Żurawska Kępa

Avatar Gekonnen
Właściciel
Mała Wieś Temerskich uchodźców pośród bagien

Avatar Gekonnen
Właściciel
We wsi panowalo zamieszanie jeszcze przed przybyciem wiedźmina. Wszyscy tłoczyli się w chacie, najpewniej sołtysa, z której dobiegala głośna kłótnia. Na drzewach wokół wału siedziały czaple, a wrony krakaly na placu. Wśród ptasich odgłosów można też było usłyszeć klekotanie żagnicy i szczebiot błotnika. Bagno musiało być pełne potworów. We wsi żyło Góra setka ludzi i nieludzi, Władimir dostrzegł bowiem osiadłych elfów pracujących przy sieciach. Chaty stały blisko obok siebie, a główną drożką można było zejść do rybackich domków nad wodę. Teraz dróżka była oczywiście zablokowana ostrokołem i obsadzona strażnikami w spiczastych helmach i prostych kolczugach.
Jak za starych dobrych czasów kiedy świat był pełen potworów i wiedźminów

Avatar Dr_Memologii_Stosowanej
Waldemir dawno nie widział tak obstawionej wioski. Teraz potwory nie zdarzały się zbyt często i wieśniacy zazwyczaj ograniczali się do ostrokołu i kogoś na czatach, tylko kilka razy widział żeby osadnicy wsi tej wielkości wystawiali do tego zbrojną straż. W powietrzu czuć było napięcie... Wiedźmin spodziewał się, że szanowny pan Janko jak to chłopi mają w zwyczaju wyolbrzymił sprawę, ale z każdym krokiem rosło wrażenie, że to sprawa poważna.

Zgodnie z zaleceniami Waldemir zostawił konia w stajni i ruszył za osadnikami do owej gwarnej chaty.

Avatar Gekonnen
Właściciel
-Nie, nie i jeszcze raz: nie! -Darł się postawny mężczyzna ze srebrnym naszyjnikiem, prawdopodobnie była to najcenniejsza rzecz w wiosce, a to: soltys- Bierzcie, swoje kule magiczne, spiczaste czapki i spi***alac stąd!
Dzieci przy drzwiach zarechotaly. Dwóch przybyszów było czarodziejami. Mieli długie proste niebieskie szaty i krótkie różdżki, jeden z nich był barczystym, jednookim mężczyzna z długimi czarnymi włosami.
Drugiego Władimir rozpoznał. Pan Gryf wrócił.
-Zaszło nieporozumienie Soltysie, nie jestem tutaj razem z tym szaleńcem. Jestem tu na własną rękę - zaczął czarodziej, ale nagle wszyscy odwrócili się w stronę wiedźmina
-Na wszystkich bogów...- drugi mag zbladł na widok Władimira

Avatar Dr_Memologii_Stosowanej
Waldemir przygotował się do rzucenia w razie czego znaku. - Widać świat jest mały, mości czarodzieju. Zakładam, że nie ma pan nic wspólnego z tym, co się tutaj dzieje. - Waldemir powiedział z przekąsem

Avatar Gekonnen
Właściciel
-W żadnym wypadku, a przynajmniej nie na razie - prychnał czarodziej- Jestem tu aby uratować to bagno i tego biednego żywiołaka razem z resztą niewinnych stworzeń!
-Przestań kłapać paszczą krokodylu - drugi mag westchnął - Jestem mistrz Eviss z Ban Aard, a to mó stary znajomy: Viegroż zwany krokodylem. Przybylismy tutaj niezaleznie i od dobrych trzech godzin "dyskutujemy" na temat niewinnego żywiołaka, który zabił już trzynastu ludzi

Avatar Dr_Memologii_Stosowanej
Wiedźmin chciał parsknąć jak usłyszał stosunek czarodzieja do śmierci 13 osób, ale powstrzymał się. -Wiecie może coś więcej o tym żywiołaku? Niewiele wyczytałem z relacji szanownych osadników.

Avatar Gekonnen
Właściciel
-On -wskazał na maga ekologa- Zacznie ci tłumaczyć role tego gatunku w naszym ekosystemie. Ja ci powiem tyle co wiem, bo widzę żeś wiedźmin i że mamy wspólny cel: wyeliminowac zagrożenie. Ten konkretny stwór to żywiołak wyższy, zdolny kontrolować inne stworzenia i ludzi. To tylko potęguje zagrożenie, mieszkańcy mogą wkrótce rzucic się sobie do gardeł przez tego stwora. Wiadomo, że żyje na uroczysku które najwyraźniej jest bardzo poteżnym źródłem mocy. Niestety nie wiem czy da się go ukatrupić, ani odegnać. Żywiołaki wyższe opuściły kontynent w większości zaraz po koniukcji sfer. Możliwe, ze bedzie trzeba negocjować z potworem

Avatar Dr_Memologii_Stosowanej
-Myślałem, że są cztery rodzaje żywiołaków, czyli krewniaków geniuszy żywiołów. Pierwsze słyszę o czymś tego typu... Patrząc na jego stosunek do ludzi powątpiewam w możliwości negocjacji.

Avatar Gekonnen
Właściciel
-Ten tutaj to taki właśnie żywiołak ziemi. Pewnie ta odmiana to "bagienny". A negocjacje wydaja się być jedynie opcją...

Avatar Dr_Memologii_Stosowanej
-Zabiłem w życiu już kilka żywiołaków i miałem okazję zmierzyć się raz z geniuszem. Czymże ten żywiołak się wyróżnia, że nawet czarodzieje trzęsą przed nim portkami? -Zostawał przy swoim Waldemir

Avatar Gekonnen
Właściciel
-Jak już mówiłem prawdopodobnie jest to zapomniany gatunek, potężniejszy niż wszystkie twoje razem wzięte. Wszystko da się zabić. Ale my nie mamy sposobu - mag orzekrzywił głowę- Chyba że chcesz iść tam z mieczem jak poprzedni wiedźmin

Avatar Dr_Memologii_Stosowanej
-Był tu przede mną inny wiedźmin? Przedstawił się?

Avatar Gekonnen
Właściciel
-Nie spotkaliśmy go. Był tu już jakiś czas temu - czarodziej smętnie się uśmiechnął - umarł

Avatar JurekBzdurek
Aayla Biały-Omen
Czarodziejka uśmiechnęła się, widząc z daleka tłum ludzi zebrany w jednym miejscu. Już od kilku dni słyszałam na trakcie pogłoski o niezwykłej istocie w tych stronach, a fakt że wyczuła conajmniej dwie osoby w tłumie o niepospolitym potencjale magicznym utwierdziły ja w przekonaniu że to prawda. Ucieszyło ją również, że na raz zobaczy ją cała wioska, to powinno skrócić okres zadziwienia i plotek na jej temat. Popędziła zebrę tak, że do grupy podjechała lekkim kłusem. Czas na wejście smoka pomyślała, po czym eleganckim ruchem zeskoczyła z hamującego zwierzęcia i skłoniła się w prostym geście przed zebranymi.
- Bądźciė zdrowi, lüdzie tėj ziemi. Jestėm Ayla Biały-Omen z czarödziejek. Prżybywåm do was, by pomóc w kłôpotach z niėzwykłłym pôtworem, jakie usłyszałam, że macie - powiedziała dziarsko, mając nadzieję że jej nordski był wystarczajaco dobry by go zrozumieli mimo egzotycznego dla nich akcentu

Avatar Gekonnen
Właściciel
Wieśniacy rozstąpili się zdziwieni i wpatrywali się w milczeniu w jej wierzchowca. Rozwierali oczy również na samą czarodziejkę. W milczeniu tłumek odsłonił wnętrze głównej chaty. Pośrodku stała dwójka dyskutujących ludzi. Jeden z nich był wiedźminem. Ten fach był już na skraju wymarcia, ale obecność potwora i pieniędzy była na nich magnesem. Obok niego stało dwóch magów w błękitnych szatach
-A ty to kto? - zapytał jednooki mag w pelerynie z Kaedweńskim akcentem

Avatar Dr_Memologii_Stosowanej
Waldemir popatrzył na czarodziejkę i już chciał wstać i ją wyprosić. Typ był oczywisty, nie raczyła nawet zostawić konia w stajni tylko wręcz wjechała w tłum zaszczycając wszystkim swą obecnością i majestatem. Dobrze, że nie przyjechała na kościeju, białym tygrysie, jednorożcu czy innym pingwinie. Wiedźmin siedział i obserwował niejaką Aayalę.

Avatar Gekonnen
Właściciel
Jego rozmówca Eviss spoglądał na nią również z przekąsem. Krokodyl był natomiast zafascynowany jej koniem w czarne paski. Sołtys był wyraźnie zaniepokojony, przerastało go to
Aayala mogła teraz zobaczyć medalion mutanta. Wiedźmin należał do niezwykle rzadkiego cechu Mantikory. Mistrzów znaków i eliksirów

Avatar Dr_Memologii_Stosowanej
I ku*wa mądry sołtys Wiedźmin pomyślał, że czarodziejka w sumie może mu się przydać. Tych panów raczej nie przekona do zabicia potwora, a nie jest pewien czy da radę sam. W końcu podobno poszedł tam już jeden wiedźmin.

Avatar Gekonnen
Właściciel
//przecież ten jeden, Eviss chce Zabić potwora

Stali w milczeniu, czekając na to co powie obca czarodziejka. Sołtys przemówił jako jedyny
-Nie zamierzam Ci płacić bo Cię nie wynająłem panienko

Avatar Dr_Memologii_Stosowanej
//A to źle odebrałem

Wiedźmin pociągnął piwa z kufla i jeszcze raz cicho przemówił do Evissa.
-Negocjacje z tak potężnym potworem w grę nie wchodzą. Zacznie dręczyć inną, biedniejszą wioskę i ją wytłucze albo pójdzie w górę Jarugi i będzie zabijał nieludzi. Żywiołaka trzeba zabić. Trójka czarodziejów poradziłaby sobie nawet z dżinnem, więc we czwórkę powinniśmy dać radę zabić potwora, o ile szanowny pan krokodyl obrońca biednych gryfów pożytecznie uszczuplających populację świstaków, koni oraz ludzi się zgodzi.

Avatar Gekonnen
Właściciel
Czarodziej prychnął . Eviss uśmiechnął się
-Więc chodźmy. Wątpię aby stwora wogóle dało się ostatecznie zabić, ale możemy uwięzić go na terenie uroczyska i pozbawić mocy

Avatar Dr_Memologii_Stosowanej
-A więc chodźmy....- Wiedźmin wypił resztę piwa i gestem wskazał czarodziejom, żeby ci poszli za nim do stajni.

Avatar JurekBzdurek
//przepraszam, nie mam przyzwyczajenia do takiego tempa

- Wybaczcie, panôwie, jednak musżę põprosič o wstrzymanie się prżez krótką chwilę z wyrusženiem i wprôwadženie mnie w szczegôły bym mögła was wspomôc. Jeśli döbrze rozumiem wasze slôwa chcecie uderzyć na Erit-eh, żywiołaka i go zabić?-

Avatar Dr_Memologii_Stosowanej
-Owszem, taki mamy zamiar. Potwór oddziałuje psychicznie na pobliskie utopce, nekkery i inne tego typu stwory. Chcemy go uwięzić na bagnisku lub zabić o ile to możliwe. -Wiedźmin podszedł do konia i wyjął z jednej z sakw coś, co wyglądało na przerośnięty gruczoł jadowy skorpiona.
-A ja myślę, że to jak najbardziej możliwe. To, co trzymam w ręce to gruczoł jadowy mantikory cesarskiej. Jad jest aktywny magicznie, co odkryłem niedawno. Topi głazy, stal, wapień.... Niestety miałem okazję oglądać jak niszczą tym nawet zaklęte mury szkół wiedźmińskich. Jedyna znana mi substancja, której to coś nie stopi to gruczoł samej mantikory. Jeżeli unieruchomić potwora i spuścić mu to na łeb, to długo nie pociągnie.

Avatar Dr_Memologii_Stosowanej
-W razie czego mam takie jeszcze dwa, używam rozwodnionego jadu do hartowania mieczy.

Avatar Gekonnen
Właściciel
-Do tego sprowadza się rola zabijaki - krokodyl wskazał na Wiedźmina - Ci tutaj nie rozumieją że żywiołak żył spokojnie nikomu nie wadząc od koniunkcji sfer, a teraz dopiero Ci ludzie go rozgniewali - wskazał na mieszkańców
-Niestety ma rację - Eviss westchnął- Żywiołak faktycznie siedział cicho na bagnie przez stulecia, a jego utopce nie opuszczaly granic tej doliny. Możliwe że możemy negocjować, a wprowadzając Panią w szczegóły...
-Osiedliliśmy się po wojnie, parę lat był luz, a teraz gówno - strescil sołtys- Żywiołak utopce i błotniki nasyła

Avatar JurekBzdurek
Czarodziejka westchnęła i podkręciła głową
- Obawiam się, môści wiédžminiė, że tô nič nie da. Walczyłam kiédyš z pustynnymi ifrytami z Ser-Azir i wiem, żė zabicie żywiołaka jest niemożliwe nie ze vzględu na brak broni która może gō zrańić a przez tô że nie ma on nicžego do ranienia. Nie zatrzymasz trzęsienia ziemi poprzez wylewaniē na niej dōwolnej ilości kwasu, bo ziemia jest tylko naczyniem - następnie zwróciła się do Krokodyla - Niė môgę jednak zgôdzić się z tym że bestië należy chrônić jako część ekosystemü. Jak ghüle te stworzenia to bestie pokoniunkcyjnê. Niė så częšcią tego ekosystemü, napłynęły tu skąd innąd. Üważam że jedyne rõzwiązanie tö pomóc żywiôłakowi powròcić do jego wymiarü, wygrać go, Apppa-Gerth! -

Avatar Dr_Memologii_Stosowanej
-Moim zadaniem jako wiedźmina jest pozbywanie się potworów szkodzących ludziom i o ile to możliwe odczynianie uroków. Przez gryfy, które pan krokodyl otoczył ochroną straciłem majątek, konia, miecz i prawie życie więc proszę zewrzeć paszczę, bo potwór zabija ludzi i w rzyci mam z jakiego powodu. Jak tam pójdziemy, to jeżeli będzie chciał negocjować to nie mam nic przeciwko ale jednego wiedźmina już zabił więc wnioskuję, że nie będzie miał na to ochoty.
Waldemir przypiął gruczoł do pasa i wyciągnął z sakwy długie, okryte jedwabiem zawiniątko.
-Jestem z nas obecnych najbardziej odporny na uroki, więc pójdę że stworem na miecze. Panna Aayala korzystając z jego nieuwagi niech spróbuje złapać go w pułapkę. Wtedy Eviss spuści draniowi na łeb gruczoł i z Aayalą już go dobijemy.

Avatar Gekonnen
Właściciel
-Czyli pomóc potworowi i ludziom naraz? - Eviss zaśmiał sie- Nie żyjemy w bajce, a jak mówiłem ten stwór to Żywiołak wyższy. Nieprzewidywalne i inteligentne diablisko. Możemy spróbować, ale nawet nasze moce mogą być niewystarczające

Avatar Dr_Memologii_Stosowanej
//sorki za niezgodność w czasie, pisałem to zanim pojawiła się wiadomość Jurka

Avatar Gekonnen
Właściciel
//wszystko ok

Avatar Dr_Memologii_Stosowanej
Wiedźmin rozmyślał odwijając z jedwabiu lśniący, srebrny miecz o ślicznych zdobieniach.
-Żywiołaki mają znacznie mniej mocy od dżinnów. Nie wiem, czy są w stanie bez pomocy geniusza lub czarodzieja poruszać się między płaszczyznami. Nawet, jeśli uda wam się otworzyć wrota między naszym światem a płaszczyzną ziemi, to raczej dobrowolnie w nie nie wejdzie, a za to z nich już coś wyjść może.

Avatar JurekBzdurek
- Prôbüjë pänü vytłümacżyć żë to nič nie då. - czarodziejka mówiła spokojnym tonem, jednak że względu na irytację jej akcent słyszalny był bardziej niż zazwyczaj - Žńisžcžėnië żywiōłåkå jëšt rōžwiåzâniėm chwilōwym, bo po jākimš čžâšiê ödrödżi sië ròównié pōtężñy, žâ tō jėsžčzė mniej po ržyjãzny. Chcesz ñã to naråzič tych wiešniakôw¿?-

Avatar JurekBzdurek
Odetchnęła z lekka i uspokoiła się
- Z möich döświadcžeñ wynika, że powrót do dømu jest dla żywiöłaków marzeniem a nie karą i raczej nie powinien się przed tym bronić-

Avatar Gekonnen
Właściciel
-Powiem wam tyle - Eviss lekko się zdenerwował- Żywiołak jest być może jedyny w swoim rodzaju. To oczywiste zę nie zabije ich jad mantikory. Ludzka forma jest chwilowa. To coś jest dosłownie całym bagnem i to ono jest jego esencja

Avatar Dr_Memologii_Stosowanej
-Otwieranie wrót między płaszczyznami od zawsze było niebezpieczne. O ile do płaszczyzny powietrza było to względnie bezpieczne, bo potężniejsi czarodzieje potrafią okiełznać geniusza powietrza, o tyle jeżeli z bramy wylezie geniusz ziemi których tam pełno to zginiemy my, wioska i wszyscy ludzie w promieniu 40 mil.

Avatar Gekonnen
Właściciel
-Nie wspominając o rzadkich błotnikach i ardzawieniach - dodał Krokodyl

Avatar JurekBzdurek
- Jėżeli nie spróbüjemy możemy ôd rāžü kazać całej wiošče ewaküłowåć šię, bo iññej opcji nā pozbyčiė się põtworå nie ma -

Avatar Dr_Memologii_Stosowanej
Gekonnen pisze:
-Powiem wam tyle - Eviss lekko się zdenerwował- Żywiołak jest być może jedyny w swoim rodzaju. To oczywiste zę nie zabije ich jad mantikory. Ludzka forma jest chwilowa. To coś jest dosłownie całym bagnem i to ono jest jego esencja

-Jeżeli jest związany z bagnem, to otworzenie przejścia do płaszczyzny tym bardziej odpada. Może.... Mam pewien pomysł. Krokodyl! Mówiłeś, że zakładacie więcej takich osłon jak na te durne gryfy. Potwory nie mogły przez nie przejść. Jeżeli rozstawić coś takiego nad bagnem, to żaden utopiec do wioski nie podejdzie.

Avatar Dr_Memologii_Stosowanej
-Jeżeli żywiołak na serio do tej pory miał w dupie ludzi i siedział na bagnie, to chyba taki mini rezerwacik mu nie zaszkodzi.

Avatar Gekonnen
Właściciel
-Za żadne skarby tego nie zrobię! - Rzachnął się czarodziej - Po za tym nie mam ich przy sobie, bo pewien wiedźmin - spojrzał jadowicie na Wladmira- zarżnął moich współpracowników
W chacie zapadła cisza
-Że co zrobiłeś? - Eviss spojrzał wściekle na wiedźmina

Avatar Dr_Memologii_Stosowanej
-Chronione przez niego gryfy nie dość, że były tuż obok twierdzy Kaer Morhen to zabijały kupców na szlaku, z resztą mnie też prawie zabiły gdy jechałem w stronę twierdzy. Poszedłem się ich pozbyć i natrafiłem na czterech czarodziejów rozkładających osłonę nad gniazdem tuż obok wiedźmińskiej twierdzy którzy za nic sobie mieli prośbę o zdjęcie cholerstwa i opuszczenie tych ziem.
Waldemir nerwowo nacierał ostrze olejem i innym, dziwnym płynem po czym na mieczu zaczęły jaśnieć na niebiesko starsze runy.

Avatar JurekBzdurek
- Egh, wy północne Catiiil! - zaklęła w rodzimym języku czując narastające napięcie - Chcecie to teråz rozstrzygnąć czy möżemy nājpierw zająć sië potwörem? Potrzebüjemy wspölnych sił by to zāłatwić!-

Avatar Gekonnen
Właściciel
-Czarodziejka ma rację - powiedział sołtys- A wy zamknąć ryje i myśleć. Mam w dupie jak pozbedziecie się tego gówna na bagnie, ale ma zniknąć, a nie żyć sobie w rezerwacie!

Avatar Dr_Memologii_Stosowanej
-Popieram zdanie Sołtysa, ale zabicie go jeżeli jest to byt po części astralny graniczyłoby z cudem. Wypędzenie go to za duże ryzyko ściągnięcia geniusza, więc zostaje uwięzienie.

Avatar Dr_Memologii_Stosowanej
-I właśnie dlatego nigdy nie lubiłem magów, ni ch*ja się nie dogadasz -Pomyślał Waldemir

Avatar Gekonnen
Właściciel
-Albo negocjacje - Eviss zabral głos- Ten poprzedni wiedźmin polazł na niego z mieczem i został rozszarpany. Stwór nie atakował podróżnych którzy trafili na bagno lata temu, myślę że to osadnicy suszący bagno go rozgniewali. Możnaby się z nim umówić

Avatar JurekBzdurek
- Możë tö mieć sens, jeśli nië będziemy w jėgo dömenie. Znå ktöś z vås mości panôwie stabilne zaklęcië lëwitacji? -

Avatar Dr_Memologii_Stosowanej
-Stwór jest związany z bagnem. Wątpię, aby je po dobroci opuścił, ale jak tak bardzo nalegacie to chodźmy i z nim pogawędźmy. -Waldemir włożył srebrny miecz na miejsce żelaznego, z kolei żelazny schował do sakwy razem z gruczołem. Z drugiej, mniejszej sakwy wyjął kuferek a z niego kilka buteleczek i malutki pordzewiały kociołek. Wlał do niego zawartość kilku buteleczek, dodał dziwne ziarenka z mieszka przy pasie i zalał czymś pachnącym jak gorzała. Buchnął z dłoni jasnym płomykiem i podgrzewał ciecz.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku