Zatknął nóż za paskiem, wziął strzelbę (nie dubeltówkę, Bocka), a później wyszedł z domu, przy okazji gwiżdżąc na swoje psy. Później zaczął okrążać dom, aby dotrzeć do źródła dźwięku.
Właściciel
Cokolwiek wydało ten dźwięk nie kręciło się w pobliżu twojej chaty. Raczej uciekło dalej w las.
W takim razie sprawdził, czy są tutaj jakieś tropy lub inne ślady tego czegoś.
Właściciel
Rzeczywiście, pod twoimi nogami dostrzegłeś coś co śmiało można było nazwać tropem.
W takim razie przyjrzał mu się, w końcu trochę tu polował, więc może wiedzieć z czym am do czynienia.
Właściciel
Widywałeś czasem podobne ślady, ale nigdy nie udało ci się określić ich właściciela. Nie mniej jednak nie było to żadne, ordynarne zwierze.
Zapuszczenie się do lasu w nocy było więcej niż głupie, toteż zwołał swoje psy i wrócił do chaty, aby zamknąć ją na cztery spusty i wyczekiwać dnia, żeby wtedy ruszyć w pościg.
Właściciel
Do tego czasu bestia zdąży zbiec, ale istotnie była to o wiele rozsądniejsza decyzja. Po zablokowaniu zamków poczułeś się o wiele bezpieczniej.
No to sprawdził każdą ze swych giwer, czy jest naładowana i gotowa do nafaszerowania ołowiem każdego potwora, jaki za bardzo się zbliży, a później wrócił do filtrowania samogonu, i tak już dziś nie zaśnie.
Właściciel
Broń jak zawsze była w pełnej gotowości walki ze wszystkim co wyjdzie z lasu.
No to dalej filtrował samogonik.
Właściciel
Po trzecim przefiltrowaniu zdawał się być już zdatny do spożycia.
Przefiltrował jeszcze raz, dla pewności, i dopiero wtedy sprawdził.
Właściciel
Mocny jak rosyjski niedźwiedź i nawet cię nie oślepił. Stworzyłeś całe trzy litry cholernie dobrego bimbru.
No to zajebiście... Tak w sumie to zajrzał do trzymanego w szafce notesu, aby sprawdzić czy ma jakiegoś klienta na kupno bimbru, mięsa, skór i futer, bo w końcu z czegoś trzeba żyć, nie?
Właściciel
Stary Joe z "Koszmaru" jak zawsze jest zainteresowany twoim alkoholem. Poza tym nic.
No i fajnie. Czyli jutro do niego zajedzie, chyba że coś go do tej pory zeżre.
Właściciel
Ciężko oszacować szanse na zostanie czyimś podwieczorkiem, choć w tej okolicy zdają się być wyjątkowo wysokie.
Tak czy tak będzie walczyć i tanio skóry nie sprzeda, a może i powiesi ostatecznie łeb tego czegoś nad kominkiem? A skoro jesteśmy już przy kominku to dołożył nieco drwa i wziął się za szykowanie kolejnej porcji samogonu.
Właściciel
Już chciałeś nalewać wody do kotła, gdy spostrzegłeś że skończył ci się zacier!
Niemożliwe! Ma składniki, aby tutaj, w chacie, go zrobić?
Właściciel
Ostatni worek igiełek leżał w kącie, ale nie masz cukru!
No to ch*jnia, sklepy pewnie już dawno pozamykane, zresztą na zewnątrz może coś się czaić... Tak więc poszukał sobie innego zajęcia, byleby zabić czas, bo spać nie ma zamiaru.
Właściciel
Chata stała taka jak zawsze, więc i rozrywki się w niej nie zmieniły. Miałeś stare radyjko, talie kart i nóż.
No to włączył radio, w międzyczasie układając pasjansa.
Właściciel
Nocne radio zawsze grało w tym samym rytmie, bez szumów mimo położenia w lesie. Pasjans szedł ci wyjątkowo kiepsko.
Nie zrażony niepowodzeniem, próbował dalej.
Właściciel
Kolejna beznadziejna partia została gwałtownie przerwana przez wściekłe ujadanie twoich psów.
//Wolę się upewnić.//
W takim razie chwycił którąś ze strzelbą, którą miał pod ręką, i ostrożnie wyjrzał przez każde z okien, aby sprawdzić czy coś się tam może czaić.
Właściciel
Między krzakami przez ułamek sekundy zdawało ci się widzieć jakiś cień
W takim razie uchylił nieco okno i strzelił w jego kierunku, od raz po strzale ja zamykając.
Właściciel
Śrut roztrzaskał korę drzewa rosnącego przed twoim domem.
Brak jakiegokolwiek ryku czy czegoś w ten deseń uświadomił mu, że najpewniej spudłował, toteż cofnął się o kilka kroków wgłąb domu i nasłuchiwał.
Właściciel
Na krótką chwile ucichło, nawet psy przestały jęczeć. Trwałeś tak w niepewności, aż usłyszałeś uderzenie w dach. Jakby coś bardzo ciężkiego na nań wskoczyło.
//Dam radę strzałem ze strzelby jednocześnie przebić się przez dach i w to walnąć, a jednocześnie nie zniszczyć całej konstrukcji?//
Właściciel
//Wątpię byś miał aż tak beznadziejną tą chatkę, by po zrobieniu dziury w dachu cały miałby się zawalić.
//Bardziej chodziło o to plus ciężar stwora, ale okej.//
W takim razie wypalił dwa razy w miejsce, gdzie mniej więcej powinna być bestia.
Właściciel
Dwie piękne dziury pojawiły się w twoim dachu. Cokolwiek to było zdążyło w porę zeskoczyć. Usłyszałeś turlanie się się porąbanego drwa leżącego przy ścianie chaty.
Wbrew oczekiwaniom nie strzelił, a tylko czekał na kolejny ruch stwora.
Właściciel
Wydawał się krążyć wokół chaty, jakby czekając na kolejny ruch.
Kilka horrorów w życiu obejrzał, paranoję też miał, a i instynkt samozachowawczy zrobił swoje, więc bynajmniej nie wylazł na zewnątrz, a dalej czekał.
Właściciel
Chwilę zatrważającej ciszy przerwał dźwięk wybijanego okna. Bestia wybiła okno jakimś drewnianym przedmiotem który teraz leżał na łóżku.
Sprawdził co to, jednocześnie celując z broni w kierunku okna, strzelając od razu, jakby coś stamtąd wylazło.
Właściciel
To wyglądało jak... posążek. Drewniany, przedstawiający rogatą bestie pozbawioną oczu i z długimi rogami.
Uznał, że to może być coś ciekawego, więc zostawił go na miejscu, cały czas nasłuchując i wyczekując bestii.
Właściciel
Nie usłyszałeś więcej kroków, ani dźwięków trzaskanej gałęzi. Bestia musiała odejść.
Mimo to bynajmniej chatynki nie opuścił, podobnie jak broni.
Właściciel
To nie był głupi pomysł. Przez wybite okno nieśmiało przelatywały pierwsze kosmyki światła.