SiMmoNneRr
Imię: Magnus
Nazwisko: -
Wiek: Młody
Rasa: Demon
Pochodzenie: Magnus, od miecza, swoje biologiczne korzenie ma w gryfickiej szlachcie. Jest to pierwszy syn Gryphonholdzkiego Magnata pieczętującego się herbem van Grath, a także jego jedynym bękartem. Matka jego była Kotołakiem, czyli rasą o wyglądzie człowieka z cechami kota, to jest ogon, uszy, specyficzne oczy, miejscami futro, niewolnicą zakupioną przez arystokratyczny ród. Z powodu wygnania matki wraz z urodzonym dzieckiem, a także późniejszej śmierci rodzicielki, Magnus wychował się w puszczy. Rolę przybranego ojca odgrywał mu pustelnik imieniem Rufin. Jeżeli chodzi o status społeczny, to jest on dawno zaginionym kapitanem nieistniejącej już w obecnej formie organizacji Kruków.
Przeszłość: Po osiągnięciu dojrzałości, Magnus opuścił swój dom i przybranego ojca, aby ruszyć w świat. Stary pustelnik dał mu wiedzę, zdolności i umiejętności, teraz czas wyruszyć na swoje. Magnus zwiedził kilka miast, w których zdobył niewielką popularność jako bard w miejscowych karczmach. W końcu - zawitał do bram Gryphonhold'u. Tam otrzymał zakwaterowanie i nawet stałą pracę jako grajek w gospodzie. Nie był jednak tym do końca usatysfakcjonowany. Na szczęście znalazł wtedy kogoś, kto zaoferował mu pracę najemnika. Magnus został Krukiem.
Pierwszą misją Magnusa było podburzenie ludności Szarego Boru przeciwko straży. Udał się więc do karczmy, a potem na plac w celu zdobycia informacji i wdrożenia pierwszych kroków. Niestety - ugodzony zatrutym sztyletem, padł na wpół nieżywy na ziemię. Nie zrobił on w tłumie ludzi wielkiego zamieszania. Kilka godzin po tym został wrzucony przez strażników na wóż w celu wywiezienia na cmentarzysko. Magnusa, jadącego na wozie wraz z trupami, obudził ciepły, letni deszcz. Przejeżdżając przez las, stoczył się cicho z wozu, a potem przeczołgał się powoli w gąszcz. Używając swej magii Chi, spróbował ustabilizować swój stan organizmu. Niestety, jego energia duchowa też była na wyczerpaniu. Nieszczęsny bard czołgał się przez Puszczę, która zdawała się przypominać tą, w której się wychował.
Magnus znalazł w środku lasu stary dom. Na pierwszą myśl przyszła mu chata Staruszka. Jednak to nie było to, różniła się kilkoma względami. Zaryzykował doczołganie się pod drzwi chaty. W niej okazało się mieszkać poczciwe, stare małżeństwo, którym nie zdążył się dobrze przypatrzeć. Zapukawszy do drzwi, podpierając się o barierkę werandy, w momencie otwarcia drzwi upadł na ziemię. Staruszkowie ułożyli go w ciepłym łożu, dali zioła, napary i jedzenie. Po trzech nocach Magnus czuł się jak nowo narodzony. Każdego dnia dziękował starszym ludziom. Pewnej nocy Zabrał swój dobytek, pozostawiając starszym ludziom w akcie podzięki wszystkie swoje pieniądze, to jest ok. 1500 Koron Wschodnich i Zachodnich razem. Pieniądze bowiem nie przydałyby mu się w jego obecnym celu.
Został już skasowany, jeśli chodzi o działalność w Szarym Borze. Dość głośno posprzeczał się ze strażnikiem, przecie pracodawca kazałby go od razu zgładzić, czyż nie? Najemnik, który zawalił. Te myśli zaprzątały mu głowę. Jednak najjaśniej rozbrzmiewało światło tej młodej kobiety, którą ujrzał podczas jednej wizji. Prawdą jest, że był niemalże przekonany iż były to pijackie zwidy, aczkolwiek chciał zaryzykować własnym życiem, aby pomóc kobiecie. Miał nadzieję, że jego ostatnia wizja odnośnie jej nie ziściła się.
Kotołak ruszył więc w kierunku północno-zachodnim, mając nadzieję na spotkanie dziewczyny. Ku swojej uciesze, po długich dniach wędrówek, trafił na miejsce z wizji. Śnieg jednak przykrywał ziemię do cna, więc na próżno szukaćby jakichkolwiek śladów. W tych mrozach trudno też o zapach dziewczyny, w powietrzu unosiła się raczej woń sosny. Nawet kocie zmysły zawadzały. Dziewczyna ruszyła na południe, tak..? No cóż, możliwe, że raczej nic z tym już nie zrobisz, Magnusie - mówił do siebie zdesperowany myśląc, co zrobić teraz. Wtem przypomniał mu się obraz wszelkiej ciemności i mrocznego pana przywdziewającego królewskie szaty i koronę. Skoro nie da rady ochronić jednej kobiety - niech teraz broni siebie. Postanowił wymierzyć pokutę swej duszy i swemu ciału. Postanowił przeżyć w trudnych warunkach. Skierował się więc dalej na północ, w Góry.
Pierwsze chwile Magnusa w niesprzyjającym klimacie były stosunkowo trudne. Jedynym jego odzieniem była cienka, wyżółkła koszula, podarty już i lekki płaszcz i pufiaste, niegrube spodnie. Dość nieodpowiedni strój, prawda..? Pierwszą myślą było znalezienie chwilowego schronienia. Przejął więc on opuszczoną, małą grotę na skraju lasu tuż u podgórza, którą rozświetlił rozpalając demoniczny ogień na zebranym i osuszonym wcześniej chruście. Było to chwilowe źródło ciepła, Magnus myślał jednak o swej sytuacji nieustannie. Postanowił przystosować swoje ciało do tego klimatu z pomocą hartu, ale i magii.
Prawdą jest, że przez pierwsze tygodnie przywdziewał futra upolowanych stworzeń. Z początków skórowanie szablą nie szło mu zbyt efektownie, aczkolwiek wiadomym jest - trening czyni mistrza! W dwa tygodnie nauczył sie efektownie skórować dziki, wilki, a potem większe monstra. Podobnież było z dzieleniem mięsa na kawałki i jego obrabianiu. Jednak życie w trudnym klimacie stawało się mu coraz prostrze, Tundra stała się jego domem, chodzeni po śnieżnych, poznawanych przez długie dni szlakach sprawiało mu przyjemność.
Trzy miesiące. Trzy miesiące zajęły organizmowi kotołaka-demonologa na przystosowanie się do mrozów. Odtąd obszył on jedynie swe obuwie, spodnie i płasz futrem, bo ciało nie potrzebowało większej ilości ciepła. Teraz jego ciało było jak najbardziej mobilne. Ciężkie futra nie spowalniały jego ruchów i nie ograniczały wachlarzu akrobacji. Magnus zaczął polować więc na coraz to groźniejsze potwory - trolle, lodowe giganty. Nie obyłoby się to bez trenowania swoich sztuk magicznych i demonologicznych. Z każdym dniem, tygodniem, miesiącem, Magnus coraz lepiej zionął zielonym ogniem, coraz lepiej korzystał z ataków energetycznych, przyzywał coraz to potężniejszych piekielników.
Po dziesięciu latach życia w górach Magnus zmienił się nie do poznania. Z domu wyruszył jako młody mężczyzna średniego wzrostu, o brązowych oczach, czarnych jak smoła włosach i dobrze zbudowanym, ale nieco chuderlawym ciele. Miał on dość poważny wyraz twarzy wraz z delikatnym zarostem, który wyglądał nieco śmiesznie w parze z jego długą, związaną w warkocz kitą, puchatym czarno-białym, długaśnym ogonem i spiszastymi, mięciutkimi futerkowymi uszkami stojącymi na baczność od wschodu słońca aż po gwieździstą noc przez wszystkie księżycowe cykle. Tymczasem kotołak nie przypominał zbytnio osoby wyżej opisanej. Wydawał się wyższy, bardziej umięśniony. obrósł na twarzy w bokobrody i pojedyńczą kozią bródkę. Jego skóra przybrała barwę mlecznej, a włosy siwo-śnieżnobiałej. Oczy wyszarzały, a nad nimi rozrosły się bardzo brwi, w długie, potężne dwa niemal zderzające się krzaki. Poza tym jego uszy i ogon wydawały się jeszcze miękksze (tak było!), a i przybrały barwę jego jeszcze rozrośniętej fryzury. Twarz dojrzała jeszcze bardziej, aczkolwiek wciąż poznać można, że jest to jeszcze nie stary, aczkolwiek dorosły mężczyzna, choć gniewne i żądne mordu ma oczy (no i siwą, długą kitę).
Dostosował też on swoje moce. Zastąpił on Chi Demonologią, jako swoją czołową dziedzinę magii. Mimo to nie można powiedzieć, że osłabł - rozwinął swoje umiejętności we władaniu obiema mocami, porzucając jednak trzecią drogę, na której zresztą mu nie zależało. Aby usprawnić swoje zdolności bitewne, rzucił na siebie zaklęcie w postaci demonicznych tatuaży, które wzmacniają jego energię magiczną, a także i fizyczną. Nieaktywne mają postać czarnych, krętych grubych i ostrych szlaków. Rozciągają się po jego ramionach i szyi. Aktywowane przybierają kolor krwistej, świecącej czerwieni, a także rozbijają się na dwa węższe szlaki, jakby mając wewnętrzny, niezarysowany szlak. Mimo dość tandetnego wyglądu - usprawniają one i jego ukochany fechtunek.
Po upływie parunastu lat od ucieczki z Boru, Magnusowi rzadko zdarzały się jakiekolwiek sny, wizje, czy rozpamiętywania odnośnie przykrych wydarzeń, jego dawnych towarzyszy, czy niepoznanej nigdy dziewczyny. Jednak od pewnego momentu, to jest przeddzień Rzezi Czarnej Gwardii, po udaniu się na spoczynek nawiedziła go we śnie Valris. Bogini poleciła mu wrócić do miasta i dokonać zemsty, ślubując jej wcześniej wierność. Magnus po przebudzeniu z początku zastanawiał się, czy nie przesadza z rozwojem swojej ścieżki demonologii. Możliwym było, aby te dwie rzeczy miały ze sobą jakiś związek. Uznał, że jeżeli boginka nawiedziła go we śnie, to musi być to jakiś szczególny znak. Uznał, że jego żywot może drastycznie się zmienić i to na dobre, jeżeli tylko spełni wolę Pani...
Przywdział więc kotołak najciemniejszy, największy i najbardziej wyszukany wyszyty z futer płaszcz, bedący formą narzuty zapinanej na kilka guzików tuż pod podbródkiem, pod sobą mając to odzienie, wcześniej odrestaurowane i zszyte, ozdobione, w którym uciekł z miasta. Na plecy wziął swój futerał z instrumentami, które już dawno nie słyszały oklasków tłumów. Na koniec poprawił jeszcze szabelkę przy pasie. Po wielu latach znowu użyje jej na jakimś człowieku.
Stanął raz jeszcze u wejścia do swej jamy. Spojrzał ostatni raz na palenisko, które rozgrzewało go co dnia i nocy, na prowizoryczne łóżko z posłaniem, na którym wypoczywał po każdym polowaniu, na swój stołek, na którym siedząc z instrumentami w dłoniach nie zapomniał niczego z dawnych lat występów w karczmach... Jeszcze zgasił swoim chi pochodnie rozświetlające zakamarki i odstraszające dziką zwierzynę i ruszył na południe. Znał on dokładnie kierunki geograficzne, mimo kiepskiego położenia i klimatu.
Magnus przedzierał się mniej więc tą samą drogą, którą wyruszał na północ. Widział przełęcz, na której spotkał się w wizji z niedoszłą wtedy kapłanką, widział domek tych staruszków, w którego oknach widać było jeszcze dwójkę poczciwego małżeństwa przy chlebie i świecy na stole, przeszedł tą drogą, którą wóz wiózł go na cmentarzysko. I choć ten szlak pokonał zaledwie raz w życiu - znał go bardzo dobrze. Wyruszył więc on dalej w kierunku mieściny.
Przedarł się on tam fartem, dzięki starym, nikłym znajomościom pewnego karczmarza oraz dawnym kolegom z branży. Dotarł on też dzięki nim do świątyni Bogini, gdzie nawiązał z nią ponowny kontakt. Można by rzec, że prowadził on z nią wewnętrzną rozmowę. Ta naznaczyła go swoim piętnem, on zaś poprosił ją o więcej mocy, proponując w zamian wszelkie dusze, które odłączy od trzymających je ciał. Bogini zgodziła się. Magnus mógł zostać demonem zachowując własną duszę, dodatkowo otrzymując pewien ciekawy prezent na stałe przyłączony do niego. No i piętno... Bez chwili wahania, ruszył on na łowy.
Zakapturzony, okryty czarnym płaszczem kotołak chwycił swą szablę. Muzyka krzyków i wołań jego ofiar w postaci strażników grała, a on tańczył wraz ze swoim ostrzem... Choć tańczyły też jego dłonie, wypuszczające ataki energetyczne i ognie piekielne. Zmieniał ulice i uliczki miasta w krwawą łaźnię. A gdy zabił wszystkich dostępnych mu strażników, w ciemnym rogu przywdział zbroję strażnika i począł mordować cywilów i sprzymierzeńców. Pani domagała się ofiary, on zaś pragnął siły za wszelką cenę... Mordował nie tylko mężczyzn, ale kobiety, dzieci, noworodki, starców. A gdy wszystko ucichło, powrócił do swej bogini, a ta uczyniła to, czego wcześniej zapragnął.
Magnus pozostał odtąd w Szarym Borze. Został chaotycznym sługą, demonem i nosicielem piętna boginki Valris. A poza tym był stałym bywalcem w wielu szaroborskich karczmach, dawał koncerty miejscowym, nawiązywał znajomości... A poza tym żył po cichu. Dorabiał jako seryjny zabójca, nigdy nieuchwycony, który poza nagrodą pieniężną dostawał nagrodę za oddaną ofiarę...
Co prawda, od jego powrotu do Szarego Boru minęło prawie dziesięć lat, aczkolwiek on się nie zmienił. Zachował młode rysy, jasną cerę, szarosiwe włosy i ponury wyraz twarzy, który nabył w samotni. Co dzień gra w miejscowej karczmie dawnego druha, aczkolwiek na dłuższy moment odszedł od swej drugiej pracy... Jeszcze tylko dokończy utwór i ruszy do następnej miejscówki...
Rola: Magnus jest dość specyficzną mieszanką poszukiwacza przygód. Stanowi on połączenie dwóch skrajnych profesji bitewnych, które w praktyce okazują się grać ze sobą bardzo efektownie i zaskakująco dobrze. To mistrz ostrza wyspecjalizowany w fechtunku szablą, konkretnie karabelą, konkretnie dawną pamiątką po nieznanym mu ojcu, a i bardzo starą bronią jednego z biologicznych przodków, która służyła równie efektywnie pradziadowi, co i mu samemu. Jednocześnie, jest on zaawansowanym magiem bitewnym, demonologiem i specyficznym wojownikiem umiejącym wykorzystywać swoją energię życiową i duchową. Pomocą w wykorzystywaniu tych magicznych dróg jest jego pochodzenie, a potem także obecna forma. Ponadto jest wspaniałym grajkiem, doświadczonym bardem, włóczęgą i podróżnikiem, który brzmieniem swej gitary i fletu jest w stanie ożywić nieciekawy klimat.
Predyspozycje: Szybkie Ręce.
Magia:
Demonologia - Mistrz.
Magia Chi - Zaawans.
Umiejętności: Szermierka, Sztuka Przetrwania, Akrobatyka, Wykrywanie Magii, Nauka: Demonologia, Krwawy Szał
Uwagi: Piętno Bogini Valris:
* Choroba psychiczna - sadyzm;
* 25% szans na uleczenie się krwią wroga;
* Co 6 wydanych punktów statystyk +1 gratis ;
* Szansa na choroby psychiczne przy widoku krwi;
* Podatność na światło, puryfikację i srebro.
Ekwipunek: Odzienie;
Szata Inkwizytora;
Pancerz Inkwizytora;
Królewska Krwawa Rękawica;
Futerał na instrumenty;
Gitara;
Flet;
Szabla;
Kryształowy Miecz;
Stalowy Miecz x kilka;
Kusza x 2;
Rubinowy Pierścień x 2 (katalizator);
Kryształ Dominacji x 16
Wierzchowiec: -
Towarzysz: -
Sakwa: 615 Orłów
Wygląd: Ogółem - młody Gryfita, którego bardzo charakterystycznymi cechami są kocie uszy i ogon. Bardziej zwięźle - dobrze zbudowany, szczupły mężczyzna, 183 centymetry wzrostu, cera jasnobiała, pokryta licznymi, czarnymi tatuażami na ramionach i torsie. Twarz gniewna i poważna, oczy kocie i siwe, przymrużone i spokojne, aczkolwiek widać w nich chciwość i zawiść. Twarz zdobią krzaczaste, potężne, długie brwi, oraz niezbyt pokaźny zarost w postaci koziej bródki i nieco dłuższych bokobrodów. Głowę zaś przykrywa pokaźna, rozciapierzona, szaro-siwa czupryna z długą, splecioną w warkocz kitą. Jego uszy to dwa spiczaste i puchate trójkąty, nieco oklapłe na czubkach, ale wiecznie stojące. ogon zaś to bardzo długi i nadzwyczaj puszysty element pełniący rolę drugiego pasa. Jego kocie elementy mają mają kolor jego włosów, gdzie nie gdzie z przejaśnieniami, przyciemnieniami bądź bielą.
Jako bard odziewa się dość szczególnie, wyróżnia się na tle innych osób. Nosi długie, bo sięgające aż pod kolana skórzane buty, ciemnobrązowe, wiązane, będące pamiątką po przeżyciach w tundrze. Wiekowe i znoszone, widać to. Wyżej - bufiaste spodnie w koloże jasnego beżu, bardzo cienkie i przewiewne, zapinane na ciemny, skórzany pas ze stalową klamrą, praktycznie non-stop przykryty puchatym ogonem. Wyżej - stara, wyżółkła lekko koszula, w wielu miejscach zszyta, zacerowana bądź załatana, przez co przybrała dość ciekawy wzór, jakby ścieżki, kręte drogi prowadzące od jednego końca odzienia po drugi. Na tym nosi ciemnoszarą, matową kamizelkę na brązowe guziki. Wokół szyi obwiązany ma pokaźny, zawiązany fluar w kolorze nieco ciemniejszym od spodni. No i jego stary, niezastąpiony płaszcz - sięgający do ziemi brązowy, gruby, ciemny, z wieloma kieszeniami, obszyty od środka futrem, które wystaje m.in. spod rękawów, kieszeni i kołnierza, a także dolnej części. Do tego na rękach nosi czarne łapki/ Na palcach środkowych - złote, rubinowe pierścienie, będące katalizatorami magicznymi, a w kamizelce - zegarek na łańcuszku, złoty, których dorobił się podczas swego pobytu w Szarym Borze. Przeważnie jego płaszcz zapięty jest na trzy rzędy bliźniaczych, czarnych guzików, przypominając tym samym nieco surdut. Z dwóch stron zawiązany ma jeszcze pas z tego samego materiału, na którym trzyma się pochwa, a w niej - jego niezastąpiona, ukochana broń. Do tego, poruszając się po mieście, na plecach nosi swój masywny, czarny futerał na gitarę i flet.
Parametry:
PD: 60
~Siła: 19
~Wytrzymałość: 19
~ Witalność: 19
~Percepcja: 19
~ Wola: 26
~ Wiara: 26
~ Zapał: 19
~ Wiedza: 5
~Zwinność: 19
~ Zręczność: 39
~ Szybkość: 19
~ Ogłada: 1
~Szczęście: 1 (z kawałkiem ( ͡° ͜ʖ ͡°) )