Właściciel
//Tak jak w zwykłych szkołach, czasem się zdarzy.//
No i w sumie był, teraz wystarczy tylko coś dla siebie wziąć.
Wziął sobie jakieś warzywka, duży kawał mięcha dla Eagle'a, jako nagroda, jeżeli trening dobrze pójdzie i... W sumie tyle. Poszedł do arkanistów:
-Nie wiecie, czy można w tym lesie jakoś wypróbować umiejętności?
Właściciel
-Zależy o jakie umiejętności ci chodzi, jak masz na myśli ogień to lepiej nawet o tym nie myśl.
-Nie, bardziej arkany, ewentualnie przyrody. Przecież powinniście pamiętać, że w ogień nie idę.
Właściciel
-Przyrodę to tam można do woli, w końcu to las. Arkany jak już się gdzieś trenuje to na wykładach.
Właściciel
-O ile własnego chowańca nie masz, to tam mógłbyś jakiegoś znaleźć.
-Dziękuję za odpowiedzi.
Zjadł i poszedł na wykład, o ile dobrze pamiętał miał się teraz zacząć, tak?
Właściciel
W rzeczy samej. Tam zaś zbierała się typowo żeńska publika jak i żeńska wykładowczyni.
Podszedł tam pewniej niż ostatnio. Oczywiście wziął ze sobą ten kawał mięcha. W swoich planach zapomniał uwzględnić wykład. Cóż... Powie, że to dla ptaszka...
Właściciel
Wykładowczyni jedynie spojrzała na ciebie i powiedziała.
-Zabieraj się stąd, ale już.- Oznajmiła krótko, a reszta kobiet dziwnie się na ciebie patrzyła.
Właściciel
-Bo tak mówię. Odejdź i już tu nie wracaj albo ci ktoś w tym pomoże.
-Jeżeli chodzi mięso to dla ptaszka.
-Lata sobie. Mogę go zawołać.
Właściciel
-To zawołaj go już z dala od tego miejsca.
-Dalej do końca nie wiem czemu.
Właściciel
Ta jedynie pokręciła głową, a zaraz obok niej grupa drzew zaczęła się przeistaczać i zmieniła się w enty. Te zaś powoli, acz wkrótce podejdą do ciebie.
Ten powoli odszedł żegnając się z resztą. Ruszył teraz na jakąś polane, aby poćwiczyć z Eaglem to co ostatnio.
Właściciel
Cóż, tutaj nikt się z tobą nie pożegnał. Ale przynajmniej znalazłeś w końcu wolną polanę, gdzie nikt ci nie będzie przeszkadzał.
Właściciel
Ten zdołał usłyszeć twoje wezwanie i podleciał do ciebie i wylądował na twojej ręce zakładając, że miałeś rękawicę sokolnika.
Zawsze ją nosi. Jest wbudowana w płaszcz. Trenował z nim to co poprzednio aż do wieczora. Potem rzucił mięso w powietrze, licząc, że złapie. Następnie udał się na kolacje.
Właściciel
Mięso nie jest takie lekkie, więc spadało szybciej, sokół nie zdołał go przechwycić, ale z ziemi też da radę zjeść. No, a ty ruszyłeś znowu tam gdzie trzeba.
Zobaczył co jest tym razem.
Właściciel
Żarcie takie jak zawsze, ale w większych ilościach. Mogłeś też brać większe posiłki w postaci zup, gulaszy...
Wziął sobie głównie mięsa. //Nie muszę wspominać o potrzebach fizjologicznych? //
Dosiadł się do arkanistów.
Właściciel
//Nie.//
Ci jak zwykle się z tobą przywitali, a następnie kontynuowali posiłek.
-W bibliotece są książki o magii natury?
Właściciel
-Są o wszystkim co w zasadzie opracowali znani nam magowie. Więc natura pewnie też się tam znajdzie o ile nie mają jakichś przeciwwskazań co do używania papieru, bo niszczy to drzewa.
-Nie wiecie czy nie można wziąć wolnego, czy coś?
Właściciel
-Nikt tutaj nikogo na siłę nie trzyma, więc jak chcesz to możesz iść.
-A pokój? Jak sobie gdzieś pojadę na chwilę, to pokoju nie oddadzą?
Właściciel
-Nadal jest sporo wolnych, to raczej nie twierdzę, że czyiś oddadzą.
-No to jutro ruszę do najbliższego miasta.
Po kolacji wstał i poszedł do pokoju.
Właściciel
Dziw jakbyś tam nie trafił.
Zawołał Eagle'a i zamknął go w klatce. Potem sam poszedł spać.
Właściciel
Wszystko to się udało, a ty obudziłeś się jak zawsze, rano.
Wypuścił Eagle'a i ruszył na śniadanie. Próbował przypomnieć sobie jak daleko jest do innego miasta.
Właściciel
Najbliżej do Lisbusa czy też do Enover, do obu starczy dzień drogi. Na śniadaniu zaś to co zawsze.
Wziął to co zwykle. Wyruszy jednak jutro. Ciekawią go zajęcia druida. Dosiadł się do swoich.
-Które miasto jest dla was ciekawsze? Enover czy Lisbusa?
Właściciel
//Lisbusa to odmiana Lisbus.//
-Każde miasto jest takie same, wszędzie znajdzie się jakieś zajęcie i takie tam...
-Nie ma w nich nic szczególnego?
Właściciel
-Jak chcesz to sobie poczytaj o nich książki, my tutaj nie jesteśmy chodzącą encyklopedią...
Po śniadaniu ruszył na wykład. O ile dobrze pamiętał, powinien być takowy.
Właściciel
No i nie mylił się, bowiem właśnie zaczynał się wykład dotyczący druidyzmu, każdy póki co przyniósł swojego chowańca, a były to różnorakie począwszy od zwykłych małych gryzoni, a kończąc na tym, że ktoś nawet sprowadził niedźwiedzia.