Hobbes twierdził, że najlepszym dla ludzkości byłby moment w którym stoi nad nimi "suweren". Miał przez to na myśli niemożliwą do obalenia władze absolutną którym jedynym zadaniem byłoby pilnowanie, by każdy człowiek przestrzegał warunków umów z ludźmi którzy tę umowy z nim zawarli. Jeśli sąsiad się zgodzi i podpiszę z tobą umowę, że zarówno ty, jak i on nie przyjdzie ci do domu i nie wy**cha drugiego we śnie, to suweren zrobi wszystko, by żaden z was nie został wyr*chany.
To jest teoretyczny model, bo wymaga kolesia o niemalże boskich mocach, albo mega zaawansowanej technologii, ale jak wam się widzi taka władza absolutna sądownictwa? Oczywiście to jak powinny być zawierane umowy jest do ustalenia, ale co myślicie o ogólnej koncepcji?