Czyli pozostało mu czekać na swoich posłańców.
Właściciel
Zostałeś miło zaskoczony, bowiem wrócili w ciągu dwóch kwadransów, jeden zobowiązał się najwidoczniej mówić za wszystkich:
- Chłopi powiedzieli nam niewiele więcej ponad to, co już wiemy, niestety, albo byli w ogóle małomówni, najwidoczniej nie chcąc drażnić duchów kurhanów wspomożeniem kolejnej grupy, która zechce zapuścić się do ich grobowców.
-Czyli jesteśmy pozostawieni sami sobie. Więc do roboty, moi drodzy. Kto rusza ze mną pierwszym oddziałem?
Właściciel
Jak mogłeś się spodziewać, zgłosili się wszyscy.
Westchnął i wybrał dziesiątkę losowych, a reszcie kazał pilnować wejścia i okolicy, a przede wszystkim się nie rozdzielać. Później z małą grupą ruszył do środka.
Właściciel
Po kilku metrach od wejścia zdaliście sobie sprawę z dwóch rzeczy: Pierwsza - będziecie musieli schylać się przez całą drogę z racji niskiego sklepienia tunelu. Druga - potrzebujecie pochodni, jeśli nie chcecie czegoś przeoczyć, uszkodzić sobie głowy lub innej części ciała albo aktywować pułapek.
Wskazał na dwóch.
-Potrzebujemy pochodni, możecie je załatwić? My tu na was poczekamy.
Właściciel
Nie byli to pierwsi-lepsi rekruci, ale doświadczeni weterani, którzy takie coś mogli wykonać w ciągu kilki minut, co też tyle im zajęło... Idąc dalej, już przy wątłym świetle, nie zdołaliście jednak zauważyć jednej z pułapek, która się aktywowała: Zakamuflowane w podłożu kamienne wrota wystrzeliły w górę, zatrzymując się przy sklepieniu... Szczęśliwie nikogo nie zabiły, ale podzieliły całą grupę na dwie części, z czego Ty jesteś w tej, która ma ścianę za plecami, a nie przed sobą.
Spróbował sprawdzić, czy ci z tyłu go słyszą.
-Wszystko w porządku?!
Właściciel
- Jak najlepszym, ale jesteśmy odcięci od Was i bez narzędzi albo Maga Ziemi nie pójdziemy dalej! - odkrzyknął ktoś po drugiej stronie. - A jak u Was?
Właściciel
- Ruszajcie, postaramy się dołączyć tak szybko, jak się da! - odkrzyknął tamten i po chwili jakiekolwiek oznaki życia po drugiej stronie ucichły, najpewniej wrócili na powierzchnię, aby tam zastanowić się, jak zniszczyć ścianę i zapewnić Wam w razie czego drogę ucieczki.
A on dał sygnał do dalszego marszu.
Właściciel
Żołnierze podjęli go tym chętniej, bo nie mieli żadnej innej opcji. Po kilku minutach zatrzymaliście się pod okazałymi wrotami, na szczęście otwartymi, które też nie zatrzasnęły się za Wami. W środku ukazało się Wam wnętrze kurhanu, niezbyt imponujące, większą uwagę skupiał stojący na środku piedestał i rozstawione równomiernie wokół niego sarkofagi z żelaza z domieszką złota.
I tylko tyle? Bez pułapek i wrogów?
Właściciel
Na pierwszy rzut oka? Tak.
///By się upewnić. W razie czego przyciągnę swój miecz?
Odpowiednio postarał się rzucić mieczem z boku, by naruszył coś w tej spokojnej scenerii.
Właściciel
Pułapek w podłodze, spadających z sufitu czy wyskakujących ze ścian, jak widać, brak.
Przyciągnął miecz magią, a następnie zbadał dokładnie połogę, którą mieli iść.
Właściciel
Podłoga jak podłoga, nic niezwykłego, stare i nadgryzione zębem czasu kamienne płyty, pokryte sporą warstwą kurzu, ziemi i innego brudu.
Właściciel
Nic się nie wydarzyło, więc wszyscy dołączyli do Ciebie po krótkiej chwili.
Zbliżył się do piedestału.
Właściciel
Zauważyłeś w nich trzy zagłębienia, każde w kształcie trójkąta, sugerujące, że tu powinno stać coś w tym kształcie.
Rozejrzał się po okolicy.
Właściciel
Nic takiego nie wiedziałeś, a w tym samym czasie żołnierze zaczęli otwierać jeden z sarkofagów, nieźle się przy tym mocując.
-Ostrożnie.
///Jak u Xaviera///
Właściciel
//Smaczek i trop czegoś większego, może którąś postacią to zbadasz? Zwłaszcza, że to wprowadzenie do kolejnego NPC i konkretnej fabuły.//
Twoje ostrzeżenie nic nie dało, sami nieomal padli na zawał ze strachu, gdy na jednego z nich rzucił się szkielet. No, może nie tak dosłownie, zwyczajnie wypadł z sarkofagu i tyle. A po nim złote naczynia, ozdoby i monety, niekiedy inkrustowane drogocennymi kamieniami.
//Oh Boy, czekamy na trzeci taki///
-Zostawić złoto, może być przeklęte. I tak naruszyliśmy wieczny odpoczynek kogoś, kto miał w sobie ten szkielet.
Właściciel
Rychło w czas, bo wielu już położyło na nim swoje chciwe łapki.
- No to co z nim zrobimy? - zapytał zdezorientowany żołnierz. - Oddamy dowództwu fortecy? Rozdamy wieśniakom? Zostawimy tutaj?
-Zajmiemy się naszym zadaniem. Rozejrzał się dokładniej po tej krypcie.
Właściciel
Nie dostrzegłeś nic ponad to, co widziałeś wcześniej.
- Ale co później? - nie ustępował żołnierz. - Takie bogactwo na pewno się komuś przyda...
-Złoto przeklętych, a przynajmniej na to wygląda.
Właściciel
- W sumie... Ale gdyby tak wziąć je do Paladynów i... - zaczął kolejną myśl żołnierz, której jednak nie skończył, głównie przez potępieńczy wrzask, jaki mu przerwał. Po chwili zauważyliście, że w mroku jaskini poruszają się jakieś cienie, być może rzeczone duchy.
Przygotował miecz i ustawił się w pozycji bardziej bojowej.
Właściciel
Dostrzegłeś, jak na razie, osiem duchów, co właściwie nie było trudne: Ich białe sylwetki na pewno odznaczały się w mroku kurhanu, tak jak i świecące srebrnym blaskiem hełmy, kolczugi, elementy zbroi płytowej, tarcze i miecze. Jeden z nich natychmiast ruszył w Twoją stronę, mknąc szybko nad ziemią, pozostali zaś rzucili się na resztę żołnierzy stojących do siebie plecami.
Śmiał wątpić w to, że jego broń zadałaby większe obrażenia duchom, lecz cisnął miecz tak, żeby przeleciał przez ducha, a następnie przyciągnął broń do siebie magią stali.
Właściciel
Niestety, miałeś rację, a przynajmniej, gdy ostrze przeszło przez ducha po raz pierwszy, trafiając w widmo ciała. Za to gdy wracało, trafiło w zdobiony napierśnik, zatrzymując się chwilę w ciele ducha, a później wracając do Twej dłoni, gdy maszkara zniknęła. Widząc to, dwa inne potwory ruszyły na Ciebie.
Czyli dosyć ciekawe zjawisko. Ponowił efekt na kolejnym potworze, jednakże nie omieszkał się rzucić od razu ponownie w tego samego, lub w drugiego, jeżeli pierwszy zginął.
Właściciel
Rzut ponownie się sprawdził, eliminując jednego z duchów, ale na ponowienie takiego ataku nie miałeś czasu, tak właściwie to w ostatniej chwili chwyciłeś miecz i sparowałeś nim klingę widma, która wcale nie sprawiała wrażenia równie niematerialnej, jak on sam.
Chociaż miał zachować jakieś zasady rycerskie, to nie mógł się powstrzymać i spróbował chwycić unieruchomiony miecz przeciwnika. Sytuacja na tyle wygodna, że miał swoje rękawice.
Właściciel
Udało się, ale duch nie pozostał Ci dłużny i najpierw grzmotnął Cię tarczą, bez jakichkolwiek urazów, pancerz i hełm robią swoje, ale wystarczyło to, aby zdezorientować Cię na tyle, żeby wyrwać z powrotem ostrze, wznieść je nad głowę i wykonać zamaszyste cięcie.
///Ma tarczę, świetnie///
Odskoczył w bok i sam zadał poziome cięcie.
Właściciel
//Co nie że tak?//
O ile unik się udał, to atak już nie, gdyż monstrum sparowało je i samo wyprowadziło pchnięcie w przerwę między Twoim hełmem a napierśnikiem.
///Nie, nic///
Sparował atak i przeprowadził kontrę.
Właściciel
Tym razem nie zdążył w jakikolwiek sposób zablokować Twojego ataku, spóźnił się z blokiem tarczą i po chwili zniknął, podobnie jak jego poprzednik.
Jeszcze jakieś upiory tutaj były?
Właściciel
Pozbyłeś się trzech, Twoi kompani załatwili identyczną liczbę na spółkę, zostały więc tylko dwa.