Właściciel
- Ułatwiasz mi celowanie szczeniaku ? Mamy walczyć o miecz a nie o życie.
Powiedział kpiąco weteran.
-Lepiej żeby twoje stare zapijaczone oczy wiedziały gdzie mają atakować, bo jeszcze sam byś się pokonał.- odszczeknął. -Start!- zakrzyknął i ruszył do szarży.
Właściciel
Starzec mimo wieku zwinnie wywinął się spod zbyt już rozpędzonej szarży byś mógł ją przekierować i po tym wykonał proste, poziome cięcie, tym samym siedząc się wzdłuż korpusu i wycinając twój pancerz
- Głupie szczenie myśli że może szczekać na starego warga, myli się.
-Nie nauczysz starego psa nowych sztuczek.- odrzekł stopując. Wyrównał postawę i wykonał 2 ataki w kierunku przeciwnika //Podwójny atak oł je//
Właściciel
Pierwszy odparował od niechcenia, a drugi odbił, po czym od razu wykonał kontratak tym samym ranąc twój brzuch.
- Czyżby ?
Właściciel
// Możesz, nie masz szału, nie masz unifikowanego, nie masz jeszcze pełni walki dwuręczniakiem, ale uniki masz. Jednakże tym razem on skontrował, a nie zaatakował... więc nie //
Tym razem nic nie odpowiedział. Czas walczyć niekonwencjonalnie. Ustabilizował oddech i oczyścił umysł. wycofał się lekko by nabrać dystansu. Z bronią w łapach gotową do przyjęcia ataku, ocenił przeciwnika. Jego pozycja miała słabe punkty? Widział jakieś szanse na udany cios? Może cięcie od góry? Albo krzyżowe?
Właściciel
Jako że stary wyga maił parę w łapach, używał dwuręczniaka tak jak półtoraręczniaka, w tym wypadku w jednej łapie, co za tym idzie druga ręka była odsłonięta na ataki, tak samo jak i jego tył gdybyś dał radę się tam dostać.
Coś mu to śmierdzi. Miecze dwuręczne są dwuręczne nie bez powodu. Używa się ich tylko dwiema rękami, w jednej są nieefektywne. najpewniej po ataku na drugą rękę, złapie go oburącz, albo sprzeda mu prosty cios przez plecy. Podszedł bliżej do przeciwnika. Wykonał pierwszy atak odsłoniętą rękę wroga, jednak przerwał go w połowie i przekierował impet na tą drugą, tak aby cios przeszedł pod mieczem wroga
Właściciel
Stary przekręcił ostrze by poprawnie wyparować, a po chwili poczułeś jak twój kark łapie cholernie silna, orkwardzka wilkowata łapa.
- Szybko się uczysz młody.
Po czym rzucił cię o jakiś 5 metrów w przód.
Korzystając z tego, że leżał, zebrał niepostrzeżenia garść piasku w rękę. Chwycił miecz oburącz, jednak tak, by dalej mieć piasek w łapie. Doskoczył do wroga i wykonał cięcie od góry. W trakcie trwania ataku, uwolnił chwyt ręki w której był piasek i rzucił mu nim w twarz. Korzystając z tego, że najpewniej wróg mieczem sparował cięcie, a wolną ręką chce oslonic oczy, albo je wytrzeć, sprzedał mu kopa z kolana żebra.
Właściciel
Staruszek miał miecz oburącz i przyjął piasek na powieki, na ślepo jednocześnie poprzez parowanie pozbawiając cie miecza. Nastąpiło to w takim biegu wydarzeń, iż kiedy sparował, a ty jedną ręką puściłeś, druga nie była w stanie utrzymać ostrza podczas jego wyparowania drugim trzymanym oburącz i ten wyleciał z niej wbijając się w ziemię. Ostatecznie jednak sprzedałeś kopa, który nic nie zrobił, ponieważ wróg powoli zaczynał się część po części przemieniać w bestię, dzięki czemu nie byłeś w stanie zbytnio go skrzywdzić tak lichym atakiem.
Korzystając z tego pobiegł po miecz i ustawił się w pozycji bojowej.
Właściciel
Staruszek korzystając z twojego braku aktywności przetarł oczy z piasku i zaszarżował z siłą 10 na ciebie po czym wykonał około 6 ataków cięciami o niezbyt dużej sile, tak po 1 wartości ataku.
Właściciel
16 dostajesz na ryj jak masz 0 lub poniżej witalność, to mdlejesz, tracisz przytomność i przegrywasz pojedynek.
Odejmując wytrzymałość, mam jeszcze jeden punkt hp
Właściciel
- Poddajesz się ? To właśnie jest efekt kontroli szału i zdolności bestii synu.
-Nie zamierzam się poddać i... NIE JESTEM TWOIM SYNEM!
Wykrzyczał Tnąc najmocniej jak umiał znad głowy.Włożył w to całą presję, żałość, nienawiść i pretensje jakie miał do świata. Całą ciemną energię jaka przepływała przez jego ciało. Gdyby to był specjalny atak, nazwali by go pewnie Ostrzem Antypatii
Właściciel
i dupa, po prostu wyparował lekko tylko przystępując w lewą stronę, po czym w reakcji ostrza pieprzną cię tą tępą częścią w klatkę na tyle słabo, by nic ci nie zrobić, na tyle mocno byś poczuł lekki brak tchu.
- Co tam ujadasz niedorostku ?
-Nie jestem twoim synem, starcze- wycharczał wstając podparty ostrzem. Znowu ciął całą swą siłą, tym razem od dołu.
Właściciel
ominął i wywalił ci rękojeścią w nos tak, aż ci go złamał.
- To akurat fakt, nie chciałbym być ojcem takiej łamagi, która w twoim wieku jeszcze nie jest berserkiem i jeszcze nie kontroluje bestii.
Teraz się wku*wił. Na serio się wku*wił. Napiął wszystkie mięśnie i zacisnął oczy. Przypomniał sobie najgorsze wspomnienia z życia. Jego wszystkie porażki, jego cały ból. To jak przestał być pierworodnym. To jak Zargen go wyprzedził. To jak przespał się z Miree. To jak napluł mu w twarz po swojej ceremonii Adepta. Chciał się przemienić. Chciał pokazać wiosce, że jest tak samo dobry jak inni.
Właściciel
i niestety na chęci się skończyło, bowiem, kiedy zaatakowałeś, wróg tylko zrobił unik i jednym celnym ciosem wytrącił ci miecz tak, że ten poleciał aż do Waegira. Po chwili czułeś na ramieniu rękę starego weterana.
- Jest w tobie potencjał młody, ale jeszcze długa droga po tym, kiedy już przekroczysz dorosłość. Jeżeli okrążysz świat i wrócisz tu z nową wiedzą, to nauczę ciebie lub twoje potomstwo paru przydatnych sztuczek...
Powiedział po czym podszedł do Waegira
- Widzisz przyjacielu, nawet brązowego dwuręczniaka nie przeciął, więc co ty mi tu o ithorycie, czy chociażby stali pierniczysz toż to wierutne kłamstwo.
Uderzył pięścią w ziemię. Znowu ku*wa! Znowu! W tej norze nigdy nie znajdzie perspektyw. .
-Dziękuję.- powiedział cicho do weterana za miłe słowo.
Właściciel
- Waegirze, masz to utwardzić jego mieczem, naostrzyć jak należy, wykuć na tym napis "Primordial Wolfslayer" językiem runicznym i masz mu g oddać, gdy będzie tego potrzebował. Rychło!
Powiedział rzucając kowalowi swój miecz oraz cały mieszek pieniędzy
- Ja wyruszam na pielgrzymkę do sanktuarium na południu, ale wrócę tu... kiedyś....
-Żegnaj.- odpowiedział mu na pożegnanie. -Komu jest poświęcone to sanktuarium?- spytał Waegira.
Właściciel
-Jak to komu, naszemu zacnemu panu i patronowi, Fenrisowi.
Powiedział
- Dobra Varguś, ja nie chcę się czepiać, ani cię zbytnio tutaj wypraszać, ale za taki hajs to ja serio biorę się za ten miecz.
-Właśnie miałem cię o jakiś prosić, ale problem się sam rozwiązał. Trzymaj się.!- odrzekł i ruszył do wioskowego baru. Musi obalić jakiegoś browca i zregenerowac siły.
Właściciel
Kiedy doszedłeś do baru akurat była drobna wrzawa bo była walka na przechlanie, walczył jeden z twoich rówieśników i znajomych z placu treningowego, który rok temu ukończył szkolenia, a przeciw niemu pił twój przyszywany brat - Zargen. wokół ludzie kibicowali i odstawiali to an jednego to na drugiego, a barman lał coraz mocniejsze trunki lub coraz głębsze naczynia.
Postawił 10 orłów na rówieśnika.
Właściciel
Tymczasem ty, Zargen wypiłeś kolejną kolejkę, a zaczynało być groźnie bowiem wchodziły nordyckie wódki, krasnoludzkie browary i orkowe samowary, aż tu nagle nie wiesz czy cię wzrok już myli, czy to co widzisz to prawda. Twój młodszy, nieletni w prawie brat przyszedł by postawić na twojego przeciwnika, przekroczywszy próg dobytku tylko dla pełnoprawnych plemienników.
Vargen zaś zauważył, że Zargen spojrzał się na niego spod byka.
Moderator
Wypił kolejną porcję alkoholu, po czym raz jeszcze spojrzał się na Vargena.
-Ku*wa... Kto wpuścił tutaj tego dzieciaka? Czy ktoś mu nadał tytuł berserka, pytam się?
Spojrzał mu prosto w oczy z pogardą i splunął na ziemię. Nie przejmują cię tym dalej. Usiadł przy barze i uderzył pałeczką w dzwonki by go do siebie przywołać (Barmana)
Właściciel
Z: NO ewidentnie ten niedorostek, ta zakała rodu dalej plugawiła to piękne miejsce swoją ohydną życią.
V: Zargen wypił kieliszek czystego krasnoludzkiego spirytu i jakby przebudził się i widząc ciebie rzucił powyższym pytaniem na cały bar aż wszyscy spojrzeli się na ciebie.
Moderator
-Czy ktoś mógłby go łaskawie wypie**olić stąd? Aż ta wódka kwaśnieje.
Rzucił 4 orły na ladę co było zwyczajową ceną za setkę samogonu. Siedział dumnie nie przejmując się wzrokiem tych pijaków. Pluł na nich, wszystkich po kolei.
Właściciel
Barman co prawda podał ci bukłak i kazał przypiąć do pasa i spieprzać, zanim się rozsierdzi tłum
No a tłum powoli się zaczął denerwować i frustrować a mowa Zargena tylko potęgowała ich negatywne odczucia.
-Ciebie Zargen zapluta mordo wytrzymała, mnie tym bardziej przetrzyma!
Wykrzyczał riposę dopinajac bukłak do pasa
Moderator
A on dalej sobie pił wódkę.
Właściciel
Nagle ozwał się twój konkurent który dalej był równo z tobą w chlaniu
- Nie daj mu tobie w kielich pluć, wywal go stąd albo przyjmij porażkę.
A tłum coraz bardziej się denerwował i patrzył na Zargena powoli robiąc przejście między zwaśnionymi braćmi.
Nagle tez barman krzyknął
- Ku*wa jak chcecie się napi**dalać to wynocha z mojego lokalu idioci.
-Nie będę marnował pięści na takiego robaka. Skóry szkoda.
Prychnął pogardliwie i stanowczo opuścił lokal. Udał się do swojej komnaty.
Moderator
-Zaczekaj. - Powiedział, po czym odłożył kieliszek, założył hełm z misiurą na głowę, rękawice na ręce. Skierował się w stronę tego kundla.
-Dobrze Vi radzę... Wypi***alaj, pókim dobry.
-Przejrzyj na oczy bo je stracisz za chwilę. Nie musisz zakładać hełmu, nie ma czego bronić, rozum już dawno tam nie mieszka.
Powiedział pogardliwie patrząc mu prosto w oczy i plując na ziemię.
-Jeśli chcesz prawdziwej walki, Gnushor czeka na ciebie jutro o północy. Tylko gołe ciała i broń. Chyba, że tchórzysz?
Rzucił twardą propozycję.
Moderator
Zaśmiał się lekko.
-Każdy fragment mojej zbroi należy do pokonanego przeze mnie przeciwnika. Rękawica drowskiego księcia, chcącego oczyścić świat z wargenów. Zbroja norskiego berserka. Hełm imperialnego ruszkicarza. Misiura rycerza olbrzymów. A reszta to inna bajka. Jakie masz szanse kmiocie?
-Nie zapominaj o godności ukradzionej ulicznej ku*wie i penisie wyrwanym muszce.
Dogryzł mu. Zargen zawsze miał kompleks dotyczący przyrodzenia, już od czasow dziecięcych.
-Jeśli nie mam szans, udowodnij to jutro.
Moderator
-Znaczy nie... Masz szanse... W zostaniu moimi butami. I nieźle... Nie sądziłem, że to była twoja matka. BARDZO za to przepraszam... Że jeszcze jej nie wyje**łem!
Właściciel
Vargen : Czy ja wiem, raczej nie miał go odkąd bez większych problemów zaspokoił Miree za ciebie.
Przegiął pałę. Teraz są trzy opcje:
1. Rzucić się na niego, czyli skazać się na śmierć, ale zachować honor.
2. Przemilczeć to, czyli utracić trochę honoru.
3. Wymyśleć Ripostę.
Wybieramy opcję numer 3
-Nie sądziłem, że gustujesz w trupach. Ale na pierwszy raz polecam twoją matkę. Nogi ma zawsze rozwarte, a cena jest w KU*WĘ niska. drożej kufel piwa dostaniesz. Ale radzę uważać, można się czymś zarazić.