Ostatnio zastanawiałem się na temat upadku moralności dzisiejszego społeczeństwa. Może po prostu zdziadziałem, ale wydaje mi się że społeczeństwo schodzi na psy.
Wczoraj miałem okazję obserwować młodą "damę" która wyzwała swą znajomą, bo chciała oddać jej za darmo resztę ciastek własnej roboty, które po prostu nie zostały skonsumowane przez gości dla których były one pieczone.
"Będziesz mi dawać resztki jak psu!?" - wrzasnęła oburzona "hrabina", dodając do tego parę całkiem srogich wyzwisk, które nawet takiemu chamowi jak ja nie przeszłyby przez gardło.
Ruszyło mnie to... Człowiek ma dostać coś za darmo i tym tak bardzo gardzi. Wiem jak to brzmi, ale jak pamięcią sięgam (a przeca stary koń jestem) to za moich czasów takie zachowanie było czymś nie do pomyślenia. Dostać coś za darmo i zrzędzić? Tak się nie godzi. Efekt dobrobytu, posiadanie " zbyt pełnej rzyci"? Braku wychowania?
Ciekaw jestem Waszych odczuć - szczególnie tej części która pamięta lata 90-te i wie jak to było wtedy. Czy to ja jestem dziwakiem co uważa że młodzi schodzą na psy, czy faktycznie coś w tym jest?
Nie należy zapominać, że gadanie o "dzisiejszej młodzieży i moich czasach" miało miejsce już w starożytnej Mezopotamii, głównie stąd ma niepewność.
Serdecznie zapraszam do dyskusji.