Nie sądzę, aby narzucanie ryzyka niepotrzebnego cierpienia innym czującym istotom było dobre, chyba że w jakiś sposób zaniechanie tego pociągałoby za sobą jeszcze większe cierpienie. I pod tym względem jestem w stanie zgodzić się, że hodowla zwierząt może okazać się niezbędna w niektórych częściach świata. Zdecydowanie. Ale na dłuższą metę, przy całej technologii dzięki której możemy uzyskać składniki odżywcze, przerobić teksturę i smak naszego jedzenia? Nie widzę żadnej wymówki. Cała idea weganizmu jest "na tyle, na ile to praktycznie możliwe", więc oczywiście jeśli powiesz mi "cała wioska ludzi będzie głodować, jeśli przestaną hodować bydło", nie powiem "Tak, Mijak, pozwólmy im umrzeć", bo to nie jest praktyczne rozwiązanie, ale zachęcałbym do wszystkiego, co pomaga światu przejść na weganizm, jeśli można to zrobić, aby zmniejszyć cierpienie.
Mijak pisze:
Jeśli możemy czerpać korzyści z utrzymywania jakichś istot przy życiu na niższym, ale wciąż pozytywnym poziomie szczęścia - to nie widzę w tym nic złego.
Nie sądzę, że hipotetyczne nienarodzone zwierzęta, w tym ludzie, mogą się urodzić dla własnej korzyści. Potrzeba pozytywnych doświadczeń, takich jak przyjemność, może istnieć tylko wtedy, gdy alternatywą jest cierpienie… Nie możesz stworzyć czującej istoty dla dobra czującej istoty. Zawsze jesteś do tego zmuszony z powodu pragnień już istniejących czujących istot, które postrzegają, że narodziny takiej istoty zaspokoiłyby niektóre z ich własnych potrzeb. To z gruntu samolubna rzecz. Jedyną wymówką byłoby robienie tego jako mniejsze zło. Co może być prawdą, ale nie sądzę, abyś mógł przekonująco uzasadnić, dlaczego tak jest w twoim przypadku, gdy możesz zamiast tego jeść po prostu rośliny.
Uważam, że życie zwierząt w fermach przemysłowych jest gorsze niż nieistnienie w ogóle, ale nawet w hipotetycznym scenariuszu, w którym zwierzę czerpie korzyści z doprowadzenia do życia wartego przeżycia i gdyby wykorzystywanie zwierząt było w ostateczności korzystne dla ludzi dokonujących wyzysku, to nie sądzę, żeby było to odpowiednie usprawiedliwienie dla dokonywania rzezi. Gdybym ci powiedział, że twój sąsiad istnieje tylko dzięki temu, że dałem mu życie, bo chciałem go zjeść, a teraz przychodzę po niego, miałbym nadzieję, że zobaczyłbyś w tym coś złego i ochronił swojego sąsiada. Tak samo twierdzę, że powinniśmy zatroszczyć się o te życia istniejące obecnie. Jeśli twoja branża opiera się na tworzeniu egzystencji z zamiarem odebrania im tego życia dla naszej korzyści, wykorzystując je jako środek do naszych celów, zamiast uszanować je jako cel sam w sobie, to chciałbym lepszego uzasadnienia tego wyzysku niż przyjemność smakowa, tradycja itp. Jeśli dałbyś tym zwierzętom idylliczne życie i pozwolił im je przeżyć w całości, to freegańskie sanktuarium rolnicze zaprasza. Ale kiedy twoja branża wymaga podporządkowania ich do takiego punktu, że je zabijasz, to wolę popierać wegańską alternatywę. Wyobraź sobie, że:
Daję dziecku życie, wychowuję je do wieku 12 lat, zapewniając mu najlepszy komfort i luksusy, jakie można sobie wyobrazić, czyniąc jego życie warte przeżycia, a potem, gdy śpi, strzelam mu w głowę, żebym mógł następnie pociąć go na kawałki i zjeść w hamburgerze, nie powodując przy tym nikomu szkody emocjonalnej. Czy byłoby to moralnie uzasadnione?
Mijak pisze:
I owszem, gdybym ogłosił że przechodzę na weganizm dopóki te warunki nie zostaną spełnione, to by zdecydowanie wzmocniło mój przekaz. Cóż, chyba po prostu za mało wierzę w możliwość powodzenia takiej akcji i nie chcę się aż tak poświęcać.
Myślę, że powiedziałem coś podobnego w trakcie rozmowy z Jackiem, że ludzie nie zrezygnują z mięsa, a każdy, kto myśli inaczej, jest naiwny. Ale szczerze mówiąc, weganizm już się rozwija na świecie. Patrząc na to, jak powoli rozwijały się inne rodzące się ruchy na rzecz praw, jestem naprawdę zaskoczony, że rozwija się tak szybko, jak do tej pory. Być może za 2-3 dekady ludzie będą patrzeć wstecz na nasze spożycie mięsa w taki sam sposób, w jaki ludzie obecnie patrzą wstecz na homofobię i rasizm. Samotnie nie uratuje nas to przed katastrofą klimatyczną, ale reprezentuje najlepszy model rolniczy, jaki mamy do walki ze zmianami klimatycznymi. Przynajmniej dopóki odwołania do daremności nie wygenerują samospełniającej się przepowiedni.