Właściciel
Przyciągnąłeś go i chyba się zlał.
Konto usunięte
Popatrzył mu prosto w oczy.
Konto usunięte
Pokazał ręką w stronę śmigłowca.
Właściciel
Próbował coś powiedzieć, jednak strach odebrał mu mowę.
Konto usunięte
Wypuścił go, lecz dalej trzymał za nogę. Pokazał jeszcze raz, spoglądając mu prosto w oczy.
Właściciel
//Przepraszam ;-;
Zlał się ponownie, a może i zesrał. Ale nie odpowiedział.
Właściciel
Człowiek próbował zasłonić sobie uszy.
Konto usunięte
Puścił go i zaczął biec w stronę, w którą odleciał śmigłowiec.
Właściciel
Pobiegłeś, chociaż lepiej się ukryć. Na ulice wyjechało mnóstwo wozów policyjnych, oraz Gwardia Papieska.
Konto usunięte
//Je*ie mnie to, nie gram już tym zombiakiem//
Wyszedł na ulicę.
Właściciel
Wyszedłeś na ulicę, radiowozy zaczęły cię okrążać.
Właściciel
W twojej głowie rozległ się głos tamtego naukowca O.H.S.
-Zawiodłeś, my nie możemy sobie pozwolić na błędy
Zaraz po tym rozległ się niezwykle drażniący i głośny dźwięki, który wręcz wysadził ci głowę.
-Jak dokładniej wygląda okolica w której go widziano? Skoro mam robić za przynętę wolałbym wiedzieć jak najwięcej.
Właściciel
Ciemny zaułek, dwa bloki z trzema piętrami... Ustawisz się przed tym zaułkiem i wrzucisz tam wieprzowinę.
-Wolałbym od razu wieprzowinę z C4 posiadającym zdalny zapalnik...
Właściciel
-Nie takie rzeczy dla księży.
Pewnie C4 jest warte więcej niż ja...
-Mówiłem kiedyś, jak bardzo nienawidzę być przynętą?
Właściciel
-No cóż, jeżeli mamy to liczyć...
-Dobra, prowadź do tego zaułku.
Właściciel
Zaprowadził cię tam i dał przynętę.
-Ja idę na dach, niech Bóg nam dopomoże.
-Jaki dasz sygnał, że jesteś gotowy?
Właściciel
Pokazał ci lusterko.
-Postaram się nie uszkodzić twojego wzroku.
-Dobra myśl, gdybym oślepł mógłbym przypadkiem kogoś trafić.
Właściciel
-Co gorsza, bliźniego swego, czyli mnie.
-A wtedy dla mutanta byłbym, jak na talerzu.
Właściciel
-Bóg na szczęście do tego nie dopuści.
-a więc watykan idzie na pierwszy ogień?-
Właściciel
-Yhm, nie do końca. Po prostu tutaj możemy bezpiecznie wylądować, a następnie wyruszyć do Nowych Włochów. Zresztą tutaj na nas miał czekać Aion.
-a więc spotkamy tego waszego aiona-
Właściciel
-Tak. Naszego. Jest przyjacielem i człowiekiem, który jest we frakcji od bardzo dawna.
-A kto tak wogóle ją założył?-
Właściciel
-Trzy osoby, w tym jedna już niestety nie żyje.
-Wszyscy musimy być gotowi na śmierć-powiedział patrząc w ziemie, po chwili milczenia zapytał- to kiedy londujemy?-
Właściciel
-Za jakieś pół godziny, przygotuj się.
Właściciel
W końcu wylądowaliście. Francis uznał, że popilnuje kobiety i bombowca.
Rozcinął się, wziął swoje bronię- ahh jak cudownie stanąć znów na ziemi, to gdzie się spotykamy-
Właściciel
-Yhm, możesz pozwiedzać miasto.
-w sumie czemu nie, nie obraźicie się jak wezme motor? Jeszcze przydałaby się krótkofalówka-
Właściciel
Podali ci krótkofalówkę.
-Weź motor, ale pozostań w kontakcie.
-okej -wziął motor i wyjechał z lotniska
Właściciel
Wyjechałeś, gdzie się udasz?
Właściciel
Jechałeś ulicami tego starego, małego miasta.
Więc pojechał do pałacu apostolskiego