cuowiek picca
Tym razem się udało i dotatła na dół. Właśnie zobaczyć mogla bójkę kotolisów, ale zapewne nie po to tu przyszła. Jaszczurka z dlugaśnym ogonem przebiegła po suficie. Droga na zewnątrz była otwarta, a do środka wpadało słoneczko.
Zapewne chętnie pooglądałaby walkę kotolisów i dziwaczną jaszczurkę, ale tajemnicza herbatka w lesie wydawała się dużo bardziej interesująca. Ruszyła wolnym krokiem w stronę wyjścia zerkając jeszcze kilka razy na zostawione za sobą zwierzęta.
Zuzuzu
W końcu Xera dotarł na dół, gdzie jeden z kotolisów zawarczał zadziornie, chyba chcąc się z nim bawić. Na dole był spokój i było całkiem cicho. Lokale pokroju baru i kasyna były otwarte, ale niemal puste.
Xera lubił koty. I lisy. A chyha najbardziej to właśnie kotolisy.
Podszedł do warczącego zwierza i wyciągnął przed nie dłoń, coby od razu nie atakować go czułością i żeby kotolis miał okazje upewnić się, że Xera nie chce zrobić mu krzywdy.
Kotolis już się szykował by go ugryźć, ale zrezygnował z tego i zaczął lizać Xera po dłoni. Z tego co nasz rogacz mógł pamiętać, u tego typu zwierzów to oznaka przyjaźni.
Xera zawsze lubił futro kotolisków. Było takie mięciusie i w ogóle.
Jednak nie chciało mu się tu zbyt długo siedzieć. Nie dość, że był głodny to jeszcze głaskanie zwierza szybko mu się znudziło.
W końcu przejechał dłonią po grzebiecie kotolisa i wstał. Odgarnął sobie włosy za ucho i skierował się ku wyjściu.
Towarzystwo kotolisa niezbyt mu przeszkadzalo, wprost przeciwnie. Dodawało mu otuchy. Znowu włączył jakąś piosenkę, a co?
I tak sobie szedł, wolnym krokiem, w głowie układając spis składników.
Xera spojrzał na portal i zmarszczyl brwi.
Oh, on doskonale wiedział że może z tego nie wyjść żywy.
Ale z drugiej strony, jak zginie, nie będzie musiał wspinać się na 48 piętro.
Po niecałej sekundzie namysłu wskoczył do portalu, mocniej chwytając reklamówki.
Wyszedłem z budynku i szedłem dalej w kierunku jesziora. Nudziło mi się, więc zająłem się swoim ulubionym zajęciem. Gapieniem na ładnych ludzi i whatever. Szczególnie interesujące jest whatever.
Aaaaaa!!!!!! Dziwna niezręczna sytuacja!!! Wszyscy na mnie patrzą!!! Co ze mną nie tak!!!
Tygrys.
Nehan Shōja no Jutsu STOP!
Niech patrzą się na kogo innego.
Urzyłem Kokuangyo no Jutsu na Bogu ducha winnej osobie, ale wydającej się dobrym kozłem ofiarnym. (Ofiara widzi tylko ciemność)
Xera był całkiem zadowolony z faktu iż nie zemdlał w windzie.
Albo w ogóle że przeżył.
Radosnym krokiem, podśpiewując pod nosem jakieś szanty ruszył do stada kotolisów.
Kotolisy były i d e a l n e na uspokojenie.
Toledo jednak ominął je, jak mu się przynajmniej wydawało, szerokim łukiem. Tak naprawdę dzieliły go od nich cztery kroki ale kto by to liczył. Obserwował je kątem oka, ażeby go żaden czasem nie naskoczył czy coś w tym stylu.
Tak wiec szedł swoim nieco śmiesznym i lekko kaczkowatym krokiem. Wyglądało to przeuroczo, no cóż. Szedł szybko, żeby nie powiedzieć, że biegnie. Chciał dojść jak najdalej, póki nikt mu nie przeszkadzał, chociaż druga jego połowa mówiła, że trzeba znaleźć przewodnika, bo w końcu jak ma się tutaj odnaleźć?
Oczywiście niechęć Toledo do kotolisów nie uszła uwadze Xery. Zmarszczył on nos i wziął jednego zwierzaka na ręce. Wtulił się w jego futerko.
-Dziwak jakiś chyba.- Mruknął cicho, po czym odłożył zwierzątko na ziemi.
Choć w sumie niedawno poznany był w jakiś sposób podobny do tych nieszczęsnych kotolisów podobny.
Niemal klasnął w dłonie ale powstrzymał radość. Schylił sie i wziął mapę. Wpatrywał się w nią, szukając swojego celu podróży, zupełnie się w niej zatracając.
Między tagi [youtube] należy wstawić 11 znakowy identyfikator filmu na YouTube.
Identyfikator znajduje się w adresie filmu i zawsze ma 11 znaków. Skopiuj go z URLa, np. z watch?v=YgEHrca6Yj0
skopiuj YgEHrca6Yj0.