zapewni stuprocentowego dowodu na nieistnienie Boga. A wasza wiara nie zapewni żadnego dowodu, nawet jednoprocentowego, i tego nie możesz zaprzeczyć, bo w tym przypadku to ja, ateista mam rację. Tak jak mówiłem, rozumiem, że Bóg jest nienaukowy, i to utwierdza mnie w przekonaniu, że chrześcijanie jednoczą się w swoich zabobonach. Samym dowodem na nieistnienie Boga (nie aż takim dosłownym) jest wszechświat, przestrzeń kosmiczna i ciała niebieskie.
Twoje stwierdzenie "Bóg może istnieć" jest tak samo durne jak "Ziemia rzeczywiście nie istnieje". Ma w sobie ziarenko prawdy, bo wszystko "MOŻE" istnieć. A jednak nie może. Twoim zdaniem, nasza planeta i niebo została stworzona przez magiczne-coś, wyjęte spod czasu i praw fizyki. Nauka całkowicie wyklucza coś takiego i są na to dowody, badania skorupy ziemskiej i powierzchni Księżyca, długo można by wymieniać. I nie pisz mi setny raz, że Bóg jest nienaukowy, bo ponownie uznam, że również wiesz o tym, że nie da się go w żaden sposób udowodnić. Wiara nie zapewnia Ci egzystencji jakiegoś obiektu. To, że wierzysz w Boga nie oznacza, że Bóg istnieje. Żaden chrześcijanin nie ma takiej pewności, ale tego nie muszę Ci tłumaczyć, bo sam mi to napisałeś. A mimo to wierzą, że gdzieś tam w niebie jest "dobry" duszek który wszystkim z góry zarządza. Gdzie tu sens? Gdzie tu logika?
I co to da, jeśli mnie zabijesz? W wiecznej pustce siedzi Bóg? Nie ma niczego do roboty? ;)
WybraniecZWI pisze:
Wiara nie da. Masz rację. Ale logika da. Chodziło mi o to, że jeśli logicznie Bóg jest spójny i logiczny, to prawdopodobieństwo jego istnienia jest większe niż prawdopodobieństwo jego nieistnienia. Tak mówi logika. Ale o tym też już mówiłem na Katolikach, więc jeszcze raz bardzo proszę, z dyskusją przenieśmy się na tamten temat, bo naprawdę nie chcę już powtarzać tutaj tego co mówiłem tam.
PS. Nie, on siedzi w Niebie :-) A tam nie będzie tak, że będziemy 24h na dobę śpiewali jakieś "Święty, święty święty" jakie jest wyobrażenie wiejskich klech i starych dewot, tylko tam będzie taka biba, podkreślam TAKA BIBA, że gdyby na ziemi wszystkie kraje zorganizowały POTĘŻNE chlańsko, ćpańsko i r*chańsko przez cały ebany dzień, i gdyby impra tak się rozkręciła że by aż wyebało ziemię z orbity w kosmos, to euforia wszystkich ludzi na ziemi imprezujących przez 24h non stop byłaby równa może minucie przebywania w niebie! I [/b]my Chrześcijanie wierzymy w coś TAKIEGO, a nie tam nudna egzystencja w wiecznej pustce po śmierci, jaką Ateiści przedstawiają![/b]
EDIT: Nie mówię że w niebie będzie chlańsko, ćpańsko i r*chańsko, tylko że sama euforia z ucztowania (Czytaj: IMPREZOWANIA) w niebie będzie tak jebitnie wielka, jak pomnożyć razy milion euforię z najlepszej biby jaką można sobie wyobrazić :-)
Kabaczek15 pisze:
W związki z tym, że moja dyskusji się zabłąkała w tym temacie i mam już dość tłumaczenia najprostszych zagadnień teologicznych komuś kto i tak jest "oświecony, ostatni racjonalny na tym łez padole", to już nie będę dalej się męczył. Miłego dnia więc życzę Tobie Jacku drogi i do widzenia.
jacek1s pisze:
Wiara w istnienie Boga, bo istnieje, to błąd logiczny - dokładniej argumentum ad ignorantiam.
Dlatego nie rozumiem co jest logicznego w wierze w Boga.
Nie wiara w Boga, bo nie istnieje też jest błędem logicznym, ale takowego tutaj nie wykazujemy - usiłujemy to udowodnić za pomocą nauki, chociażby poprzez podważanie wartości książki, którą tchnął lub dokonaniach nauki jak np. Wielki Wybuch.
Aarteek pisze:
Tłumaczeniem zagadnień teologicznych nazywasz usiłowanie udowodnienia czegoś, o czym nawet nie wiesz czy istnieje?
WybraniecZWI pisze:
Tłumaczyłem już, że nie wierzymy w istnienie Boga, "bo tak", tylko mamy dużo przesłanek na istnienie Boga, nie mamy jedynie stuprocentowych dowodów. Przesłanki na istnienie Boga można porównać nie do "czajniczka krążącego poza orbitą Marsa" tylko raczej do istnienia żywych organizmów wielokomórkowych w kosmosie. Jest mnóstwo przesłanek, że takowe istnieją, biorąc pod uwagę chociażby ogrom Wszechświata i to, że spośród kilkudziesięciu miliardów planet (Nie patrzyłem ile się szacuje, po prostu strzeliłem) chociaż kilka musi zawierać żywe organizmy wielokomórkowe, ale nikt jeszcze nie przyleciał na Ziemię z kosmicznym pupilkiem, dlatego dowodów na istnienie kosmicznych zwierząt nie ma, są natomiast bardzo mocne przesłanki. Starałem się wytłumaczyć to Wam, Ateistom, na jakiejś nie-Chrześcijańskiej teorii.
Ale JESZCZE RAZ proszę wszystkich którzy chcą brać udział w tej dyskusji, o przeniesienie się na temat "Dowody na istnienie Boga" na grupie Prawdziwi Katolicy, bo nie ma sensu robić drugiego tematu, gdzie będę musiał powtarzać to samo, jeśli jeden już istnieje, a wystarczy przenieść się na inną grupę. Poza tym, po co zaśmiecać Jeja niepotrzebnymi tematami, a WZP offtopem, bo przypominam że to jest temat o rzekomych błędach w Biblii, a nie o istnieniu Boga. Tymczasem już od bodajże 3 stron nasza dyskusja jest tak naprawdę offtopem, bo jest jedynie luźno związana z pierwszym, właściwym tematem.
jacek1s pisze:
No i co te przesłanki znaczą? To ma taką samą wartość jak zwykła plotka. Istnienie życia poza Ziemią, to tak jakby strzelić, że gdzieś w oceanie pływają tęczowe ryby. No bo pływają gdzieś u nas w Polskich jeziorach ryby, to na pewno też i tam pływają - jest to strzał, ale jest oparty na prawdziwym zdarzeniu, a Bóg nie jest oparty na żadnym prawdziwym zdarzeniu, nie ma dowodu na istnienie Zeusa, Marsa czy Ra, więc nie ma dowodu też na Jahwe.
Temat religii i jej wątpliwej jakości słomianych nóg, to bardzo ważny temat, więc gwarantuje Ci, że pojawiać się będzie jeszcze niejednokrotnie na Jeja.
Biblia jest jak najbardziej związana z Jahwe, więc wcale nie uważam za odbieganie od tematu poruszenie tego zagadnienia związanego z duchem żydowskim.
WybraniecZWI pisze:Zupełnie się nie zgodzę.
4. Zgodnie z Ciężarem Argumentu "osoba która chce dowieść jakiejś rzeczy (Np. że Bóg istnieje lub że Bóg nie istnieje) musi podać niezbite argumenty za tą tezą", A NIE "osoba która przeczy tej tezie musi podać niezbite argumenty obalające tą tezę".
WybraniecZWI pisze:Ja bym powiedział raczej, że bardziej trafne jest porównanie do twierdzenia, że we wszechświecie istnieją inne wielokomórkowe organizmy, które mają dwoje oczu, ogony i małe muszle.
Tłumaczyłem już, że nie wierzymy w istnienie Boga, "bo tak", tylko mamy dużo przesłanek na istnienie Boga, nie mamy jedynie stuprocentowych dowodów. Przesłanki na istnienie Boga można porównać nie do "czajniczka krążącego poza orbitą Marsa" tylko raczej do istnienia żywych organizmów wielokomórkowych w kosmosie.
WybraniecZWI pisze:
Szczególną uwagę zwróciłbym na Ew. św. Jana, 10,30 "Ja i Ojciec jedno jesteśmy" gdzie Jezus JEDNOZNACZNIE zaznacza że jest równy Ojcu.