Xera wzruszył ramionami. Jeśli i on się zaraz czymś nie zajmie to znacznie dokarmiać kotolisy tymi batonikami co je miał w torbie.
Zrobił zamyśloną minę siadając na środku chodnika po turecku.
Bycie kotolisową mamą nie było w sumie takie złe.
-Nie patrzcie tak na mnie.- Mruknął chłopak i przyciągnął do siebie torbę, gotów spełnić swą groźbę.
Wyciągnął batonik, otworzył i podzielił na kilka mniejszych części.
Podał kotolisom na otwartej dłoni.
Uśmiechnął się pogodnie. Sukces dokonany w ciągu kilku sekund i to jeszcze przez przypadek. Coś cudownego, tak więc ruszył w stronę wioski, kierując się mapą, rad, że nie musi nikogo prosić o pomoc.
Już całkowicie spokojny Xera wstał i otrzepał się z batonikowych okruszków i się rozejrzał. Ziewnął i się przeciągnął.
-Do zobaczenia~- rzucił do kotolisów i ruszył przed siebie.
Być może do parku, albo gdziekolwiek go nogi poniosą.
kubuś dziamdziak
Wieża, do której dotarli byka spora i pełna szkanych okien. Poza tym wokół Mirda zaczęły biegać wesoło jakieś dziwne puchate zwierzątka, ni to lisy, ni to koty.
- Owszem, nasz. - odpowiedział i wyciągnął mu z pyska flaszkę i oddał ją barmanowi. - Najmocniej przepraszam, miał on szukać jakiegoś alkoholu, ale nie spodziewaliśmy się baru, do którego chętnie zajrzymy.
- Flaszkę możesz zatrzymać. Za reklamę zawsze sowicie płacę. Ludzie wracają do miejsc, gdzie wciąż coś się dzieje. Zapraszam. - wrócił do siebie, wcześniej oddając flaszkę.
Bar zwał się 'pod królową Wiktorią', kimkolwiek ona była. Barman właśnie ścierał kontuar od śladów wilczych łap, a kilku siedzacych z boku mężczyzn właśnie chyba coś o owym wilku ze śmiechem mówiło. Na widok Walona uśmiechnął się zawadiacko, gestem ręki zapraszając do środka.
- Wszystko po trochu. Tak właściwie wszystko, co się udało zdobyć.
- A nalewkę z mandragory? - spytał Gabriel z kpiną.
- Też się znajdzie, tak ze dwie flaszki.
- Panowie to tu chyba od niedawna, nieprawdaż?
- Skąd to durne pytanie?
- W tej okolicy wiele rzeczy dzieje się bez wyraźniej przyczyny i sensu. Przedmioty pojawiają się i znikają. Magia czasem działa, ale nie zawsze, a mieszkańcy bywaja tak popieprzeni, że nie ma przebacz. Witamy w Paradosso.
- Mamy słabe piwo, słabe wino i rozwodnioną wódkę. A nie, wódka jest do podłóg.
- Jakoś nie czuć, żebyś mył wódką podłogi - zwrócił uwagę Gabriel.
- Ja ich nie myję, więc nie wiem jak to działa. To co?
- Piwa. I żebyś się na moment przymknął.
Nalał im dwa kufle złocistego piwa. Zaczął coś zapisywać w notatniku, wesoło pogwizdując, ale za życzeniem Gabriela nie odezwał się słowem.
- Hm, nawet bez wody...
- Lis nigdy nie dolewa! - zawołał jeden z pijaczków. - Honorowy człowiek!
Pozostali, łącznie z Gabrielem, zgodzili się z nim. Barman, nazwany Lisem, zamknął notatnik i odłożył go na bok.
- Jesteście po prostu myśliwymi, czy ten niedźwiedź się wam napatoczył?
Między tagi [youtube] należy wstawić 11 znakowy identyfikator filmu na YouTube.
Identyfikator znajduje się w adresie filmu i zawsze ma 11 znaków. Skopiuj go z URLa, np. z watch?v=YgEHrca6Yj0
skopiuj YgEHrca6Yj0.