Richyard pisze:
Dobroć jak i moralność nie są jednoznacznie zdefiniowane. <argumenty> Pomijając kwestie prawne, ponownie mamy sytuację niejednoznaczną i pozostaje pytanie kto ma rację (albo czy ktoś z nas w ogóle ją ma?)?
Nie będę ukrywał, że pisząc "dobre" miałem na myśli "dobre według mnie".
Nie ulega też wątpliwości, że dobroć i moralność nie są jednoznacznie zdefiniowane.
Myślę, że w sensie absolutnym trudno mówić o obiektywnej moralności
Ale mam powody żeby sądzić, że wersja moralności jaką przyjąłem jest całkiem praktyczna i uważam, że to przemawia za tym żeby była stosowana.
Jeśli będzie potrzeba to rozwinęła to gdy będę miał dostęp do laptopa. Na razie pozwolę sobie rzucić paroma ogólnikami. Będę mógł później rozwinąć (i w sumie jeśliby przeszło do dyskusji na ten temat to można założyć nowy wątek)
Moralność oparta na pomocy innym jest cywilizacyjnie stabilna. Tzn. Społeczeństwa oparte o taką moralność mają większe szanse przetrwania, ze względu na ogólnie wyższy poziom bezpieczeństwa wewnętrznego.
Co do sadyzmu - biorąc pod uwagę, że niewielki odsetek ludzi jest sadystami, tworzenie moralności korzystnej dla nich, a niekorzystnej dla reszty społeczeństwa jest nieergonomiczne. Plus sadyzm z różnych względów uznaje się za schorzenie, nie "odmienność poglądową".
Ludzie zazwyczaj (około 99,5%) są zdolni do empatii i czerpią osobistą satysfakcję z pomocy innym, jest to naturalny, wykształcony ewolucjnie odruch. Nie występuje on zawsze (np. Gdy dochodzi do dehumanizacji, lub depersonalizacji - sytuacji gdy nie postrzegamy drugiego człowieka jako człowieka tylko zamiast tego jako np. "wroga", "członka jakiegoś narodu", "brudasa").
Dodam, że empatia i bycie moralnym w nazwijmy to "klasyczny" sposób zwiększa ilość osób, które nas lubią. Co finalnie prowadzi do tego, że osoby moralne mają wyższy dobrostan i poczucie szczęścia.
Wiem, że sprowadziłem trochę tą kwestię do "bo się opłaca", będę musiał to jeszcze dopracować.
No i te argumenty tyczą się kwestii ogólnych "zabijanie jest złe, kradzież jest zła, pomaganie jest dobre". Nie kwestii szczegółowych "ktoś kogoś zabił, czy moralne jest zabić zabójcę?"
Jeśli chodzi o mnie to przyznam, że to co dobre... No po prostu czuję. Głównie korzystając z mechanizmu empatii, który umożliwia odczuwanie stanów psychicznych drugiej osoby. No i czuje się też, że poprawiając ten stan poprawia się ten nasz stan i tak dalej...
A co do kwestii "jeśli nie mam empatii, albo umiem ją tłumić oraz jeśli nie poniosę żadnych konsekwencji mojego działania to czy nadal warto postępować dobrze (w rozumieniu klasycznym) ?" - to uważam, że tak, ale nijak nie umiem tego uargumentować.
Na przyszły czwartek mam egzamin z psychologii społecznej. Będę na niego czytał rozdział ze społecznych podstaw moralności. Jeśli będzie tam coś ciekawego to dopiszę