jacek1s pisze:To jest odpowiedź na postulaty osób z którymi miasto Warszawa prowadziło dyskusję. Nie całej mniejszości LGBT+ bo to nie koniecznie dzięki poglądy i postulaty
1. Deklaracja Warszawska, to pisemne zgodzenie się na postulaty LGBT, które głoszą na marszach po całej Polsce.
Tu np. fragment tej deklaracji, świadczący o tym; "W dialogu ze społecznością LGBT+ wypracowaliśmy deklarację, która wskazuje kierunki działań Urzędu m.st. Warszawy na najbliższą kadencję w różnych obszarach."
Czy tu; "Założenia deklaracji zostały stworzone przed wyborami samorządowymi w konsultacji z
warszawskimi organizacjami LGBT+, na bazie programu samorządowego dla społeczności
LGBT+"
jacek1s pisze:Czyli osoby LGBT+ nie pasują do tej definicji. Dzięki za jej podanie, bo to popiera mój argument.
2. A jak nazwiesz taką mniejszość? Blobem? Dlaczego tak boisz się określenia "ugrupowanie"?
Przecież to jest oczywiste, że to JEST ugrupowanie «grupa ludzi lub organizacji o podobnych poglądach i wspólnych celach».
Jedyne, co je łączy z definicji to seksualność i identyfikacja płciowa. To, że większość chce równouprawnienia jest raczej wynikiem tego, że odczuwają efekty dyskryminacji podobnie :)
Czy heteroseksualne kobiety nazwałbyś ugrupowaniem? Nie, heteroseksualne kobiety to określenie wszystkich osób jednej płci i seksualności. Nie ma nic do rzeczy jego chodzi o ich poglądy.
Tak samo LGBT+.
jacek1s pisze:No niestety, do szkoły średniej się stosuje takie uproszczenie, a nawet tam ledwo się dotyka tego tematu. To tak samo jak mówienie, że grawitacja przyciąga rzeczy do środka Ziemi z przyspieszeniem 9,8 m/s^2. Jest to uproszczenie, bo grawitacja przyciąga wszystko co ma masę do wszystkiego innego co ma masę, z przyspieszeniem zależącym od kilku czynników, ale na początku się tak to tłumaczy bo jest to prostsza wersja którą.dopiero później można rozszerzyć. Gdy wrócę do Polski to ci znajdę moje wcześniejsze posty o tym :)
3. Jeśli nie jest za późno to wróć na biologię, bo więcej płci niż dwie nie występuje
jacek1s pisze:tak. Miło mi, że mogłem odpowiedzieć na te zupełnie nie naładowane pytania :)
- powiedz mi, jak rozmnażają się ludzie tej samej płci? Poprzez trzecią osobę? To nazywasz rodziną, tak? Albo dzieckiem tej dwójki homoseksualnej?
jacek1s pisze:Kurczę, chyba wpadłem w ten błąd logiczny o którym pisał Nijak, bo istnienie in vitro z udziałem materiału genetycznego >2 rodziców uznałem za oczywistość którą każdy tu zna.
Chcę FAKTÓW, które będą o tym świadczyć. Jakiegoś podziału komórkowego, zamykania ich w inkubatorach i wytworzenia z tej dwójki innego człowieka. Inaczej nie ma mowy nazywania tej sklejki bzdur progresywizmem.
Dzieci o trzech rodzicach rodzą się od lat 90, więc naprawdę nie mówimy tu o nowej technologii. Ale nie będę tu teraz wszystkiego wyjaśniał (telefon, hotelowy internet :), po prostu poszukaj fraz "three-parent baby" i "mitochondrial transfer".
jacek1s pisze:dokładnie. I dlatego osoby których płeć psychiczną jest inna niż biologiczna i/lub społeczna mają taki problem - bo nie mogą.sobie po prostu wybrać by była ona inna. Na razie wszystko wskazuje na to, że najłatwiej jest zmienić społeczną, później biologiczną. Z psychiczną jest bardzo dużo problemów etycznych jeśli chodzi o zmianę - bo czy byłbyś tą samą osobą gdyby ktoś zmusił cię jakoś do czucia się jak kobieta?
Płci nie można sobie wybrać.
jacek1s pisze:Zauważam tylko, że istnienie trzeciej płci nie jest unikalne, bo w wielu kulturach ona istniała lub istnieje.
Jeśli argumentujesz swoje więcej płci poprzez starożytny Egipt czy Izrael, to nie jest to progresywizm, to regres.
jacek1s pisze:Err... Nie. Adopcja to nie rodzina zastępcza...
Adopcja ≠ rodzina, adoptując dziecko stajesz się opiekunem zastępczym (za rodziców pierwotnych, co oczywiste), a nie rodzicem.
Pomieszałeś terminy.
Rodzina zastępcza to zupełnie inna instytucja przy której rzeczywiście rozumiem twoje uwagi. Ale adopcja to dosłownie prawne uznanie cudzego dziecka za twoje i w przeciwieństwie do rodziny zastępczej prawnie to dziecko jest praktycznie normalnym członkiem rodziny i dotyczą go np. przepisy związane z kazirodztwem w stosunku do przysposabiających.
Zresztą, według sjp PWN:
adopcja
"1. «akt prawny polegający na uznaniu cudzego dziecka za własne»"
Albo według Wikipedii:
"Adopcja (łac. adoptio), przysposobienie, usynowienie – forma przyjęcia do rodziny osoby obcej, stwarzająca stosunek podobny do pokrewieństwa. "
Więc podsumuję to, cytując ciebie:
Pogódź się z tym i nie rób z języka polskiego czy biologii inwalidy.
Edit: jeszcze kontynuując z adopcją:
Art 121 Kodeksu Rodzinnego i Opiekuńczego pisze:
§ 1. Przez przysposobienie powstaje między przysposabiającym a przysposobionym taki stosunek, jak między rodzicami a dziećmi.
§ 2. Przysposobiony nabywa prawa i obowiązki wynikające z pokrewieństwa w stosunku do krewnych przysposabiającego.
§ 3. Ustają prawa i obowiązki przysposobionego wynikające z pokrewieństwa względem jego krewnych, jak również prawa i obowiązki tych krewnych względem niego.
§ 4. Skutki przysposobienia rozciągają się na zstępnych przysposobionego.