Właściciel
James
- w Polsce to chyba jeszcze król Kacper rządzi - odparł przechodzeń. - ale niezbyt interesuje mnie polityka więc mogę się mylić.
GrandAutismo
James
-No, więc na tronie Polski siedzi jakiś Kacper
Właściciel
James
- fyli folski fról fąfąsy folskim fajem - odparła w jabłkami w gębie. - fif szekafego.
GrandAutismo
James
-Wyciągnij to jabłko z gęby bo w ogóle ciebie nie rozumiem
Właściciel
James
- fofa - przełknęła to. - mówiłam, że to Polski król na polskim tronie. Normalka. Chcesz jabłko?
GrandAutismo
James
-Jasne. Rzuć mi jedno
Przyszykował się do przyjęcia jabłka do siebie
Właściciel
James
Rzuciła do ciebie jabłko. Niespecjalnie mocno, można normalnie złapać.
GrandAutismo
James
Złapał jabłko do ręki, obrócił je w dłoni by się mu przyjrzeć lepiej po czym wziął kęsa
Właściciel
James
Jabłko jak jabłko. Czerwone, soczyste, przepyszne, nawet ma listek. Nie smakuje tak jak te z twojego świata.
Właściciel
James
Aqua uśmiechnęła się lekko.
- cieszę się twoim szczęściem - oparła się o ścianę obok i zaczęła rozmyślać.
- a jaką ty masz moc?
GrandAutismo
James
-No to powiedzmy, że mam swego rodzaju pokemona. To się nazywa stand czy coś w tym stylu. Mogę się tym stanem nawalać z innymi
Właściciel
James
Aqua nagle zrobiła poważną minę.
- 기기 To musi być robota złego stand'a! 기기 - brzmiała bardzo... Jojo...
GrandAutismo
James
-Fajnie. Znów będę się nawalał z wampirzymi azteckimi bogami fitnessu?
Właściciel
James
- nie wiem o czym mówisz ale pewnie tak - wzruszyła ramionami. - więc co chcesz porobić? Jesteśmy w świecie fantasy, możemy nawet zostać bohaterami.
GrandAutismo
James
-Fajnie. A mają tutaj broń palną?
Właściciel
James
- póki co tylko broń czarnoprochową.
Właściciel
James
- no ale na nasze nieszczęście mamy swój świat. Bez elfów i czarów.
GrandAutismo
James
-No tak tylko, że mój stand posługuje się bronią maszynową, więc... Raczej nie ma się co bać
Właściciel
James
- ale mimo wszystko nie należymy tutaj. Nie możemy zostać tu zbyt długo.
GrandAutismo
James
-Ok. No to wracamy?
Właściciel
James
- no dobra - uśmiechnęła się. Zmarszczyła brwi i spojrzała na ciebie poważnie. - rzeczywistość może być czym tylko zechcę. - pstryknęła palcami.
GrandAutismo
James
-Czyli możesz po prostu zlikwidować problem głodu, bezdomnych, wojny i globalnego ocieplenia?
Właściciel
James
- mogę, tylko po co?
Moderator
//Właśnie? Nie lepiej je pogłębić?//
GrandAutismo
James
-No żeby ludzie umierali wyłącznie spokojnie
Właściciel
James
- ale to wtedy będzie nudne... - westchnęła. - poza tym dlaczego nie chcesz wojen?
GrandAutismo
James
-Bo umierają na niej ludzie? W tym zapewne wielu moich rodaków?
Właściciel
James
- a gwiezdne wojny? Wojny na poduszki? Właśnie! - złapała cię za barki. - wojny magazynowe!
GrandAutismo
James
-Aaaa. Te okurat mogą zostać, ale czy konflikty na miarę II wojny światowej przypadkiem nie powinny zniknąć?
Moderator
//A czy wtedy kraje nie będą się bić poduszkami?//
Właściciel
James
- a co ze scyzorykami?
GrandAutismo
James
-No, więc po prostu będzie się go używać do zwykłych napraw
Właściciel
James
- ale nie będą istnieć. Jakaś połowa rzeczy w twoim domu została wynaleziona na potrzeby wojny - uśmiechnęła się. - więc jak sam widzisz wojna przyspiesza rozwój technologii.
GrandAutismo
James
-Oraz morduje ludzi. Nie można by sprawić by te rzeczy były wynaleziono w inny sposób?
Właściciel
James
- za dużo papierkowej roboty. A ja jestem tutaj. - zaśmiała się. - beze mnie tamci dwaj idioci są do niczego. G-man tylko wykonuje moje rozkazy a król wszystkich kosmosów od czasu do czasu w czasie swoich pijackich libacji anihiluje cywilizacje. Kojarzysz Marsa?
GrandAutismo
James
-Bóg wojny czy planeta?
GrandAutismo
James
-No, więc o co chodzi z tą planetą
Patrz jak krąży czerwoniutki Lech Wałęsa okrąglutki~
Zanucił sobie w głowie ten tekst bez większego znaczenia i sensu
Właściciel
James
- Król się schlał i eksterminował mieszkańców Marsa. A taką rozbudowaną gospodarkę mieli...
GrandAutismo
James
-Wow. Jesteście dosyć brutalni jak na międzywymiarowe byty.
Właściciel
James
- ja jestem mózgiem, G-man wdraża plan w życie a Król wszystkich kosmosów to przysłowiowe piąte koło u wozu które ktoś musiał zamknąć w czwartym wymiarze. - odparła. - zaraz, jakie my? Ja staram się być pacyfistą!
Moderator
//Król jest piątym kołem, a Leg-Dabi to...?//