Trzeba czym prędzej wydostać się z uścisku by wreszcie dosięgnąć jakiejś normalnej broni jakim był możliwie jego topór przy pasie, którego wcześniej wyciągnąć raczej nie mógł.
Właściciel
Udało Ci się wydostać, ale drugie szczypce są tuż, tuż.
//Znaczy się, że na nim są już czy się zbliżają?
Ciężko jest jakkolwiek skontrować coś takiego, ale zawsze można wykonać przewrót po ziemi kierując się do któregoś z boków byleby nie zostać zaatakowanym przez kolejną parę, po wykonaniu tego postarałby się zaatakować szczypce wyciągniętym wcześniej toporem.
Właściciel
Przetoczyłeś się, a szczypce wbiły się w ziemię. Nie udało Ci się ich, co prawda, odrąbać, ale poważnie je uszkodziłeś.
Nie ma co dalej leżeć, czym prędzej wstać na dwie nogi i złapać wcześniej wyrzucony korbacz, już nie ma co się bać żądła.
Właściciel
Stwór zdał sobie sprawę, że przegrał i postanowił teraz spróbować szybko się wycofać pod ziemię.
-Nie uciekniesz, jeszcze z tobą nie skończyłem.- Odrzucił oba swoje topory i złapał bestię oburącz za ogon by postarać się przerzucić potwora za siebie.
Właściciel
Bestia była już wyczerpana walką i ranami, więc nie stawiała oporu, gdy to zrobiłeś.
//Zapomniałem, moja wina.//
-A teraz pokażę ci dlaczego jestem czempionem demonów...- Powiedział Uderzając pięścią w otwartą dłoń i podszedł do bestii zbierając jeszcze po drodze jeden z toporów by wbić mu go w łeb.
Właściciel
Wziąłeś topór, stwór mógł się jedynie cofać, a i tego zaprzestał, gdy zapędziłeś go w kozi róg.
-Zakończmy to...- Dokończył już ostatecznie by postarać się wbić topór w głowę stworzenia już najpewniej je zabijając.
Właściciel
Ostrze topora przebiło pancerz i mózg, rozchlapując jego zawartość na ścianach i Twojej zbroi. Skorpionem wstrząsnęły konwulsje, aż całkowite znieruchomiał.
-Przynajmniej nieco się rozciągnąłem...- Począł zbierać cały swój ekwipunek by w końcu odsunąć kamień z przejścia i spojrzeć jeszcze raz na wnętrze jaskini. Skoro potwora już nie ma to zawsze będzie można wydobyć te surowce.- Powiedział na koniec nim wyczołgał się z jaskini.
Właściciel
Udało Ci się wyczołgać. wypada wrócić do wioski.
Właściciel
Ciężko było Ci nie trafić, w końcu znałeś drogę, jak i wieś była widoczna z wielu kilometrów bo w większości płonęła.
No to teraz do centrum wioski by zobaczyć jak zbiera się skupisko trupów oraz czy dalej są lokatorzy w domu mężczyzny co śmiał go wykiwać.
Właściciel
Twoi ludzie układali już zabitych mieszkańców na zgrabny stosik w centrum, wieśniak leżał nieprzytomny pod jedną z chat.
- Pomyśleliśmy, że szef sam będzie chciał dać gnojkowi nauczkę. - stwierdził jeden z Nadludzi.
-A z rodziną tego tutaj, co?- Spojrzał na swoich, po czym na wieśniaka.
Właściciel
Wzruszył ramionami i wskazał na nadal piętrzącą się stertę ciał.
Głośno się roześmiał nim jeszcze podszedł do wieśniaka pod chatą. Chcąc go wybudzić postanowił go nieco kopnąć, wolał poprzekomarzać się jeszcze z kimś żywym.
Właściciel
Powoli otworzył oczy, a gdy to zrobił mruknął:
- Ale miałem poje**ny sen...
-Koszmar jak mniemam, teraz to rzeczywistość.- Rzekł kucając przy mężczyźnie, był gotów go złapać czy też jego broń gdyby próbował czegoś głupiego.
Właściciel
Oczywiście wytrzeszczył oczy z przerażenia i próbował uciec.
-Ty stąd nie idziesz.- Rzekł łapiąc go za rękę czy nogę i rzucając w poprzednie miejsce. To jak, słyszałem, że twojej rodzince się zdechło. Masz może w planach dołączenie do nich czy pierw wolisz zobaczyć jak jeden wampir robi z nich bezmózgie monstra gotów zabić, może nawet byłby tak łaskawy nasłać ich na ciebie!
Właściciel
Nie odpowiedział, przez strach słowa uwięzły mu w gardle. Zaczął jedynie cicho łkać.
-No proszę, jednak można. A było mnie nie denerwować i dalej żyć z rodzinką gdzieś daleko stąd gdzie wojna nie sięga.
-Podoba mi się ten typ, naprawdę mi się podoba.- Złapał go za nogę, po czym postarał się o jej zmiażdżenie swoją masywną dłonią.
Właściciel
Nie minęło dużo czasu, nim usłyszałeś głośnie chrupnięcie obwieszczające złamanie kości i krzyk człowieka, mieszankę bezradności, strachu i bólu. Choć na chwilę obecną dominował ból.
-Muzyka dla moich uszu, takie chrupanie.- Postanowił zatem złapać mężczyznę za drugą nogę i ją również zmiażdżyć w ten sam sposób
Właściciel
Usłyszałeś ten sam dźwięk, człowiek zareagował identycznie, choć zdołał wydukać przez zaciśnięte zęby:
- Czym Ty, do cholery, jesteś?
-Twoim jak i każdego innego największym koszmarem. Ale nie masz o co się martwić, te dwie zniszczone nogi to dopiero początek.
Właściciel
Już otwierał usta żeby coś powiedzieć, ale zrezygnował i jedynie zacisnął usta.
-Myślę czy zwyczajnie nie połamać ci jeszcze obu rąk i tak zostawić czy też ukrócić twoje cierpienia ożywiając twoją już martwą rodzinę by mieli cię rozszarpać, co wolisz?
Właściciel
- Pie**ol się. - odparł z wysiłkiem, przez łzy bólu i nienawiści.
-Ach, muzyka dla moich uszu... Skoro nie dałeś odpowiedzi to połączymy jedno z drugim.- Złapał go czym prędzej za obie ręce i je zmiażdżył.
Właściciel
Czynności tej towarzyszył trzask łamanych kości i wielki ból, który spowodował kolejny wrzask biedaka.
-No to teraz tylko zaczekać aż ci nekromanci tutaj przyjdą i wskrzeszą te całe bezużyteczne mięso.- Rzekł jednocześnie wstając, po czym spojrzał na swoich ludzi. Obrabowaliście jeszcze domy z wszelakich kosztowności?
Właściciel
- Nie damy rady stachać wszystkiego co przedstawia jakąś wartość, więc zabieramy tylko złoto, klejnoty i inne kosztowności oraz jedzenie i wodę na drogę. - wyjaśnił czy szybko Thrall.
-Czyli to czego nam najbardziej potrzeba, dobra robota... A gdzie te wampiry?
Właściciel
- Cholera wie... A oni aby nie są z tego ich zamku, Heresh, czy jakoś tak?
-Dla mnie mogą być nawet z wnętrza dupy trolla, a czemu pytasz?
Właściciel
- Ot, tak sobie... - odparł.
- Pewnie nie przyjdą, bo Paladyni mogą im już zamek fajczyć, sami nas przed nimi ostrzegali. - dodał inny.
-Zaprawdę jest to smutna wieść, ale nie ma co im tam w ogóle pomagać, paladyni mają tam pewnie sporą przewagę, bo ci niezbyt byli nastawieni do współpracy z naszymi.
Właściciel
- Czyli się tam nie pchamy? - upewnił się Thrall.
-Za dużo tam tego wszystkiego, w dodatku nie wiem czemu mielibyśmy się pchać na cały legion świetlistych.
Właściciel
Wzruszył jedynie ramionami, tak że zachrzęściły elementy pancerza.