Karta postaci

Avatar RayGuy_Player
Właściciel
No proszę, Mega Groudon właśnie otrzymał moda. No cóż, słowo się rzekło, Mark u płota czy jakoś tak

Avatar kosmiczny_kamien
RayGuy_Player pisze:
Koncept był niezły, animacja świetna no i Husk. Moim zdaniem ten koleś ma rewelacyjny design, świetny głos i zabawny, podobny do Rick'a charakter. No i pasował mi do Mark'a

Funfact: W filmiku o hedcanon voices dla postaci z Hazbin Hotel Vivziepop dała Huskowi głos Rick'a
Boy oh boy siedzę w fandomie hazbin hotel od 5 lat, jeszcze zanim Vivzie była jakkolwiek blisko stworzenia z tego serialu
Edit: Niffty miała głos Pinkie Pie
Edit 2 i kolejny funfact: Na początku projektu Hazbin Hotel Charlie nie istniała

Avatar Historyjka
Moderatorka
Odkryłam istnienie Hazbin Hotel dość niedawno, bo jakoś w tym miesiącu, ale tak się wkręciłam, że porzuciłam dwa inne fandomy, bo mi hype'u na nie nie starczało.

Avatar
GrandAutismo
WielkiAutyzm pisze:
Odkryłem istnienie Hazbin Hotel dość niedawno, bo jakoś w tym miesiącu.

Avatar Mega_Groudon
Moderator
W ogóle jest coś poza tym jednym odcinkiem na yt z Hazbin Hotel?

Avatar Historyjka
Moderatorka
Live streamy, gdzie aktorzy głosowi odwalają jedną wielką mañanę? Poza tym to chyba nie. Ale Vivzie zapowiadała, że powstanie cały sezon, więc tylko czekać.

Avatar Mega_Groudon
Moderator
W tym PBFie jest jak już raz zauważyłem 2039 rok, do tego czasu chyba się wyrobią z kolejnym nie?

Avatar Historyjka
Moderatorka
Pewnie tak

Avatar kosmiczny_kamien
Jak chcecie to Vivzie robi też drugi serial w tym samym uniwersum
Na kanale jest już pilot, też polecam bo mimo, że krótszy to skisłam kilka razy

Avatar Mega_Groudon
Moderator
Jaka nazwa?

Avatar Historyjka
Moderatorka
Oglądałam~

Avatar Historyjka
Moderatorka
Ale i tak wolę Hazbin od Helluva. Choć piosenka z HB muszę przyznać, że mnie urzekła, tak samo jak postać Stolasa i związek tych dwóch profesjonalnych morderców. Ale nic chyba nie pobije w moich oczach demona radiowego, sobie chyba nowe uzależnienie znalazłam w nim.

Avatar kosmiczny_kamien
Ja dalej w Hazbin czekam, aż zostanie przedstawiona Mimzy bo AlastorxMimzy to ship roku okk

Avatar Mega_Groudon
Moderator
Imię i nazwisko: Bill Zredagowane

Rasa: człek, ale to nie do końca; zaraz wyjaśnię;

Wygląd: Zdjęcie użytkownika Mega_Groudon w temacie Karta postaci

Motto: Mój ojciec załatwił mi pracę w dziale IT. Nie wiem za dużo o IT, poza grami.
To moje opowieści z pracy.

Dzień pierwszy
~ kobieta prosi mnie o zainstalowanie najnowszego adobe readera
~ spoko, mam to
~ ściągam program
~ "Wow, jesteś w tym ekspertem"
~ "No cóż..."
~ komputer prosi o wpisanie hasła admina
~ zapomniałem hasła admina
~ próbuje: hasło
~ nope.jpg
~ "ehh... emm... cholera, chyba coś jest z serwerem, zaraz wracam"
~ 3 miesiące później, ona wciąż nie ma adobe readera

Dzień drugi
~ wku*wiony koleś do mnie dzwoni, pyta o coś w programie domowym
~ nie mam pojęcia co mówi
~ pauza
~ koleś czeka na odpowiedź
~ przypominam sobie "IT Crowd"
~ "Próbował pan wyłączyć go i włączyć na nowo?
~ Zresetować znaczy się?"
~ "Moment..."
~ zadziałało

Dzień trzeci
~ laska ze sprzedaży przychodzi z laptopem, jakiś problem
~ kocica 9/10
~ flirtuje ze mną
~ mówi, że potrzebuje ściągnąć jakąś aktualizacje
~ jedyne co słyszę to jej cycki
~ jej laptop pachnie truskawkami
~ ściągam adobre reaera i oddaję jej laptopa

Dzień czwarty
~ nauczyłem się wyłączać serwery
~ ludzie zaczynają prosić o pomoc, idę do serwerowni
~ wyłączam serwery
~ wychodzę zdezorientowany, zaczynam instalować adobe readera
~ w końcu ludzie zaczynają się drzeć
~ STRONA NIE DZIAŁA! STRONA NIE DZIAŁA!
~ "biore się za to!"
~ biegnę do serwerowni
~ gram w Hotline Miami przez kilka godzin
~ włączam serwery pod koniec dnia
~ wychodzę z serwerowni
~ wycieram pot z czoła
~ "dałem rade..."
~ ludzie chwalą mnie, mówią że uratowałem firmę
~ tak naprawdę to uratowałem swoją dziewczynę w HM

Dzień piąty
~ spotykam kocicę przy ekspresie do kawy
~ zapytałem się co u niej, proste pytanie
~ zaczyna opowiadać o problemach z jej komputerem
~ nie widzi we mnie człowieka
~ widzi we mnie IT
~ mówię, żeby podrzuciła do mnie laptopa
~ robi to
~ upgrade'uję jej IE
~ instaluje adobe reareda
~ resetuje komputer
~ wszystko śmiga
~ zanoszę go jej
~ poprawiam fryzurę
~ sprawdzam oddech
~ zachowuje się jak bym ją ocalił
~ siedzi w swoim biurze, gada przez telefon
~ ręką pokazuje, żebym położył laptopa na biurko
~ robię to, i trochę się ociągam
~ "To wszystko skarbie?"
~ wychodzę
~ słyszę jak mówi "oh, to był tylko IT"
~ tylko IT
~ teraz jestem tylko tym

Dzień szósty
~ cholernie się nudzę
~ postanowiłem ściągnąć emulator gameboya i pograć w pokemony
~ filtry go blokują, więc je wyłączam, nie dodaje emulatora do listy, po prostu wyłączam filtry
~ uruchomiłem stronę z emulatorem, ale muszę wyłączyć antywirusa
~ używam konta admina, bo w końcu znam hasło
~ wyłączyłem globalnie antywirusa na całym serwerze
~ ściągnąłem emulator i pokemony
~ gram sobie
~ koleś przychodzi do mojego biura
~ "chyba mam wirusa"
~ ja: "złap je wszystkie"
~ do czasu aż doszedłem do Misty, 4 osoby złapały wirusy

Dzień siódmy
~ ten sam koleś który darł się na mnie drugiego dnia znowu się na mnie drze
~ nie może się zalogować, a ja właśnie wychodziłem do domu
~ "wyłącz i uruchom ponownie i oddzwoń"
~ idę do domu

Dzień ósmy
~ koleś z siódmego dnia znowu dzwoni
~ jest wku*wiony
~ mówi mi, że przez moją głupotę stracił klienta
~ "zdarza się stary, ja przed chwilą przegrałem z zespołem r"
~ "o czym ty ku*wa mówisz?"
~ click

Dzień dziewiąty
~ jedna z drukarek zużyła cały toner
~ jakiś grubas każe mi go zmienić
~ "to tylko toner stary, nie umiesz go sam zmienić? pracuję teraz nad jednym sporym problemem z serwerem"
~ tak serio to ściągam steama
~ "to zajmie tylko sekunde... boże, mam dużo do zrobienia, od tego ty jesteś"
~ wzdycham i idę to zrobić
~ nie potrafię otworzyć pieprzonej drukarki żeby dostać się do tonera
~ zaczynam w nią walić jak w "zoolanderze"
~ mówię nieco opóźnionemu kolesiowi w biurze że mam dla niego specjalną misje
~ musi schować magiczne jajko w skrzyni Hewlett Packarda
~ wracam do sprawy z serwerem
~ pół godziny później grubas wchodzi do biura
~ "ćoś ty ku*wa zrobił z drukarką?"
~ "zmieniłem tusz"
~ zaczyna kręcić głową i coś mówi pod nosem
~ idziemy do drukarki
~ opóźniony koleś wcisnął kardridż w złą stronę i go zaklinował, połowa wystaje
~ drukarka nawet się nie zamknie
~ są czarne ślady dłoni na całej drukarce
~ czuje że grubas mnie osądza, więc coś szybko wymyślam
~ "chyba jest coś nie tak z siecią"
~ drukarka nie działa przez miesiąc zanim się skapnąłem, że mamy numer do kolesia z serwisu HP

Dzień dziesiąty
~ muszę zamotntować projektor w biurze do prezentacji
~ nie mogę znaleźć kable thunderbolt-hdmi, żeby go podpiąć, a nie chce mi się iść do sklepu
~ nie mam nawet karty firmowej
~ mówię kolesiowi który potrzebuje projektora, że jest problem kompatybilności z macbookiem
~ może użyć della kogoś innego
~ pliki z maca nie działają na dellu
~ zadzwonili do mnie w trakcie zebrania
~ wszyscy ci beznesmeni na mnie patrzą, jak losowo klikam i szybko ruszam myszką, wyglądając na profesjonalistę
~ ściągam adobe readera
~ otwieram plik
~ działa
~ "Dzięki Anon, ocaliłeś mnie"

Dzień jedenasty
~ nowy pracownik w firmie
~ nikt mnie nie poinformował
~ opieprzyli mnie za to, że nie przygotowałem komputera dla nowej osoby
~ idę do magazynu zobaczyć czy mamy tam coś
~ jest kilka sztuk
~ ale jest jakiś naprawdę stary komputer, z początku lat 90tych
~ odpalam
~ działa
~ ustawiam go dla nowego kolesia
~ wszystko laguje
~ odpalasz adobe readera? masywny lag
~ odsyłam komputer
~ "sorry, ale tylko to udało mi się załatwić bez wcześniejszego powiadomienia"
~ koleś ciągle prosi mnie o pomoc
~ jest beznadziejny
~ po tygodniu odszedł z firmy, twierdząc, że nie może pracować w takich warunkach

Dzień dwunasty
~ czyiś komputer się spieprzył
~ kurrrrr
~ ustawiam
~ przypominam sobie coś o profilach zapisywanych w wewnętrznej sieci
~ idę do serwerowni
~ patrzę się na serwery jak kompletny idiota, próbując się zorientować jak to działa
~ wracam i mówię kolesiowi, że nie mogę z tym nic zrobić
~ "a... ale mój projekt, muszę go pokazać zarządowi w piątek..."
~ "sorry stary, ale nic się nie da z tym zrobić"
~ gram sobie w sim theme park przez resztę dnia

Dzień trzynasty
~ przychodzę do pracy godzinę spóźniony
~ całe biuro w chaosie
~ upadekrzymu.jpg
~ "JEST TUTAJ!"
~ odpalam komputer w swoim biurze, sprawdzam maila
~ dziesiątki mailu w stylu:
~ "coś jest nie tak z serwerem, nie mogę się zalogować do..."
~ "wiesz czemu strona nie działa?"
~ serwer faktycznie nie działa
~ adobe reader mnie teraz nie ocali
~ "po prostu idź tam i zrób to samo, co zrobiłeś ostatnio!"
~ wszyscy myślą, że to tak łatwo naprawić
~ roztrzęsiony wchodzę do serwerowni, bo nie wiem co mam robić
~ ucinam sobie drzemkę przez cały dzień
~ ludzie są wku*wieni, walą w drzwi do serwerowni
~ terminy minięte
~ wychodzę o 18:30
~ manager widzi mnie na parkingu
~ był na spotkaniu cały dzień, nie wie przez co przeszedłem
~ "wciąż tutaj? podoba mi się twoje podejście!"

Dzień czternasty
~ serwery dalej nie działają
~ wszyscy wku*wieni
~ idę na wczesny lunch
~ słyszę jak ktoś w jadalni gada o kupnie nowego modemu do biura
~ dziekibogu.jpg
~ "Hej, sorry że przeszkadzam, ale czy któryś z was jest IT?"
~ zanim któryś z nich zareagował i pyta "jak śmię" mówię
~ "też jestem IT"
~ pokazuję im dłoń którą poobdzierałem kablami w serwerowni
~ obaj kiwają głową
~ "co byście zrobili, gdyby wasze serwery się całkowicie spieprzyły?"
~ "próbowałeś go zrestartować?"
~ wracam i restartuje serwer
~ ku*wa, działa!

Dzień piętnasty
~ kocica chodzi po biurze poddenerwowana
~ "Wszystko ok?"
~ "Nie mogę się zalogować na maila. Możesz mi pomóc? Proszę"
~ "Spoko"
~ biorę laptopa
~ reinstaluje office'a
~ outlook znowu działa
~ przeglądam maile, żeby upewnić się że działają
~ wysyłam testowego maila
~ czytam tytuły jej nowych maili
~ "Rozwód"
~ oddaje jej laptopa
~ "Wygląda na to, że działa"
~ "Dzięki..."
~ "Wszystko ok?"
~ "Cóż..."
~ tak! wypłacz mi się na ramieniu i się rozkręcimy!
~ "Mysz się chyba zepsuła, mogę dostać nową?"

Dzień szesnasty
~ jeden z monitorów upośledzonego nie działa
~ wyświetla się całkowicie na zielono
~ na temat: dałem mu drugi monitor, bo myślałem że jak ktoś zasługuje na dwa, to właśnie ten biedak
~ jedyne co robi to przegląda tapety na msn
~ i używa jakiegoś programu fedexa
~ jest miły, więc faktycznie próbuję mu to naprawić
~ nic nie działa
~ to nie sterownik
~ to nie ustawienia
~ to chyba coś z samym montorem
~ cały czas ludzie do mnie przychodzą z prawdziwymi problemami, zbywam ich mówiąc "zaraz będę"
~ po dwóch godzinach koleś mówi
~ "może wtyczka jest zepsuta?"
~ zmieniłem kabel hdmi na nowy
~ zadziałało
~ oficjalnie jestem gorszy w swoim zawodzie niż opóźniony umysłowo koleś

Dzień siedemnasty
~ miła staruszka narzeka, że jej się zepsuła klawiatura
~ jest najstarszą osobą w biurze
~ stara jak dinozaury
~ mówię, że coś dla niej mam
~ wracam do tyłu i odpakowywują nową klawiaturę dla programistów
~ zanoszę ją jej
~ "jesteś taki pomocny"
~ sięgam do tyłu żeby podpiąć nową klawiaturę
~ podnoszę się i otrzepuję spodnie
~ staruszka wygląda jakby miała zawał
~ patrze na ekran
~ czarny
~ wstając nacisnąłem przycisk power
~ straciła 3 godziny pracy
~ 3 godziny których nigdy nie odzyska

Dzień osiemnasty
~ firmowe spotkanie
~ przekroczyliśmy budżet
~ było dużo wydatków
~ straciliśmy dużo pieniędzy przez prawie cały ostatni miesiąc
~ dzień 18
~ prawie cały miesiąc
~ wylecę na zbity pysk
~ budżet departamentu IT zostaje poruszony
~ są tylko dwa departamenty które nie przekroczyły budżetu
~ "Dobra robota Anon, słyszałem o problemach z serwerem. Jesteś dobrym człowiekiem na dobrym miejscu"
~ pod koniec spotkania kobieta, około 45 lat, podchodzi i pyta czy naprawiam komputery poza firmą
~ "Niezbyt..."
~ "Oh, bo mam jedną cholerną rzecz której nie mogę naprawić. Nie mógłbyś wpaść i tego naprawić?"
~ gówno prawda
~ dla jaj mówię "dobra, spoko, daj adres i podjadę po pracy"
~ nie wiem czy będzie seks
~ kupuje gumki
~ nie jest taka ładna 6/10 góra
~ nie będę kłamał
~ mocno średnia
~ podjeżdżam do jej domu
~ dzwonię do drzwi, staram się wyglądać słodko
~ mąż otwiera drzwi
~ pokazuje mi konputer
~ instaluje najnowszego adobe readera
~ zarabiam 20$
~ jadę do domu

Dzień dziewiętnasty
~ jakiś koleś zepsuł program, więc muszę ustawić wszystko na nowo
~ sprawdzam ustawienia
~ po dwóch godzinach
~ "zepsułeś mój komputer... chcę żebyś naprawił mój cholerny komputer, ma być tak jak było, nie wiem co zrobiłeś, ale coś jest nie tak, moje usb bzyczy"
~ wtf
~ nie zrobiłem nic z kompem, tylko sprawdziłem program który odpalasz 20 razy dziennie
~ wku*wiony wracam do serwerowni i gram w Thomas Was Alone
~ pukanie do drzwi
~ to ten koleś
~ "hej, dzięki za naprawienie tego"
~ "czego?"
~ "mojego usb"
~ nic nie zrobiłem
~ "a, to... spoko"

Dzień dwudziesty
~ spędziłem cąły dzień sprzątająć serwerownię
~ wygląda całkiem nieźle
~ odpiąłem kable sieciowe żeby je oznaczać kolorami
~ ludzie tracą swoje projekty
~ losowo są wywalani z serwera
~ mówię, że są problemy z isp
~ staram się mówić ISP, bo nauczyłem się, że jak używam skrótów to brzmię jak bym wiedział o czy mówię
~ pod koniec dnia serwerownia wygląda wręcz ślicznie
~ niestety nie oznaczyłem nic i niektórzy ludzie nie są podpięci
~ mówię im, że ISP naprawi to ASAP i wracam do domu

Dzień dwudziesty pierwszy
~ teraz jak serwerownia jest uporządkowana, podpinam testowe jednostki
~ 8 komputerów podpiętych do jednej sieci
~ próbuję połączyć monitory ze sobą, jak to czasami na forach można zobaczyć
~ to są stare monitory i nie można tego zrobić
~ wpadłem na pomysł użycia tych komputerów do kopania bitcoinów
~ ustawiłem wszystko do południa
~ po lunchu zaczynam kopanie
~ okropnie powoli, ale zaczynam
~ ludzie narzekają na lagi serwera
~ obwiniam olimpiadę za lagi
~ mówię, że całe buro musi je streamować
~ banuję olimpiadę na filtrze systemowym
~ biuro jest podzielone, widzę ten podział na swoim mailu
~ ludzie wku*wieni, że nie mogą oglądać igrzysk
~ i pozostali, którzy twierdzą, że praca to nie zabawa
~ oficjalnie zyskałem władzę w firmie, ludzie wiedzą kto tu rządzi
~ "To jest koleś którego ta firma potrzebowała"

Dzień dwudziesty drugi
~ dzień urodzin
~ całe biuro świętuje urodziny ludzi w danym miesiącu
~ biorę ciasto
~ podpinam n64 w jednym z biur
~ wyzywam ludzi na partyjkę w goldeneye
~ mówię "hej, mam 5 minut przerwy na ciasto... zagramy partyjkę?"
~ skopałem im wszystkim dupy
~ zdałem sobie sprawę, że cały dzień nie robiłem nic poza graniem i jedzeniem ciasta
~ nikt nie zauważył

Dzień dwudziesty trzeci
~ kocica dzwoni z trasy
~ ma problemy dostać się do jednej z ważniejszych aplikacji dla klienta na jej ipadzie
~ mówi nazwę tej apki
~ nie mam pojęcia co to jest
~ staram się brzmieć jakbym rozumiał wszystko
~ pytam, czy używa WIFI czy 3G
~ "jak to sprawdzam?"
~ "nieważne, czekaj, sprawdzę nasz główny system"
~ googluję apke, ale nic się nie pojawia
~ pytam kogoś ze sprzedaży
~ "oh, to tylko infografika z naszej strony"
~ mówię kocicy, że musi się wrócić do biura bo muszę jej wgrać zmiany do ipada
~ jedzie 2 godziny do pracy tylko żebym mógł otworzyć Safari i dodać zakładkę do strony głównej

Dzień dwudziesty czwarty
~ 45 latka wygadała się, że robię też poza pracą
~ teraz idioci proszą o naprawę ich komputerów w domu, telefonów komórkowych, wszystkiego co techniczne
~ mówię, że mogę to zrobić tylko po pracy, 20$ za małe rzeczy, 50$ za duże
~ większość to proste naprawy
~ aktualizowanie windowsa albo adobe readera wszystko naprawia
~ ale wtedy trafił mi się on
~ laptop z piekła rodem
~ gruby indianin daje mi swojego laptopa w plastikowej reklamówce, nie torbie na laptopa, reklamówce
~ "co z nim nie tak?"
~ "ty mi powiedz, geniuszu"
~ odpalam komputer, prosi o przywracanie systemu
~ klikam enter
~ naprawia to, ale prosi o uruchomienie chkdisk?
~ wydaje mi się, że to coś z napędem cd
~ otwieram napęd
~ jest tam gruba warstwa okruchów
~ przechylam laptopa na bok
~ pieprzone okruchy wysypują się z laptopa
~ resetuję laptopa
~ wczytuje się bez problemu
~ okazuje się, że koleś używał cd w swoim laptopie jako podkładki pod kanapki
~ pieprzone laptopy


Miejsce zamieszkania: nie

Historia: Wszystko było dobrze, dopóki nie zaczął pracować w Dziale IT. Po niecałym miesiącu pracy kopnął go prąd z serwera. Jego ciało zapadło w śpiączkę, ale umysł to co innego. Akurat grał sobie wtedy w Pokemon Sword na Switchu i jego umysłowo przeniósł się do zmaterializowanego Sinistea. Obudził się w Wielkiej Brytanii. Jakiś czas potem spotkał Haterene, która się zgubiła. Razem zaczęli iść przez świat. Dwójka zagubionych pokemonów. To brzmi nieźle. Chyba.

Moce:

- strzela kulami cienia i lata;

Umiejętności:

- zna się na komputerach; głównie potrafi zainstalować Adobe Reader'a i zrestartować urządzenie;

Charakter: On nie owija w bawełnę. Mówi co myśli i możesz se być nawet Arceusem, nic cię nie ocali. Strasznie uparty jest i jak se coś postanowi to koniec.

Wiek: 19 lat

Słabości, lęki i inne:

- jest filiżanką; bardzo kruchą filiżanką;
- z rękami jest słabo;
- a z mową ludzką wcale;

Ekwipunek: nie

Rodzina: nieistotna, jak będzie trzeba to się wymyśli na poczekaniu

Towarzysz:

- Haterene nazywana Czapunią lub Czapą; nadopiekuńcza względem Billa;

Majątek: nie

Ciekawostki:

- zgadnijcie po kim ma swoje imię
- jak jego ludzkie ciało zdechnie to on też

Avatar RayGuy_Player
Właściciel
Czyli jeśli dobrze zrozumiałem, twoja postać utknęła w grze wideo jako filiżanka, podczas gdy jego ciało leży sobie w serwerowni?

Avatar Mega_Groudon
Moderator
RayGuy_Player pisze:
Czyli jeśli dobrze zrozumiałem, twoja postać utknęła w grze wideo jako filiżanka, podczas gdy jego ciało leży sobie w serwerowni?

Filiżanka się urzeczywistniła, więc jest w prawdziwym świecie, a ciało jest w szpitalu. Nie wiem, może tego nie napisałem, ale za pierwszym razem mnie wylogowało podczas pisania i musiałem pisać od nowa

Avatar RayGuy_Player
Właściciel
Ok. Akceptuję.

Avatar Maks9o
Imię i Nazwisko Günther Ebeling
Pseudonim Człowiek w masce
Rasa: Niemiec
Wygląd:Zdjęcie użytkownika Maks9o w temacie Karta postaci
Motto: -Czasomierze, mają ze mną zagwodkę-
Miejsce zamieszkania: Brak
Historia: Został porzucony we wczesnym dzieciństwie, i trafił do sierocińca, ale ciekawsza cześć historii zaczyna się od tego, że posiada on ciekawy gen, zwiększający odporność na efekty uboczne podróży w czasie, wykrył to i wykorzystał jeden z pół-władców czasu, najprawdopodobniej była to edgy inkarnacja Ray'a bądź Ishi'ego, która cofnęła się w czasie. Tak więc, porwał go, a po modyfikacji genetycznej, umożliwiającej manipulację czasem, pół-władca czasu, chcący ten gen sobie wszczepić, wykonał parę testów, by się upewnić czy od tego, nie spadnie z rowerka, jak to jest w takich historiach, coś poszło nie tak, tardis się popsuł, on zdołał uciec, a inne eksperymenty uciekinierzy, naje**li edgy doktorowi. Po ucieczce, żył dzięki swojej umiejętności, zgnily chleb, mógł przywrócić do normalnego stanu. Po paru latach, odkrył ciekawsze aspekty swojej mocy, wiele możliwości na zabójstwa, i praktyczna nieśmiertelność. Żyje tak, już od ponad stu lat, a jedyną ciekawszą rzeczą od jakichś napadów, była jego kariera w SS, od paru lat jest miejską legendą Berlina
Moce:
-Potrafi manipulować czasem jakiegoś przedmiotu, czyli zardzewiałemu mieczowi przywrócić świetność, bądź na odwrót, choć może to robić bardzo szczegółowo, do sekundy, i do milimetra dzięki czemu może naprawiać przedmioty lub je niszczyć, a także tym leczyć, kaleczyć, postarzać, i odmładzać, co wykorzystuje na sobie choć, traci wspomnienia, co rekompensuje sobie notatkami, jest to naprawdę ekstremalnie potężna zdolność, która nie potrzebuje wiele czasu, by uczynić kogoś, na nowo płodem, ale potrzebny jest kontakt fizyczny, choćby przez rękawiczki
-Ostatnimi czasy trenuje bilokacje oraz teleportacje, rezultaty na razie są słabe, ale, kto wie?
Umiejętności:
-Zna sztuki walki
-Strzelanie z pistoletów
-Walka i rzucanie sztyletami
-Walka bronią tnąco-kłującą, choć raczej używał szabli niż pałaszy
Charakter: Kojarzysz tego tajemniczego antagoniste z filmu lub gry? To właśnie On.
Wiek: 143
Słabości, lęki i inne:
-Nie jest specjalnie silny
-Nie jest specjalnie szybki
-Od razu unika wszystkich podróżników w czasie
-Czas o który się odmlodził, zostaje odjęty z jego wspomnień
Ekwipunek:
-trzy sztylety, usytuowane w pasie
-szabla, usytuowana poziome na plecach, trochę nad kością krzyżową
-Notatnik, w kieszeni, po lewej stronie
-Pióro (te współczesne) w tym samym miejscu co notatnik
Rodzina: Martwa
Towarzysz: Brak
Majątek: 30 000 funtów
Ciekawostki:
Chcę zacząć w Berlinie, i żeby ta postać się nie zgubiła w wątkach

Avatar RayGuy_Player
Właściciel
Imię i nazwisko: Misfortune Ramirez Hernandez

Rasa: ludź

Wygląd: Zdjęcie użytkownika RayGuy_Player w temacie Karta postaci

Motto: "wiesz jak sprawić aby każdy był szczęśliwy? Brokat!"

Miejsce zamieszkania: dom jej rodziców.

Historia: Misfortune jest małą, żadną przygód i pełną wyobraźni dziewczynką o wręcz nienaturalnie pozytywnym nastawieniu. Jej rodzice nie mają łatwo. Matka popada w alkoholizm a ojciec coraz częściej marzy o rozwodzie, podczas gdy Misfortune beztrosko hasa sobie po lasach i miastach ufając każdemu losowo spotkanemu kolesiowi.

Moce: Ekstremalny pech. Dla niej nieszkodliwy, co najwyżej wywali się na podłogę albo oberwie piłką którą sama rzuciła. Gorzej z ludźmi wokół którzy w najlepszym wypadku giną. W gorszym, giną w brutalnych okolicznościach a w najgorszym... Przykładem są jej rodzice.

Umiejętności: słodka, zabawna, potrafi lepić babki z piasku.

Charakter: urocze dziecko które nie do końca ogarnia życia.

Wiek: 8 lat.

Słabości, lęki i inne: Misfortune widzi świat przez różowe okulary. Nie potrafi załapać spraw dorosłych tłumacząc je na swój, dziecięcy sposób.

Ekwipunek: Brokat, szalik, kilka centów.

Rodzina:
- Mama
- tata

Towarzysz: brak

Majątek: brak. To jeszcze dziecko!

Ciekawostki: Teoretycznie, Misfortune może być najpotężniejszą postacią w grze.

Avatar kosmiczny_kamien
Imię i nazwisko: Mikołaj z coca coli

Rasa: Święty

Wygląd:
Zdjęcie użytkownika kosmiczny_kamien w temacie Karta postaci

Motto: "Pij coca colę, je**ć pepsi"

Miejsce zamieszkania: Biegun północny, ale tak naprawdę cały czas jeździ po świecie swoim tirem z coca colą

Historia: Całe życie rozdawał coca colę dla wszystkich ludzi na całym świecie, nie to co jego brat św. Mikołaj który rozdaje prezenty tylko dzieciom, coca cola dla wszystkich!

Moce: Ma nieskończoną ilość coca coli i wie, czy byłeś niegrzeczny

Umiejętności: Umie prowadzić tira

Charakter: Wielki l00zak, całkowita czilera i utopia z tym ziomeczkiem. Rozumie cię bardziej niż ty rozumiesz siebie. Ogólnie najlepszy dziadek jakiego tylko poznasz, o ile dogonisz go i jego tira z coca colą.
Jednak potrafi być też zły i niemiły, szczególnie jak zobaczy cię pijącego pepsi, wtedy jesteś martwy.

Wiek: Tyle, ile ma firma coca coli, czyli jakoś 127

Słabości, lęki i inne: Jak wypije pepsi to umrze, ogólnie jak zje cokolwiek co nie jest coca colą to źle się czuje, ale pepsi najgorsze

Ekwipunek: Coca cola i prawo jazdy kategorii C i E

Rodzina: Św. Mikołaj, ten prawdziwy

Towarzysz: Coca cola

Majątek: Tir z firmy coca coli

Ciekawostki:
- Bardzo lubi coca colę
- Ma słabe relacje z swoim bratem
- Bardzo lubi coca colę
- Coca cola

Nienawidze sb
Ale w świątecznym nastroju am i right my dudes

Avatar Maks9o
Zgadnij, kto postawił wieżowiec na biegunie północnym

Avatar Mega_Groudon
Moderator
Akcept, gdzie start?

Avatar Mega_Groudon
Moderator
Maks9o pisze:
Zgadnij, kto postawił wieżowiec na biegunie północnym

Fajnie, że się tak spotkało

Avatar
GrandAutismo
o mój boże



Czas na świąteczny cud bożonarodzeniowy i wskrzeszenie pepsimena!

Avatar Maks9o
Zaraz umrze poraz trzeci

Avatar Mega_Groudon
Moderator
Jak wymyślisz dobry pomysł to może akceptnę, ale i tak pewnie umrze

Avatar kosmiczny_kamien
Mega_Groudon pisze:
Akcept, gdzie start?

Mamy jakąś drogę czy coś
Albo rynek na którym akurat święta świętują

Avatar Mega_Groudon
Moderator
Da się załatwić

Avatar Mega_Groudon
Moderator
Już, 2.50 się należy

Avatar kosmiczny_kamien
Nie mam
Mam coca colę

Avatar Mega_Groudon
Moderator
Może być, a teraz zaczynaj

Avatar Maks9o
Imię i nazwisko: Arye Letenvohe
Pseudonim: Tenno, śpiąca, marzycielka, bezsenna, zjawa, duch, upior, demon
Rasa: Człowiek
Wygląd: Zdjęcie użytkownika Maks9o w temacie Karta postaci
Motto:-Jego gniewowi i furii ustępują tylko jego umiejętność walki-
Miejsce zamieszkania:
Historia: Podróż z rodziną kosmicznym wycieczkowcem na podróż po układzie słonecznym, nie skończyła się dobrze, systemy napędowe szybko się zniszczyły, sterownicze też, tak jakby to był sabotaż, ale w wszechświecie liczy się tylko skutek, tak więc, Zariman Ten Zero, bo tak się nazywał ów statek, trafił do pustki, przestrzeni gdzie zawodziła nauka, skończona i nieskończona przestrzeń, wyrwa w wymiarze pełna tajemniczej siły, i właśnie w niej wylądowało wtedy jeszcze sześccioletnie dziecko jakim była Arye, i w niej umysł stracili wszyscy na statku, oprócz dzieci. Kiedy dorośli, popadali w paranoję widząc w martwej przestrzeni złoto-białe smoki z metalu w niej podróżujące, czy konie ze światła tracące cząstki siebie w walce, dzieci zebrały się w jednym pokoju, i nie zważając na mrygające czerwone światło w okół czy szaleństwa swych rodzicieli,  po prostu się bawili. I jako jedyni przeżyli, parę dni później, ludzie znaleźli dryfujący, pusty statek, lecz gdy go przejęli i zobaczyli tylko dzieci, jedni chcieli ich zabić, drudzy przeprowadzić badania, a tylko jedna osoba chciała na powrót dać im rodzinę. Wtedy zaczęły dziać się niespodziewane wypadki związane z tym, że dzieci odkrywały nowe zdolności podarowane przez pustkę. Kobieta która ich przygarnęła odkryła że mogą uniknąć tych wypadków przez wprowadzenie ich w sen, ale jedno dziecko przed tym odkryciem, poważnie zraniło jedną bardzo wpływową osobę, nie mogła ich dłużej chronić, zahibernowała wtedy 19 podopiecznych w komory ustawione w całym układzie słoneczym. Teraz zaczyna się historia odróżniająca ją od reszty Tenno, bo tak zaczęto ich nazywać, kiedy innych próbowało przechwytywać Grinner, praktycznie że związek radziecki, w którym klonują się na potęgę, coraz bardziej uszkadzając genom, to ją próbował przechwycić Korpus, kapitalystyczna organizacja, której główne Motto brzmi "Konflikt jest okazją", wracając do tematu, udało się im, zabrali do laboratorium, by zbadać jej moc. Tam też spotkała Nail'a, cholernie drogi nawet jak na kosmicznego bogacza, eksperyment genetyczny, który miał być ochroniarzem i gladiatorem na jednym z statków, choć był nadczłowiekiem, nie mógł się im zbuntować, nie był do tego zdolny psychicznie, wykorzystali wszytkie maszyny, chipy, i tortury jakie znali by osiągnąć ten efekt, by utrzymywać go cały czas w niepojętym bólu, Arye patrząc na tak żałosny obraz przez szybę, chciała mu pomóc, przez przypadek odkryła ciekawą zdolność stawania się czystą energią, podeszła do niego, i kiedy chciał uderzyć ducha jakiego przed sobą widział, ona odsunęła od niego cały ból. Pomogła mu, uciec, a dziwną technologią jaką tam znaleźli, przenieśli się tu, do Londynu
Moce:
-Ciągłe generowanie specjalnego rodzaju energii, którą może wypuszczać przez dłonie jako laser albo swoisty wybuch energi, bądź oddawać bezpośrednio osobom lub przedmiotom
-Stawanie się niewidzialnym, co wyczerpuje tą energię
-Stawanie się czystą formą Energi, która może przenikać przez ściany, a także przejmować maszyny, bądź osoby jeśli pozwolą lub mają mniejszą siłę woli, w przypadku osób, pozwala to na dwie poprzednie umiejętności
-Podczas snu może wykorzystywać tą umiejętność, bez stawania się energią, oraz na znacznie większe dystanse, ale nie może wykorzystywać dwóch pierwszych zdolności
-Może "leczyć duszę", a także stosować bardziej typowe leczenie, może zregenerować czyjąś tkankę
Umiejętności:
Charakter: Spokojna, cicha osoba, tyle na razie mogę powiedzieć, reszta w grze
Wiek: 19
Słabości, lęki i inne:
-Słaba fizycznie
-Brak umiejętności walki
-Lęk przed wodą
Ekwipunek:
-Brak
Rodzina:
-Martwa
Towarzysz:
-Nail Kudryashow
Zamknięty w zbroi, i torturowany na wszystkie sposoby, mistrz każdej broni, posiada nadludzki refleks, siłę, szybkość, kondycję, zmysły, wojownik idealny, który nie może się postawić swoim panom, chyba że ktoś inny będzie sterować jego ciałem, jego zbroja po dostarczeniu odpowiedniej ilości energii, potrafi wytwarzać czarne światło, kształtować je, i ciąć nim, teraz podróżuje z Arye, po tym jak "wyleczyła jego duszę". Sam jego charakter jest dość spokojny, ale jeśli coś go chociaż z irytuje, to nie ma zmiłuj.
Majątek:
-Brak
Ciekawostki:
-Warframe mocno

Avatar Koteczek_21
Moderator
Ile tej "energii" jest generowane oraz jak duże jest jej zużycie?

Avatar Maks9o
Tak by ładowanie btło od półtorej do dwóch razy dłuższe niż użytkowanie

Avatar
GrandAutismo
Imię i nazwisko: Rohan Jurji von Lyons (Imię Rohan przybrał podczas pobytu w Niemczech gdy wróciło do niego zafascynowanie okultyzmem. Wybrał sobie to imię gdyż podobało mu się znaczenie tego wyrazu po Celtycku „Pastrze Wilków”. Imię Jurji przybrał gdy w 1900r. przeprowadził się do Gruzji gdzie podczas chrztu prawosławnego przybrał imię Jurij jednak podczas pobierania paszportu sekretarz przekręcił imię i dlatego teraz nazywa się Jurji. Von Lyons to nazwisko niemieckie gdyż oprócz zafascynowania okultyzmem poznał tam także swoją pierwszą żonę, która miała na nazwisko Von Lyons.)

Rasa: Człowiek najnormalniejszy pod słońcem

Wygląd: Zdjęcie użytkownika GrandAutismo w temacie Karta postaci

Motto: "Po co mi to huh?"

Miejsce zamieszkania: Brak

Historia:Zapewne jeśli to czytasz to znalazłeś moje notatki, które trzymam by nie zapomnieć o tym kim jestem i co przeżyłem, ale Zacznijmy od początku bo jesteś trochę skonfundowany podejrzewam... Narodziłem się w starożytnej Sumerii nad rzeką Tygrys. Trochę suchawe miejsce. Ale to mój dom, nadal za nim trochę tęsknię. Zostałem tam przecież stworzony a każdy lubi patrzeć na swój dom rodzinny nawet jeśli jego rodzice przy nim nie byli bądź byli po prostu złym ojcostwem. Byłem stworzony jako golem. Coś co miało przypominać człowieka, ale bez duszy tak w wielkim uproszczeniu. Alchemia, magia oraz inne te sprawy. Niby się dało mnie ożywić przy zwykłej magii, ale mój stwórca stwierdził, że lepszym niewolnikiem i służącym będę potrafiąc korzystać z zakazanych technik. Sam używam tego raczej jako narzędzia, które wyciągam od czasu jak tą wiertarkę. Życie byłoby bez tej wiertarki trudniejsze, ale dałoby się w końcu skołować zamiennik... Wracając bo odchodzę od tematu. Nie mogłem znaleźć swojego stwórcy gdyż gdzieś się zapodział. Nie wiem kim bądź czym jest to, ale nie mogę wiedzieć czy w ogóle istniał a ja może po prostu sam siebie stworzyłem i to ja jestem stwórcą samego siebie? A jeśli nie, To coś bądź ktoś znudził się mną bądź najzwyklej zdechł. Łaziłem i pałęsałem się po całej Sumerii starając się żyć w społeczności bla bla bla. Niestety mimo tego, że starałem się pomagać tym prostym ludziom dostawałem zazwyczaj po ryju bo jestem diabelnym wynaturzeniem. Zaczęto mną straszyć dzieci i tak powstały opowiastki o stworach co żywią się krwią. „Ishkur nie zbliżał się do lasu gdyż pan z symbolami porwie cię i zje” Tia. Czasem byłem większym dupkiem raz mniejszym a raz mimo upokorzeń starałem się pomagać tym kawałkom mięsa. Przez wszystkie te czasy uczyłem się wielu rzeczy, poznałem istoty podobne do mnie jednak nie identyczne, nauczyłem się wielu rzeczy i wiele także doświadczyłem. Miałem kilka kobiet czy mężczyzn przy sobie, ale nie są warci uwagi. Byli swego rodzaju testerami. Miałem tam podstawowe pojęcie o świecie, ale chciałem i nadal chcę go lepiej poznawać i doświadczać. Widziałem wiele ważnych wydarzeń. Upadek Sumerii, Babilonu, Asyria, Żydzi, Persowie, Rzymianie... Zatrzymajmy się przy Rzymianach bo tu było ciekawiej. Wstąpiłem po raz pierwszy do woja! Byłem legionistą dosyć przeciętnym. Wróć z tarczą bądź na tarczy i tego typu sprawy (tak wiem, że mieszam cywilizacje). Poznałem tam też pierwszą miłość – Theofilosa. Był nawet ładny, ale nie mogę przytoczyć teraz jak dokładniej wyglądał gdyż pamięć mam starą. Z tego co jeszcze mogę zapamiętać to to, że został ukamienowany pewnego razu przez chrześcijan i z tego wzięła się pewna moja nienawiść do tej Religi, którą niesmak nadal czasem mi przypomina.. Ten niesmak pozostał do czasów Nero zwanego miedzianobrodym. Doradziłem mu wtedy by zrobił wielkie igrzyska. Nie mam jakiś talentów dyplomatycznych, ale Nero był wyjątkowo łatwy do przekabacenia. Huh. Pamiętam jeszcze te igrzyska. Rzucanie zwierzętom na pożarcie, przybijanie do krzyża, podpalanie. Nawet musze przyznać, że ładnie się ten obraz komponował. Po tych wydarzeniach odszedłem z życia publicznego i wróciłem się do tułania po Grecji. Zostałem filozofem i poetą tak jak mój Theo. Nic wielkiego się u mnie nie działo. Dawałem rad, brałem z tego pieniądze i żyłem zgłębiając sens mojego istnienia. Upadek Rzymu Zachodniego i jestem w Bizancjum. Postanowiłem przyjąć chrzest Prawosławny i zacząłem doradzać w sprawach mistycyzmu Konstantynom i innym władcom. Ten okres był dosyć nudny. Do czasu. Kiedy Turkowie przywędrowali z stepów i byłem wręcz oczarowany nimi. Zgłębiałem ich kulturę i patrzyłem jak wypierają tych brudnych Greków z ich ziem. Postanowiłem się urwać z dworu i wstąpiłem do wojska jako Janczarz. Zdobywałem Konstantynopol i widziałem największe działo jakie wtedy mogli wymyślić! Wspaniała nowinka technologiczna. Po Konstantynopolu Turcy powędrowali na Wołoszczyznę a ja z nimi także. Napotkałem pewnego Pałownika i nadal czasem czuję ból po tym palu Auć. Obiecałem mu przekazanie cząstkę moich umiejętności jeśli pozwoli mi odejść (nie to, że bałem się śmierci) i no nie dotrzymał obietnicy. Trzymałem się z Turkami aż do Sulejmana II wspaniałego wtedy przeszedłem do Italii gdzie byłem zwykłym kupcem nic nadzwyczajnego. Sprzedawałem i kupowałem a w międzyczasie pisałem i tworzyłem dzieła. We Włoszech byłem jeszcze trochę i przewędrowałem do Francji, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii by poznać styl życia i pozwiedzać. Natrafiłem nagle na Niemcy. Niemcy były naprawdę urokliwym miejscem. Bodajże trafiłem tam po utworzeniu północno niemieckiej federacji albo po III rozbiorze Polski nie mogę tego spamiętać. Kontynuując. Tutaj znowu moja historia z wojskiem. Byłem generałem w Armii Pruskiej i doradcą Kaiserów ach, prawie by mi się fucha kanclerza trafiłaby. Spotkałem tam moją kolejną miłość, którą wartą opisać! Kunegundkę. Piękna Niemka.. Została zabita podczas próby gw*****. Zdążyłem ją poślubić i stąd mam nazwisko von Lyons. Heh. Siedziałem tam w Niemczech do 1900r. kiedy to znudziłem się i wyjechałem na Kaukaz gdzie poznałem Iosifa albo powinienem powiedzieć Stalina. Był to nawet urokliwy księżulek, którego udało mi się przekonać gdyż jeszcze wachał się trochę, ale został przykładnym ateistą dzięki mnie. Zaprzyjaźniliśmy się, do naszej paczki trafiły jeszcze kilka osób na przykład Dzierżyński. Cała nasza trójka poznała się w pociągu jadącym do Sewastopola by tam załatwić swoje różne sprawy itd. Dzierżyński był dziwny. Macał stopy. Raz budzę się w baraku i widzę jak mi obmacuje stopy. Ja się pytam po Gruzińsku „Co on odpi***ala” a on powiedział „Wielbię twoje stopy” po tym kopnąłem go w ryj i przez chwilę nie musiałem się go bać. Józef. Wujek Joe ach! Pijackie upijawy, czytanie poezji i śpiewanie pieśni, zabawy ulane. On naprawdę był szalony! Ale lubiłem go. Swój trafił na swojego. Kosa trafiła na kamień. Wybiegam jednak w przyszłość. Wtedy w tym wieku jeszcze byłem dosyć łatwy do poniesienia się wzniosłym ideom i chęci pomocy. Zostałem komuchem i wstąpiłem do Czeki a później do KGB jako ekspert od mistycyzmu. Gdyż nie tylko Rzesza bawiła się w przyzywanie demonów. Na przykład Czerwonoarmiści w czerwonej gwieździe mieli demony, które pomagały im w boju w zamian za trochę krwi. Jedynie problem był z Rzeszą i Finami gdyż tak samo grali jak my. Wykorzystywali takie same techniki. Demon kontra demon. Zło przeciw złu. Wiadomo, że to równa walka! Dlatego też musieliśmy wezwać do pomocy tfu księży – popów. Wygrzebaliśmy z ukrycia takie osobistości jak Rasputin, który pomógł nam oczywiście za odpowiednią zapłatą. Sto dziewic oddanych mu aż do śmierci! Sto! Gdzieś się zapadł znów pod ziemię i gdzieś sobie żyje. Jak mówimy o Niemczech. Gdy byłem w Oświęcimiu przy wyzwalaniu obozu znalazłem niemieckiego lekarza – Józefa Mengele. Razem robiliśmy kilka eksperymentów (czyt. Gwałty, tortury, eksperymenty genetyczne) byliśmy nie rozłącznym duo. Od niego z resztą mam wiedzę na tematy naukowe i znam się jak mało kto na anatomii ludzkiej. Ostatnio był w Argentynie i sobie spokojnie żył gdyż upozorował swoją śmierć by Mosad nie wchodził mu w drogę. Jest moim kolejnym nielicznym z przyjaciół... Z biegiem lat mój rewolucyjny zapał się ostudził a ja zacząłem się nudzić gdyż powtarzałem to samo i samo praktycznie. Podchodzę do zdrajcy proletariatu, strzelam mu w ryj i The end. Zacząłem wymyślać coraz to przeróżniejsze i okrutniejsze sposoby by zabić nudę. Generalnie byłem przykładnym Czerwonoarmistą wypuszczanym w drugiej kolejności. Gwałty, morderstwa, grabieże. Tia. Moja zabawa trwała niedługo gdyż w raz z śmiercią Stalina partia starała się mnie pozbyć. Wysłali mnie na przykład do Wietnamu bądź by walczyć z Chinolami lub w Korei. Przeklęty napalm oraz ratowanie nieudaczników i żółtków. W tem powiedziałem dość i uciekłem do Japonii gdzie pewnego dnia po prostu wstałem z tym wyglądem anime chłopca. UH. Nadal pamiętam jak byłem wtedy wku*wiony. Wyglądałem wręcz jak młody generał Żukow! Nie cierpię obecnego tego wyglądu no, ale cóż wyjechałem do Ameryki, gdzie starałem się zostać artystą i nowym człowiekiem renesansu. Ot tak. Taka zachcianka. W pewnym momencie przeglądałem swoje życie. Przewertowałem ją jak opasłą księgę pełną fanfików! Ble. Uznałem, że moje czyny były po prostu złe (moment skruchy czy innego cholerstwa), więc wymazałem sobie pamięć. Uznałem, że miałem jedynie sto czterdzieści lat i byłem żołnierzem w ZSRR. Tym prawym co wyzwala uciśnione narody spod jarzma komunizmu (Co było bujdą na resorach. Zawsze się trochę gw**ci) a „wampirem” zostałem bo jakaś wampirzyca zmusiła mnie do przemiany kiedy byłem w Rumunii i badałem stare zamki. Jak byłem w tej Murrice to postanowiłem dołączyć do akademii super ludzi. Byłem pośmiewiskiem i nieudacznikiem. Aż spotkałem moją ostatnią jak na razie miłość – Sonię. Piękne miodowe oczy i ciemno blendowe włosy.. Niestety nadal moja pamięć nie jest w najlepszej kondycji i nie mogę przypomnieć sobie więcej szczegółów. A, więc spytasz się jak to się stało, że mam wiedzę o swoim pochodzeniu? Cóż. Sonia była kurtyzaną. Została (najprawdopodobniej) uprowadzona i zabita przez kogoś. Wtedy coś we mnie pękło. Przypomniałem sobie kim jestem. Co uczyniłem. I wiedziałem już wszystko co będę robić... Stwierdziłem, że moje czyny były złe. Były. To fakt niezaprzeczalny. Ale podobały mi się i podniecały. Odzyskałem swoją potęgę i czyniłem zło. Powiedzmy, że zatrzymałem się w Iverness, w których okolicach polowałem. Tak się przeciągało mi życie aż zostałem przeteleportowany na stację kosmiczną gdzie walczyłem z demonami i poznałem kobietę o imieniu Blue. Uważałem ją (i nadal trochę tak uważam) za upierdliwą i wnerwiającą. Wszystko było spoko. Starałem się ją trochę tak jakby zabić heh.... Nie udało mi się znalazłem demona malinkę, który zawitał tutaj na trochę... Ehh. To skomplikowane. Pominę te nudne kawałki iiii.... No i był reset wszechświata i teraz siedzę z tą Blue. Nie wiem co tutaj napisać... No chyba nic mi nie przychodzi do głowy. Arrivederci.. Czekaj czekaj. Och mam! Zapewne jest gdzieś na tym świecie drugi ja, który otrzymał bardziej te negatywne cechy. Bo widzisz. Byłem stworzony jako golem. Coś co miało przypominać człowieka. Niedawno otrzymałem duszę czy coś no i.. Duszy nie mogłem otrzymać aż do resetu wszechświata. Tak jakby komputer, który czyta kod binarny nagle dostał dwójkę i ma dwie możliwości. Rozbić dwójkę na informacje w zerze i jedynce, ale to wymaga reset systemu albooo kontynuować pracę ignorując dwójkę. Więc cóż. Wszechświat się zresetował a ja zostałem podzielony na dwa. Heh... Głupio się by zrobiło gdyby ten drugi ja oprócz negatywnego charatkeru dostał moje dawne mocy. Heheh

Moce:
-Potrafi wykreować płomień aczkolwiek nie ma odporności na ogień

Umiejętności:
-Zajmuje się malarstwem, pisaniem prozy i komponowaniem oraz graniem muzyki na instrumentach klawiszowych, smyczkowych oraz wszelkiej maści gitarach. Znam się także na akordeonie
-Posługuje się bronią palną oraz białą
-Posługuje się łaciną, językiem Jidisz, Angielskim, Rosyjskim, Niemieckim, Gruzińskim, Staro Greckim, Tureckim, Włoskim, Hiszpańskim,Arabskim oraz Japońskim i trochę beknie z Chińskiego
-Warto dodać do tego, że jestem nawet sprawny fizycznie i umiem dosyć szybko biegać oraz skakać.

Charakter: Jestem trochę bardziej wesołkowaty i lekko zboczony i chamski w tej wesołkowatości. Jestem wyjątkowo podobny do mojej drugiej formy kiedy nazywałem się Xezusem. Kocham życie i kocham tak naprawdę wszystko. Mimo, że wyglądam na ponuraka czasem to jestem wesoły ze swojego bytu. Co mogę rzec. Wydaje mi się, że jestem trochę nieśmiały i opryskliwy wobec ludzi, których nie znam. Ale jak już nawiąże znajomość to jestem otwartą księgą. Lubię sztukę, lubię muzykę, lubię architekturę, lubię prozę i opowieści. Nie mogę powiedzieć czy jakiegoś gatunku nie lubię, ale najbardziej mi się podoba na przykład Futuryzm czy Kubizm. W muzyce lubię Rock i muzykę klasyczną. Hmm. Architektura to Gotyk i Barok plus ten futuryzm. Lubię się ubierać elegancko i dandystycznie. Nie mam nic przeciwko noszeniu kiecek i innych sukni. Po za tym. Tak lubię podkolanówki.

Wiek: Teoretycznie osiem tysięcy w praktyce/biologicznie dwadzieścia pięć

Słabości, lęki i inne:
-Nie jestem jakiś krzepliwy i jestem zniewieściały. Nie mam krzepy w dłoniach
-No. Jestem zwykłym człowiekiem. Heh. Co mogę rzec
-Ach! To mogę rzec. Jestem lekko uzależniony od palenia i tam lubię coś wypić

Ekwipunek: Goły i wesoły

Rodzina: I'm Batman~!

Towarzysz: Blue się liczy czy jednak nie i w mojej historii zostanie zakartoflona na kartoflankę?

Majątek: Goły i wesoły

Ciekawostki:
TOP 10 CIEKAWOSTEK O MNIE JAKO Spie**olINIE
1.Nie
2.Nie
3.Nie będę tego mówił
4.Naprawdę jeszcze czytasz to?
5.Mógłbym napisać ze swojego życia niezłą komedię
6.Heh
7.Hmm
8.Co by tu napisać
9.HMMMM
10.Jestem trapem i mam zniewieściały kształty ciała oraz raczej nie weźmiecie ze mnie przykładu męskości. Często mnie mylą z kobietą.

Avatar
GrandAutismo
//Tak nudzi mi się, więc tworzę kolejną wersję mego edgy ocka
Imię i nazwisko: Xezus

Rasa: Złe Alterego Rohana/Demon stworzony z cienia

Wygląd: Zdjęcie użytkownika GrandAutismo w temacie Karta postaci

Motto:

Miejsce zamieszkania: Willa pochodząca z XVII wieku w Niemczech a dokładniej w landzie Meklemburgii.

Historia: Prawie taka sama jak u Rohana tyle, że on podczas rozłączenia się ze swoją połówką znalazł się w trumnie w Niemczech, z której wyszedł i zaczął terroryzować północne Niemcy

Moce:
-W cholerę dobra regeneracja (Czyli jeśli się zabije go to po pewnej czasie zazwyczaj kilku dni bądź miesięcy zregeneruje swoje rany i wstanie z powrotem do żywych. Jego rany szybko się zrastają także kiedy jest żywy)
-Możliwość wtopienia się w cień
-Nekromancja oraz inne demoniczne czary
-Wyczulone wszystkie zmysły (czyli może usłyszeć bicie serca oraz ma świetny wzrok)
-Kontrola cienia przez co może stworzyć z niego swego rodzaju kolce bądź inne macki
-Dowolna zmiana swojego ciała (zmiana wyglądu BUM, stworzenie ze swojej ręki ostrza BUM, zmiana płci BUM chociaż akurat tego ostatniego nie próbował)
-Teleportacja, ale jedynie kiedy znajduje się w cieniu.

Umiejętności:
-Zajmuje się malarstwem, pisaniem prozy i komponowaniem oraz graniem muzyki na instrumentach klawiszowych, smyczkowych oraz wszelkiej maści gitarach. Znam się także na akordeonie
-Posługuje się bronią palną oraz białą
-Posługuje się łaciną, językiem Jidisz, Angielskim, Rosyjskim, Niemieckim, Gruzińskim, Staro Greckim, Tureckim, Włoskim, Hiszpańskim,Arabskim oraz Japońskim i trochę beknie z Chińskiego

Charakter: Mimo swojej pozornej cnoty, uprzejmości i rozwiniętego savoir vivre jest wręcz demoniczne złośliwy i kiedy mu się nudzi to... Czyta poezję, gra na pianinie, skrzypcach oraz sam tworzy utwory i książki oraz maluje obrazy. Uwielbia sztukę oraz wszystkie muzea i kulturowe dzieła. Jednak ma swoją mroczną stronę ubóstwia chaos i oglądanie cierpienia. Często sam je zadaje by się pożywić. Pije krew by wzmocnić swoje umiejętności. Jest także samotnikiem gdyż po prostu jest aspołecznym dupkiem i introwertykiem lubiącym być sam na sam ze sobą i swoimi myślami. Jednak ze względu na zbyt długi pobyt sam ze sobą lekko rzecz ujmując. Oszalał. Jego myśli stały się chaotycznym porządkiem. Umysł rozjaśnioną ciemnicą. Pomijając te edgy treści warto wspomnieć o jego zamiłowaniu do sztuki, muzyki, rzeźby, książek. Jego ulubionym kierunkiem w sztuce, architekturze i rzeźbie jest Futuryzm gdyż główną tematyką tego kierunku jest prędkość, brutalność, przemoc i industrializację. W muzyce najbardziej sobie ceni muzykę klasyczną gdyż uważa ją za kojącą jego nerwy jednakże nie pogardzi także muzyką elektroniczną czy też rockiem bądź heavy-metalem, folkiem, electroswingiem bądź czymkolwiek co mu się aktualnie spodoba. W literaturze najbardziej lubi czytać książki faktu, czasem sięgnie po jakąś książkę fantasy, science-fiction albo czysto przygodową. Lubi także wczytywać się w wiersze oraz sam komponować, tworzyć poezję, muzykę, obrazy, rzeźby.

Wiek: Osiem tysięcy lat

Słabości, lęki i inne:
-Srebro blokuje jego moce i zazwyczaj mocno można go zranić tym
-Poświęcone przedmioty religijne (Dowolne! Wszystko może mu zadać rany nawet butelko po psznym piwku bożym jeśli wymyślisz, że jest artefaktem Człowieka klopsa to wtedy możesz go zranić mocno)
-Słońce to dla niego śmiertelna rzecz. Oprócz blokowania jego umiejętności to do tego spala go. Tak samo jest ze światłem UV
-Płomień szkodzi mu tak samo jak światło
-Werbena oraz Tojad może go nie zabiją, ale wywołują u niego mocny ból głowy uniemożliwiający mu na jakikolwiek atak
-Przebicie jego serca bądź zniszczenie jego mózgu kończy jego życie natychmiastowo
-Kontakty z ludźmi to dla niego naprawdę coś trudnego ze względu na swoją naturę.
-Bez krwi, ludzkiego mięsa bądź widoku cierpienia zacznie tracić kontrolę nad swoimi wspomnieniami a w końcu także nad sobą (Gracz nie będzie mógł nim kierować do czasu jak się ponownie nie pożywi)
-Mimo, że jest nadnaturalny to także można go zranić jakimkolwiek narzędziem. Nie zabije go, ale odrąbiesz mu dłoń to będzie odczuwać tak samo i nie będzie tak efektywny bez dłoni


Ekwipunek:
-Kilka ksiąg o charakterze czarnej magii
-Jeden nóż rytualny
-Pistolet Makarov razem z dziesięcioma magazynkami
-Przeróżne gustowne ubrania wszystkie utrzymane w dandystycznym acz nie przesadzonym charakterze
-Gitara i skrzypce oraz jego wierny akordeon
-Kilka tomików poezji oraz innych książek o różnej tematyce
-Szabla Turecka najprawdopodobniej z XIVw.
-Metalowa papierośnica ze złotymi elementami.

Rodzina: Brak

Towarzysz: Brak

Majątek: Liczny księgozbiór, posiadłość wcześniej wspomniana oraz kilkadziesiąt tysięcy marek Niemieckich

Ciekawostki:

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku

Dodaj nowy temat Dołącz do grupy +
Avatar RayGuy_Player
Właściciel: RayGuy_Player
Grupa posiada 13478 postów, 67 tematów i 16 członków

Opcje grupy AM: Zero [PBF]

Sortowanie grup

Grupy

Popularne

Wyszukiwarka tematów w grupie AM: Zero [PBF]