Imię: Verhox
Płeć: Najprawdopodobniej samiec
Pochodzenie: Pradawny
Wiek: 60
Zdolności:
Verhox jest przystosowany do życia w zbiornikach wodnych, gdzie czuje się najpewniej i pozostaje najbardziej zwrotny oraz mobilny.
Potrafi wydawać silne i potężne dźwięki, które mogą ogłuszać ofiary, prowadzić do krwawienia uszu i trwałego uszkodzenia słuchu, a ich częstotliwość jest na tyle silna, by stłuc szyby.
Ma możliwość wystrzelenia z paszczy gorącego strumienia pary wodnej, rekordowa odległość na jaką oddał, strzał wynosiła trzydzieści metrów, choć standardowy strzał waha się zwykłe w granicy od 10-20 metrów. Działalność na organizmy żywe jest zależna od odległości, jedni mogą doznać poparzeń pierwszego stopnia, inni drugiego, następni trzeciego, wiadomo natomiast, że ofiary znajdujące się w apogeum (najbliżej paszczy) kończą z wypalonym układem oddechowym i poparzeniami czwartego stopnia.
W swej prostocie wąż morski posiada silny zacisk szczęk i jest bardziej wytrzymały na uszkodzenia mechaniczne.
Słabości:
Choć w wodzie Verhox nie ma sobie równych to na lądzie już tak nie jest, co prawda kiedy wychodzi z wody to posiada dwie dodatkowe niewielkie łapy do wspomagania się w ruchu, co nie zmienia faktu, że jest istotą wodną, a po wyjściu na powierzchnie jego zwrotność wraz mobilnością drastycznie spada. Również nie może przebywać na lądzie zbyt długiego czasu, dwie godziny to maksymalny limit czasowy, po tym czasie musi powrócić do zbiornika wodnego, inaczej jego całe ciało zacznie wydzielać parę, a on sam wyschnie na wiór, kończąc swój żywot.
Dźwięki wydawane przez węża mogą w łatwy sposób zdradzić jego lokalizację, są głośne i niepowtarzalne.
Jego dwie małe krótkie kończyny wspomniane wcześniej nie pozwalają mu chwytać przedmiotów, rzucać nimi, a lewy sierpowy odpada.
Przez wzgląd na pełne rozmiary (długość 6 metrów, szerokość 0,80 metra) ma problemy z jakimkolwiek ukryciem się poza zbiornikiem wodnym.
Historia: Ocean skrywa wiele tajemnic, których prości ludzie nigdy nie będą w stanie zrozumieć. W 1961 roku rozpoczęto program kosmiczny mający na celu udowodnienie Związkowi Radzieckiemu, że Amerykanie pierwsi wylądują na księżycu. Wszystko dla marnej próby wykrzyczenia nawzajem, kto lepszy a kto gorszy. Kiedy ludzie zajęci byli kosmosem w wodach świata od dawna żyły tajemnice, dziwne stworzenia morskie przeczące istnieniu natury, zaszyte w ciemnościach blisko dna oceanu, gdzie ludzki wzrok nie miał ochoty sięgać. Średnio co roku odkrywa się kilka nowych gatunków morskich, jak nie więcej, oczywiście oficjalnie i zwykle z przypadku: coś się wplącze w sieć, a to nurek zauważy coś dziwnego. Verhox jest również pradawnym gatunkiem żyjącym na dnie morze. Niewiele można powiedzieć o jego życiu blisko dna najgłębszych czeluści oceanu, żywił się innymi stworzeniami równie tajemniczymi, co on. Aż pewne państwo nie postanowiło wyrzucać do morza beczek z odpadami, w skrócie można to określić jako "pieprzyć ekologię mamy XX wiek". Przed wężem morskim stanęła rzeczywistość, porzucił swe dotychczasowe miejsce życia i niczym prawdziwy, dorosły ptak opuścił gniazdo, mimo tego wciąż żył ukryty w ciemnościach przed światem zewnętrznym. Aż do czasu, kiedy w jego głowie nie narodziła się myśl zbadania nieznanego, podobna która kierowała ludźmi. Verkox będąc raz sam na sam w całkowitych ciemnościach zobaczył źródło światła, wcześniej było mu nieznane i obce, oślepiony podpłynął bliżej, by sprawdzić z czym przyszło mu się zmierzyć. Po obadaniu sytuacji zauważył, że to ryba ze świecącym czymś wystającym z głowy, wtedy doznał olśnienia. Zaryzykował swe życie i wynurzył się na powierzchnie, jego ślepia momentalnie oślepiło światło słoneczne, a on sam przez kilka miesięcy borykał się z nowym światem. Prędko zauważył, że na powierzchni jest życie, tyle, że jakieś dziwne i strasznie krzyczy. Obserwował krzykaczy, również starał się naśladować wydawane przez nich dźwięki, z czasem mu się to udało, jednak to za mało na zaspokojenie apetytu, Verkox wyruszył w dalszy świat.
Podczas podróży odkrył, że intensywny deszcz pozwala mu zdjąć limit dwóch godzin, a że wąż upośledzony nie był to postanowił wykorzystać ten mały szczegół. W czasie ulewnych chmur zapuszczał się coraz głębiej w ląd, następnie odnajdywał źródło wody i przeczekiwał tam do następnych opadów, wszystko było w porządku do czasu, kiedy nie nastąpiło istne urwanie chmur. Woda lała się z nieba nieprzerwanie przez kilka dni, właśnie tak Verkox trafił do Vasir Lake. Żywił się tam innymi stworzeniami wodnymi, zwierzętami lądowymi oraz sporadycznie ludźmi. Próbował niejednokrotnie powrócić do morza, wszystkie próby skończyły się porażką, wymuszając na potworze akceptację swojego losu.
Po kilku miesiącach pobytu w jeziorze poznał swojego nemezis niejakiego Starego Jenkinsa, zapalonego rybaka, który zobaczywszy węża nadał mu miano wyznaczając sobie nowy cel życiowy: złapać stwora i zrobić z niego trofeum, i tak od lat Stary Jenkins poluje na węża morskiego.
Wygląd: