Konto usunięte
Redomir
-Dobrze cię widzieć, nic a nic się nie zmieniłeś! Dobrze jest wreszcie poczuć wolność, przez 20 lat musiałem się ukrywać, pi******* lud wmówił sobie, że zabiłem króla Tankreda i jakoś musiałem sobie radzić. A co u ciebie? Widzę, że twierdza wciąż pozostaje silna. Doszły jakieś dziury w murze od mojego ostatniego zimowania?
Właściciel
-Oj doszły, doszły. Ale na wiosnę znikną co do sztuki! -Vesemir uniósł palec do góry- Jeden Troll skalny zaoferował się pomóc w odbudowie muru. Prosta oferta: ja go nie zabijam, on mi pomoże. Porządny jak na trolla. Ale przechodząc do sprawy ważniejszej: jak doszło do tego, że oskarżono Cię o zabójstwo króla?
Konto usunięte
Redomir
-Widzę, że w sprawach wyższej konieczności alianse są potrzebne nawet z tymi, przeciwko którym nas postawiono. A z tym królem to długa historia.. Zaczęło się od tego, że zostałem zawezwany przed oblicze króla Tankreda. Sam nie wiem czemu akurat ja, nie zastanawiałem się nad tym. W każdym razie kilka tygodni przed tym spotkałem na Szlaku Geralta, który wybierał się w przeciwną stronę, bo do Wyzimy na wezwanie króla Foltesta. Opowiedział mi o tym, że Tankred kogoś usiłuje znaleźć. I tak mu na tym zależy, że plotka się rozniosła poprzez straż i w kilka dni cały Kovir o tym wiedział. Według jego słów Tankredowi zależało na znalezieniu również kogoś, kto zająłby lud, który by wtedy zapomniał o dziwnych poszukiwaniach króla. Widocznie wybór padł na mnie, prostego wiedźmina, gdyż od razu po moim przybyciu przywitał mnie i kazał mi działać, w pośpiechu tłumacząc jakieś szczegóły zlecenia poprzez historyjkę. Następnie zniknął. Wydaje mi się, że uciekł, by ludzie pomyśleli, że go zabiłem. Wywieziono mnie do jakiejś celi daleko od Koviru, bez żadnych dowodów. A tak się trafiło, że spotkałem tam Geralta, który trafił tam z podobnego powodu. Razem z niego uciekliśmy, a potem musiałem się ukrywać.
Właściciel
-Dlatego właśnie nie powinniśmy mieszać się w takie sprawy - westchnął Vesemir zbierając książki- Polityka! Nie wiem czy wiesz, ale mamy tutaj gościa z cechu mantikory - od razu zgasil wszelkie wątpliwości i nadzieje Redomira- niestety to nie Niwe, od niego nic nie słyszałem już całe lata
Waldemir
Tymczasem Waldemir kończył warzenie eliksiru.... Wyszło tego z 200 ml... Dość dużo, jak na jednego grzyba. Wszystko wlał w manierkę i ruszył w stronę zamku pogawędzić z Vesemirem
Wiedźmin po drodze wszedł na mur... Rzeczywiście, widok był śliczny. Kiedyś to miejsce pewnie tętniło życiem...
Waldemir postał tak kilka minut i ruszył na wewnętrzny dziedziniec. Wszedł do twierdzy i zaczął poszukiwanie domowników
//kontynuujemy dziś czy jutro? :)
Właściciel
//możemy kiedy tylko chcesz, ale teraz Aartek jest w interakcji więc trzeba poczekać na koniec tamtej dyskusji
//oki, jak coś dzisiaj będę tak do 24 pewnie
Konto usunięte
//Wyje**ło mi prąd, sory
-A tak, widziałem jakiegoś młodzika, darł do mnie gardło, gdy przycupnąłem sobie na murze. Słyszałem dźwięk wyciągania miecza, ale tak mi się dobrze siedziało, że podniosłem się po kilku sekundach. Szczerze to i tak wątpię, żeby potrafił więcej ode mnie, ale "przeciwnika się nigdy nie lekceważy" - twoje słowa.
Właściciel
-Na szczęście to nie był przeciwnik. Mantikory, wilki, gryfy, a nawet żmije są w porządku. Koty to inna sprawa, jak sam wiesz - skonczyl zbieranie książek- Na jak długo zostajesz?
Konto usunięte
Redomir
-Planuję zostać tu na kilka tygodni. - jego wzrok skierował się wpierw na kuchnię, a potem na sufit. - A potem.. Mam misję. Naprawdę ciężką. Tak przy okazji, przyjeżdżały w ostatnim czasie jakieś Wilki?
Właściciel
-Dwa miesiące temu był tutaj ten gryf: Vaastrad, ale tylko tyle z naszych. Lambert był tu ostatnio rok temu
Konto usunięte
Redomir
-A Geralt? Eskel? Żyją? Powiedz, że żyją. - powiedział, przyśpieszając ton.
Właściciel
.-Eskel będzie tu na zimę, ale o Geralcie MI mi nie wiadomo...
//ok, dostałem już unbana jak coś :)
Tymczasem Waldemir dołączył do dwójki starych przyjaciół.
- Witam ponownie. Vesemirze, mam dla ciebie coś w podzięce za to, że mnie tu przyjąłeś *wręcza eliksir* to wersja eliksiru zatrzymującego starzenie, tylko dla wiedźminów. Dzięki niemu dłużej utrzymasz się w pełni sił
Konto usunięte
Redomir
Spojrzał z pogardą i niedowierzaniem na Waldemira.
-Myślę, że Vesemir nie potrzebuje żadnych medykamentów by pozostać rześkim. W jego przypadku wiek to tylko liczba.
Moderator
//gekonnen dostał bana za spam w walce dla Z.A.K.O.N-u
//a to może nie grajmy bez niego, dzięki za info
Moderator
.//Sprawdź na proflu The_Crusader bo nie chcę zaśmiecać grupy
Właściciel
// jednak wróciłem
Vesemir spojrzał na eliksiry i wziął je do ręki, przekładając książki na bok.
-Dziękuję, może kiedyś się przydzadzą
//yay :D
Również mam taką nadzieję. Wybiorę się na tą parę gryfów, wrócę wieczorem. Potrzebujesz jeszcze w czymś pomocy?
Właściciel
-Wszystko u mnie w porządku. Powodzenia z tymi sku*wysynami młody wiedźminie - spojrzał na Redomira- Twoja komnata nie była ruszna. Wciąż wiszą tam twoje trofea
Waldemir podziękował i wyszedł. Po drodze jeszcze uważył kilka eliksirów na czas walki, bo skrzynka z eliksirami poleciała w przepaść razem z koniem i całym dobytkiem wiedźmina i ruszył cicho lasem obok ścieżki, którą przyszedł
Właściciel
Pod wieczór Waldemir znalazł się blisko gniazda Gryfów. Słyszał ich skrzeki. Zauważył, że kawałek dalej ktoś inny rozbił obóz. Przybysza zdradzilo palące się ognisko. Wiedzmiński medalion drgal. Ktoś używał tam magii. Dosyć potężnej
Waldemir nieźle się zdziwił... W pierwszej chwili pomyślał o nieostrożnych wieśniakach niewiedzących o gryfach, ale medalion... Waldemir postanowił poczekać na rozwój wydarzeń w ukryciu.
Konto usunięte
Redomir
-Miło to słyszeć, Vesemirze. Potrzebujesz w czymś pomocy? Może pomóc młodemu z gryfami?
Właściciel
Redomir
-Mógłbyś schować gdzieś te eliksiry, młody da sobie radę przecież jest Mantikorą - Vesemir wręczył mu eliksiry- Odpocznij sobie, Masz całą zimę na zamartwianie się moimi problemami - staruszek zaśmial się cicho po czym spowaznial- Odpocznij
Yartell
Pomiędzy namioty obozowiska wyszło nagle dwóch mèżczyzn. Mieli oni na sobie bogate szaty, pewnie magowie co potwierdzały ich Stare oczy w których odbijał się blask ognia. Prowadzili ożywioną rozmowę, ciężko było cokolwiek zrozumieć, ale po chwili słuchania wiedźmin wychwycil jedno powtarzające siè słowo: gryf
Moderator
Wiedźmin wytężył słuch, ale nie dał po sobie poznać, że to go zaciekawiło. Zaczął nawet nucić starą piosenkę
Właściciel
-Samiec i samica w jednym miejscu - brodaty mag w niebieskiej szacie ekscytował się jakby miał dostać orgazmu- Już prawie wymarły, mamy niewiarygodne szczęście
-Podobno w okolicy jest wiedźminskie siedliszcze. Oni mogą stanowić zagrożenie dla tych biednych stworzeń
Moderator
Wiedźmin starannie zakrył broń zarzucił kaptur na głowę i udał się za nimi, w bezpiecznej odległości, ale żeby ich słyszeć co oni planują pomyślał wiedźmin.
Właściciel
-To będzie już trzecie ocalone gniazdo - radował się młodszy mag- Może uda nam siè ocalić jeszcze ten gatunek!
Właściciel
//czemu grasz jego postacią?
Moderator
//Yartell to moja postać i nie wiedziałem o co chodzi, ale trochę cię nie było więc mogłeś się pomylić
Właściciel
// to zostawię to na razie, ale to moja pomyłka. Jak doktor wrócił to gra toczy się dalej. Usunę tyko ta ostatnia akcję
//już jestem, kontynuujmy
Wiedźmin widząc magów i słysząc te bzdury z trudem się przychamował, żeby nie je**ąć igni i ich nie sfajczyć
Może jakoś ułatwią mu zadanie?
Właściciel
-Ktoś tam jest - starszy mag się obrócił - Wyłaź! Nastid czy to Ty?
Wiedźmin cicho zaklął- nie myślał, że zauważą go po eliksirach.... No nic, po ptakach.
-Jestem Waldemir Niewiadomy, wiedźmin. Przyszedłem zabić te gryfy.
Waldemir powoli wyszedł z ukrycia nie chowając miecza i czekał na odpowiedź czarodzieja
Właściciel
-To jeden z tych morderców!!! - wykrzyknąl młody czarodziej- On chce zabić te bezbronne gryfy!
Czarodziej kontynuował pie**olenie bez sensu, aż w końcu starszy go uciszył
-Panie wiedzmaku, te gryfy to zagrożony gatunek, a to gniazdo może być ostatnie w okolicy - ten też pie**olil ale przynajmniej starał się zachowywać mądrze- Szanujemy wasz fach, ale macie zabijać stwory zagrażające ludziom. Te gryfy żyją na odludziu i polują na świstaki i kozice. Mają takie prawo do życia jak ty czy ja - mimo wszystko w jego głosie czuć było odraze do wiedźmina
I tu sié mylisz wujaszku. Jeden mnie tak przedwczoraj poharatał, że ledwie się do zamku dowlokłem bo nogi mi w strzemionach utkwiły.... Chwilę poczekać a kogoś niewinnego zabiją więc spi***alać mi z tąd w podskokach
Wiedźmin spiął się. Był gotowy na rzucenie potężnego znaku lub błyskawiczny atak mieczem.
Właściciel
-TYLKO SPRÓBUJ!!! - mag/debili wykonał gest który w założeniu miał być groźny, wyglądał żałośnie
-Wiedźminie...- starszy mag wykonał błagalny gest. Jemu wyszło- pozwólcie im chociaż dochować młodych
Ratujecie potwory zabijające ludzi od koniunkcji. Wypi***alać z tąd, jeszcze raz poproszę.
Wiedźmin nie posiadał się ze złości. Oni zabijają potwory, ratują ludzi a jakieś ch*je je ratują!? Jeszcze magowie!?
Właściciel
Młodszy mag rzucił się z ogniem w oczach na wiedźmina
Starszy nie starał się go zatrzymać, zaakceptował śmierć tego idioty, sam zwrócił się do wiedźmina
-Możesz mieć mały problem z dotarciem do ich gniazda...
Medalion nagle zaszalał. Coś się stało