Starał się eliminować ludzi gdzieś z boku, gdzie będzie największą szansa na trafienie wroga.
Właściciel
Próby trafienia ich w głowę były wysoce ryzykowne, a trafienia w plecy czasem nie przynosiły zbyt dużego efektu.
Odłożył łuk. Chwycił sztylety i wbił jeden z nich komuś w plecy. Oczywiście wrogowi. Kiedy był zajęty walką.
Właściciel
Sztylet wysoce nie nadawał się do przebijania pancerzy przez co wróg zdziwiony jak i zezłoszczony lekko się obrócił i zdzielił cię łokciem po twarzy, ale zaraz za to zapłacił cięciem szabli po szyi.
Wstał więc, schował sztylety i podniósł broń poległego, jeżeli był to miecz i szukał celu, będąc gotowym na unik.
Właściciel
Zasadniczo to był jedyny przeciwnik, który stał do ciebie plecami, reszta wycofała się w okolice wozu, a ich raczej nie obejdziesz. No i owszem, był to miecz. Ty zaś dodatkowo poczułeś krew spływającą po twojej twarzy, najpewniej od uderzenia prosto w nos.
Czekał co zrobią pozostali, jeżeli pognają na wroga, to on razem z nimi.
Właściciel
Nie tylko pognali, a resztki waszej grupy otoczyły pozostałą przy życiu trójkę ludzi, którzy stoją plecami do wozu i walczą z elfami.
Próbował ciąć jednego z nich w bok.
Właściciel
Pierw to zaczekaj na swoją kolej, są otoczeni to musiałbyś przez swoich przejść, a cięcie ich raczej nie będzie zbyt możliwe.
No to sobie darował, idąc pozbierać strzały.
Właściciel
Większość z nich przeważnie w czymś zdołała utknąć, trochę to zajęło, ale w końcu skończyłeś.
Sprawdził ich ilość, oraz ile z nich nada się do ponownego użytku.
Właściciel
To strzały, nie bełty. Te można używać dopóki się nie złamią, a tym na szczęście nic się nie stało.
No to teraz podszedł do szefa, jeżeli jeszcze żył.
Właściciel
Miał dosyć sporą ranę na torsie, ale jeszcze dychał. Obecnie zajęty był opatrywaniem tej rany.
Właściciel
Poza ranami mniejszymi i większymi u tych, którzy przeżyli to zmarło co najmniej kilku elfów. Przynajmniej wszyscy ludzie padli martwi.
Zaczął przeszukiwać ciała, oraz sprawdził towar konwoju. //Jak z walutą?
Właściciel
//O co chodzi z walutą?//
Cóż, przy nich znalazłeś tylko miedziaki i srebrniki, jeżeli chodzi o same pieniądze. Zaś przewozili głównie surowce pokroju żywności i surowców.
//Elfy i ludzie. Czy ludzkie pieniądze mają taką samą wartość, co elfie.//
Czekał.
Właściciel
//Na szczęście tak, nie ma co prowadzić dodatkowych zawiłości.//
No to niech lepiej pomoże zbierać rannych, zamiast tak stać.
Pobiegł pomagać zbierać rannych, ewentualnie dobijał ludzi wbijając im strzałę. Tak na wszelki wypadek. Strzałę wbijał trzymając ją w ręku.
Właściciel
Dobijać nawet nie trzeba, jak nie zrobią tego odniesione rany, to trucizna. No, ale pomoc twoim się przydała.
-Najwidoczniej byli jakimś zaopatrzeniem... To teraz czy lepiej spalić ładunek czy zabrać go do siebie...- Powiedział wasz szef patrząc się na wóz.
-Może zabrać? Zawsze się przyda.
Właściciel
-Przeniesienie tego wszystkiego stąd na posterunek może zająć nawet godzinę, kto wie czy nikt się tutaj znowu nie pojawi... Zabieramy jedynie podstawowe surowce i pożywienie, resztę spalamy.
-Mógłbym pójść na drzewo i wypatrywać wsparcia ludzi. Zdążylibyśmy się przygotować.
Właściciel
-Ch*ja tam, za mało mamy sił na to, w dodatku jesteśmy ranni. Przenosimy co się da i resztę spalamy, to rozkaz.- Powiedział jeszcze i wszedł na wóz, by stamtąd zrzucać zaopatrzenie.
No cóż, zaczął przenosić towar, tam gdzie reszta.
Właściciel
Cóż, pierw odkładaliście to co najważniejsze w krzaki, gdy zeszło wam na tym kilka minut to w końcu wasz dowódca zaczął mówić.
-Mamy tu jakiegoś maga ognia? Będzie z tym szybciej...
Oczywiście się nie odzywał, bo przecież ogniem władać nie potrafi.
Właściciel
Tak samo ze strony innych brzmiała grobowa cisza.
-No to wspaniale... Trzeba dodatkowo rozpalić szybkie ognisko.- Powiedział, a reszta już się za to wzięła zbierając suchą ściółkę leśną, jakiś chrust i krzemienie. Dowódca zaś zerwał jakąś grubszą gałąź i owinął jeden z jej końców suchą szmatą. Szybko rozpalili ognisko, a mężczyzna zapalił lont i rzucił pochodnię na wóz. No to jazda, zabierać co zebraliśmy i wracamy.- Powiedział i samemu ruszył, po część rzeczy, by przenieść je do obozu.
Poszedł również za nim. Zabrał w sumie to co jest ciężkie.
Właściciel
Tak samo jak każdy, na szczęście udało wam się zebrać to wszystko bez potrzeby powrotu po coś. Zeszły się dodatkowe minuty na przechodzeniu całego tego dystansu.
Nie mieli koni? Byłoby prościej.
Właściciel
Powodzenia w przeciąganiu koni przez gęsty las. Nie, nie mieli koni.
Zawsze mogłaby być jakaś polana, no ale cóż. Trudno.
Właściciel
Zbudowanie bazy na polanie jest bardzo nierozsądną decyzją ze strony elfów. W końcu trafiliście na swoje tereny, a stamtąd do tego waszego małego obozu.
Szukał miejsca, gdzie mógłby to postawić. Jakieś wspólne miejsce, gdzie wszyscy mogliby kłaść łupy.
Właściciel
Takim miejscem nazywaliście magazyn, nie był on największy, ale udało się tam zmieścić zrabowane surowce.
Czekał na dalsze rozkazy.
Właściciel
-Dobra, macie chwilę czasu na odpoczynek i opatrzenie ran...- Powiedział i spojrzał się na ciebie. Zrób coś w końcu z tym nosem, do ch*ja...- Powiedział głośno wzdychając, a następnie udał się do swojego sporego namiotu.
No tak. Rozejrzał się za medykiem.
Właściciel
To była zaś młoda elfka, która właśnie zajmowała się rannymi, trzeba ją poprosić o pomoc.
Lub też poczekać. Zajmowała się obecnie bardziej potrzebnymi. Chociaż z drugiej strony, to taki nos załatwi szybko.
-Przepraszam. Mogłaby mi Pani pomóc z nosem?
Właściciel
-No to pozwól, spojrzę zaraz na to.- Powiedziała odwracając się do ciebie, a następnie złapała cię za twarz lekko ją przechylając. Kto cię tak urządził, złamany jest...
-Jakiś człowiek. Imienia nie znam.
Właściciel
-To przynajmniej mam nadzieję, że już jest martwy... Usiądź gdzieś i przechyl głowę do przodu.- Powiedziała wskazując ci ręką na krzesła.
Wykonał polecenie.
-Skoro z tobą rozmawiam, to pewne jest to, że umarł.
Właściciel
-Zawsze mógł uciec.- Powiedziała, a następnie postarała się jakoś zatamować twoje krwawienie z nosa przy okazji próbując go nastawić. Staraj się oddychać przez usta.- Dodała jeszcze.