Kay
-to zróbmy wszystko by ona ożyła- spojrzała mu bardzo spokojnie w oczy
-masz tu portal?
Właściciel
Kay
- niestety nie - odparł. - ale mam coś lepszego
Kay
-co masz?- zapytała się go
Właściciel
Kay
- statek kosmiczny, no bo co innego? Niebieską budkę policyjną? Daj spokój, przecież to głupie...
niemamnietu
//*angry Rayquaza noises*//
Kay
-oh. Ok. No to kiedy startujemy kapitanie spock?
Właściciel
Kay
- nie nazywaj mnie tak - mruknął. Podszedł do kokpitu i zaczął coś majstrować.
Kay
-Dobra dobra- patrzyła za ramie swego towarzysza co on majstruje
Właściciel
Kay
Wciskał guziki i przełączał wajchy w niesamowitym tempie nie odrywając wzroku od szyby naprzeciwko.
- słyszałaś kiedyś historię o białym smoku?
Kay
-nie. Opowiesz?- ciągle stała obok niego i patrzyła co robi
Właściciel
Kay
- opowiastka tak stara jak ten świat - zaczęliście zbliżać się w kierunku ziemi. Roy chrząknął po czym wzial wdech.
- "gdy odbywałem swe podróże spotykałem wiele bestii. Wiele z nich jednakże mnie nie atakowało a wręcz przeciwnie, służyły pomocą. Oddech ich był gorący, łuski nieprzebite, kazały się mianować określeniem smoków. Liderem ich był biały smok. Myląca to nazwa, gdyż z tymi stworami nic go nie spokrewniało" Reszta legendy zaginęła z czasem - westchnął. - ciekawe co autor miał na myśli
Kay
-ciekawe- mruknęła patrząc w niebieskie oblicze gai
Właściciel
Kay
- dawno nie odwiedzałem ziemi - mruknął. - jak tam jest?
Kay
-gorąco- to słowo dobrze opisywało wszystko
Właściciel
Kay
- w takim razie widzę tu dwie wyjątkowo gorące rzeczy - odparł z uśmiechem na twarzy.
Kay
Uśmiechnęła się krzywo. Co za debil XDDDDDDD on? Do niej? Czy go poje**ło totalnie? Niech spojrzy na siebie! Może jest geniuszem ale jest brzydki jak slumsy sosnowca.
Właściciel
Kay
Również się uśmiechnął.
- Słońce, wiadomo, jest gorące. A teraz też i Ziemia - roześmiał się. - łapiesz?
Kay
-kumam kumam. A twoim zadaniem jest ją ochłodzić- ciekawe gdzie trafią . Może na phobos?
Właściciel
Kay
Roy pełen skupienia sterował statkiem. Po chwili zgasło światło, ale on nie zareagował. Nie zwrócił też uwagi na głośny huk w pokoju obok.
Kay
-royy? To jest bardziej wytrzymałe niż sputnik 1? Prawda? Zapytała go z strachem. Nie chciała skończyć jak pewien radziecki kosmonauta
Kay
-taki stary radziecki statek kosmiczny co kiedyś jak powracał na ziemię to się rozbił i spalił kosmonautę tak że został z niego fragment wielkości walizki. Z dosyć sporego człowieka- powiedziała w pełni poważnie
Właściciel
Kay
- Rosjanie nigdy nie byli zbyt dobrymi konstruktorami - odparł. - ale ze mną jesteś bezpieczna. Ten statek jest niezwykle wytrzymały - nagle z sufitu odpadła blacha. - zignoruj to
Kay
-jesteś pewny? Dorwę cię jak kłamiesz- powiedziała nerwowo
Właściciel
Kay
- zapewniam, że statek bez większych problemów przeżył cztery lata - uśmiechnął się.
Kay
-to odmawiać paciorek teraz czy za 10 sekund?- nie ufała mu
//Ban za pospieszanie GM'a//
//to było dobre 3 dni temu. Ostatni. Mógł zapomnieć robaku
//Ban za wyzywanie innych graczy//
Właściciel
Kay
- daj spokój, nic nam nie grozi - roześmiał się, ale nagle zmarszczył brwi. - a to co?
Kay
-co?-spojrzała w kierunku w którym on patrzył
Właściciel
Kay
Nie byłaś do końca pewna, ale patrzył w dal. Roy zaczął wycierać coś na szybie kciukiem po czym go wylizał.
- mucha...
Kay
-muchy są tylko na ziemi? To skąd mucha w kosmosie?
Właściciel
Kay
- też nie wiem - stwierdził. - ale moje zmysły mnie mylą, jedna z nich skasztaniła mi się na szybie. Ktoś musiał ją wpuścić
Kay
-weźmy wylądujmy na ziemi może lepiej? Dobrze?- zapytała roya
-szybko. Ile jeszcze to zajmie?-
Właściciel
Kay
- ze dwie godziny - odparł. - albo dwie minuty, ale raczej ci się nie spodoba
Kay
-czyli lądowanie z szansą na przeżycie to dwie godziny? Tak?- spróbowała zrozumieć roya
Właściciel
Kay
- albo lądowanie w dwie minuty z szansą na połamane nogi - odparł. - bo teleportu niestety nie mam
Kay
-jeśli tak to skaczę na twoich plecach.- zażartowała. woli dłuższe bez połamanych nóg. Może jest niecierpliwa ale zdrowiej jest ważniejsze
Właściciel
Kay
- w porządku. W takim razie gaz do dechy! - statek nagle przyspieszył. Roy chyba nie do końca załapał.
Kay
-co?! Ja tylko żartowałam!- krzyknęła.
Właściciel
Kay
- serio? No to mamy problem... - zaśmiał się nerwowo. - duży problem
Kay
-jaki?- no żesz ku*wa no nie. Boże czy ty to widzisz
Właściciel
Kay
- otóż muszę ci się do czegoś przyznać. Kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem, wyobraziłem cię w kostiumie delfina - odparł.
Kay
-co? no nie gadaj? A ja jak pierwszy raz cię zobaczyłam to od razu wygladałeś jak szalony doktorek z anime!- krzyknęła w jego kierunku
Właściciel
Kay
- jak ten typek co wyglądał jakby urodził się dla molestowania dzieci? - roześmiał się.
Kay
-co ty. Jak Papież nie wyglądasz. Wyglądasz jak ten co kobiety nie tknie bo jest naukoseksualny- zażartowała