Właściciel
Zdecydowanie ci nie wierzyła, zawsze miała tą zdolność, że wiedziała kiedy ktoś jej wciska kit. - No nic, pójdę do sklepu po coś do jedzenia. - Jak powiedziała, tak zrobiła. -
- Meh... chyba nie wierzy, że coś mamy. Idę się oddać - Ruszył do toalety.
Właściciel
Kiedy tak radośnie pozbywałeś się zawartości pęcherza, dostrzegłeś jakby cień, poruszający się za ścianą. Inne cienie były też w pobliskich pokojach i zajmowały się zwykłymi czynnościami. Czyżbyś nauczył się widzieć przez ściany?
Spiker coś o tym wspominał, więc się niezbyt zdziwił. Gdy skończył rytuał pozbywania się zanieczyszczeń i substancji niepotrzebnych dla organizmu spojrzał w lustro i przyjrzał się swojemu oku.
Właściciel
Poza znakiem nic się nie zmieniło. Nie mniej jednak kiedy korzystałeś z mocy, znak nieco jaśniał.
- Widać to - Mruknął do siebie. Upewnił się czy nie korzysta z mocy i wyszedł z łazienki.
Właściciel
Walter pisał coś na swoim laptopie, jedząc chrupki bekonowe. Amelia jeszcze nie wróciła, co nie było zaskoczeniem.
Zgarnął garść chrupek i zaczął je jeść nim jeszcze zdarzył usiąść na kanapie.
- To jeszcze o potencjalnym istnieniu jakich bestii wiemy?
Właściciel
- Pojedyncze niczym nie potwierdzone wskazówki głoszą, że przynajmniej trzy żyją w mieście. Co ciekawe, wszystkie mają ukrywać się pod postacią kobiet. -
- Założę się, że ich zachowanie nie będzie w stu procentach poprawne. Możemy poszukiwania ograniczyć to tych o dziwnym zachowaniu.
Właściciel
- Jeśli żyją tu od dawna, to pewnie zdążyły już się stać "wartościowymi członkami społeczności". Nie odróżnisz ich od zwykłego mieszkańca, no chyba że ci się ujawnią. -
- Może i tak. A coś spoza miasta?
Właściciel
- Klasycznie, leśne monstra o groteskowych kształtach, od czasu do czasu pojawiające się na rozmazanych zdjęciach ze zdezelowanych foto pułapek.
- Eh... To już chyba łatwiej będzie znaleźć te dziewczyny. - Zastanowił się na chwilę - W lesie było dość mało zwierząt. Nawet nie było nic słychać. Wśród bestii masz jakiegoś mięsorzerce?
Właściciel
- No tak, większość. - Powiedział spoglądając na ciebie. - Ale nie sadzę by żadna z tych bestii zredukowała lokalną zwierzynę do zera. -
- A skoro ich nie ma to muszą znaleźć alternatywę. W tym wypadku siebie nawzajem albo ludzi, których raczej łatwiej zabić.
Właściciel
- Oby nie. - Skwitował krótko. - Ale ten brak zwierząt jest cholernie wręcz podejrzany.
- No jest. Może szykuje się coś większego i zwierzęta, obdarzone instynktem, który u ludzi już mocno przygasł, poprostu stąd zwiały? I daj listę zaginionych, raczej takie udostępniają by ułatwić poszukiwania.
Właściciel
- Będzie za kilka minut. - Po tych słowach zaczął stukać w klawiaturę szybciej, niż hakerzy w amerykańskich filmach.
On tymczasem wstał i zabrał kolejną garść chrupek. Po tej jakże wyczerpującej czynności wrócił na miejsce i zaczął jeść czekając aż Walter znajdzie tą listę
Właściciel
Po chwili stukania, komputer Waltera zgasł. - O cholera! - Zakrzyknął i natychmiast zaczął szukać źródła problemu. - Tak to jest, jak ktoś wywiera na mnie presje! Weź może idź się czegoś napij, ale wyrwij jakąś drwalkę czy coś. -
- Ja na tobie presji nie wywieram. Ale jak chcesz mogę sobie iść. - Wstał i ruszył do wyjścia - Może się rozładował - Rzucił wychodząc
Właściciel
Trafiłeś na hol motelu. Po raz kolejny. Tym razem, siedziała tam pani recepcjonistka.
Meh... Co niby miałby tu robić. W sumie to właściwie to naprawdę nie miał nic do roboty zarówno tu jak i gdzie indziej. Po chwili zdecydował się pójść do biblioteki, może tam znajdzie coś ciekawego o hisrori miasta czego nie ma na Wikipedii i w innych zakątkach internetu. Tak więc opuścił motel i ruszył do biblioteki licząc, że nic po drodze go nie zabije.
Właściciel
Biblioteka staje się popularna. Zmiana Tematu!
Właściciel
Motel się nie zmienił od rana, nawet recepcjonistka była taka sama.
Właściciel
Walter grzebał coś w laptopie, nawet cię nie zauważył. Amelii wciąż nie było.
Meh... Usiadł na kanapie odpalił swojego laptopa i przejrzał zamówienia na grafiki. Nie przyjmował ich wiele, a gdy już to robił to tylko długo terminowo.
Właściciel
Miałeś jedno zamówienie na okładkę jakiegoś bloga o stworzeniach morskich i jedno na grafikę na płytę jakiegoś zespołu synthwave'owego.
No i spoko, przynajmniej będzie miał co robić do tej północy. Zabrał się do pracy. Na chybił trafił wylosował zamówienie. Po tym przeczytał szczegóły zamówienia (wymiary, co ma się tam znajdować i inne preferencje klienta)
Zabrał się więc do roboty. Po chwili zaczął się zastanawiać gdzie jest Amelia. Coś długo jest w tym sklepie.
- Walter, coś długo Amelii nie ma.
Właściciel
- Hm? Nie, nawet nie zauważyłem. Może sama poszła szukać potworów, wiesz jaka jest. - Powiedział walcząc z jakąś śrubką.
- Może. Czasami zastanawiam się czy tak bardzo chce coś znaleźć, że tak znika na samotnych poszukiwaniach, czy coś chce nam udowodnić. A tak właściwie to co z laptopem?
Właściciel
- A weź... - Powiedział rozsierdzony. - Już połowę komponentów wyjąłem, a wciąż nie wiem co jest nie tak. -
- Masz miernik. Może gdzieś coś nie styka, albo się przerwało.
Właściciel
- Gdyby to było takie proste, to byś miał już ten swój cholerny raport! -
- Nie krzycz na mnie. Ja z zawodu jestem mechanikiem, nie muszę znać się na komputerze. - Zajął się swoją pracą.
Właściciel
- Wybacz. - Powiedział próbując ochłonąć. - Ale wiesz, że szlag mnie trafia, kiedy nie idą mi takie podstawowe rzeczy.
- Tak wiem. - Pokiwał głową. - Dlatego też przestaje podpowiadać, bo wiem, że to dener... Ku*wa, zapomniałem dać nowej warstwy.
Właściciel
- Nowej warstwy na co? - Zapytał dalej coś rozkręcając.
- W grafice obraz tworzy się na warstwach.
Właściciel
- No tak, tak. - Powiedział obojętnie. Grafika nigdy go nie interesowała.
Więc zajął się pracą. Spojrzał na zegarek. Chyba Amelia już powinna wrócić ze sklepu.
Właściciel
Sklep był po drugiej stronie ulicy, więc zdecydowanie za dużo jej ten powrót zajmował.
Skontrolował godzinę i spróbował sobie przypomnieć godziny zamknięcia sklepu.
Właściciel
Sklep był otwierany o szóstej rano, a zamykany o dwudziestej drugiej. Teoretycznie wciąż mogła w nim być.
Co miałaby tam robić przez tyle czasu? Chyba, że wierzyć stereotypą typu "kobieta może mieszkać w sklepie", co raczej jest mało prawdopodobne. A właściwie to ile już tam (albo gdzieś indziej) siedzi?
Właściciel
Będą chyba już dwie godziny.