Właściciel
Stara Australia nie cechuje się niczym nadzwyczajnym, oprócz tak zwanej dzielnicy Widmo, obejmującej 10 kilometrów kwadratowych, gdzie nie ma nic. Dosłownie. Każdy, kto wejdzie do tej części Australii znika bezpowrotnie.
- Urocze miejsce. - mruknął, przyglądając się otoczeniu.
Właściciel
-Bardzo. I tak wolę to miejsce, niż Dżunglę.
- W ogóle to wiadomo nam coś o tym regionie? - zapytał. - Poza tym, że leży tu dzielnica widmo.
Właściciel
-Wszystko, oprócz tej Dzielnicy Widmo jest takie same, jak w innych miastach.
Kiwnął głową i ponownie zlustrował horyzont.
Właściciel
Kilka samotnie stojących budynków to jedyne, co widzisz i może być przydatne.
- Idziemy! - krzyknął do reszty i zaczął prowadzić ich w kierunku owych budynków. - A w ogóle to gdzie jest ta dzielnica widmo? - zagadnął po drodze Luisa.
Właściciel
-Gdybym tylko wiedział...
Po półgodzinnym marszu dotarliście do opuszczonych, ale zadbanych budynków.
Zliczył je i swoich ludzi, by jakoś równo posłać ich na rekonesans.
- Po piętnastu na jeden budynek, dziesięciu zostaje, w razie czego. - wyjaśnił i wskazał na czternastu najbliższych żołnierzy.
- Za mną. - powiedział do nich i poszedł do pierwszego z budynków.
Właściciel
Weszli do budynku wraz z tobą.
Więc wypada się rozejrzeć, co właśnie uczynił.
Właściciel
Budynek okazał się bezwartościowy względem treści.
Więc opuścił go, polecił reszcie zostać i poszedł do innego, w którym byli już jego ludzie.
Właściciel
Ci też nie znaleźli niczego przydatnego.
Więc do następnego budynku.
Właściciel
Ci z kolei znaleźli aż 7 konserw.
Kazał im je zabrać i ruszył do kolejnego budynku.
Właściciel
Nic. Tak w samo jak w kolejnych, bo żołnierze wychodzili i przecząco kiwali głowami.
Polecił temu, który pełni funkcję kwatermistrza, a na pewno był taki, zabrać konserwy i postanowił udać się na dach najwyższego budynku, by stamtąd rozejrzeć się po okolicy.
Właściciel
Każdy z nich to budynek złożony z parteru i prostego dachu. Czego oczekujesz?
Skoro tak, to po prostu wpatrywał się z ziemi w horyzont, by zobaczyć coś ciekawego.
Właściciel
Widziałeś zarysy innych budynków, ale nic poza tym.
Spróbował "na oko" obliczyć jaka dzieli ich odległość do tych budynków.
Zarządził krótki postój i odpoczynek, po czym kazał ruszyć w ich kierunku.
Właściciel
Minęło 20 minut i tam dotarliście.
//2,5 kilosa w 20 minut? Nieźle.//
Zanim wysłał tam żołnierzy, to przyjrzał się samym budynkom i ile policzył.
Właściciel
4, niestety same ściany i dachy.
Wysłał po dwudziestu ludzi na budynek, resztę zostawił w odwodzie, a sam wybrał się z najbliższą grupą do budynku.
Właściciel
No cóż, nic nie znaleźli. Chociaż można zanocować w tych budynkach.
To było drugą opcją, którą brał pod uwagę, więc kazał im zakwaterować się w tych budynkach, a sam znów rozejrzał się po okolicy.
Właściciel
Oprócz słońca, które powoli zachodziło nie napotkałeś niczego niepokojącego.
Wzruszył więc ramionami i udał się do jednego z budynków, wcześniej wystawiając kilku żołnierzy na warcie. Po chwili namysłu sam też na niej stanął.
Właściciel
Na warcie stanął też Luis, który podszedł do ciebie trzymając karabin szturmowy.
-I jak na kontynencie?
- Znośnie, ale brakuje mi tu truposzy do rozwalenia, piwa i jakichś panienek. - odparł.
Właściciel
-Wszystko znajdziesz w Metropolii, jeżeli tam dotrzemy.
Właściciel
-Druga połowa tej części kontynentu.
- Świetnie. - burknął. - Kilka tygodni marszu, czy więcej?
- A gdzieś można znaleźć jakiś pojazd?
Właściciel
-A skąd niby mam to wiedzieć?
W odpowiedzi wzruszył jedynie ramionami.
Właściciel
Luis nie skomentował twojego zachowania.
Więc odsiedział swoją wartę w milczeniu.
Właściciel
W końcu jeden z żołnierzy cię zastąpił.
Skierował się do jednego z budynków na zasłużony odpoczynek.