Ray

- 5000 yenów, ale nie wiem po co ci ta wiedza.

Ray

- czyli jakieś 50 dolarów... No cóż, dzięki za podwózkę, będę leciał... Tak właściwie to coś ci zdradzę. Słyszałeś o lądowaniu na księżycu, prawda?

Ray

- A kto nie słyszał? Dobra, wracaj. - i znów zamknął cię w Healballu

Ray

- znowu? - westchnął. - nie cierpię pokeballi.

Ray

- Pewnie teraz narzekasz na pokeballe, ale uwierz mi, że tak jest lepiej. Raczej trudno by było cię przenieść, gdybyś był poza nim. Strasznie rzucasz się w oczy.

Ray

- niestety, nie mam łatwego życia. Nie dość, że biorą mnie za potwora to jeszcze nikt nie chce mnie słuchać

Ray

Nikt ci nie odpowiedział. Chyba zostało ci tylko siedzenie w Healballu

Ray

Warknął niezadowolony. Po chwili zaczął cicho pogwizdywać.

Ray

Słyszysz głos Febrione. Nie do końca wyraźnie, ale jednak.

Ray

- ej, wypuść mnie! Znam ją, to moja trenerka!

Ray

Nikt nie odpowiedział, ale na zewnątrz toczy się jakaś rozmowa.

Ray

- Wy-puść mnie! - krzyczał, uderzając głową o ściankę pokeballa.

Ray

Czujesz jak pokeball upada.

Ray

- musi być jakieś wyjście! W serialu psyduck tak umiał! - szuka jakiegoś wyjścia awaryjnego, przełącznika, wyłącznika, cokolwiek.

Ray

Widzisz wielki czerwony przycisk z napisem "PSAJAJAJ?!".

Ray

Wciska go, bo co innego?

Ray

Twoje więzienie otworzyło się wypychając cię na zewnątrz wręcz siłą.

//Dalej w "TARDIS"//

Kenny
Obudził się z lekka oszołomiony, na widocznym kacu.
Przymrużył oczy, ku*wa światło, co to ma być.
Próbował przynajmniej usiąść, damn wszystko go boli, cokolwiek się działo, na pewno nie zasługiwało na zapomnienie.
Złapał się za głowę pulsujacą od bólu i rozejrzał się
- Co do ch*ja - No jak nic był na wytrzeźwiałce

//XD, to nieźle trafił//

//Przednie imby//

//Mistrzować czy chcesz kogoś bardziej normalnego?//

//A mnie to rybka//

Kenny

- Jak to nie dotarł?! - usłyszałeś żeński głos poza celą

Kenny
Ok, najwidoczniej tutaj też jakieś akcje się odwalają.
Wstałby ale głowa za bardzo napi**dala, poczeka jakieś 10 minut czy coś

Kenny

- Dobra, czekaj. Zadzwonię później. - przed twoją celą stanęła policjantka:



- Kim ty jesteś? I jak ty się tu dostałeś?

//Ten uczuć, kiedy twój komputer nie używa Googla, ani nawet Yahoo, a tego:

www.home-nav.com/ //

Kenny
- Kenny McCormick i szczerze to nie wiem - Chciałby wiedzieć, bo pewnie było ciekawie

Kenny

- Jak to nie wiesz, jesteś w celi! Pijany czy coś lepszego?

Kenny
- Wygląda na to, że pijany, ale kto wie - Wzruszył ramionami

Kenny

- Dobra, wyłaź. - otworzyła celę

Kenny
Ye urok osobisty
Wstał i wyszedł z celi
- Uprzejmie dziękuję - Uśmiechnął się do niej zadziornie

Kenny

- Nie ma sprawy. Nie mam prawa cię zatrzymywać, bo nic nie zrobiłeś. Dobra, jak ci tam było... - podeszła do komputera - Kenny MacCormick... - wstukała coś w klawiaturę - Dobra. - wyciągnęła pokeballa - Kim jesteś i o co ci chodzi? - powiedziała znacznie agrestywniej

Kenny
- Uhh... - Ok teraz to się zrobiło nieprzyjemnie - Pani sprecyzuje pytanie?

Kenny

- Nie ma cię w bazie. Żadnej. Nie ma kogoś takiego jak Kenny MacCormick. Kim jesteś?!

//Jestem bohaterem dla zabawy//

//Haha, Jedenciosmężczyzna nawiązanie!//

//Kenny, ty chyba umarłeś i o tobie znowu zapomnieli. Ja bym w jego przypadku wykuła na pamięć moje dokumenty xd//

Kenny
- Pani sprawdzi w liście martwych może jak macie - No co, nie wie jak działa policja

Kenny

- Nie wyglądasz mi na martwego.

Kenny
- Dzięki, wezmę to za komplement, ale i tak sprawdź

Kenny

Przewróciła tylko oczami i zaczęła coś wpisywać w komputer.

- Nie ma. Zadowolony?

Kenny
- Nawet, miła niespodzianka - Przyzwyczajenia takie a nie inne - No trudno, nie ma mnie to nie ma, mogę iść?

Kenny

- Nie! Co ty sobie myślisz? Niemożliwe jest, żeby nie było cię nigdzie. Musiałeś zostawić jakiś ślad. Kim więc jesteś?!

//jak profesor xD

Kenny
- Jak ostatnio sprawdzałem to byłem człowiekiem, nie wiem co się stało wczorajszej nocy więc równie dobrze możemy założyć, że coś się zmieniło. Ogólnie to nie jestem stąd, może dlatego

Kenny

- Z którego regionu w takim razie?

Kenny
- USA Colorado

Kenny

Policjantka tylko uderzyła głową w biurko kilka razy. Dość mocno.

Kenny
- Będziesz mnie tak tu trzymać? Bo ja to bym chętnie jednak wyszedł

Kenny

- A może jednak powiesz skąd jesteś? - odpowiedziała krwawiąc z czoła

Kenny
- USA Colorado - I tak do śmierci, co w jego przypadku ma w sumie sens