Killer:
Kobieta się chłodno zaśmiała.
-Nie tak brutalnie... To trzeba zrobić delikatnie.
NMM:
-Tak, ale wiedząc kim jesteś, od zawsze znałeś osobiście osobę, która zabiła twoich rodziców.

-Chodzi o B9ga śmierci z Olimpu. I chodzi mi o górę Olimp, a nie Olimp.

-Proszę mnie wtajemniczyć. Jak pani chce, bym to zrobił? Mój klient mój pan.

Kor:
- Prawdziwa Śmierć jest tylko jedna i nie wmówisz mi, że jest inaczej.
Killer:
-Och, ja nie jestem twoim klientem. Ja jestem twoim pracodawcą.
NMM:
-To się zgadza.

-Spoktałem ją, fajna babka, tylko trochę... Dziwna. Spodziewałem się, że będzie ponura, a tymczasem byłą radosna... Miła, serdeczna...

-No to "mój pracodawca mój pan", jak pani chce. A więc. Niech pani mi powie, jak pani chce bym to zrobił.

Kor:
Thanos wygląda jakby zaraz miał wybuchnąć dezintegrując wszystko w promieniu miliona kilometrów.
Killer:
-Najpierw bym chciała, żebyśmy my się poznali. Jestem Paulina. A jakie jest twoje prawdziwe imię?
NMM:
-Czekam aż te głosy wrócą żeby im zaje**ć z zaskoczenia.

//Czekam na to co zrobi Deadpool.//

Chyba sobie poszły.

-Jack.

-Spokojnie. Jeśli to twoja narzeczona, to do niczego nie doszło.

NMM:
-JEST, MAM KU*WA! JEDNO ZDANIE, ALE MAM!
Killer:
-Miło mi Cię poznać.
Kor:
-NIE... OTO... CHODZI... TA PIEPSZONA SZMATA NIE ODEZWAŁA SIĘ DO MNIE ANI SŁOWEM PRZEZ TE WSZYSTKIE JE**NE LATA PIE**OLONEJ SŁUŻBY!

Dał mu wino.
-Masz, napij się, uspokój.

//Idź do łazienki Deadpool. Inaczej wywierce ci głowę od środka.//

I co mówią te głosy?

-Przyjemność po mojej stronie. Muszę Pani przyznać, że pański urok osobisty mógłby być bronią sam w sobie.

Kor:
Thanos patrzy się na wino wzrokiem zabójcy.
NMM:
-ŻE CHCĄ MNIE ZABIĆ JAK NIE PÓJDĘ DO ŁAZIENKI!
Killer:
-Och, to samo można powiedzieć o moim rozmówcy.

-A dziękuję, dziękuję. Osoba którą mam kropnąć chyba narobiła wam problemów, hm?

-No co? Dobre wino, jak za Gajusza Juliusza.

NMM:
-Zgodzę się. - powiedział Stan.
// Ja też się zgadzam. //
-NO JAK 3 OSOBY TO POPIERAJĄ TO CHYBA TO ZROBIĘ! - stwierdził Deadpool, a następnie pobiegł do łazienki.
Killer:
-Ktopnąć?.... Och nie, to ma być trochę bardziej... Subtelne.
Kor:
-...

-Mianowicie? Shakować prywatne dane i szantaż?

-Nie chcesz, to nie.

Lukas stwierdził, że nie ma co siedzieć i poszedł na piętro.

Madara
Wjazd di Baru.

//czekam na temat z piętrem dla Lukasa.//

Killer:
-Tak, skarbeńku, dokładnie.
Kor:
-PIE**OLE TO, IDĘ ZROBIĆ SOBIE PROTEZE RĘKI!

-To idź. Nie zatrzymuję.

-Zrozumiano. -rzekł, a następnie wyświetlił holo-panel o rozmiarach przeciętnego tabletu, przez parę dobrych chwil coś majstrował i już miał wcisnąć guzik, ale zatrzymał palec.
-Najpierw zapłata, jak łaskaw.