[AFRYKA] Kair

Avatar Kuba1001
Właściciel
Kair, stolica niezależnego Egiptu. To znaczy teoretycznie niezależnego, bowiem wpływy brytyjskie są tu całkiem silne, a objawiają się przede wszystkim licznymi patrolami brytyjskich wojsk w charakterystycznych uniformach pustynnych.
Mimo to, Kair pełen jest innych kultur i narodowości: Poza Brytyjczykami liczni są tutaj Afrykanie, Arabowie, Francuzi i Włosi.
Kair jest miastem sprzeczności, bowiem biedne dzielnice slumsów, w których walka o ochłapy trwa dzień w dzień, stoją w cieniu luksusowych i urządzonych z wielkim przepychem willi, rezydencji, hoteli i restauracji. Znajduje się tu też muzeum, w którym przechowuje się oryginalną mapę prowadzącą do skarbu faraonów. To tutaj można też zdobyć jej kopię, choć przedtem potrzeba rozlicznych wpływów, rozmów, łapówek i tym podobnych, więc obecnie kopie posiada tylko czterech ludzi w Egipcie i jeden poza nim.
Miasto słynie ze swych bazarów, na których można kupić właściwie wszystko. Legalnie kupić tam można egzotyczne owoce i warzywa, wielbłądy, kozy, przyprawy i wiele, wiele więcej. A na czarnym rynku można zdobyć za sporą sumkę broń, amunicję, ukradzione z grobowców lub ruin skarby oraz tym podobne.
To również stąd wyruszają wszystkie ekspedycje mające na celu zdobyć skarb faraonów.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Zygarde:
W ten jakże upalny dzień, kiedy to żar lał się z nieba, ktoś musiał opuścić klimatyzowaną i pełną chłodnych drinków siedzibę Waszej ekspedycji, aby zorganizować tragarzy. A że Maximilian od rana był zajęty, a reszta była od Ciebie starsza stopniem lub zwyczajnie większa, silniejsza czy też lepiej uzbrojona, to padło na Ciebie. Obecnie byłeś w połowie drogi do umówionego miejsca na bazarze, gdzie też miałeś spotkać się z pewnym człowiekiem, który miał dostarczyć Wam tragarzy. Problem był tylko jeden, a mianowicie facet był Francuzem, więc lepiej nie spieprzyć negocjacji przez osobiste animozje, nieprawdaż?

Avatar Zygarde
Żabojad jeden, ale trudno, trzeba wykonać polecenia od starszych stopniem, języków się uczyłem więc z dogadaniem się nie powinno być problemu. Idę na miejsce wyznaczonego spotkania.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Vader:
Kolejny, nudny dzień poprzedzający wyprawę, który leciał na zbieraniu zapasów, najmowaniu tłumaczy i tragarzy, kupowaniu koni i wielbłądów oraz tym podobnych pierdół. Szczęśliwie biorąc pod uwagę Twoje doświadczenie i umiejętności, Ty miałeś ździebko bardziej rozrywkowe zadanie, a mianowicie sprawić, aby wszystko, co zamówicie dotarło na miejsce, bowiem ostatnio tragarze kupca, u którego zamawiacie, mają brzydki zwyczaj sprawiania, aby mała część zapasów nie trafiała do Waszych magazynów. Może i nie są to wielkie straty, ale ziarnko do ziarnka i wymarsz opóźnia się o dzień, dwa, może i tydzień, więc trzeba temu zaradzić. A Martin dał Ci jasne instrukcje, że masz ukrócić ten proceder i to raz na zawsze, niezależnie od środków czy ceny.
Obecnie stoisz oparty plecami o ścianę jednego z domów na bazarze, w kojącym cieniu obserwując załadunek towarów przez tragarzy, których masz pilnować.

Avatar Kuba1001
Właściciel
FD_God:
- Jeszcze Schnappsa, ja? - spytał Cię młody podporucznik Abwehry, kierując w Twoją stronę butelkę wypełnioną mocnym, bo czterdziestoprocentowym, niemieckim alkoholem o smaku malinowym.
Tak jak pozostali członkowie wyprawy, siedzieliście w swojej klimatyzowanej kwaterze, racząc się zimnymi trunkami, grą w brydża, pokera i inne gry karciane oraz słuchając płyt granych na gramofonie, skąd dochodziły miłe dla niemieckiego ucha, piosenki. No cóż, prawie wszyscy mieliście takie przyjemności, prawie, bowiem takiej przyjemności nie miało dwóch uzbrojonych po zęby wartowników pilnujących wejścia, Wasz przełożony, który opuścił kwaterę bladym świtem, oraz jeden z młodszych stopniem żołnierzy, tłumacz, który miał zająć się tragarzami. No cóż, starszeństwo stopnia. Oraz fakt, że Ci, którzy mieli mniejszy stopień byli lepiej zbudowani lub lepiej uzbrojeni i nie mieli ochoty wychodzić w ten skwar.
No i tak toczyło się to życie przed wyruszeniem z Kairu, co nastąpi zapewne za kilka dni. Z alkoholu nie skorzystało w sumie tylko dwóch członków wyprawy, SS-Man, którego imienia jakoś nie możesz sobie przypomnieć, ale mówią na niego Totenkopf, który gra teraz w rzutki z innymi lub bawi się swoim nożem oraz kapitan Gestapo, Werner, który obecnie zajęty jest czytaniem książki, a przerywa to tylko czasem, aby spojrzeć na Was z rozbawieniem lub politowaniem.

Avatar FD_God
-Dobrego Schnappsa nigdy nie odmawiam.- Powiedział od razu w jego kierunku nadstawiając kieliszek czy też odbierając butelkę, w zależności od tego jak się to u nich przyjęło pić. W sumie to ich szkoda skoro tylko oni nie piją, więcej dla niego i dla reszty. Rozejrzał się jeszcze po osobach, z którymi siedział przy najpewniej stole.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Wiewiur:
Cóż, podczas gdy Jonathan Levine zamknął się w swoim pokoju w kwaterze Waszej ekspedycji z zapasem herbaty i książek, a Siergiej opuścił ją w celu zdobycia zapasów (lub schlania się, to zawsze wchodziło w grę) Ty nie miałeś wiele do roboty, może poza pójściem w ślady jednego z nich i wzięciem się za czytanie lub wyjście gdzieś na miasto.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Zygarde:
//Wolałbym, abyś nie pisał w pierwszej osobie.//
No i idziesz, a czasu masz tyle, że nie powinieneś się spieszyć. W sumie możesz nawet zajrzeć do jakiejś knajpy czy inne lokalu tego typu po drodze. Lub też konsekwentnie dążyć na miejsce i najwyżej zaczekać.
FD_God:
Napełnił Ci kieliszek i po chwili zrobił to samo ze swoim. Poza Tobą przy stoliku był ten podporucznik, dwóch wielkich sierżantów z Wehrmachtu i chudy gestapowiec w okularach.

Avatar FD_God
-Panowie, może jakiś pokerek dla rekreacji? Do drinka pasuje jak ulał.- Popatrzył się po czwórce mężczyzn, z pewnością jak jest okazja to z niej skorzystają.

Avatar Zygarde
//Tak mi się pisze wygodniej :V. Łatwiej jest się jak by "wczuć" w postać. Ale mogę spróbować pisać w trzeciej osobie//
Wizyta w knajpie może się przedłużyć, i może portfel źle na tym wyjść. Więc Hans idzie dalej na miejsce spotkania.

Avatar wiewiur500kuba
W zasadzie fakt, zbyt wiele do roboty nie miał. Wyszedł więc na miasto. To jest jego pierwszy raz za granicą. Był trochę podekscytowany. Zastanawiał się, czy będzie mógł ich zrozumieć. Z języków umiał tylko angielski.

Avatar Vader0PL
I obserwował ich nadal, przy okazji sprawdzając obecną listę rzeczy, które miały teraz trafić. Broń leżała obok i świadków mało, więc daje mu to dobre pole do zastraszenia ich, jeżeli znowu coś "zgubią".

Avatar Kuba1001
Właściciel
FD_God:
Gestapowiec kiwnął głową i sięgnął po talię kart, którą zaczął tasować.
- Na pieniądze, panowie? - spytał, a w odpowiedzi reszta ryknęła gromkim śmiechem, bowiem niemieckich marek nie widzieliście od opuszczenia kraju.
Zygarde:
No i trafił tam, a sądząc po tym, że Francuza tam nie ma, to zapewne jesteś wcześniej.
Wiewiur:
Nie jest to problem, wpływy brytyjskie w teoretycznie niezależnym Egipcie były tu na tyle silne, że angielski jest właściwie drugim językiem tutejszych mieszkańców.
Jesteś na ulicy, pozostaje określić jakiś dokładniejszy kierunek.
Vader:
Były to przeważnie konserwy, peklowana wołowina, suchary, owoce i woda, dużo wody. Załadunek zbliża się ku końcowi, a kupiec poszedł do siebie, bowiem nie miał tu już wiele do roboty.

Avatar Vader0PL
Spróbował zagadać.
-I jak?

Avatar FD_God
Sam dołączył się również do tego śmiechu.
-Dobre, dobre... Ciekawe jak tam wieści z Europy, ale dobra - grajmy.

Avatar Zygarde
Hans zatem sprawdza o której miał być i która jest aktualnie godzina

Avatar wiewiur500kuba
W sumie, z chęcią by się przespacerował. Ciekaw jest jak wygląda miasto na pustyni. W końcu jakoś różnić się musi, od takich w Ameryce, nie? Najpierw pozwiedza miejsca warte do odwiedzenia, jeśli jest się w Kairze.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Vader:
//Ty ich miałeś tak jakby z ukrycia śledzić :V//
FD_God:
Tego tematu nie było jak poruszyć, bowiem z rodzimym krajem nikt nie miał kontaktu od jego opuszczenia. Niemniej, w końcu gestapowiec potasował i dał każdemu odpowiednią ilość kart.
Zygarde:
Brak zegarka może być problemem w ustaleniu powyższych.
Wiewiur:
W takim razie ruszyłeś do tych co lepszych, bardziej turystycznych dzielnic, gdzie poza zabytkami było od cholery sklepów, sklepików i straganów z pamiątkami oraz innymi duperelami, nie brakowało też kawiarenek i restauracji.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Killroy:
Devin lubi dz*wki, a dz*wki lubią Devina. A tak przynajmniej możesz powiedzieć po udanej wizycie w domu uciech, ale, niestety, wszystko co dobre, kiedyś się kończy, w Twoim wypadku było podobnie i wszedłeś z burdelu prosto na spieczoną lejącym się z nieba żarem ulicę.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Max:
Twe pozbawione życia oczy wpatrywały się w Ciebie, odbite przez butelkę jakiegoś lichego trunku. Na stoliku stała jeszcze pełna do połowy szklanka. Cóż, picie to chyba najlepszy sposób na zabicie czasu nim nie ruszycie wreszcie z ekspedycją, nieprawdaż?

Avatar wiewiur500kuba
I tak tutejszych pieniędzy nie miał, więc takie sklepiki go nie obchodziły. Spacerował dalej, próbował sobie przypomnieć, kiedy ekspedycja ma wyruszyć. Jutro, pojutrze? Trochę go takie czekanie nudziło.

Avatar Vader0PL
///Szybko mówisz.
Pozostało mu zakraść się na tyły i obserwować pracowników.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Vader:
//Nabrałem taki nawyk od pewnej osoby.//
Jak na razie wszystko dobrze.
Max:
//Jakaś podrzędna speluna w biedniejszych dzielnicach.//
Wiewiur:
Dokładna data była Ci bliżej nieznana, podobno Levine nie zdradził jej nawet Siergiejowi.

Avatar FD_God
No to na początek wypada sprawdzić jakie karty otrzymał.

Avatar Vader0PL
Obserwował ich nadal.

Avatar wiewiur500kuba
Szkoda trochę, lekko się tu nudził. Może spróbuje jakoś zdobyć trochę pieniądza, żeby mógł coś sobie kupić. Sprawdził porę dnia.

Avatar
Konto usunięte
Próbował sobie przypomnieć gdzie do ch*ja było to miejsce spotkania. Poszedł od razu w cień, żeby mu się lepiej myślało.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Max:
//Jak napisałem, że coś stoi na stoliku to chyba siedzi przy stoliku, ale co ja tam wiem.//
FD_God:
Cztery dziewiątki, oczywiście po jednej na kolor, i trójka karo, a więc masz soczystą karetę.
Vader:
W końcu zabrali pakunki i ruszyli w drogę.
Wiewiur:
Z ustalania godziny za pomocą słońca to Ty jesteś kiepski, ale jest pewnie południe lub popołudnie.
Killroy:
W cieniu wykminiłeś w końcu, gdzie powinieneś się teraz udać.

Avatar maxmaxi123
Poszedł z trunkiem do lady. I zaczął się żalić barmanowi.
-Może życie jest do dupy. Żona lesba, syn gej. I jeszcze zabić się nie mogę...

Avatar Kuba1001
Właściciel
Omeg:
Siedziałeś w piwnicy Waszej kwatery, przy kilku świecach oraz żarówce zwisającej z sufitu, zaś na biurku przed Tobą piętrzyły się różne kartki i dokumenty. Cóż, papierkowa robota jest bez serca, ale fakt, że siedzisz w chłodnej piwnicy to zawsze coś, nieprawdaż?

Avatar FD_God
No to wypada zostawić obecne rozdanie, lepszego mieć już nie będzie. W międzyczasie można napić się z kieliszka.

Avatar Vader0PL
Ruszył za nimi, będąc jednak w tyle.

Avatar Kuba1001
Właściciel
FD_God:
Napiłeś się i zdrowo Tobą trzepnęło, zaś przy kartach został jedynie gestapowiec, reszta postanowiła coś wymienić.
Max:
Barman, jak to barman, poklepał Cię po plecach, rzucił jakieś pocieszenie i wrócił do roboty, jednym uchem słuchając tego, co tam biadolisz.

Avatar wiewiur500kuba
Do nocy jeszcze trochę. Zwiedzał dalej, może odwiedzi bibliotekę?

Avatar maxmaxi123
-Nie rozumie mnie Pan! Ja mam prawdziwy problem! Niech Pan kogoś poleci!
//Oni mają gdzieś wynajęte pokoje?

Avatar FD_God
Cóż, przegrać mu idzie tylko z pokerem, a to raczej mało prawdopodobne skoro dobrało mu wszystkie dziewiątki. Postanowił zaczekać, aż wszyscy zaczną odkrywać karty.

Avatar
Konto usunięte
Wyruszył więc tam gdzie iść powinien.

Avatar Vader0PL
Vader0PL pisze:
Ruszył za nimi, będąc jednak w tyle.

Avatar Zygarde
W takim razie czekam.

Avatar Omeg12
Nie mając szczególnego wyboru Xavier wypełniał i sortował arkusze, starając się to i owo z nich zapamiętać.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Wiewiur:
Może odwiedzić, niby co stoi mu na przeszkodzie?
Max:
- Tak, tak, każdy tak mówi. - odparł lekceważąco barman.
//Mają pokoje w swojej kwaterze.//
FD_God:
O ile gestapowiec był pewny siebie, to mina mu zrzedła, widząc Twoje karty. Pozostali żołnierze i agent nie mieli nic do powiedzenia z nędznymi kartami, więc tę rundę wygrałeś.
Killroy:
Przysadzisty budynek na przedmieściach, będący Waszą kwaterą, nie zmienił się ani odrobinę.
Vader:
Jak na razie wszystko idzie dobrze, ale gęstniejący tłum może być problemem, który uniemożliwi Ci dokładne obserwowanie każdego tragarza.
Zygarde:
Czekanie w upale nie jest zbyt przyjemne, zwłaszcza, że zostały Ci jeszcze około dwa kwadranse do odczekania.
Omeg:
Właściwie nie było to nic nowego, bowiem na kartkach znajdowały się jedynie znane Ci dane dotyczące liczby poszczególnych dóbr zabranych na wyprawę, na przykład sucharów, wody pitnej, składanych namiotów, śpiworów, broni, amunicji.

Avatar wiewiur500kuba
Ruszył więc do biblioteki ciekaw, jakie ty mogą mieć książki o hieroglifach.

Avatar maxmaxi123
-Ale JA jestem inny! Reszta tylko kłamać umie! - Wziął jeden duży łyk. - Nie znasz jakiegoś psychologa?

Avatar
Konto usunięte
Wszedł do środka.

Avatar Vader0PL
I tak mieli wszyscy iść w to samo miejsce, a on szedł za nimi.

Avatar FD_God
-A jednak trochę szkoda, że nie gramy na pieniądze, ale tutaj to i tak nie ma na co wydać.- Powiedział śmiejąc się jeszcze. No to co, kolejna rundka?- Dodał jeszcze patrząc po zgromadzonych.

Avatar Zygarde
W takim razie rozglądam się za jakąś knajpą.

Avatar Omeg12
Postanowił więc się na chwilę zdrzemnąć przy biurku, aby nadrobić trochę wczorajszą, nieprzespaną noc.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku