//ale ciebie mogą przysmarzyć//
Odbieram komunikator.
- Słuchaj, pogadam nawet chętnie, tylko pomóż mi skończyć z tym robaczkiem.
Moderator
-Zrobię to, ale mam dla Ciebie informację, jeśli poniesie Cię to, że bardzo lubiłeś Republikę to nie zawaham się strzelić do Ciebie
- Pal sześć Republikę! Typ próbuje mnie zabić.
Moderator
-Spróbujemy z nim skończyć, ale ja mam tu swój problem, bo już mnie zauważyli Ci cholerni Mandalorianie
- To twój problem. Jak mnie przekonasz, żeby to był mój problem?
Moderator
-Mam u siebie rogi Wamp i kuszę Wookich, może to Ci da do myślenia
- Za sprawną kuszę Wookiech to mogę zostać twi'lekańską tancerką. No to... Co najpierw? Wykańczamy Talona czy nie przejmujemy się tym śmieciem?
Moderator
-Talonem zajmiemy się później, na niego będzie potrzebna jakaś sprytna pułapka-
- Może. Tyle że on chyba odpala coś w tym swoim fikuśnym statku. Poza tym jako rebeliant może być trochę warty dla ścierwa z Imperium. Może go pojmiemy?
Moderator
-Może, jestem ciekaw ile Tarkin płaci
*komunikatory na obu statkach dzwonią*
-Z tej strony Talon. Ty Haltiku nie licz na to, że Takin cokolwiek Ci za mnie da, myśl o tym po tym jak naprawisz statek. A Ty chłopaczku, jesteś nie większa pi**a co on. Zamiast przyjąć moją pomoc i 3000 kredytów, wolisz wydawać mu sprawną kuszę Wookieech? "Liczą się tylko pieniądze" Ty dz**** Jabby. Powodzenia w walce panie "liczą się tylko pieniądze" i Tobie w naprawie statku ty Republikański szczylu. A, i nie próbujcie zapisywać kodów mojej transmisji. Nie macie po co marnować czasu
*komunikatory ponownie milkną*
Moderator
U siebie -A to szmata, pewnie spróbuje odbudować fabrykę swoich mechanicznych zabawek, bo jest smutny i samotny
Wybiegam ze statku i z pomocą karabinu wystrzeliwuję w statek Talona mikro nadajnik.
//to Ty w końcu lecialeś czy nie?//
OOM-277
- Sir coś nam się podczepiło do statku!
Talon Valcos
- Nie panikuj to tylko jakiś kawałek metalu. Pewnie z silników statku Haltika. Odlatujmy stąd!
Moderator
Odlatują. Ean wychodzi ze statku i zaczyna strzelać w Mandalorian, którzy otoczyli jego statek
James Skywalker, w domu, w którym mieszkają Łowcy Nagród, którzy byli znajdami
Budzi się wśród reszty Mandalorian, którzy są jego przyjaciółmi. Zauważył, że większość osób już wstało. "może dzisiaj dostanę jakieś ciekawe i dobrze płatne zlecenie" pomyślał.
Moderator
Jeden z nich mówi -Posłuchaj James, ubieraj się, na Mandalorę znowu zawitała ta szuja
-W sensie która szuja? Bo wiele osób tak nazywasz...
-Gdzie jest? - wstaje, ubiera się i zakłada hełm. Sprawdza czy przy pasie ma swój miecz i blastery. -Ja jestem gotowy.
-Ktoś że mną jedzie? Czy sam mam się nim zająć? No i czy coś dostanę jak go złapię? W sensie i tak go złapię, bo był dla nas zły, czy coś tam, ale bardziej się postaram jak będzie za to jakaś nagroda... - mówił idąc już w stronę hangaru ze swoim statkiem.
//jak daleko jest to od naszej bazy?//
Moderator
//Musisz wsiąść na Spider Bika żeby się tam dostać, nie potrafię dokładnej odległości teraz wymyślić//
Po chwili zawraca. -Już chciałem brać statek jakby to było nie na Mandalorze. Cały ja. Nieogarnięty łowca nagród...- Idzie to mniejszego hangaru i bierze Spider Bike'a- Odpowiedziałeś tylko na jedno z moich pytań.
Moderator
-Drugie, gość jest wrogiem planety, niszczycielem, złodziejem, a Ty chcesz nagrodę za ocalenie ojczyzny? Dostaniesz uznanie to jest pewne
-Dobra, dobra. Tylko się upewniałem... A jakieś odznaczenie czy coś?
Moderator
-Możliwe, na razie Twoim celem jest nie zginąć
-Ja? Ja jestem w tym specjalistą- powiedział i odjechał w stronę Verrinu.
Moderator
-Tak, każdy tak mówi- powiedział za odjeżdżającym Jamesem
Jedzie sobie i myśli o tym, że miał być Jedi. Wyciąga rękę żeby mocą podnieść jakiś kamień. Żeby tylko poczuć moc w swoim ciele. Bez większego sensu.
Moderator
Kamień dość topornie, ale się podnosi
Opuszcza rękę. -Już blisko- mówi nie wiadomo do kogo. Chyba do siebie. Widzi Mandalorian.
Moderator
Jeszcze tylko kilkaset metrów
I dojeżdża. -Cześć chłopaki- mówi, a potem zastanawia się czy takie powitanie było adekwatne do sytuacji kiedy mają schwytać wroga planety.
Moderator
Nie zauważają go strzelając do statków dwóch osób
-Czyj jest ten drugi statek? -pyta.
Moderator
-Nie wiemy, ale chyba też jakiegoś łowcy nagród
Zaczyna strzelać jednocześnie próbując wymyślić jakiś plan. Tak.. strzelanie uspokaja... Przynajmniej Mandalorian. A on czuł się jakby nim był.
Moderator
Statki mają włączone tarcze, ale może da się przebić, jeden jest na ziemi, bo ma uszkodzony silnik
-Chyba mam plan- powiedział do swoich towarzyszy.
-Osłaniajcie mnie. Ja mam miecz świetlny. Jak się dostanę do tego statku, który jest na ziemi to wytnę w nim dziurę i wtedy część osób- wymienia kto- wkracza tam i pokonuje ekipę tamtego statku. Do drugiego jakoś się dostaniemy...
Moderator
-Tam nie ma ekipy, to soliści
-To pokonamy tego człowieka. Jaki problem? A w którym statku jest Ean Bork?
-To problem. Ale i tak najpierw załatwmy tego. Jest ktoś komu nie pasuje mój plan?
Moderator
//No to musimy poczekać aż Kufel wejdzie na grupę//
-W sumie to dobra strategia