Próbował oddychać.
-Gdyby próbował, dostałby ode mnie. //Nie potrafię oddać tego jak się mówi z zatkanym nosem.
Właściciel
-To pewne, to pewne...- Będziesz musiał tak jeszcze przez jakiś czas siedzieć, ja pójdę zrobić jakiś zimny okład, przyśpieszy gojenie tam w środku.- Powiedziała i odeszła zostawiając cię samego czy też bardziej dokładnie - z innymi rannymi.
Widził oczami po innych, aby poznać najpowszechniejsze tutaj rany.
Właściciel
Cóż, na dobrą sprawę były to tylko rany cięte i kilku doznało jeszcze kilku złamań, miałeś wyjątkowe szczęście, że tobie złamali tylko nos. Zaraz potem wróciła elfka i wręczyła ci lodowatą i mokrą szmatę.
-Trzymaj to przy nosie, zatamuje to krwawienie po jakimś czasie.
Zrobił więc tak.
-Coś jeszcze, czy już mogę iść?
Właściciel
-Dopiero za kilka minut, aż już przestanie ci lecieć stamtąd krew.- Powiedziała, a następnie odeszła zająć się innymi pacjentami. W końcu po tych kilku minutach mogłeś już sobie iść, acz trzymanie zimnej szmaty przy nosie nadal może pomóc.
Trzymał więc tak i ściągnął kołczan, aby policzyć strzały.
Właściciel
Było ich tyle co przed rozpoczęciem walki z ludźmi, w końcu je zebrałeś.
Mogła się jakaś połamać. Zaczął szukać swojego szefa, uprzednio zakładając kołczan.
Właściciel
Szybko go odnalazłeś, znajdował się tam, gdzie każdy - wśród rannych.
Czyli nie będzie akcji przez najbliższy czas. Zaczął szukać jakiejś karczmy.
Właściciel
Nie był to na tyle duży obóz, by mieć karczmę. Ale był za to namiot, który służył zarówno za stołówkę jak i miejsce do wypicia kilku kufli.
Ruszył więc tam w stronę lady.
-Poproszę jakieś w miarę dobry trunek.
Właściciel
Ci wydali ci szklankę wina i w sumie to tyle, płacić nie musisz.
Wypił ją. Jest w obozie jakiś naczelny dowódca?
Właściciel
Tylko ten, z którym byłeś na napaści karawany.
Skoro jest ranny, to najpewniej ma teraz wolne. W dodatku wygrali. Trzeba to uczcić. Poprosił o dolewkę.
Właściciel
Grzechem byłoby odmawiać, zalali ci kielich do pełna.
Wypił i poprosił o dolewkę.
Mile tym zaskoczony, wypił.
Właściciel
Dwa kufle to nie dość do upicia...
Upić się nie chciał, jeszcze może się okazać, że będzie jakaś niespodziewana akcja.
- Jest jakaś strawa?
Właściciel
Taka niespodziewana akcja będzie pierwsza i ostatnia, raczej nie dalibyście rady walczyć.
-No mamy tutaj zupę warzywną i chleb, by to zagryźć...- Odpowiedział kucharz.
Właściciel
Ten zaś wziął drewnianą misę i nałożył chochlą sporą porcję zupy, dołożył do tego jeszcze drewnianą łyżkę, kawał chleba i wręczył ci cały zestaw.
Zaczął jeść podany zestaw.
-Pracował Pan gdzieś jeszcze?
Spytał się kucharza.
Właściciel
-Wcześniej to tylko w stolicy w karczmie... No, ale jak patrzę na to co się dzieje... Zabić ku*wa tych ludzi.
- Wiesz w ogóle jak to się zaczęło? Ta wojna i w ogóle?
Właściciel
-Ja, ty czy też każdy obecnie żyjący nawet wtedy się nie narodził, ten konflikt już ma z kilkaset lat.
- Cz ktoś w ogóle pamięta powód? Nie znasz jakiegoś nauczyciela historii?
Właściciel
-Jestem ku*wa kucharzem, a nie uczniem... Nie, nie znam.
-Przepraszam. Każdy na różnych znajomych.
Właściciel
-To pytaj w magów, ale tutaj takich nie mamy...
-Co tutaj jeszcze można porobić?
Właściciel
-Jeżeli tak mi zamierzasz zawracać dupę, to wypi***alaj...- Powiedział jeszcze, a potem podszedł do niego następny chłop, najpewniej też po jakieś jedzenie.
Wstał więc i poszedł szukać pola, do ćwiczenia łucznictwa.
Właściciel
Duże to ono nie było, raptem zwykła tarcza strzelecka przed belą siana, ustawiona na kilkanaście metrów od ciebie.
Patrzył, jak daleko jest las.
Właściciel
//Macie obóz ulokowany w lesie.//
//Ou. Ok.//
Poszedł trochę daleko oo celu, wspiął się na drzewo, wymierzył i strzelił.
Właściciel
Jako, że był dobrym strzelcem i celował w nieruchomy cel to trafił wyjątkowo blisko środka, może to przez wiatr czy też strzelanie używając jednego oka, kto wie.
Zszedł teraz, pobiegł po strzałę. Kiedy ją wziął, to pobiegł dalej niż poprzednio, wspiął się na dalsze niż poprzednio drzewo i starał się tam jakoś kołysać, aby utrudnić celowanie. Starał się też przy tym nie spaść. Kiedy uznał to za słuszne, to strzelił.
Właściciel
Było to wyjątkowo głupie, bo tym razem trafiłeś jedynie na lewy bok tarczy, kompletnie pomijając środek. Łucznik w chwili wystrzału nie może nawet drgnąć, a co dopiero kołysać się jak statek na morzu.
To sam wiedział, ale teraz chciał przećwiczyć strzelanie podczas jakiś sytuacji. Przykładowo podczas jakiś morskich potyczek, jeżeli będą. Zszedł z drzewa, pochwycił strzałę. Najlepiej jakbym ćwiczył strzelanie do ruchomych celi, ale jedyny sposób jaki mi przychodzi do głowy, to wzięcie ludzi, aby biegali z tarczami. Problem w tym, że najpewniej nie będą chcieli dla jednego łucznika. Wpadł na inny pomysł. Zaczął szukać liny po całym obozie.
Właściciel
Cóż, w składzie zapasów nawet mieliście jej nawet całkiem sporo, ale co z nią zrobić?
//Mam nadzieję, że to nie będzie gw**** na fizykę.//
Wziął więc jej część. Następnie poszedł po jakąś tarczę do ćwiczeń, przywiązał go niej linę, następnie z tym wspiął się na drzewo, aby przywiązać do niego drugi koniec. Starał się zrobić wahadło. Następnie wprawił to w ruch, wspiął się trochę dalej na drzewo, przycelował i strzelił.
Właściciel
Plan był dobry, ale by wprowadzić wahadło w ruch to pierw musiałby zejść z drzewa, a potem wejść na inne i wycelować, to zajmuje czas, a ta konstrukcja zbyt długo nie wytrzymuje i buja się na boki jedynie odrobinę. Tak więc wypadałoby znaleźć kogoś kto szarpnie tym, gdy będziesz na drzewie.