Filozoficzna i życiowa wyżalarka dla Jejaków

Avatar Nanook
No ja to w sumie cytowałem Taco Hemingwaya.
„Życie to stek bzdur, z tym że ja zamawiam krwisty”

Ale nawet jak bym pisał to na serio to wciąż nie rozumiem dlaczego zaatakowałeś mnie i hejtera. Ja nie krytykuję twojego podejścia do religii i do życia.

Avatar Baturaj
Nie wiem, Hejter, co dokładnie masz na myśli mówiąc "kłamstwo", ale jeśli to, co myślę, to trafiłeś na kogoś, kto nie kłamie. Serio. Wolę żyć trudniej i być uczciwym, niż kłamać i żyć łatwiej.
I tak właśnie robię.

Nanook, nie zaatakowałem Was, tylko skrytykowałem Waszą postawę. Nie ma w tym nic negatywnego, o ile zrobi się to z szacunkiem wobec rozmówcy (tak).
Nie zabraniam Ci krytykować moich poglądów. Jeśli chcesz, proszę bardzo.

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
To bardziej chodzi o takie filozoficzne/psychologiczne pojecie kłamstwa. To nie jest takie okłamywanie mamy, że to nie ty zbiłeś wazon, a raczej szczerość w stosunku do rzeczywistości, samego siebie, czy innych ludzi. Sam nie wiem jak to opisać...

Avatar pan_hejter
Dobra ta rozmowa zakończyłaby się jedynie konfrontacją z nierealną osobą jaką określa się Baturaj. Więc zwyczajnie tu ją zakończe. Bo parafrazując mijaka "nie jest niemożliwe by on nie był tym czym się opisuje, jest to tylko wysoce nieprawdopodobne" więc nie ma tu powodów ani się kłócić ani uznawać zdania Baturaja. Opartego na idealizacji swojej osoby.

Avatar Baturaj
Ja pieprzę xDDD.
Hejter, jesteś typowym przykładem osoby, która sama nie potrafi wytrwać w czymś dobrym (tutaj uczciwości) więc tworzy sobie jakieś chore teorie, że nikt tego nie potrafi. Rozśmieszyłeś mnie. Normalnie jak Marcin Luter.

Poza tym nadal nie powiedziałeś, jakie kłamstwa masz na myśli. Bo jeśli zwykłe mówienie nieprawdy sobie i innym wokół, to podtrzymuję zdanie z poprzedniego akapitu. Jeśli natomiast masz na myśli rzeczy typu wmawianie sobie różnych rzeczy o sobie, co jest potrzebne do tego, żeby utrzymać zdrowie psychiczne itd to jestem skłonny się zgodzić, ale nie nazwałbym tego kłamstwami.

Avatar Richyard
To prawda, Baturaj. W psychologii jest nawet termin opisujący to - Projekcja.
en.m.wikipedia.org/wiki/Psychological_projection
Czyli przypisywanie innym swoich własnych cech (zazwyczaj negatywnych), żeby usprawiedliwić swoje zachowanie.

Avatar pan_hejter
Hejter, jesteś typowym przykładem osoby, która sama nie potrafi wytrwać w czymś dobrym (tutaj uczciwości) więc tworzy sobie jakieś chore teorie, że nikt tego nie potrafi


Dlaczego przypisałeś sobie stwierdzenie "wszyscy których znam kłamią, więc zakładam że ty też kłamiesz" do "Skoro ja kłamię to ty nie możesz kłamać"

Czy aż tak zależy ci na tym aby mnie zdyskredytować? Nie rozumiem po co niepotrzebnie skierowałeś to do mojej osoby. To pozwala mi wierzyć że twoje słowa "rozśmieszyło mnie to" były kłamstwem gdyż tak naprawde poirytowało cię to i poczułeś się zaatakowany w wyniku czego atakujesz moją osobe. I widzisz? Już mam pewne podejrzenia że kłamiesz, czyli jednak jesteś niezgodny ze swoim obrazem.

Wszyscy kłamiemy, na tysiące sposobów i z tysiąca powodów. Same przystosowanie do środowiska jest pewnym kłamstwem, okłamaniem innych, że jesteśmy nieco lepszymi ludźmi niż inni. Zakrycie i upudrowanie pewnych naszych wad, przeżyć czy zwyczajów. To kłamstwa których używamy by pokazać nasz nieco lepszy obraz. Oczywiście nie jeden powie że to nie kłamstwo, ale to kolejne kłamstwo...

Najgorsze z możliwych, czyli to skierowane do samego siebie.

Najgorsze kłamstwa zostawiamy samym sobie

I wielu ludzi mówi "Ja nie okłamuje samego siebie" ale to tylko dowód na to że robią to w tej chwili. Jest to z reguły mało świadome nasza podświadomość pozwala nam czuć się nieco lepszymi i ignorować dowody świadczące przeciw nam. Wiele z nich można poprzez pracę nad sobą anulować, ale jeszcze więcej jest tak trudne dla nas samych do zauważenia że prawie niemożliwych. Widziałem ludzi "tolerancyjnych" których brzydził widok gejów. Widziałem "przykładnych chrześcijan" którzy napieprzali kogo mogli bez powodu. Widziałem kobiety "przyzwoite" które leciały w śline z pierwszym lepszym po kilku głębszych.

Życie to gra, tworzenie swojego obrazu z którym nie tylko inni czują się lepiej ale i my czujemy się z nim lepiej. I to miałem na myśli mówiąc że moje życie to stek kłamstw. Jestem bardziej aktorem niż sobą, ja w ogóle nie wiem czy jestem sobą, bo czy obraz siebie który postrzegam jest w jakiejkolwiek skali prawdziwy, Skoro nie może być obiektywny?

Uśmiechając się rano i idąc na wykłady kłamię, rozmawiając z ludźmi kłamię, i słysze jak ludzie kłamią. Opisując najlepszą wersje siebie i ukrywając swoje wady.

Sam widze w tym popularność facebooka/instagrama/snapchata. Dajemy innym strzępek informacji, kawałek mnie, ten najlepszy moim zdaniem dobry często zakłamany no ale... dobry. Dlatego laski które nie czytają nawet książek postują poezje. Dlatego faceci postują popijawy. By kreować swój lepszy zakłamany obraz. Dlatego też wielu ludzi lubi tak gadać na internecie anonimowo. Bo mogą nie być sobą, mogą być kłamstwem lepszym obrazem.

Avatar Baturaj
pan_hejter pisze:
Dlaczego przypisałeś sobie stwierdzenie "wszyscy których znam kłamią, więc zakładam że ty też kłamiesz" do "Skoro ja kłamię to ty nie możesz kłamać"

Ponieważ z Twojego posta biła niezachwiana pewność, że muszę kłamać, że nie ma innej opcji. To nie było zwykłe założenie, to było założenie, którego byłeś pewien od samego początku.


Czy aż tak zależy ci na tym aby mnie zdyskredytować? Nie rozumiem po co niepotrzebnie skierowałeś to do mojej osoby. To pozwala mi wierzyć że twoje słowa "rozśmieszyło mnie to" były kłamstwem gdyż tak naprawde poirytowało cię to i poczułeś się zaatakowany w wyniku czego atakujesz moją osobe. I widzisz? Już mam pewne podejrzenia że kłamiesz, czyli jednak jesteś niezgodny ze swoim obrazem.

Nie, serio mnie rozśmieszyłeś. I troszeczkę zirytowałeś. Ale rozśmieszyłeś.


Wszyscy kłamiemy, na tysiące sposobów i z tysiąca powodów. Same przystosowanie do środowiska jest pewnym kłamstwem, okłamaniem innych, że jesteśmy nieco lepszymi ludźmi niż inni.

Eee... Co? Przystosowanie do... że okłamywa... Czekaj... nie nadążam. Tak jak mówiłem, chore teorie.


Zakrycie i upudrowanie pewnych naszych wad, przeżyć czy zwyczajów. To kłamstwa których używamy by pokazać nasz nieco lepszy obraz. Oczywiście nie jeden powie że to nie kłamstwo, ale to kolejne kłamstwo...

Niekoniecznie. Niektórzy naprawdę wierzą, że tak jest. I nie wszyscy w ogóle to robią. Po prostu nie.

I wielu ludzi mówi "Ja nie okłamuje samego siebie" ale to tylko dowód na to że robią to w tej chwili.

Niekoniecznie.


Jest to z reguły mało świadome nasza podświadomość pozwala nam czuć się nieco lepszymi i ignorować dowody świadczące przeciw nam. Wiele z nich można poprzez pracę nad sobą anulować, ale jeszcze więcej jest tak trudne dla nas samych do zauważenia że prawie niemożliwych. Widziałem ludzi "tolerancyjnych" których brzydził widok gejów. Widziałem "przykładnych chrześcijan" którzy napieprzali kogo mogli bez powodu. Widziałem kobiety "przyzwoite" które leciały w śline z pierwszym lepszym po kilku głębszych.

A to już jest skomplikowana sprawa i masz rację, że bardzo wiele osób tak robi. Ale nie wszystkie. Poza tym jeśli ktoś tak się zachowuje nie oznacza to od razu, że się okłamuje. Może być tak, że ta osoba jest zagubiona, że myśli, że tak można (tak jak Ci wspomniani przez Ciebie pseudochrześcijanie). To ich oczywiście nie usprawiedliwia, ale nie okłamują oni siebie. Po prostu są w błędzie.


Życie to gra, tworzenie swojego obrazu z którym nie tylko inni czują się lepiej ale i my czujemy się z nim lepiej. I to miałem na myśli mówiąc że moje życie to stek kłamstw. Jestem bardziej aktorem niż sobą, ja w ogóle nie wiem czy jestem sobą, bo czy obraz siebie który postrzegam jest w jakiejkolwiek skali prawdziwy, Skoro nie może być obiektywny?

To już jest problem subiektywności ludzkiego myślenia i nie ma nic wspólnego z kłamstwem.

Uśmiechając się rano i idąc na wykłady kłamię, rozmawiając z ludźmi kłamię, i słysze jak ludzie kłamią. Opisując najlepszą wersje siebie i ukrywając swoje wady.

Tak jak mówiłem - nie wszyscy tak robią. Poza tym jeśli opisujesz komuś siebie, dajmy na to na pierwszej randce, to chyba nie powiesz tej osobie swoich wszystkich złych stron? Nie powiesz. I to nie będzie kłamstwo, bo tamta osoba nie oczekuje niczego innego. Opisując komuś siebie, normalnie opisujemy więcej swoich zalet niż wad, bo gdybyśmy zrobili inaczej, odsunęli by się od nas. I UWAGA: Niepowiedzenie prawdy nie zawsze jest kłamstwem. Czasem tak, ale np w takim przypadku nie.


Sam widze w tym popularność facebooka/instagrama/snapchata. Dajemy innym strzępek informacji, kawałek mnie, ten najlepszy moim zdaniem dobry często zakłamany no ale... dobry. Dlatego laski które nie czytają nawet książek postują poezje. Dlatego faceci postują popijawy. By kreować swój lepszy zakłamany obraz. Dlatego też wielu ludzi lubi tak gadać na internecie anonimowo. Bo mogą nie być sobą, mogą być kłamstwem lepszym obrazem.

Tak jak mówiłem, nie zawsze takie zachowanie jest kłamstwem. Jeśli pokazujemy komuś swoją lepszą stronę. Może ta osoba wcale nie musi poznać naszej gorszej strony. Bo nie wymaga tego ani ona, ani sytuacja, w jakiej się znajdujemy. I nie jest to wtedy kłamstwo.



Tak poza tym: Zgadzam się, że wiele razy trzeba coś sobie wmówić. Jest tak, ponieważ nasza podświadomość realnie wpływa na nasze życie (naszą świadomość, nasze zachowania, nawyki itd.), więc trzeba czasem jakoś nią pokierować. ALE jeśli wiemy, że to, co mówimy o sobie jest kłamstwem, staje się to nie kłamstwem, a zwykłym nakierowaniem podświadomości na konkretne tory.
ZANIM zaprotestujesz, pozwól, że wytłumaczę, o co mi chodzi, bo pewnie jakbym tak zostawił, to byś pomyślał, że udaję, że kłamstwo nie jest kłamstwem. Otóż nie:

Pokażę to na zasadzie różnicy dwóch przypadków - 1) okłamywania samego siebie oraz 2) rzeczywistego, świadomego sterowania podświadomością:
1) Te kobiety, które przytoczyłeś, które mówią o sobie, że są "przyzwoite". Same sobie wmawiają, że takie są, mimo, że fakty świadczą inaczej. I tutaj mamy właśnie okłamywanie samego siebie:
Mimo, iż kobieta widzi, że jest puszczalska, bardzo chciałaby, żeby tak nie było>kobieta zaczyna wmawiać sobie, że jest "przyzwoitą kobietą">zaczyna wmawiać to także innym, żeby umocnić się w tym kłamliwym przekonaniu>sama zaczyna w to wierzyć, aż do następnego przypadku puszczalstwa>wszystko zaczyna się od nowa.
Mniej więcej to miałeś na myśli, prawda? Tak. To jest okłamywanie samego siebie. Ale nie wszyscy tak robią.

2) Pewien mężczyzna boi się klaunów. Jest to fobia, irracjonalny lęk i on o tym dobrze wie. Ale chce to wyleczyć. Więc codziennie wieczorem siada w fotelu, zamyka oczy i zaczyna powtarzać jak mantrę "nie boję się klaunów, są milutkie i fajne i lubię na nich patrzeć". Mimo, że wie, że to nieprawda. Ale on to wie, w przeciwieństwie do tamtej kobiety, która od początku nie chce przyjąć prawdy do świadomości i ją od siebie odsuwa. Natomiast ten facet akceptuje prawdę, lecz chce ją zmienić.
Po kilku miesiącach takiej autoterapii (która, nawiasem mówiąc, rzeczywiście skutkuje), podświadomość mężczyzny zaczyna być przekonana, że klauny są okej, a on się ich nie boi. Dzięki czemu mężczyzna pozbył się strachu przed klaunami. Cały czas wiedział, że się boi, ale "oszukał" swoją podświadomość (bez okłamywania samego siebie, czyli swojej świadomości), że tak nie jest. Dzięki czemu zadziałał system "samospełniającej się przepowiedni".
I jeśli chodzi o mnie, to robię tak, jak ten mężczyzna. Wmawiam sobie różne rzeczy o sobie, które chcę, żeby stały się prawdą, ale na razie nią nie są. I dzięki temu się nią stają. I to jest jedyna rzecz, którą mógłbyś nazwać "okłamywaniem samego siebie", którą robię. No bo faktycznie, gdybyś tak to nazwał, musiałbym Ci przyznać rację. Ale jest to jedno z bardzo niewielu "dobrych kłamstw".

Jeśli zaś chodzi o okłamywanie innych, nie, nie robię. W ciągu ostatnich 5 lat okłamałem kogoś może z... kilkanaście razy? Tak, coś koło tego. Czyli nie jest to u mnie w żaden sposób reguła.

Avatar CzarnyGoniec
Baturaj pisze:
Po kilku miesiącach takiej autoterapii (która, nawiasem mówiąc, rzeczywiście skutkuje
Nie zawsze. Czasem przynosi wręcz odwrotne efekty.
W momencie, gdy nie wierzymy, że nam się uda.

Wiem, że z całego bloku tekstu przyczepiłem się do komentarza w nawiasie, ale no :D

A poza tym - czy ja dobrze widzę, że hejter i Richyard mają to samo stanowisko?

Avatar Baturaj
CzarnyGoniec pisze:
Nie zawsze. Czasem przynosi wręcz odwrotne efekty.
W momencie, gdy nie wierzymy, że nam się uda.

Zgadza się. Dlatego w takim przypadku trzeba wierzyć, że się uda. Tylko wtedy nasza podświadomość zadziała w sposób "samospełniającej się przepowiedni".

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
Tak a propos tematu

Ten dziwny moment kiedy opowiadasz komuś o swoim życiu, a ten zaczyna płakać

I nie wiesz co robić. Pocieszać? Też ryczeć? Recytować Hamleta?

Avatar CzarnyGoniec
ZnawcaLiteraturyPolskiej pisze:
Recytować Hamleta?
Niech ryczy z bólu ranny łoś!
Zwierz zdrów przebiega knieję

Avatar pan_hejter
Baturaj pisze:

Jeśli zaś chodzi o okłamywanie innych, nie, nie robię.

W ciągu ostatnich 5 lat okłamałem kogoś może z... kilkanaście razy? .



Z serii nie umiem w logike. Ja nie kłamię, ale okłamałem ludzi kilkanaście razy.

Potem dodam całą odpowiedź.

Avatar
Konto usunięte
To w końcu uważasz że życie to stek kłamstw czy kilkanaście?

Avatar Baturaj
Właśnie. Twój post jest z serii "nie umiem w logikę". Jeśli ktoś powie "Ja nie jem jabłek", bo nie je jabłek, ale zjadł w ciągu ostatnich 5 lat kilkanaście z nich, bo np chciał sprawdzić smak albo ktoś go namówił, to nie minął się z prawdą. Po prostu ten ktoś nie je jabłek. Z własnej woli, pilnuje się i tego nie robi.
Ale Ty chyba chwytasz się brzytwy, bo po prostu udowodniłem Ci, że ja NIE KŁAMIĘ.
(NIE BATURAJ, NIE UDOWODNIŁEŚ, JESTEŚMY W INTERNECIE I DOWÓD ANEGDOTYCZNY TO NIE DOWÓD).

Avatar CzarnyGoniec
Wydaje mi się, że problem leży w rozumieniu kłamstwa.

Dla Baturaja będzie to celowe wprowadzanie kogoś w błąd. Mówienie nieprawdy.
A Hejter (i Richyard?) zaliczą do tego też błędy poznawcze i te wszystkie czynniki, które sprawiają, że nie obujemy ze światem takim jaki jest (i z innymi ludźmi takimi, jacy są naprawdę) tylko z naszymi wizjami świata i innych ludzi.
Co o tym sądzicie?

Avatar Baturaj
Tyle że błąd to nie kłamstwo.

Avatar CzarnyGoniec
Baturaj pisze:
Tyle że błąd to nie kłamstwo.
I ja się z tym zgodzę.
Ale nie ukrywam, że często można usłyszeć frazę "żyjesz w kłamstwie" w momencie, gdy chodzi zaledwie o błędne przekonania.

+ oczywiście hejter i Richyard mogli mieć też na myśli te same kłamstwa co Ty. Choć wtedy, nie ukrywam, że ich stanowisko wzbudziłoby we mnie głębokie zdziwienie.

Pamiętam rozmowę z Richyardem w której on twierdził (jeśli dobrze go zrozumiałem), że kreowanie swojego wizerunku jest formą kłamstwa.

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
Ale są też np przypadki w których ktoś podświadomie żyje w kłamstwie będąc świecie przekonany, że to prawda.

Avatar Pobozny
Baturaj pisze:
Właśnie. Twój post jest z serii "nie umiem w logikę". Jeśli ktoś powie "Ja nie jem jabłek", bo nie je jabłek, ale zjadł w ciągu ostatnich 5 lat kilkanaście z nich, bo np chciał sprawdzić smak albo ktoś go namówił, to nie minął się z prawdą. Po prostu ten ktoś nie je jabłek. Z własnej woli, pilnuje się i tego nie robi.
Ale Ty chyba chwytasz się brzytwy, bo po prostu udowodniłem Ci, że ja NIE KŁAMIĘ.
(NIE BATURAJ, NIE UDOWODNIŁEŚ, JESTEŚMY W INTERNECIE I DOWÓD ANEGDOTYCZNY TO NIE DOWÓD).


teraz nie kłamiesz.

Avatar EwangelikReformowany
Jestem Rafał, pochodzę z Opola. Jestem dziwny. Introwertyk mocny, ale gdy mnie potrzeba wśród ludzi tam jest mnie najwięcej. Fanatyk dobrego, wiejskiego jedzenia - w szczególności rzadkiej jajecznicy. Nie mam dziewczyny raczej z powodu mojego dziwactwa. Jestem wyznania ewangelickiego, dokładniej kalwińskiego.

Avatar Pobozny
EwangelikReformowany pisze:
Jestem Rafał, pochodzę z Opola. Jestem dziwny. Introwertyk mocny, ale gdy mnie potrzeba wśród ludzi tam jest mnie najwięcej. Fanatyk dobrego, wiejskiego jedzenia - w szczególności rzadkiej jajecznicy. Nie mam dziewczyny raczej z powodu mojego dziwactwa. Jestem wyznania ewangelickiego, dokładniej kalwińskiego.



Czyli możesz gw**cić i plądrować, a nie będzie to miało wpływu na to, co się stanie z twoją duszą po śmierci. Tak mówi twoja wiara

Avatar Baturaj
Trochę to upłycasz, ale ogólnie masz rację.
Jego wiara mówi, że jeśli będzie gw**cił i plądrował, to będzie to dowodem na to, że Bóg przeznaczył dla niego już na początku świata potępienie. Jeśliby natomiast robił dobre uczynki, byłoby to dowodem na to, że Bóg już na początku świata przeznaczył dla niego zbawienie.

Dla mnie to jest takie naciągane, że nie wiem, po co Kalwin w ogóle takie coś wdrożył do swojego wyznania.

Avatar CzarnyGoniec
Na pewno łatwiej dzięki temu wytłumaczyć wszechmoc Boga

Avatar Baturaj
Łatwiej? Chyba raczej prymitywniej.

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
W sumie ma to więcej sensu niż katolicki bóg.

Jakby jeszcze głosili, że bóg nie jest dobry, tylko neutralny z punktu widzenia ludskosci, to by była jedną z sensowniejszych religii

Avatar Baturaj
Dla Ciebie. Wiele osób stara się wypunktować katolicyzmowi jaki "powinien być", tyle że zapominacie, że nie do końca wiecie, jaki ten katolicyzm naprawdę jest.
Tak samo robisz teraz Ty, mówiąc, jak "powinien" wyglądać opis chrześcijańskiego Boga.

Avatar Nanook
Wielu katolików również nie wie jaki katolicyzm naprawdę jest. Praktycznie nikt nie wie jaki ten katolicyzm naprawdę jest, bo on się stale zmienia

Avatar Baturaj
Kombinujesz. Wystarczy przeczytać KKK i czytać często Pismo Święte.

Avatar CzarnyGoniec
Baturaj pisze:
Kombinujesz. Wystarczy przeczytać KKK i czytać często Pismo Święte.
śmiem wątpić, czy to wystarczy

Avatar Nanook
Baturaj pisze:
Kombinujesz. Wystarczy przeczytać KKK i czytać często Pismo Święte.


Ale właśnie o to mi chodzi, że te katechizmy cały czas się zmieniają. Katolicyzm kilkadziesiąt lat temu był zupełnie czym innym niż obecny katolicyzm. I będzie czymś innym jeszcze za kilkadziesiąt lat. Ba! Prawdziwy katolik powinien w ciągu swojego życia zmieniać cały czas swoje poglądy.
No i niby wszyscy katolicy są podporządkowani episkopatom, które z kolei są podporządkowane papiestwu. Tylko co w przypadku, gdy większość polskiego episkopatu sprzeciwia się słowom Franciszka, a niektórzy wręcz nazywają go lewackim agentem.

Nie można tak prostolinijnie podchodzić do sprawy. Ty zapewne określasz się jako prawdziwy katolik?

Avatar CzarnyGoniec
Całe szczęście wystarczy kochać Boga i bliźniego swego z całego serca swego i z całej swojej duszy.
Resztę można pominąć. Choć czysto teoretycznie spełnianie powyższego powinno człowieka samo naprowadzić na całą resztę nauki Kościoła. Co do pewnego stopnia jest prawdą

Avatar Baturaj
Goniec, to nie wątp, bo cały katolicyzm opiera się na KKK. Tylko i wyłącznie. Nie mówimy tu tylko o chrześcijaństwie, którego definicję właśnie przytoczyłeś, czyli "wystarczy kochać Boga i bliźniego swego z całego serca swego i z całej swojej duszy. " Nie. Katolicyzm to interpretacja tego.

Tak, Mors, staram się być prawdziwym katolikiem. Dlatego jestem wierny prawdziwym naukom KK, czyli nie robię (staram się) nic złego ani względem Boga, ani względem bliźniego.

Avatar Nanook
Skąd wiedziałeś, że jestem multikontem Morsa? :O

Avatar Pobozny
Nanook pisze:
Ale właśnie o to mi chodzi, że te katechizmy cały czas się zmieniają. Katolicyzm kilkadziesiąt lat temu był zupełnie czym innym niż obecny katolicyzm. I będzie czymś innym jeszcze za kilkadziesiąt lat. Ba! Prawdziwy katolik powinien w ciągu swojego życia zmieniać cały czas swoje poglądy.
No i niby wszyscy katolicy są podporządkowani episkopatom, które z kolei są podporządkowane papiestwu. Tylko co w przypadku, gdy większość polskiego episkopatu sprzeciwia się słowom Franciszka, a niektórzy wręcz nazywają go lewackim agentem.

Nie można tak prostolinijnie podchodzić do sprawy. Ty zapewne określasz się jako prawdziwy katolik?



Powinniśmy się słuchać Papieża, no chyba że on nie wypowie się w jakimś temacie, to wtedy władza należy do Episkopatu.

KKK musi się zmieniać, gdyby kiedyś Papież jie zezwolił na krucjatę na połwysep Iberyjski to bylibyśmy wszyscy walonymi arabami, teraz już nie musimy ciąć niewiernych, bo mamy względny pokój.

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
Ale przecież chrześcijanizm naucza, że pchanie się na włócznie wroga > jakąkolwiek obrona

Chrześcijanin nie może niczym usprawiedliwić przemocy, chyba że to bóg zabija osobiście niewinne dzieci co mu się zadziwiająco często zdarza.

Avatar Pobozny
ZnawcaLiteraturyPolskiej pisze:
Ale przecież chrześcijanizm naucza, że pchanie się na włócznie wroga > jakąkolwiek obrona

Chrześcijanin nie może niczym usprawiedliwić przemocy, chyba że to bóg zabija osobiście niewinne dzieci co mu się zadziwiająco często zdarza.




Gdzie tak jest powiedziane o tej włóczni ? Jest napisane, o tym policzku, ale jest też napisane w Piśmie Świętym, że powinniśmy bronić naszej wiary, a kto tego nie robi, prędzej spłonie w piekle, niż obrońca.


Obejrzysz jakiegoś farfocla w internecie, któy czyta wygodne dla niego fragmenty i pierdzielisz farmazony

Avatar MrChleb48
ZnawcaLiteraturyPolskiej pisze:

Ale przecież chrześcijanizm naucza, że pchanie się na włócznie wroga > jakąkolwiek obrona

Gdzie tak naucza? Gdyby to była prawda to baturaj nie ćwiczył by karate czy innej sztuki walki której się uczy xd.


ZnawcaLiteraturyPolskiej pisze:

Chrześcijanin nie może niczym usprawiedliwić przemocy,


Naćpany seba chce mnie pobić a ja nie mam gdzie uciec.
I już.

ZnawcaLiteraturyPolskiej pisze:
chyba że to bóg zabija osobiście niewinne dzieci co mu się zadziwiająco często zdarza.


Zawzwyczj rozkazy "zabij wszystkich" są mocno problematyczne z naszej perspektywy moralnej.
Dlatego postaram się to pokazać na przykładzie Kanaanu

Mieszkańcy Kanaanu było społeczeństwem bardzo zdegenerowanym moralnie. Dopuszczali się ohydnych praktyk współżycia ze zwierzętami (3 Mojż. 18:23-29), uprawiali bałwochwalstwo, będące w istocie oddawaniem czci demonom (5 Mojż. 32:17), składając im w ofierze własne dzieci (5 Mojż. 12:31). Ponadto uprawiali "czary" i wróżbiarstwo (5 Mojż. 18:9-10), które były niczym innym jak kontaktowaniem się z demonicznymi mocami. 

W Kanaanie, tak jak wielokrotnie w dziejach ludzkości (np. Sodoma i Gomora), doszło do tego, że mierniki ludzkiej sprawiedliwości tak upadły, że wszystkim wydawało się, że to co robią jest normalne, a każdy nowonarodzony członek społeczeństwa dostosowywał się do takiego sposobu myślenia uważając, że nie ma w nim nic zdrożnego.

Czyli nawet gdyby jakieś dzieci zostały oszczędzone (wiem jak to brzmi tak jestem psycholem) to pewnie wyrosły by na degeneratów.
Ps.Czasami były takie sytuacje że Żydzi nie zabijali wszystkich i po paru latach te niedobitki z plemion/miast wracały i Żydzi po raz kolejny mieli problem.

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
Człowiek po narodzinach to tabula rasa. Bycie dupkiem nie jest dziedziczne.

Poza tym mamy niewolę egipską i wierzę Babel, gdzie najbardziej "winni" byli władcy, a nie cała ludność która nawet nie miała jak się sprzeciwić. Zamordować wszystkie pierworodne dzieci przez jednego kolesia u władzy przerosło by większość zbrodniarzy wojennych, a co dopiero wybicie całej populacji.

Zresztą żadne z tych wydarzeń nie miało miejsca, ale ludzie i tak w to wierzą i nawet usprawiedliwiają swojego krwawego Boga. Nawet Szatan nie odwala takich akcji.

Avatar Ether
to był temat na tegorocznej maturze z filozofii. xD

Czy człowiek to tabula rasa czy nie.

Avatar Pobozny
ZnawcaLiteraturyPolskiej pisze:
Człowiek po narodzinach to tabula rasa. Bycie dupkiem nie jest dziedziczne.

Poza tym mamy niewolę egipską i wierzę Babel, gdzie najbardziej "winni" byli władcy, a nie cała ludność która nawet nie miała jak się sprzeciwić. Zamordować wszystkie pierworodne dzieci przez jednego kolesia u władzy przerosło by większość zbrodniarzy wojennych, a co dopiero wybicie całej populacji.

Zresztą żadne z tych wydarzeń nie miało miejsca, ale ludzie i tak w to wierzą i nawet usprawiedliwiają swojego krwawego Boga. Nawet Szatan nie odwala takich akcji.


Nie wiem, czy wiesz, ale.... CAŁA LUDZKOŚĆ SAMA ZJEDNOCZYŁA SIĘ, aby zbudować wieże Babel i jedyne co było złe w tej budowie, to chęć bycia "nad" Bogiem.

Do tego odkryto ruiny wieży Babel już dawno.


Szatan odpowiada w połowie za wszystkie wojny i cierpienia, a w drugiej połowie my ludzie

Avatar
Konto usunięte
Ej btw patrzcie jakie to jest zajebiście wygodne

Zło, które nie zależy od człowieka/pojedynczego człowieka = szatan i wgl

Zło, które zależy od człowieka = no bo wolna wola no

I co gdzie ten wasz problem zła durni ateiści hę

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
W sensie znaleziono ruiny jakieś wysokiej budowali i nazwali to wierzą Babel.

No i to, że każdy człowiek zjednoczył się, by robić jedną rzecz jest niemożliwe do osiągniecia.

Z resztą to i tak fikcja, więc nie ma co szukać w tym sensu.

Avatar Pobozny
MorsZFletem pisze:
Ej btw patrzcie jakie to jest zajebiście wygodne

Zło, które nie zależy od człowieka/pojedynczego człowieka = szatan i wgl

Zło, które zależy od człowieka = no bo wolna wola no

I co gdzie ten wasz problem zła durni ateiści hę


każde zło powoduje szatan : )

Avatar Pobozny
ZnawcaLiteraturyPolskiej pisze:
Człowiek po narodzinach to tabula rasa. Bycie dupkiem nie jest dziedziczne.

Poza tym mamy niewolę egipską i wierzę Babel, gdzie najbardziej "winni" byli władcy, a nie cała ludność która nawet nie miała jak się sprzeciwić. Zamordować wszystkie pierworodne dzieci przez jednego kolesia u władzy przerosło by większość zbrodniarzy wojennych, a co dopiero wybicie całej populacji.

Zresztą żadne z tych wydarzeń nie miało miejsca, ale ludzie i tak w to wierzą i nawet usprawiedliwiają swojego krwawego Boga. Nawet Szatan nie odwala takich akcji.


Wszyscy Egipcjanie gnębili Żydów

Avatar Ether
A ta Egipcjanka co wyłowiła Baby Moses też?

Avatar opliko95
Pobozny pisze:
Do tego odkryto ruiny wieży Babel już dawno.

Masz na myśli Etemenanki, Babilońską konstrukcję którą niektórzy historycy uważają za inspirację dla wieży Babel?
Jeśli tak, to 91 metrów (prawdopodobnie) to dość nisko jak na "wieżę do nieba". Według opisów wieża Babel miała mieć ponad 200 metrów (choć to pochodzi chyba z apokryfów, więc rozumiem jeśli uznasz za nieważne)...
Szczególnie ciekawe też, że nie tylko budowla ta nie miała nic wspólnego z judaizmem, ale wręcz służyła do czczenia innego boga - Marduka.

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
Jak już pójdziesz do podstawówki to ci tam wyjaśnią jak działało społeczeństwo w Egipcie. Najniższe kasty nie różniły się zbytnio od niewolników. Wszystkim rządzili kapłani, oraz faraon.

Avatar
Konto usunięte
Pobozny pisze:
każde zło powoduje szatan : )



jeszcze wygodniej xDDD

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku

Dodaj nowy temat Dołącz do grupy +
Avatar Mijak
Właściciel: Mijak
Grupa posiada 52095 postów, 1182 tematów i 322 członków

Opcje grupy Wielki Zderz...

Sortowanie grup

Grupy

Popularne

Wyszukiwarka tematów w grupie Wielki Zderzacz Poglądów