Właściciel
- Jak rozumiem nikt poza kimś z Paktu ma jej nie otwierać, tak?
-W rzeczy samej. Sam nawet nie wiem co jest w środku.
Właściciel
- O to raczej się nie martw. - powiedział i wstał. - Daj mi to i wracaj do Pustki.
-No dobra.- Rzekł podchodząc bliżej wampira by wręczyć mu tą szkatułkę.
Właściciel
Zabrał ją i chwilę oglądał w milczeniu po czym wrócił na swoje miejsce.
- Intrygujące... Demoniczna robota, to oczywiste... Jakieś pięćset... może więcej lat. - rozmyślał na głos.
-To teraz tylko poznać zawartość, ale my się z chłopakami już zabieramy.- Rzekł, po czym obrócił się i wyruszył do wyjścia.
Właściciel
I tym sposobem wyszliście znów na przedpola Twierdzy.
Skoro nic go nie zatrzymywało to raczył dosiąść ogara i zabierać się stąd z powrotem do Pustki.
Właściciel
//Zmiana tematu. Powiem gdy będziesz na miejscu.//
///A jednak temat jest. Myślałem, że go nie ma ;-;
Kruk sprawdzał swój oddział. Aktualnie kazał im ćwiczyć bronią na bliski dystans.
Właściciel
//Tsa, powiedz mi jeszcze co Ty masz w tym oddziale.//
///Twój wybór, co mam. Wspominałem przecież że to, co da Pakt Trzech.
Właściciel
//No tak, ale sam możesz ustalić co Ci dał :V
A jeśli nie chcesz, to chociaż określ czego jest w Twoim oddziale najwięcej, potem czego jest najmniej i czego jest tak pomiędzy (mam na myśli Demony, Nieumarłych i Mutanty).
///Rozpiszę to tak: 200 Nieumarłych, 5 Demonów, 20 Mutantów, 50 Innych (Ludzie, drowy, orkowie i tym podobne, którzy dołączyli do Paktu Trzech).
Właściciel
//Mam sobie wybrać jakiego dokładnie rodzaju są te Demony, Nieumarli i pozostali?//
Właściciel
//Da się zrobić.//
Setka Szkieletów z łukami ćwiczyła strzelanie do tarcz, szło im nader dobrze, oczywiście jak na Szkielety. Piątka Liszy pogrążona była w rozmowie, zaś pięć Wampirów ćwiczyło swe umiejętności władania mieczem. Dziewięćdziesięciu Nieumarłych czyniło podobnie, ale tym worom mięcha daleko było do Wampirów...
Twoje Mutanty właściwie nie robiły nic, a były to wielkie bestie: Dziesięć to wielkie kupy mięśni, stworzone z części ciał różnych istot. Ich wysokość wynosiła jakże imponujące trzy metry, a waga to blisko trzysta kilogramów mięśni. Pozostałe Mutanty ustępowały wagą i siłą tamtym, ale wysokością były takie same, może nawet ździebko większe. Były chude, pokryte czarnym, chitynowym pancerzem, lewa łapa była dłuższa od prawej i zakończona pazurzastą dłonią. Prawej dłoni brakowało, zamiast niej był wykonany w całości z metalu topór o dwóch ostrzach.
Jeśli chodzi o Demony, to Valvariusy odpoczywały, leżąc płasko na ziemi, Demon Ognia mamrotał coś do siebie, a z jego palców strzelały czasem iskry, zaś para Gladiusów opierała się plecami o ściny, nie mając nic lepszego do roboty.
Spośród innych jednostek, nikt nie ćwiczył. Uzbrojeni w dwuręczne młoty, miecze, topory i maczugi Orkowie grali w kości, Mroczne Elfy rozmawiały ze sobą, ludzie zaś grali w karty.
Czyli całość w dobrej atmosferze. Nadzorował ćwiczących.
Właściciel
No i nadzorujesz, szczególnie pasjonujące to nie jest.
Innych zadań jak na razie nie ma.
Właściciel
Może warto o nie podpytać?
Ktoś wyższy rangą w okolicy?
Właściciel
Tak jakby żaden z przywódców Paktu nie lubił tego miejsca opuszczać.
Właściciel
Czyli to, że wszyscy "wyżsi rangą" byli tuż obok.
Właściciel
Z pewnością jedyny mieszkający w nadziemnej częśći fortecy, Alchemik Fampos, choć jeśli chciał pchać się w dół, do Demonów i Nieumarłych to Gul'dan i Wall-Mard czekają.
Ruszył do Famposa.
///On jest jednym z Trzech?
Właściciel
//Najważniejsze Informacje i Galeria Postaci nie bolą.//
Nie nastręczało to większych problemów, Golemy i Mutanty wskazały Ci drogę do jego prywatnych kwater, których strzegły dwa gigantyczne Mutanty wyposażone w równie wielkie berdysze.
-Ja do Famposa, po rozkazy.
Właściciel
Nic się nie stało. Choć teraz raczej Cię nie zabiją, gdy spróbujesz wejść.
Właściciel
Przeszedłeś między nimi do drzwi, teraz wypada je otworzyć, aby ruszyć dalej.
Otworzył je i wszedł do środka.
Jednak jeżeli to już były drzwi do jego siedziby i on miał być w środku, to zapukał.
Właściciel
To był dobry pomysł, gdy na Twoje pukanie odpowiedział:
- Wejdź.
Wszedł do środka i złożył ukłon. W końcu on był Szefem, nie Kruk.
Właściciel
Fampos właśnie leżał na kanapie, otoczony futrami i poduszkami, wyraźnie zmęczony. Wokół kręciły się Mutanty i Golemy w charakterze służby, choć kilka było całkiem przyzwoicie uzbrojonych, tak w razie czego.
- Wstań. - powiedział robiąc to samo.
Wstał.
-Panie, przydzielony mi oddział jest w pełni sprawny i gotowy do walk. Jeżeli pojawiły się jakieś zadania, to zgłaszam gotowość do ich zrealizowania.
Właściciel
- Czy słyszałeś najnowsze wieści? - spytał, gestem dłoni zatrzymując jednego z Golemów i zabierając kieliszek jakiegoś trunku trzymanego na tacy, Tobie wskazując to samo.
-Jeżeli mówimy o Heresh Panie, to tak.
No cóż, jeżeli wskazał na to, że może się napić, to zabrał jeden kieliszek.
Właściciel
Na raz wypił zawartość kieliszka i sięgnął po kolejną porcję trunku, robiąc to samo.
- Owszem... Wysłaliśmy liczną armię, acz posiłki ciągle są potrzebne. Choć, mamy też inne zadania dla naszej armii.
-Mogę wykonać każde zadanie Panie.
Napił się.
Właściciel
Delikatny trunek o lekki posmaku wiśni z łatwością przeszedł Ci przez gardło.
- Możesz spróbować wykonać każde zadanie, ale nie masz stuprocentowej pewności, czy je wykonasz. - powiedział nieoczekiwanie Alchemik. - To różnica, a pewność siebie bywa zgubna. Zapamiętaj to sobie.
-W pełni to rozumiem Panie.
Właściciel
- Czyli lekcja została przyswojona. - odrzekł i uśmiechnął się pod nosem. - W takim razie ruszasz choćby dziś.
Właściciel
- Moje sługi przekażą Ci dodatkowe wytyczne. - dodał, a Ty spotkanie możesz uznać za zakończone, bowiem machnął rękę w geście sygnalizującym odprawę.
Ukłonił się i wyszedł, zwracając kieliszek.
Właściciel
//Miałem właśnie sprawić, żebyś stracił w jego oczach, pisząc, że rzyganie Famposowi na dywan to słaby pomysł, ale uznałem, że taki wredny nie będę :V//
Oddałeś kieliszek i opuściłeś jego komnatę, trafiając do korytarza z monstrualnymi Mutantami.
Powoli wrócił do swojego oddziału.
///Lord Farquaad wersja Elarid.