- To zrób coś z nim! - Odpowiedział.
Właściciel
Gulasz
Wystrzelił w znak. Kula się wbiła, ale nic się nie stało. Na dodatek zaczęli zbliżać się skażeni, ale w niewielkiej liczbie. Raczej dacie sobie radę.
Strzelił kilka razy i sam podszedł do tajemniczego krzyża. Przyjrzał mu się bardzo dokładnie.
Moderator
- Nie wróży to nic dobrego. - stwierdził i zaczął wypatrywać innych rzeczy godnych uwagi.
Właściciel
Gulasz
Dwa strzały poszły we łby zgnilców a pozostałe w ciało, co nie dały spektakularnego efektu. Znak tworzył coś w postaci pola siłowego, za które nie przejdziecie. Kiedy podszedłeś, czaszka zaczęła dziwnie się ruszać i odpadła od znaku.
Kuba
Ciekawe było to, że wokół znaku zaczęły wykopywać się trupy. Z 20 skażonych. Tylko tyle.
Moderator
Więc wypadało się wycofać, co niezwłocznie uczynili.
Właściciel
Kuba
Ale jednak wyglądało na to, że żywe trupy nawet nie zamierzają podejść do ruin, w których obecnie się znajdujecie.
Moderator
W takim razie polecił mieć swoim broń w pogotowiu, ale postanowił czekać i ich obserwować.
Właściciel
Kuba
Zombie zachowywały się "normalnie". Jednak uwagę należało przykuć do tego, że jedna ze studzienek dosłownie eksplodowała.
Ostrożnie ją podniósł i obejrzał bardzo dokładnie ze wszystkich stron, szukając jakiś dodatkowych anomalii.
Moderator
Teraz wpatrywał się w studzienkę.
Właściciel
Gulasz
Podczas podniesienia oczodoły czaszki zaświeciły się na czerwono, a szczęka zaczęła kłapać, to, co zrozumiałeś to słowa:
- Cestane navr.
Kuba
Ze studzienki zaczęły wychodzić wysokie i wyjątkowo chude istoty. Potem zaczęły wychodzić Ghule.
Moderator
Teraz. Tak, teraz był więcej niż dobry moment na odwrót.
- Ktoś tu gada po łacinie? - Zapytał towarzyszy, wciąż zastanawiając się co zrobić z czaszką.
Właściciel
Kuba
Poniekąd miał rację, ale może to obejdzie was wokoło i nic się nie stanie, bo wyglądało to tak, że mają zamiar rozwalić się po mieście.
Właściciel
Gulasz
- Żaden z nas - odpowiedział Misza, bijąc kolbą po głowie jednego ze zgnilców.
Mimo, iż czaszka najpewniej nie miała oczu, to czułeś, jak wierci cię twoim wzrokiem. Ale jeżeli by tak tę swastykę jakoś zmazać, to byłaby nawet fajna maskotka oddziału.
Moderator
Może i tak, ale na razie sprawdził możliwe drogi ucieczki i miejsca, w których można by się ukryć.
Schował czaskę do kieszeni i jeszcze raz spojrzał na krzyż. Podrapał się po brodzie i postanowił rozwiązać problem jak prawdziwy żołnierz. Wyciągnął pistolet i strzelił w symbol.
Właściciel
Gulasz
Przez symbol przeszła kula. Prawie na wylot. To, że tworzy barierę siłową było niemal pewne, bo kula zamiast wylecieć, zatrzymała się i upadła na ziemię. Skażonych co raz mniej, powinniście sobie poradzić.
Kuba
Najlepszą a zarazem najgorszą opcją byłaby spie**olka do pobliskiej studzienki. Innym wyjściem może być trzymanie się budynków i próba obejścia okrążenia.
- Ku#wa. - Powiedział. - Można to jakoś obejść? - Zapytał swoją załogę.
Moderator
Tak więc wybrali drugą opcję, skradając się. Oczywiście nadal z bronią w ręku, w razie czego.
Właściciel
Gulasz
Kiedy jednak ostatniemu zgnilcowi jeden przebił czaszkę bagnetem, znak nagle zniknął. Czułeś, jak w plecaku kłapie szczęka.
Kuba
Po pewnym czasie udało wam się wyminąć okrążenie.
Moderator
Teraz też się rozejrzał za ludźmi, potworami czy schronieniem.
Właściciel
Kuba
Schronieniem może stać się jeden z budynków. Potworów na razie na horyzoncie brak. W promieniu 1kilometra to raczej wy jesteście jedynym ludźmi.
Moderator
Ruszyli do pierwszego z budynków.
Właściciel
Kuba
Zamknięty od wewnątrz. Może uda się to wyważyć.
Moderator
Oddał jednemu z wojaków lornetkę, a sam przywołał Wasilija, który był niemal tak byczym chłopem jak on, i razem spróbowali wyważyć drzwi.
Wiedząc że załoga idzie za nim, sam ruszył w kierunku fortecy.
//On te czaskę schował do kieszeni, ale spodni :/
Właściciel
Gulasz
///To możesz mieć przeje**ne. Chyba wiesz dlaczego, ale tak inaczej - ludzka czaszka chyba do kieszeni w spodniach się nie zmieści chyba///
Sęk w tym, że właśnie nie szli.
Kuba
Drzwi udało się wyważyć. Do twoich nozdrzy niemal w ułamku sekundy dotarł odór zgnilizny. W budynku cholernie ciemno.
Moderator
- Ma ktoś latarkę, albo inną flarę? - zapytał swoich.
- Ej panowie, co jest? - Zapytał zaskoczony biernością towarzyszy.
//Ja myślałem że ona jest wielkości breloczka :/
Właściciel
Gulasz
///To jest znak, że powinienem lepiej to wszystko opisywać///
Z tego co widać, to wzięli się za przeszukiwanie zainfekowanych. U nich zazwyczaj wiele się nie znajdzie, ale każda okazja czyni złodzie.. znaczy się pozwala przetrwać.
Kuba
Andriej wziął zapałkę i wyjął lampę naftową. Wiele światła mieć nie będziecie, ale to zawsze coś.
Jako iż rozumiał sens lootowania, pozwolił im skończyć przy okazji wypatrując zagrożeń.
Moderator
Przełknął ślinę, wziął bardziej poręcznego TT w prawą dłoń i lampę i lewą, po czym wszedł do pomieszczenia.
Właściciel
Gulasz
Czasami ktoś znalazł trochę pieniędzy, ale prawdziwy szczęściarz znajdował chociaż jeden nabój do broni, którą akurat posiadał. Po krótkim czasie przemieścili się do twojej pozycji.
Kuba
Na ścianach taki oto widok - ktoś jest popie**olonym artystą. Na ścianach krwią zostały namalowane jakieś dziwne bohomazy. Jedyne, co dało się rozczytać to napis "Save? No. Only death" (Ratunek? Nie. Tylko śmierć). Chwilkę potem wdepnąłeś w coś dziwnego, galaretowatego.
Wiedząc że idą razem z nim, ruszył w kierunku upragnionego bezpieczeństwa.
Moderator
Z nieskrywanym obrzydzeniem podniósł nogę i poświecił lampą, by wiedzieć w jakie gówno wdepnął tym razem.
Właściciel
Kuba
Widok nie był za bardzo miły - wdepnąłeś w jakiś stos flaków. Coś ścisnęło cię w brzuchu i miałeś przeczucie, że zaraz zwymiotujesz. To jakaś kryjówka poje** albo jakiegoś psychola. Jest to dowód na to, że niektórym ocalałym kompletnie odpie**oliło. Najgorsze było jednak to, że usłyszałeś gdzieś piętro wyżej skrzypienie.
Gulasz
///Jako, iż nie ma co pie**olić i dawać więcej przeszkód, to cel został osiągnięty///
Po pewnym czasie udało wam się zobaczyć bramy miasta.
///Zmiana tematu - Zachodnia część Berlina. Ty zaczynasz///
Moderator
Korzystając z lampy starał się oświetlić resztę pomieszczenia, by mieć lepsze rozeznanie w sytuacji. Jednocześnie starał się walczyć z odruchem wymiotnym.
Właściciel
Kuba
Udało ci się nie zwymiotować. Na reszcie ścian były rysowane pentagramy. Do jednego z nich były przyczepione szczątki jakiegoś człowieka niskiego wzrostu. Przez twoje myśli przebiegła myśl, że może być to dziecko. Ciało było straszliwie okaleczone. Obrane ze skóry i mięsa. Jedynie na kościach widać było jakieś czerwone osady. Pewnie pozostałości po zaschniętej krwi. Skrzypienie było coraz bliższe. Poczułeś żal. Ogromny żal. Naoglądałeś się wiele potworności, ale to przebijało wszystko. Na miejsce żalu wstąpiła złość. Złość, która kilka sekund potem przemieniła się w furię. Miałeś ochotę dorwać tego, kto to zrobił i zrobić z nim dokładnie to samo, co on zrobił to swoim ofiarom.
Moderator
Skrzyknął Andrieja i Ivana, aby razem z nimi ruszyć w kierunku schodów, które prowadziły na piętro.
Właściciel
Kuba
- Czyli legenda miejska o berlińskich kanibalach jest prawdziwa... - rzekł Andriej.
Ivan zwymiotował. Mimo, iż był to twardy chłop, który swoimi łapskami miażdżył szkieletom czaszki a kończynami zainfekowanych rzucał jak małymi piłeczkami, to widok zmasakrowanego dziecka był dla niego zbyt duży. Rozległo się kolejne skrzypienie. Kątem oka zauważyłeś, że coś przemyka po schodach.
Moderator
Od razu wycelował w tamtym kierunku TT i zbliżył lampę, by lepiej widzieć.
Właściciel
Kuba
Jedyne, co udało ci się zauważyć to kawałek jakiegoś ciemnego materiału. Czymkolwiek to jest, chowa się przed światłem.
Moderator
//Są tu okna, czy coś takiego?//
Właściciel
Kuba
Okien nie było. Może zamurowane.
Moderator
Strzelił raz w kierunku, w którym mignął mu ten kształt, na próbę.
Właściciel
Kuba
Po strzale usłyszałeś chichot. Zdecydowanie różnił się od ludzkiego w tonacji i dźwięku. Bardziej, jakby zachichotała stara, zgrzybiała, gnijąca wiedźma.
Moderator
- Wyłaź, zmutowana Twoja mać! - krzyknął, jednocześnie ustawiając się wraz z pozostałymi plecami do siebie, żeby ich nie dopadł(a?).
Właściciel
Kuba
W odpowiedzi na twoje słowa coś zaczęło turlać się po schodkach.