Nie miał co stać jak głupek to poszedł za nim.
Właściciel
Wyprowadził Cię poza wieś i wskazał na sporą jaskinię.
-Nie myślisz chyba, że zamierzam do niej wejść jako pierwszy? Właź.- Wskazał mu drogę swoim toporem.
Właściciel
Kiwnął głową i ruszył pierwszy, tak jak kazałeś.
Postanowił zatem ruszyć za mężczyzną, miejmy nadzieję, że miał pochodnię, bo ciężko o orientację w ciemnej jaskini.
Właściciel
No miał pochodnię, bo i o orientację na pustyni, w nocy też ciężko.
-Daleko jeszcze czy to aż tak daleko w głąb to jest?
Właściciel
- Jakby było na wierzchu to już dawno ktoś by rozkradł. - mruknął tubylec idąc dalej.
-Zależy też czy wie przed czym stoi, w dodatku niektórzy i tak zaryzykowaliby przeszukaniem tego miejsca... Tylko jak ty je znalazłeś?
Właściciel
- Przypadkiem. Ukryłem się tu przed bandą koczowników. - powiedział i przystanął na chwilę, po czym zaczął przeciskać się przez ciasny otwór w ścianie jaskini.
-Jesteś pewien, że uda mi się przez to przejść? Jestem wyjątkowo dużym człowiekiem.
Właściciel
- Spróbuj! - zachęcił wieśniak, już po drugiej stronie.
Pierw ocenił czy jakkolwiek dałoby się przejść przez to, a następnie chociaż spróbował się tamtędy przedostać.
Właściciel
Może i najpierw było ciężko, ale później przejście się rozszerzyło i czołgałeś się bez problemu.
No to teraz tylko doczołgać się do końca.
Właściciel
Znalazłeś się w obszernej i pełnej dużych kamieni grocie, gdzie czekał już wieśniak z pochodnią.
-I to jest ten niby surowiec?- Postanowił zatem oglądać te skały z minerałami.
Właściciel
Po zdrapaniu warstwy pyłu i okruchów skalnych odkryłeś coś co przypominało srebro.
-Czyli twierdzisz, że właśnie z tego jest wykonana moja zbroja, tak?- Spojrzał na mężczyznę, a następnie na swoją rękawicę.
Właściciel
- Demony pewnie jakoś to obrobiły. - powiedział i odstawił pochodnię, by klęknąć przy jednej ze skał.
-Ognie piekielne z pewnością mogą porządnie działać na ten materiał... No dobra, nie ma co tu dalej tkwić... Wracajmy już do tej całej wsi.
Właściciel
Gdy to mówiłeś wieśniak naciął sobie rękę ukrytym nożem, a na piach spłynęło sporo krwi. Błyskawicznie pobiegł do tunelu i, zanim zareagowałeś, był już po drugiej stronie.
- Radzę uważać! - dobiegło Cię z drugiej strony jego wołanie. - Ona niezbyt lubi gości! Chyba, że na surowo.
Zdążyłeś jeszcze usłyszeć jak tarasuje przejście kamieniem i pewnie już uciekł. Ale chociaż pochodnię zostawił.
-Czyżby ktoś rzucił mi wyzwanie? Mam nadzieję, że moi ludzie uprzednio zajęli się jego rodziną, a szkoda, bo sam miałem im wydać ten rozkaz.- Wzruszył ramionami dobywając topór oraz swoją pawęż, rzecz jasna począł rozglądać się po okolicy by zobaczyć z jaką to marą nocną przyjdzie mu mieć do czynienia.
Właściciel
Gdy rozglądałeś się na boki, atak nadszedł z dołu.
Wielkie, czarne szczypce wyskoczyły z piasku i wyrzuciły Cię kilka metrów w tył. Po chwili z piasku wygrzebało się całe cielsko i przed Tobą stoi Giga Scorpio w całej swej okazałości. Dość agresywny, więc to pewnie samica, długi na jakieś pięć, czy sześć, metrów i wysoki na jeden z czymś. Do tego pokryty w całości twardym pancerzem z chityny, z parą szczypiec i ogonem, na końcu którego znajdowało się spore żądło.
Nie wygląda to dobrze.
-Tarcza się tutaj średnio przyda...- Rzekł odrzucając ją na bok by wziąć do rąk korbacz wzięty dawno temu ze zbrojowni demonów, takowy idealnie się nada do zmiażdżenia pancerza tego stwora. Postanowił już kręcić korbaczem w dłoni czekając to aż bestia zaatakuje pierwsza.
Właściciel
Przekonana o swoim zwycięstwie, postanowiła szybko skończyć walkę i wysunęła do przodu lewą parę szczypiec by przeciąć Cię wpół.
Odskok w bok skończyłby się tym samym, możliwym przecięciem czy ściśnięciem go w okolicach pasa, warto było tu jednak odskoczyć w tył i szybko wykonać atak korbaczem w wysunięte jeszcze szczypce.
Właściciel
Udało Ci się uniknąć śmiercionośnego ciosu,a korbacz trafił w cel, jednak nie wyrządził mu większych szkód.
-Ciekawie się to zapowiada.- Rzekł dalej czekając na ataki bestii, wolał nie wchodzić w jej zasięg dlatego też starał się ją obchodzić.
Właściciel
Ona również śledziła każdy Twój ruch i również nie pali się do ponownego ataku.
-Żadnych mocy nie mam, więc muszę być nieco pasywny, przynajmniej mogę walczyć w nieskończoność.- Walczył dalej tą samą taktyką.
Właściciel
W końcu dość boleśnie chwyciła Cię za lewą nogę i raczej nie ma zamiaru puścić.
-No to teraz zobaczymy czy jeszcze będziesz w stanie szczególnie długo tak walczyć.- Roześmiał się głośno, po czym starał się atakować zarówno toporem jak i korbaczem w jej odnóże. (Czyli to miejsce przed szczypcami :v)
Właściciel
Pancerz zapobiegał odcięciu czy zmiażdżeniu odnóża, ale na pewno takimi zabiegami sprawiałeś jej ból. No i jeszcze bardziej ją denerwowałeś.
-Całkiem wytrzymały pancerz, ciekawe czy taki jak mój.- Orzekł dalej walcząc tą taktyką, postanowił jednak odrzucić korbacz by mieć jedną wolną rękę w razie czego.
Właściciel
Teraz bestia wykonała szarżę machając szczypcami na ślepo i machając ogonem z zatrutym żądłem jak biczem.
W takim wypadku najlepiej byłoby odsuwać się od szczypiec i spróbować wolną ręką złapać bestię za jej ogon, najlepiej nie za kolec. Przy okazji ciągła walka stale produkuje w nim pokłady gniewu.
Właściciel
Unikanie szczypiec dobrze szło, aż stanąłeś w rogu jaskini. A ogona nie idzie jak złapać, bo bestia uważa, byś właśnie tego nie zrobił. No i stara się zawsze kierować kolec jadowy pod takim kątem żeby ciężko było chwycić.
Będąc zapędzonym w kąt można już tylko nieprzerwanie walczyć, nie da się dalej unikać walki. Postanowił zatem zrobić coś czego instynkt takiej bestii raczej nie przewidział, a mianowicie wykonał szarżę w stronę skorpiona chcąc pierw odbić kolec jadowy jeżeli ta chciałaby go nim zaatakować głównym zamiarem tej szarży było przewrócenie bestii na plecy by miała mniejsze pole do manewrowania.
Właściciel
Teraz to skorpion się cofał, ale nadal walczył i nie sposób go przewrócić.
Skoro ucieka to trzeba kontynuować tę walkę by teraz to myśliwy stał się zwierzyną, cały czas szarżował na bestię dając jej jak najmniej pola do walki szczypcami oraz cały czas trzymał swoją dłoń w pogotowiu by złapać ogon potwora. Walka taka może trwać nawet naprawdę długo, ale jemu to tylko na rękę, bo nie planuje by się zmęczyć w przeciwieństwie do swojego przeciwnika.
Właściciel
W końcu chwyciłeś za ogon, tak jak chciałeś.
Teraz by zabezpieczyć się przed ukłuciem postanowił spróbować wbić kolec jadowy w potwora lub spróbować go odciąć swoim toporem.
Właściciel
Pierwszy manewr się nie powiódł, drugi tylko częściowo. Potwór zdążył w porę uchylić ogon przed ciosem jednak topór wbił się w pancerz i poważnie uszkodził ogon.
Skoro już był w takiej dogodnej pozycji to starał się w niej pozostać by nie mieć za dużego zagrożenia z postaci szczypiec bestii (Hura anatomia), teraz postanowił oburącz złapać ogon oraz pobliże kolcu jadowego by postarać się wyrwać naruszoną strukturę cielesną potwora.
Właściciel
Wyrwałeś go, a potwór korzystając z tego, że nie trzymasz broni chwycił Cię jedną parą szczypiec za nogę, wzniósł w górę i uderzył o glebę. Gdy leżałeś druga para zacisnęła się na Twoim pasie, by podzielić Cię na dwie połówki.
Sytuacja wyjątkowo nieciekawa, w której jeden fałszywy ruch może przesądzić o jego dalszym życiu. Tutaj trzeba taktyki, zebrał garść piasku z jaskini jedną dłonią i rzucił go w oczy bestii by zaraz spróbować nieco poszerzyć rękoma szczypce potwora by uwolnić się czym prędzej z potrzasku, aby móc czym prędzej wyciągnąć kolejną ze swoich broni jaką był drugi topór.
Właściciel
Oślepienie piaskiem niewiele pomogło, a i rozwarcie szczypiec też nie idzie. Zwłaszcza, że skorpion ma też drugą parę.
Więcej gniewu ku*wa, więcej gniewu! Tutaj trzeba się jak najdłużej opierać zważywszy na nieciekawą sytuację, mógł najwyżej spróbować jeszcze wbić kolec jadowy w jedno ze szczypiec, najlepiej te które zostało już nieco podniszczone.
Właściciel
Udało Ci się to, ale raczej nie zabijesz Giga Scorpio jego własną bronią. Niemniej, spowodowałeś ból i potwór nieco poluźnił uścisk.