Honor

Avatar Mijak
Właściciel
To słowo nie daje się jednoznacznie zdefiniować.
W różnych kulturach, dla różnych osób, oznacza coś innego, ta subiektywność jest właściwie wpisana w jego definicję (choć nie tą najprostszą słownikową).
Co dla was oznacza słowo "honor"? Jakie emocje w was budzi?
Przepraszam, że w taki sposób pisze:
RiGCz czy rak?

Avatar
RhobarIII
Honor to wartość danego człowieka, której dowodzi swoją postawą i swoim zachowaniem. Honor to sprawa, której należy chronić, bo jest to najważniejsza rzecz jaką człowiek posiada sam dla siebie. Człowiek nie może stracić honoru wskutek działań osób trzecich, może go stracić tylko z własnej winy. Osoby trzecie mogą mu jednak zadać dyshonor - czyli mogą go znieważyć, mogą okazać mu brak szacunku, mogą postępować z nim tak, jakby nie posiadał honoru, mogą splunąć w twarz temu w co wierzy, co wyznaje, czemu jest oddany. Na dyshonor należy reagować obroną swojego honoru. Powinna ona odbywać się poprzez udowodnienie swej wartości osobie która nam dyshonor zadała i niejako wymuszenie na niej przeprosin za swoje postępowanie względem nas. Jeśli jest to niemożliwe, powinno się udowodnić tą wartość przynajmniej osobom postronnym. A jeśli i to jest niemożliwe w danym momencie - winno się do tego dążyć później. Honoru nie należy mylić z godnością, która może zostać człowiekowi odebrana przez innego człowieka.
To jest właśnie dla mnie honor.

Avatar CzarnyGoniec
"Honor to wartość danego człowieka"
w sensie
"Honor=wartość człowieka"
czy
"Honor = jedna z wielu rzeczy, które składają się na wartość danego człowieka"
?

Avatar
RhobarIII
„Honor=jedna z wielu wartości danego człowieka"

Avatar pan_hejter
Honor to kłamstwo, zaraz obok Religi i Narodu jest jednym z 3 największych kłamstw ludzkości. Oczywiście pełni on wielorakie funkcje względem osób "honorowych"

1. Mordowanie - Udowadnia się jednostce, że walka jest sprawą Honoru przez co ta idzie na wojny zdychać i mordować, aby ludzie na wyższych stołkach nie stracili swoich pieniędzy i wpływów. Wykorzystuje się jej powiązanie z rodzimymi terenami by nie stracić pozycji. W końcu lepiej by zgineło kilka milionow żołnierzy niż jeden król

2. Wywyższanie się - Elita potrzebuje elitarności i z reguły dodają ją sobie na siłę. Taki rycerz tudzież szlachcic byl tyle wart co chłop więc aby się wywyższyć i wskazać swoją dominację nadawał sobie miano honorowego, mimo że był czasem większym sku*wysynem niż taki chłop. Potem elita wykorzystywała go przeciw sobie jak wskazał Rhobar, by dopiekać nielubianym przez siebie osobom.

Honor ma dodatkowo tą wadę że gdy zostanie złamany (na przykład torturami). To staje się ciężarem który jest w stanie ściągnąć kogoś na dno.

Avatar Vader0PL
Akurat For Honor jest za darmo.

Avatar MorsZDidgeridoo
Aby odczuwać potrzebę zachowania honoru prawdopodobnie trzeba być do czegoś mocno powiązanym. Religia, tradycje, kraj? W takim razie w sumie mógłbym wymienić Naturę, ale człowiek nie jest w stanie zaburzyć nawet odrobinę jej majestatu, więc w sumie honoru nic mi nie odejmuje. Zwyczajnie nie spoglądam na tą wartość, która w moim życiu nie odgrywa żadnej roli.

Chyba, że pod pojęciem honoru umieścimy także szczerość w stosunku do drugiej osoby, zrozumienie czy uprzejmość. Wtedy zachowanie honorowe jest prawidłowe.

For Honor spoko gierka. W sensie dla kogoś kto lubi się napi**dalać średniowiecznymi barbarzyńcami i wojami.

Avatar Mijak
Właściciel
Gdy byłem młodszy, myślałem podobnie do pana_hejteta. Na szczęście trochę mi przeszło.

Dla mnie wygląda to tak, że jest "pseudo honor", "prawdziwy honor" i "idealny honor".

"Pseudo honor" to po prostu zwyczaj, który ogranicza ludzkie myślenie i zachowanie, nakazując im postępować w określony sposób, by zyskać szacunek społeczeństwa.
Postrzeganie honoru w ten sposób samo w sobie nie musi prowadzić do niczego złego, ale często było wykorzystywane właśnie w taki sposób, o jakim pisał pan_hejter.
Często opiera się na idealizowaniu najbardziej prymitywnych i niszczycielskich zachowań, jak agresja, zemsta, ksenofobia albo ślepe posłuszeństwo i często wymusza na ludziach zachowania sprzeczne z tym, co uważam za "prawdziwy honor" i "idealny honor".

Najprostszą i najbardziej uniwersalną definicją "prawdziwego honoru" jest dla mnie postępowanie zgodne z imperatywem kategorycznym Kanta - postępuj wobec zasadco do których chciałbyś, aby stały się prawem powszechnym.
Tak rozumiany honor można też określić jako przeciwieństwo hipokryzji.
Nie jest to równoznaczne z byciem dobrym człowiekiem. Wyznawane przez kogoś wartości nie muszą być szczególnie mądre ani moralne.
Na przykład jeśli ktoś uważa, że świat byłby lepszy gdyby zabić wszystkich ludzi mających powyżej 50 lat - to postąpi honorowo jeśli sam popełni samobójstwo w swoje 50 urodziny.
"Prawdziwy honor" często odnosi się do zasad "pseudo honoru" - jeśli ktoś naprawdę głęboko wierzy, że wpajane mu przez społeczeństwo zasady są słuszne i przestrzega ich właśnie przez to głębokie przekonanie, a nie tylko po to, żeby się komuś przypodobać.
I tutaj muszę przyznać Rhobarowi częściową rację - połączenie "pseudo honoru" i "prawdziwego honoru" zazwyczaj jest lepsze od samego "prawdziwego honoru" - bliższe "honorowi idealnemu".

"Honorem idealnym" nazywam postawę, w której człowiek nie tylko przestrzega zasad, jakie uważa za słuszne, ale też posiada wystarczającą mądrość, żeby trafnie ocenić, jakie będą prawdziwe skutki tego postępowania, a dobro ludzkości jako ogółu jest dla niego ważniejsze od jego własnego dobra.
Ktoś taki raczej nigdy nie doszedłby do wniosku, że starych ludzi trzeba pozabijać. Albo raczej mógłby dojść do takiego wniosku, ale nie trzymałby się go długo. Bo gdy inni będą krytykować jego poglądy, on nie zmieni ich wyłącznie pod wpływem presji, ale wysłucha ich i postara się zrozumieć.
Wtedy zacznie myśleć w ten sposób: "starzy ludzie wywołują u mnie obrzydzenie i osobiście wolałbym umrzeć, niż stać się jednym z nich, ale wygląda na to, że większość z nich potrafi cieszyć się życiem, jest potrzebna społeczeństwu i to ze mną jest coś nie tak, a nie z nimi."

Poza tym osobie idealnie honorowej dość łatwo będzie dla poczucia honoru zaryzykować lub poświęcić swoje zdrowie, życie, wygodę lub majątek, ale znacznie trudniej będzie poświęcić w tym celu innych.
Jeśli na przykład honorowy rycerz walczy z innym rycerzem, obaj służą jakimś władcom, których sposób rządzenia się za bardzo nie różni - to może sobie pozwolić na to, żeby walczyć według jakichś zasad i na przykład po wytrąceniu przeciwnikowi miecza pozwolić mu go podnieść - bo wie, że w szerszej perspektywie nie ma znaczenia, który z nich wygra i choć chce zwyciężyć, to sportowa postawa jest dla niego ważniejsza, niż własne życie.
Jeśli jednak walczy przeciwko mrocznemu władcy, wielkiemu okrutnikowi, który - jeśli zwycięży - zabije mnóstwo niewinnych ludzi z podbitych terenów, a życie pozostałych zmieni w piekło... W takim wypadku pozwalając wrogowi podnieść miecz, taki rycerz stawiałby na szali nie tylko własne życie, ale też życie i dobro tysięcy innych ludzi, przeciwstawiając temu tylko swoje pragnienie "honorowej" walki - i wrogie pragnienie pozabijania wszystkich.
W takiej sytuacji powstrzymując się od zabicia wroga przy pierwszej okazji okazałby brak szacunku ludziom, których broni, postąpiłby więc egoistycznie lub głupio, a więc niehonorowo.

Podczas opisywania tych różnych rodzajów honoru starałem się znaleźć jakiś wspólny mianownik - coś, co pozwoliłoby jednoznacznie określić, czym dla mnie jest honor i jak odróżnić wyższy poziom od niższego.
I uznałem, że zdecydowana większość ludzi po prostu potrzebuje tego poczucia, że jest się dobrą osobą. Jest to jeden z najważniejszych warunków komfortu psychicznego.
Wydaje się, że to coś bardzo dobrego - w końcu jeśli ludzie chcą czuć się dobrzy, to będą się starać właśnie tacy być.
W praktyce jednak ten mechanizm ma pewną wadę - sprawia on, że człowiek ma naturalną skłonność do wiary, że jest dobry i postępuje dobrze. Będzie się tego trzymał nawet mimo braku logicznych podstaw i bardzo ciężko będzie go przekonać, że może być inaczej.

Honor polega na przeciwstawianiu się tej naturalnej skłonności. Człowiek honorowy będzie skłonny poddawać w wątpliwość, czy aby na pewno jest dobrą osobą, ale zachowa przy tym silne postanowienie, żeby nią być.

Brak honoru:
Nie zależy mi, żeby być dobrym człowiekiem.

Honor poziom 0:
Czuję się dobry, więc jestem dobry.

Honor poziom 1:
Czuję się dobry, więc jestem dobry, ale chcę to udowodnić wszystkim dookoła.

Honor poziom 2:
Czuję się dobry, ale to mi nie wystarcza - uczucia bywają mylące.
Wydaje mi się jednak, że gdyby wszyscy postępowali tak jak ja, to świat byłby lepszy dla wszystkich - więc jestem dobry.

Honor poziom 3:
Czuję się dobry, ale to mi nie wystarcza - uczucia bywają mylące.
Wydaje mi się, że gdyby wszyscy postępowali tak jak ja, to świat byłby lepszy dla wszystkich.
Ale to też mi nie wystarcza - przecież to wrażenie także może być mylące.
Ale większość znanych mi ludzi przyznaje mi rację, że postępuję dobrze - a tak dużo ludzi nie mogłoby się mylić.
Więc jestem dobry.

Honor poziom 4:
Czuję się dobry, ale to mi nie wystarcza - uczucia bywają mylące.
Wydaje mi się, że gdyby wszyscy postępowali tak jak ja, to świat byłby lepszy dla wszystkich.
Ale to też mi nie wystarcza - przecież to wrażenie także może być mylące.
Większość znanych mi ludzi przyznaje mi rację, że postępuję dobrze - ale to też mi nie wystarcza, przecież oni też mogą się mylić.
Więc muszę stawać się coraz mądrzejszy, żeby umieć trafniej oceniać swoje postępowanie.
Co prawda nigdy nie będę całkowicie pewny, a taka pewność dawałaby mi komfort psychiczny - ale przecież nie powinienem zakładać, że mój komfort psychiczny jest ważniejszy od tego, jak moje działania wpływają na innych.

Avatar CzarnyGoniec
Honor zdefiniowany imperatywem kategorycznym... hmmm...
bardzo ciekawe podejście.
Acz osobiście wydaje mi się, że jest to nieco zbyt ogólne.

Ja nie przypisałbym wartości "honorowej" czynnościom typu "segregowanie śmieci", "bycie miłym dla nieznajomych", albo "spuszczanie po sobie wody w toalecie".
No chyba, że wersja nieuproszczona "prawdziwego honoru" jakoś bardziej rygorystycznie do tego podchodzi (bo podałeś uproszczoną).

Definicji swojej nie podam, ale mi honor nieodmiennie kojarzy się z relacjami społecznymi związanymi z hierarchią. Honorowe jest postępowanie tak, a tak względem innych osób w hierarchii. Również obowiązki różnych klas społecznych mogą być honorem wytyczone (w ujęciu historycznym jak mi się zdaje honor wywodzi się właśnie od powinności rycerskich. Chłopi i kobiety honoru nie mieli).
Znaczy nawet jeśli w społeczeństwie nie ma hierarchii, albo autorytaryzmu to i tak jakieś kwestie wyłącznie obyczajowe i społeczne do honoru mi pasują. Zwłaszcza rzeczy związane z poświęcaniem się (przymusowym, bądź nie) dla innych członków społeczności. Tak jak np. zrobili to Spartanie pod Termopilami.

Honorowo można powitać jakiegoś ważnego gościa, albo honorowo można potraktować kogoś, kto jest dla nas autorytetem. Nie widzę jednak miejsca dla honoru w relacjach codziennych, niehierarchicznych i nieautorytarnych. Byłbym bardziej skłonny nazwać takie rzeczy po prostu "byciem miłym" "kulturalnym" "byciem spójnym" "nie byciem hipokrytą" and so on.

A to, co Mijak nazywa "honorem idealnym" ja nazwałbym raczej dążeniem do doskonałości, albo do mądrości i dobroci, albo czy czymś tego typu i również z honorem bym nie łączył.

Avatar Mijak
Właściciel
Moim zdaniem w codziennym życiu też można się wykazywać honorem (lub jego brakiem).

Ale chyba źle się wyraziłem twierdząc, że te wyższe stopnie honoru są "bardziej honorowe" od tych niższych.
Nie oceniam w ten sposób, co jest "bardziej honorowe" - bo to zależy od tego, jak kto postrzega honor.
Oceniam to, jaką wartość moralną ma honor postrzegany w różny sposób.

Avatar pan_hejter
Podajesz tak ogólną i w wielu momentach odchodzącą od siebie definicje, że praktycznie się z nią mijasz.

Opierasz Honor na Moralności i byciu dobrym a te dwie rzeczy nie są ze sobą równoległe, nie jednokrotnie honor nie idzie w parze z Moralnością.

Te poziomy to też jakiś żart, znowu przytwierdzasz honor do jakiejś moralności, samozrozumienia siebie. Gdzie to się w ogóle porównuje do zjawiska Honoru? Po prostu tworzysz coś innego i opisujesz to istniejącą nazwą.

Avatar Mijak
Właściciel
Definicja musi być ogólna i w wielu momentach odchodząca od siebie, bo w różnych kulturach różne rzeczy uznaje się za honorowe lub niehonorowe.
Te "systemy honoru" często są ze sobą sprzeczne, a ja chcę je opisać jako całość.

Avatar pan_hejter
Jest to zrozumiał że pojęcie honoru jest zmienne zależnie od kultury, ale to i tak nie oznacza że należy przesz to zupełnie zmieniać definicje.

Avatar Mijak
Właściciel
Po prostu każdy uznaje pewne zasady, których złamanie jest równoznaczne z byciem ch**em.
Honorowe postępowanie to przestrzeganie tych zasad, więc człowiek honorowy to po prostu ktoś, kto nie chce być ch**em.
A to, co w danym społeczeństwie uznaje się za honorowe zależy od tego, jakie zachowanie podoba się grupie uznawanej za najsilniejszą.
Czasem taką najsilniejszą grupę stanowi większość, czasem wąska elita, a czasem nawet nieżyjący przodkowie - jeśli pozostali wierzą, że mogą oni w jakiś magiczny sposób wpływać na ich życie.

Avatar Mijak
Właściciel
Przypomnę też, że honor nie musi odnosić się tylko do oficjalnych władz. Jest też coś takiego, jak na przykład złodziejski honor albo gangsterski honor.

Avatar pan_hejter
Tylko że właśnie sam wskazałeś na ten "złodziejski honor", Kiedy dla mnie jak kogoś okradasz to jesteś ch*jem, i strzelam, że złodziej też jest świadom że zachowuje się jak ch*j

Avatar Mijak
Właściciel
No właśnie nie.
Dla ciebie każdy złodziej jest ch**em, dla mnie też, ale taki złodziej może myśleć na przykład, że byłby ch**em tylko wtedy, gdyby okradł swojego przyjaciela albo gdyby nie zostawił swojej ofierze żadnych środków do życia.

Avatar pan_hejter
Zostałeś kiedyś okradziony?

Avatar Mijak
Właściciel
Tak, ktoś włamał się do mojego domu i ukradł mi laptopa.
Na szczęście policja szybko go odzyskała, ale i tak fakt, że ktoś ukradł sprzęt wart tysiąc złotych, w dodatku zawierający wiele cennych dla mnie danych, tylko po to, by - jak się okazało - sprzedać go na szybko za 100zł, był dla mnie troszkę wstrząsający.

Avatar CzarnyGoniec
Ja bym honoru nie definiował ani imperatywem kategorycznym, ani jako wartość uniwersalna.

Przypisałbym go raczej jako wartość specyficzna dla konkretnej społeczności. Np. społeczności złodziei, społeczności pseudokibiców, społeczności żołnierzy.*
Każda z tych społeczności ustala własne, niepisane zasady co do tego co jest honorowe, a co nie. Między tymi grupami te zasady się różnią, więc nie są uniwersalne, ale duma, poczucie przynależności i "bycia kompetentnym członkiem grupy" są wspólnym efektem przestrzegania zasad honoru w każdej z grup.

Dla pseudokibica honorowe będzie "nie sprzedawać ziomków psiarskim", a dla żołnierza "nie uciekać z pola bitwy". Złamanie tej zasady będzie prowadziło do ostracyzmu wewnątrz grupy i uznania za "zdrajcę", tudzież "splamionego".

Wydaje mi się, że "czucie się dobrym człowiekiem" nie jest tu najważniejsze, a właśnie ważniejsze jest to "czucie się kompetentnym członkiem grupy", "wyjątkowym członkiem grupy" (to w przypadku czynu bardzo honorowego - np. pozostanie na placu boju pomimo wiadomej przegranej).

*edit - po namyśle być może są jakieś uniwersalne właściwości uznawane za "honorowe" typu "uratowanie komuś życia bardzo ryzykując swoim życiem"... choć w sumie nie wiem, czy to jest honorowe zawsze,,, wydaje mi się, że nie. Na wojnie względem towarzysza - owszem, ale np. o uratowaniu tonącego chłopca nie powiemy, że to było "honorowe", tylko, że to było "dobre"

Avatar Mijak
Właściciel
W sumie definicja z "byciem kompetentnym członkiem grupy" też ma dużo sensu.

A za zachowanie uniwersalnie honorowe uznałbym dotrzymywanie obietnic.

Avatar
Konto usunięte
Problemem tej dyskusji jest to że mijak mówi o tym jak honor działa teoretycznie, a pan hejter jak działa w praktyce

Avatar pan_hejter
Bo ja byłem świadkiem jak działają ludzie "honorowi"

Avatar Mijak
Właściciel
Dla mnie honor jest mimo wszystko cechą pozytywną.
Dużo jest sku**ieli wycierających sobie swoje parszywe gęby "honorem", choć prawdziwego honoru nigdy nie widzieli.
Dużo jest też sku**ieli, którzy naprawdę kierują się jakimś honorem, a mimo to są sku**ielami.
Ale gdyby nie mieli w ogóle żadnego honoru, byliby jeszcze gorsi.

Avatar CzarnyGoniec
Dla mnie honor jest, wydaje mi się, cechą neutralną. Związany raczej z sumiennością i uczciwością, ale przez mocny pryzmat konformizmu. Coś raczej w wielu przypadkach zamknięte dla indywidualistów, albo dla ludzi którzy lekceważą podziały grupowe.
I wydaje mi się, że pojęcie "honoru" nie ma prawa bytu w egalitarnej społeczności opartej na wspólnocie. Np. we wspólnocie zakonników, albo w rodzinie nie opartej na autorytarnych zasadach. Tam zamiast "honoru" będzie funkcjonować "miłość dla bliźniego". (co oczywiście nie znaczy, że honor i miłość dla bliźniego są wartościami zawsze sprzecznymi)

Avatar Richyard
Ja honoru to nie mam, ale nie hejtujcie. Na przykład taki rhobar trzy, który pisze jaki ten honor nie jest ważny też go nie ma (nie żeby coś, le).
W każdym razie gdyby przyszło co do czego, że żeby przeżyć miałbym obciągnąć 1000 czarnych pał to bym to zrobił bez wahania - to w sumie bardziej duma, ale mówi się, że "mój honor nie pozwala" albo "moja duma zabrania". Honor bym określił jako robienie szlachetnych czynów bez jakichkolwiek korzyści, ot tak, czyli w sumie nie istnieje, bo wszyscy patrzą tylko na swoje dobro i żeby dobrze wypaść w oczach innych.

Avatar kulujulu
Richyard pisze:
obciągnąć 1000 czarnych pał to bym to zrobił bez wahania

Avatar Baturaj
CzarnyGoniec pisze:
Na wojnie względem towarzysza - owszem, ale np. o uratowaniu tonącego chłopca nie powiemy, że to było "honorowe", tylko, że to było "dobre"

A dlaczego nie oba naraz?

Avatar CzarnyGoniec
Baturaj pisze:
A dlaczego nie oba naraz?
w wypadku żołnierza - czemu nie.
W wypadku chłopca - jestem przekonany, że słowa "honor" tak się nie używa

Avatar Richyard
Czarnygoniec, ale po co kogokolwiek ratować? Znaczy przykład z żołnierzem jest dobry, bo żołnierz może ci pomóc w zabijaniu enemy talibów, ale dziecko jest bezużyteczne, ale to tylko moja skromna opinia. Chociaż w sumie jak uratujesz dziecko to możesz pójść do telewizji i stać się sławnym, chyba że nikt nie widzi, wtedy to nie ma po co.

Avatar CzarnyGoniec
W sensie twierdzisz, że nie ma powodów by uznać, że ratowanie dziecka jest dobre?

Być może nie otrzymamy z tej racji żadnych bezpośrednich profitów (może poza satysfakcją i podwyższeniem samooceny), ale właśnie dlatego nazwałem taką sytuację "dobrą", a nie "opłacalną", albo "korzystną".

Na pewno dziecko zyska, jego rodzice i przyjaciele pewnie też. Będzie im miło, unikną bólu, rozpaczy i śmierci. Pewnie jeszcze trochę powodów dla których oni skorzystają dałoby się wymienić. W sumie to dlatego uważam, że jest to dobre.

Avatar Richyard
Dobroć jak i moralność nie są jednoznacznie zdefiniowane. Dla niektórych moralne będzie zjedzenie człowieka, żeby przeżyć, dla drugiego nie. Ja sam jestem sadystą i sprawia mi przyjemność cierpienie innych, nie oznacza to że wywołuje to cierpienie, ale chciałem dać ci szerszy obraz na całą sytuację. Poza tym szanuję cię za otwarty umysł i za to, że nie skrytykowałeś mojej ideei tylko dlatego, że zostałaby odrzucona przez większość społeczeństwa.
W sytuacji z dzieckiem, śmierć jego sprawiła by ci smutek, mi radość. Pomijając kwestie prawne, ponownie mamy sytuację niejednoznaczną i pozostaje pytanie kto ma rację (albo czy ktoś z nas w ogóle ją ma?)?

Avatar
RhobarIII
„Jestem sadystą, lubię gdy inni cierpią, życie jest piękne :)))"

Oto do czego prowadzi wolność słowa i wolność wyznania, oto do czego prowadzi rozdział Kościoła od państwa, oto do czego prowadzą te cholerne rewolucje.

Avatar Richyard
Lepsze to niż przeinaczanie cytatów.
Mimo to wolę wolność słowa niż cenzurę, więc nie. Nie potrzeba w to mieszać kościoła ani żadnych rewolucji.
- Słyszałeś, że zamknęli mcDonalda na alei Ujazdowskiej?!
- Ha, widać do czego prowadzi ten rozdział kościoła od państwa! Za Jana Pawła dwa tego nie było! I podatki były niższe!

Poza tym moje słowa nie były kierowane do twojego troglodyckiego nietoleranycjnego zamkniętego mózgu, a do Gońca, osoby inteligentniejszej na tym polu, więc możesz się nie wtrącać do naszej pogawędki, będzie miło nam❤❤

Avatar
RhobarIII
Rozmawiacie publicznie, więc nie oczekujcie prywatności. A McDonaldy niechaj pozamykają.

Avatar Richyard
Ok, to przestań przynajmniej rzucać bezsensowne hasełka nie mające żadnego związku z tematem, ukazując tym samym swoją ignorancję.

Avatar
RhobarIII
To przestań przynajmniej chwalić się publicznie swoimi schorzeniami.

Avatar
Konto usunięte
RhobarIII pisze:
„Jestem sadystą, lubię gdy inni cierpią, życie jest piękne :)))"

Oto do czego prowadzi wolność słowa i wolność wyznania, oto do czego prowadzi rozdział Kościoła od państwa, oto do czego prowadzą te cholerne rewolucje.

Sadyzm występował też w erze gdy wyżej wymienione nie istniały. Zaburzenia od normy społeczeństwa nie są niczym nowym, występował od początków ludzkości i będą występować aż do jej końca.

Avatar CzarnyGoniec
RhobarIII pisze:
Oto do czego prowadzi wolność słowa i wolność wyznania, oto do czego prowadzi rozdział Kościoła od państwa, oto do czego prowadzą te cholerne rewolucje.
No przecież!
Remedium na wszystkie problemy świata jest to, żeby ludzie myśleli jak RhobarIII. No bo spójrzcie - jeśli ktoś myśli inaczej, niż on to może zostać na przykład płaskoziemcą, albo antyszczepionkowcem.

Wniosek - od jutra we wszelkich szkołach uczymy poglądów Rhobara.

>Ej... A co jeżeli RhobarIII też się myli? Może nie jest wszechwiedzący?
>Cicho! Przez tą wolność słowa jeszcze zostaniesz antyszczepionkowcem! RhobarIII uważa, że szczepienia pomagają. Jeśli ktoś zacznie się z nim nie zgadzać w czymkolwiek to jeszcze doprowadzi to do epidemii.


Są takie dwa określenia na Twoją argumentacje, jedno to "wylewnie dziecka z kąpielą" a drugiego nie przytoczę, bo jest obraźliwe i niecenzuralne. Jeśli ktoś widział co napisałem przed edytowaniem - to to było to.

Avatar
RhobarIII
internetexplorer pisze:
Sadyzm występował też w erze gdy wyżej wymienione nie istniały. Zaburzenia od normy społeczeństwa nie są niczym nowym, występował od początków ludzkości i będą występować aż do jej końca.


Sadyzm występował, ale nie był tolerowany. Taką osobę już dawno spotkałoby stosowne traktowanie. A tak? Ten szaleniec może być gdziekolwiek, nikt go nie inwigiluje, nikt nie ściga!

Avatar Mijak
Właściciel
RhobarIII pisze:
Sadyzm występował, ale nie był tolerowany. Taką osobę już dawno spotkałoby stosowne traktowanie. A tak? Ten szaleniec może być gdziekolwiek, nikt go nie inwigiluje, nikt nie ściga!

A po co mają go inwigilować, skoro sam się przyznaje do swojego sadyzmu?

Avatar
RhobarIII
Mijak pisze:
A po co mają go inwigilować, skoro sam się przyznaje do swojego sadyzmu?


Ażeby wiedzieć, kiedy zamknąć (rzecz jasna jak najprędzej), udzielić kwarantanny i oczyścić z jego opętania. Bo tym jest właśnie sadyzm - opętaniem przez Szatana.

Avatar CzarnyGoniec
Richyard pisze:
Dobroć jak i moralność nie są jednoznacznie zdefiniowane. <argumenty> Pomijając kwestie prawne, ponownie mamy sytuację niejednoznaczną i pozostaje pytanie kto ma rację (albo czy ktoś z nas w ogóle ją ma?)?
Nie będę ukrywał, że pisząc "dobre" miałem na myśli "dobre według mnie".

Nie ulega też wątpliwości, że dobroć i moralność nie są jednoznacznie zdefiniowane.
Myślę, że w sensie absolutnym trudno mówić o obiektywnej moralności
Ale mam powody żeby sądzić, że wersja moralności jaką przyjąłem jest całkiem praktyczna i uważam, że to przemawia za tym żeby była stosowana.

Jeśli będzie potrzeba to rozwinęła to gdy będę miał dostęp do laptopa. Na razie pozwolę sobie rzucić paroma ogólnikami. Będę mógł później rozwinąć (i w sumie jeśliby przeszło do dyskusji na ten temat to można założyć nowy wątek)

Moralność oparta na pomocy innym jest cywilizacyjnie stabilna. Tzn. Społeczeństwa oparte o taką moralność mają większe szanse przetrwania, ze względu na ogólnie wyższy poziom bezpieczeństwa wewnętrznego.
Co do sadyzmu - biorąc pod uwagę, że niewielki odsetek ludzi jest sadystami, tworzenie moralności korzystnej dla nich, a niekorzystnej dla reszty społeczeństwa jest nieergonomiczne. Plus sadyzm z różnych względów uznaje się za schorzenie, nie "odmienność poglądową".

Ludzie zazwyczaj (około 99,5%) są zdolni do empatii i czerpią osobistą satysfakcję z pomocy innym, jest to naturalny, wykształcony ewolucjnie odruch. Nie występuje on zawsze (np. Gdy dochodzi do dehumanizacji, lub depersonalizacji - sytuacji gdy nie postrzegamy drugiego człowieka jako człowieka tylko zamiast tego jako np. "wroga", "członka jakiegoś narodu", "brudasa").

Dodam, że empatia i bycie moralnym w nazwijmy to "klasyczny" sposób zwiększa ilość osób, które nas lubią. Co finalnie prowadzi do tego, że osoby moralne mają wyższy dobrostan i poczucie szczęścia.

Wiem, że sprowadziłem trochę tą kwestię do "bo się opłaca", będę musiał to jeszcze dopracować.
No i te argumenty tyczą się kwestii ogólnych "zabijanie jest złe, kradzież jest zła, pomaganie jest dobre". Nie kwestii szczegółowych "ktoś kogoś zabił, czy moralne jest zabić zabójcę?"


Jeśli chodzi o mnie to przyznam, że to co dobre... No po prostu czuję. Głównie korzystając z mechanizmu empatii, który umożliwia odczuwanie stanów psychicznych drugiej osoby. No i czuje się też, że poprawiając ten stan poprawia się ten nasz stan i tak dalej...

A co do kwestii "jeśli nie mam empatii, albo umiem ją tłumić oraz jeśli nie poniosę żadnych konsekwencji mojego działania to czy nadal warto postępować dobrze (w rozumieniu klasycznym) ?" - to uważam, że tak, ale nijak nie umiem tego uargumentować.



Na przyszły czwartek mam egzamin z psychologii społecznej. Będę na niego czytał rozdział ze społecznych podstaw moralności. Jeśli będzie tam coś ciekawego to dopiszę

Avatar CzarnyGoniec
RhobarIII pisze:
Ażeby wiedzieć, kiedy zamknąć (rzecz jasna jak najprędzej), udzielić kwarantanny i oczyścić z jego opętania. Bo tym jest właśnie sadyzm - opętaniem przez Szatana.
nie lepiej terapia psychologiczna? W przeciwieństwie do egzorcyzmów działa.

Btw. Nie było dotychczas przypadku opętania ateisty, albo bycia opętanym przez demona z religii innej, niż się wyznawało

Avatar kulujulu
RhobarIII pisze:
„Jestem sadystą, lubię gdy inni cierpią, życie jest piękne :)))"

Oto do czego prowadzi wolność słowa i wolność wyznania, oto do czego prowadzi rozdział Kościoła od państwa, oto do czego prowadzą te cholerne rewolucje.
w sensie że do czego
że łapiesz się na oczywistego baita bo ktoś mógł go zarzucić i teraz potrzebujesz zabić wolność słowa i wgl

a poza tym
>>wszystko w tym świecie co mi się nie podoba pochodzi od rewolucji<<

Avatar
RhobarIII
CzarnyGoniec pisze:
Btw. Nie było dotychczas przypadku opętania ateisty, albo bycia opętanym przez demona z religii innej, niż się wyznawało


Przypadki opętania ateistów i innowierców zdarzały się.
Istnieją tylko diabły, takie jak je zna chrześcijaństwo - inne demony nie istnieją.

Avatar
RhobarIII
kulujulu pisze:
a poza tym
>>wszystko w tym świecie co mi się nie podoba pochodzi od rewolucji<<


Owszem. Bo Bóg stworzył świat naprawdę pięknym, to rewolucje go zepsuły, bo rewolucje są zawsze inspirowane przez Szatana.

Avatar Richyard
Bo tym jest właśnie sadyzm - opętaniem przez Szatana.

A masochizm w takim razie jest opętaniem przez boga? W sumie by się zgadzało, flagelanci, ci wszyscy męczennicy...
Nie mam pojęcia jak innych, ale mnie niezwykle bawi to, co on pisze. Czekam na więcej 😄😄


CzarnyGoniec:
Jeżeli chodzi o empatię (o której niedawno dowiedziałem się, że istnieją trzy rodzaje) to potrafię zauważać stany emocjonalne innych ludzi, dobrze wiem co czują, ale nie odczuwam tego samego, co oni. Z kolei cierpienie innych sprawia mi przyjemność (seksualną także, ale tylko w stosunku do kobiet).

Masz rację z tym, że ludzie źle reagują na brak empatii, dlatego jestem najczęściej zmuszony do "fabrykowania" jej, żeby nie wyjść na nieczułego drania, co swoją drogą jest męczące, dlatego wolę przebywać w towarzystwie, w którym emocje nie odgrywają dużej roli.

Niemniej, dzięki za dostarczenie ciekawej wiedzy. Dobrze jest dowiedzieć się czegoś nowego.

Avatar Mijak
Właściciel
RhobarIII pisze:
Ażeby wiedzieć, kiedy zamknąć (rzecz jasna jak najprędzej), udzielić kwarantanny i oczyścić z jego opętania. Bo tym jest właśnie sadyzm - opętaniem przez Szatana.

Tej części z opętaniem przez Szatana nie zaprzeczę, bo całkiem prawdopodobne, że tak faktycznie jest.
Ale też nie potwierdzę, bo całkiem prawdopodobne, że jednak Szatan nie ma z tym nic wspólnego (na przykład dlatego, że równie dobrze może w ogóle nie istnieć).
Więc o tym aspekcie zagadnienia nie ma sensu dyskutować.

Co do praktycznego aspektu tolerowania lub nietolerowania sadystów, zboczeńców i innych zwyrodnialców - myślę, że tolerancja takich skłonności (przy bezwzględnym braku tolerowania poddawania się tym skłonnościom) jest lepsza od prześladowania takich osób. Lepsza nie tylko dla nich, lecz także dla potencjalnych ofiar.
Chodzi o to, że jeśli sadyzm nie jest tolerowany, to każdy sadysta będzie się starał ukrywać swoje skłonności - a nie będzie w stanie sam ich zwalczyć i są spore szanse, że w końcu straci nad nimi kontrolę, bo zaburzenia psychiczne tak już działają.
Nawet, jeśli nie jest to kwestia zaburzeń psychicznych, tylko po prostu dziwnych poglądów etycznych - najlepiej obalić je poprzez dyskusję. A o to ciężko, jeśli zwolennicy takich poglądów nie mogą się do nich przyznawać.
A jeśli człowiek z zaburzeniami psychicznymi lub szkodliwymi społecznie poglądami może czuć się bezpiecznie przyznając się do nich, to są duuuuużo większe szanse, że to zrobi - i dzięki temu dopuści do siebie ludzi, którzy mogą mu pomóc się zmienić.
A nawet, jeśli się nie zmieni - to przynajmniej każdy człowiek będzie wiedzieć, żeby zachować wobec niego ostrożność i nie stawiać się w sytuacji, w której można zostać przez niego skrzywdzonym.
Co byłoby znacznie trudniejsze, gdyby każdy sadysta musiał ukrywać swoje skłonności.

Avatar Richyard
Mówienie komukolwiek w prawdziwym świecie (nie w tym wirtualnym), że jest się sadystą mija się z celem. Nigdy bym twgo nie zrobił dlatego, bo:
A) większość ludzi ma światopogląd na poziomie rhobara trzy
B) wspomniana przez ciebie doza ostrożności i bycie odizolowanym od społeczeństwa
C) nie mam z tego żadnych partykularnych korzyści, zatem robienie czegoś wbrew swojemu interesowi jest bezsensowne.

A jedyną osobą, którą powinno się nie jestem ja, lecz wszyscy którym wydaje się, że mają prawo do zmieniania innycj wbrew ich woli. Ja nie zamierzam się zmieniać i gdybym mógł to bym odmówił i napluł osobie, która by mi to zaproponowała w twarz.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku

Dodaj nowy temat Dołącz do grupy +
Avatar Mijak
Właściciel: Mijak
Grupa posiada 52095 postów, 1182 tematów i 322 członków

Opcje grupy Wielki Zderz...

Sortowanie grup

Grupy

Popularne

Wyszukiwarka tematów w grupie Wielki Zderzacz Poglądów