Filizaneczkaherbaty
//Laska będzie albo zbyt głupia dla niego, albo zbyt optymistyczna
Właściciel
Ray
Wylądował na dachu lodziarni.
Rose
Zsunęła się ze smoka.
- No, ładnie tutaj - posłała mu uśmiech.
niemamnietu
Ray
Usłyszałeś głośne: "I znowu smoki mi na dach wchodzą, nosz kurrrrrrrrrrrr…".
Właściciel
Ray
Czekał na dalszą reakcję.
Rose
Sprawdziła, kto tak się denerwuje.
niemamnietu
Ray i Rose
W waszą stronę pobiegła kelnerka z miotła.
- No już! Złazić mi stąd, ale już!
Właściciel
Ray
- no dobra - odparł, po czym zszedł na ziemię.
Rose
Sprawdziła jak wysoki będzie skok z dachu na ziemię.
niemamnietu
Ray
Po tym jak zszedłeś dostałeś miotłą na twarz(?).
Rose
3 metry.
Właściciel
Ray
Zdziwiło go to trochę, ale nie zareagował.
Rose
Poszukała jakiejś drabiny przy ścianie.
niemamnietu
Ray
A ta dalej cię okłada. Boli.
Rose
Nie ma.
Właściciel
Ray
Podleciał ku górze, złapał Rose i odleciał.
Rose
Nie spodziewała się nagłego porwania, więc krzyknęła.
niemamnietu
Ray
I git, zostałeś tylko na koniec potraktowany rzuconą miotłą. No to już przesada.
Rose
Nagły ruch strącił ci kapelusz z głowy. //Bo chyba miała jakiś, nie?//
Właściciel
Ray
Postarał się trzymać nerwy na wodzy i nie spalić tej baby. Posadził Rose na swojej głowie.
Rose
- to już trzeci w tym miesiącu - Westchnęła.
niemamnietu
Ray
Głowa zabolała od tego ciężaru, w końcu przed chwilą dostałeś w nią kilka(naście) razy.
Właściciel
Ray
- Rose, mogłabyś zejść mi z głowy?
Rose
Ostrożnie zsunęła się na szyję.
niemamnietu
Ray i Rose
No i lecicie. Ale gdzie?
Właściciel
Ray
Wylądował na jednym z większych budynków. Rozejrzał się za ciekawymi miejscami.
Rose
Podziwiała panoramę miasta.
niemamnietu
Ray
Gdzieś w tle był sex-shop.
Rose
Dostałaś mewą w twarz.
Właściciel
Rose
Zaczęła masować obolałą twarz.
- skąd ona się tu wzięła?
Ray
O fuj, tam na pewno nie leci.
- chcesz lecieć do szkoły?
Rose
- wszystko jedno
Właściciel
Ray
- no to lecimy! - i cyk, pofrunął do szkoły.
//Akademia Czarów to ta normalna, gdzie się odbywa akcja, żaden Hogwart, zwyczajnie ten typek ma posrane w głowie :v //
Troyus poinstruowany jak ma trafić do Akademii Czarów, po drodze trafił do tego dziwnego przybytku. Wszedł do środka i rozglądnął się po nim. Może to jakaś karczma, albo coś?
niemamnietu
Troyus
A no nie wiesz. Na ścianach wiszą obrazy z różnymi postaciami.
O, może kojarzy kogoś z nich? Zaczął się im przyglądać.
niemamnietu
Troyus
Nieznane były ci te twarze.
Stracił nimi zainteresowanie i zaczął szukać karczmarza.
niemamnietu
Troyus
Za ladą były dwie młode kobiety w fartuchach z napisem "Grycan".
Prawdopodobnie służące jakiegoś Grycana, albo coś podobnego. Nie mniej podszedł do nich.
-Witajcie nadobne niewiasty! Czymże mógłbym napełnić u Was swój żołądek, w drodze do Magicznej Akademii?
niemamnietu
Troyus
Niewiasty spojrzały na ciebie jak na niepełnego w rozumie.
Eh, czyli są to te głupie służące.
- Przyprowadźcie mi tu swojego Pana - Nakazał im.
niemamnietu
Troyus
- Pan jest pijany! - odezwała się jedna z nich - Proszę wyjść!
Jak ta służąca śmie mu rozkazywać?! Czyżby nie wiedziała że jest niewolnicą?! Przecież ma to jasno wytatuowane na swoim ciele!
- Zamknij się nędzna niewolnico! Skoro nie chcecie mnie obsłużyć, chcę porozmawiać z Waszym panem! - Krzyknął w ich kierunku, szukając rzeczy, którą mógłby zamienić w miecz do grożenia.
niemamnietu
Troyus
Było dużo metalowych stolików.
//Ja też. Wątki idiotów zawsze są fajne.//
Dotknął jednego, zamienił go w miecz i zaczął nim wygrażać niewolnicom.
- No, czekam na Waszego Pana, Grycana!
niemamnietu
Troyus
- Panie, pan już wyjdzie i wróci jutro jak pan wytrzeźwieje, dobrze? - powiedziała jedna z niewolnic po czym zaczęła się wypychać z lokalu.
Zamachnął się na nią mieczem.
- Taki pomiot jak Ty nie ma prawa ze mną rozmawiać! - Krzyknął na nią.
niemamnietu
Troyus
Kobieta dostała mieczem w ramię.
- Dość tego! Wzywam policję. - odeszła od ciebie i skierowała się do jakiegoś pomieszczenia
No, w końcu się posłuchała. Spojrzał na drugą.
- Chociaż jedna z Was wie co robić. Może i trzeba było ją ukarać, ale niech ma za swoje.
niemamnietu
Troyus
Po dłuższej chwili do karczmy weszła dwójka mężczyzn w niebieskich strojach.
- Pan pójdzie z nami. - odezwał się jeden z nich
Moderator
//czy tylko mi przypominają się goście goście i jak nasz rycerz walczył z policją?//
- A kimże jesteś, by wydawać mi rozkazy? I skąd żeś się urwał, że ubierasz się tak dziwnie?
niemamnietu
Troyus
Nie odpowiedzieli, tylko zakuli ci ręce z tyłu w małe kajdany.
Przemienił je w miecz.
- Co mi robisz niebieski pomiocie?! - Zakrzyknął w jego stronę. Jeszcze chwila i sobie stąd pójdzie, patrząc na to traktowanie.
niemamnietu
Troyus
Dostałeś czarną pałką pod żebra. Wzięli cię i wynieśli z karczmy.
Szukał ręką czegoś, co mógłby zmienić w miecz. Może te dziwne obręcze na jego rękach?
niemamnietu
Troyus
Nie sięgałeś. Zostałeś wsadzony do niebieskiego rydwanu, na miejsce z tyłu. Mężczyźni usiedli z przodu. Zaczęliście jechać.
Mógł dotknąć siedzenia, na którym siedział? Już on pokaże tym dziwnym ludziom. Za kogo oni się mają, by uczciwego człowieka wywlekać z karczmy?!
W takim razie zamienił je w miecz.
niemamnietu
Troyus
Upadłeś na podłogę z mieczem zrobionym z gąbki i skóry.
Teraz zamienił podłogę w miecz.