Julian
Kończąc pierwsze okrążenie zatrzymuje się, mocno wbijając swój wóz w auto Reva.
- Z drogi! Jeździć nie umiesz?!
Właściciel
Rev Wychodzi z auta i pochodzi do Juliana. Jego kask jest na wysokości jego głowy, po chwili wskazuje na jego auto,na swoje i wreszcie na drogę, wyciąga z kieszeni gruby plik banknotów i podaje Eddie mu, który akurat przechodził.
-Nie jestem pewien, ale on chyba się z tobą ścigać.-powiedział Eddie.
Julian
- On? Dobra, niech będzie. Start! - wcisnął gaz do dechy, strącając samochód przeciwnika z drogi
Właściciel
Rev zareagował jak naszybciej, wsiadł do auta i nacisnął gaz jadąc za nim.
Julian
- Jadem ulicą, opony asfalt drą. Gdy na metę dotrę wygrane swą zgarnę, hej! - pojechał jak najszybciej, zostawiając go w tyle
Właściciel
Rev sięgnął do guzika pod drążkiem zmiany biegów, wcisnął go i jego samochód zaczął pedzic 300 mil na godzinę, wyprzedził Juliana driftem i pojechał dalej, zostawiając go daleko w chmurze pyłu.
Julian
Jedzie dalej swoim tempem.
- I tak wygram! Nie myśl sobie!
Właściciel
Rev jest juz daleko, nie widać go.
Julian
Jedzie dalej. I tak wygra.
Właściciel
Rev spogląda w lusterko,Julian jest daleko w tyle, w końcu znikna z pola widzenia.
Julian
Jedzie. Jedzie i wygra. On to wie i już.
Właściciel
Rev czuł jego presję, czuł jak się poci, jechał spokojnie obserwując drogę za nim.
Juian
Jedzie! Zwolnił nawet, żeby przeciwnik poczuł, że ma jakieś szanse. Ale będzie zdziwiony!
Właściciel
Rev momentalnie pszyspieszył, czując, że chce wykorzystać szansę, ale nie ma. Nie da mu wygrać! Jechał już o wiele szybciej, dając mu do zrozumienia, że nie ma jak wygrać.
Julian
Zwolnił jeszcze trochę. Niech ma. Poczuje smak porażki!
Właściciel
Rev
Meta była blisko, był tak daleko, że nie było szans żeby go wyprzedził, ale nie postanawiał zwalniać, by zmaksymalizować szanse na wygraną.
Julian
Przyśpieszył na maksa, żeby szybciej dojechać. I tak wygra, więc już nie musi się starać.
Właściciel
Rev
Nie było opcji, żeby go wyprzedził, ale ten nie chciał ryzykować, przespieszyl trochę i Już minąl linie mety.
Wjeżdża i chodzi wszędzie w poszukiwaniu rywala
Właściciel
Eddie
Podchodzi do niego, rzucając "cześć."
Chcesz się ze mną ścigać?- zapytał gabriel
Właściciel
-Eh.. nie. Nie dzisiaj. I chyba w ogóle.-powiedział z żalem.-Nie jeżdżę po asfalalcie, przynajmniej nie dzisiaj.
Ok- powiedział. Dalej chodzi wszędzie
Właściciel
-Fajne auto. Trochę podobne do El camino z 70'-zauważył, rozglądając się po miejscu spotkania ścigantów.
Właściciel
-Nie ma za..-wtedy podjechał Rev po wygranym wyścigu. Wyszedł z auta i podszedł do Eddie go, który wręczył mu pieniądze, które wcześniej mu dał.
Właściciel
Rev patrzy na niego zza czarnej szyby swojego kasku. Nie widać jego twarzy.
Właściciel
Rev zaprzeczył ruchem głowy.
Eddie
-Chyba nie chce.
//rozładował mi się telefon\\
Przyjeżdża z powrotem. Może w końcu uda mi się znaleźć rywala?
Właściciel
Rev dalej tam stoi, bo noc jeszcze młoda.
Właściciel
Eddie
Nie wie, co zrobić, po prostu ogląda krajobraz morza.
Właściciel
Rev wreszcie podszedł do Gabiego i wskazuje na swoje auto.
Gabriel nie wiedział, o co chodzi.
Gabriel wszedł do samochodu
Właściciel
Rev tez odpalił silnik i czeka na start.
Na środku drogi staje sygnalizajca, na początku jest czerwona.
Zaczyna procedurę startową
Właściciel
/teraz kto naszybciej napisze, zdobędzie przewagę./
Zielone: Start!!!
Właściciel
Rev błyskawicznie wystartował wóz.
Gabriel podąża za nim, czychając na błąd