Właściciel
Kay
Roy zaczął się śmiać. Maniakalnie śmiać, ale po chwili się powstrzymał.
- chyba wiem, dlaczego nie mam dziewczyny. Skoro i tak niedługo zginiemy to może chciałabyś obejrzeć trylogię władców pierścieni?
Kay
-a może zrobimy wszystko by przeżyć? I prywatnie wolę obejrzeć jak już jamesa bonda-śmieszna seria filmowa
Właściciel
Kay
- ja nie dam rady - westchnął.
- ale my tak! - odezwał się kobiecy głos za wami.
Kay
-kim wy jesteście?- odwróciła się w kierunku głosu.
Właściciel
Kay
To była dwójka zegaro podobnych robotów. Po prawej, smukła, dwumetrowa wręcz wieża ze zgrabnymi, podłużnymi rękoma i nieco krótszymi, masywnymi nogami. Z kolei jego towarzysz to był niski, szeroki zegar z grubymi, trójpalczastymi łapami, sporym zadrapaniem na nodze i futurystycznie wyglądającym pistoletem w dłoni. Czekaj, czy to nie zabawka z happy meal'a?
- jesteście aresztowani pod zarzutem próby eksterminacji cywilizacji! - krzyknęła ta wyższa. - ręce za kark i na kolana!
Kay
Złapała roya za kark i spróbowała powalić na ziemię
-a ja zostałam przez niego porwana i odwodziłam go od pomysłu eksterminacji cywilizacji. Weźcie jego. Ja nic nie robiłam a wręcz przeciwnie przeciwdziałałam jego czynom!- krzyknęła
Właściciel
Kay
- ej! - Roy nie miał zbyt wiele siły, więc z impetem uderzył o metalową podłogę. - po czyjej ty jesteś stronie!? - niski robot podszedł do ciebie.
- Rada zadecyduje o twoim losie... - zatrzymał się na chwilę. - umm... Samico!
Kay
-ja nic złego nie zrobiłam! Zostałam porwana przez tego typka i potem spróbowałam go odwodzić od pomysłu zniszczenia ziemi. Skutecznie zresztą i teraz jak chcecie to bierzcie go. Ja nic złego nie zrobiłam.- jeśli w tym wszechświecie jest sprawiedliwość to powinna ten proces wygrać z dziecinną łatwością
-a ty blaszaku nazywaj mnię Kay, dla ciebie pani Kay Werwolf i mam pytanie. Jakie mam prawa jako świadek? Bo czuję że patrzą na moją rolę w tym wszystkim zostanę świadkiem a jak zostanę oskarżona to mam pytanie jakie mam prawa i czy mam zapewnioną obronę oraz kto będzie sędzia. Kto wchodzi w skład rady oraz czy jako Obywatelka USA mój Rząd został poinformowany o całej sytuacji z dokładnym jej opisem? Chcę się spotkać z ambasadorem USA przy radzie oraz czy w razie kary więzienia czy mogę ja odsiedzieć na ziemi. No i jak ma wyglądać proces? Gdzie się on odbędzie?- zapytała natarczywie
Właściciel
Kay
- powiemy im? - stwierdził niski.
- możemy wam nic zrobić - odparła wysoka.
- nic nikomu się nie stało, więc nie mamy prawa wasz aresztować Ale możemy spróbować zapobiec katastrofie
Kay
-a to świetnie. Pomożecie? Jakoś nie mam zamiaru umierać bo ten typek nie załapał żartu więc proszę uratujcie mnie bo ja chcę wrócić do domu. Na ziemię.- nie wiedziała co się tam dzieje ale chciała wracać na niebieski glob
Właściciel
Kay
- jasne... - westchnęła wysoka. - możemy cię zabrać na ziemię, ale może ci się nie spodobać. Który mamy rok?
Kay
-2039- odparła automatycznie
Właściciel
Kay
- przed czy po krwawej wojnie?
Kay
-jakiej krawej wojnie?- zapytała się.
//Ray grubasie jak ci się nudzi to nie pisz fabuły a rób odpisy
//Ban za wyzywanie i pośpieszanie GM'a//
Kay
-dawaj je. Zaciekawiłeś mnie tym
Właściciel
Kay
- jakim niby prawem, co? Nie jesteś nikim ważnym!
-jak nie jak tak! Dawaaaj je. Daj. Po prostu daj- powiedziała kay szybko
Właściciel
Kay
- dobra, niech ci będzie. Krwawa wojna jak sama nazwa wskazuje to jeden z najbardziej brutalnych i krwawych konfliktów w dziejach. Dość krótko będzie trwał, ale zginie wielu ludzi. A mogliście dać równe prawa tym smokom
Kay
-ku*wa mać. Wiedziałam że to je**ie. Moja rodzina żyje?- podeszła do okna.
-i co się dzieje na ziemi?- zapytała cichym tonem głosu
Właściciel
Kay
- wojna - odparł niski robot kiedy podszedł do ciebie. Stanął przy oknie trzymając ręce z tyłu.
- ale wiesz, czas można napisać od nowa. Wystarczy jeden gest
Kay
-jaki?- zapytała się go. Może uda się ominąć wojnę w ten sposób
Właściciel
Kay
- więc smoki mialy ambasadora, ale ktoś go zamordował. Do niczego cię nie zmuszam, ale gdybyś mogła być ich przedstawicielem to może wszystko skończy się szczęśliwie?
Kay
-ok. Chętnie się zgodzę na Rolę ambasadora smoków ale proszę o ochronę moją i mojej rodziny. Wolę nie ryzykować z powodu zamachowców- powiedziała po chwili rozmyślenia.
Właściciel
Kay
- w porządku - pstryknął palcami. Smoki już się tobą zajmą. Będziesz ich asem w rękawie, zwłaszcza, że te bałwany będą spodziewać się smoka, a nie człowieka - Roześmiał się. - no to lecimy! Pewnie złamałem połowę procedur, ale co mi tam. Jestem tylko maszyną