pan_hejter pisze:
rozmawiamy o ludzkich filozofach czy o nieomylnych bogach?
darcus pisze:
Pieprzyć laskę. Wy sobie przeczytajcie końcówkę Mateusza i Marka. To dopiero jest sprzeczność. W jednej kamień już odsunięty, w drugiej anioł z nieba xD
Marequel pisze:
Właściwie to to pytanie dalej odnosi sie do tematu. Troche zaczyna odpływać ale dalej odpowiedź na to pytanie ma bezpośredni wpływ na to jak ten temat może sie toczyć
BartekM47 pisze:
Dla mnie Biblia stanowi inspirację. Już pomijając ciągłe dysputy odnośnie istnienia Boga. Czytając ją jestem w stanie bardziej zrozumieć świat czy naturę ludzką. Każdy może wynieść z niej wartościową lekcję niezależnie od wyznawanego światopoglądu.
Marequel pisze:
Barutaj tylko bierz pod uwagę że osoba która zleciła napisanie tej książki jest je**nym wszechmogącym bogiem który w swojej jedynej książce przekazuje prawdę będącą dosłownie kwestią życia i śmierci przez najbliższe tysiące lat, więc kwestie prawdopodobieństwa całej historii jest moim zdaniem drugo, a nawet trzeciorzędna. Spójność i ponadczasowość tego tekstu powinna być kluczowa. Tekst który pozostaje aktualny przez tysiące lat mimo że na początku sie taki nie wydawał wygląda na słowo boże o wiele bardziej od tekstu który był już niespójny w momencie pisania
pan_hejter pisze:nie mam nic do dodania.
Nie twierdze że biblia nie jest wielkim dziełem bo poniekąd jest. To pewne spisanie kultur i filozofii dawnych narodów, a w przypadku Religi judaistycznej to prawie poradnik przetrwania(bo wiele żydowskich praw ma podstawy zdrowotne, a przynajmniej miało).
Ale biblia w żaden sposób nie pozuje do boskiego dzieła wszech czasów. A raczej zbioru luźno interpretowanych historyjek który można wykorzystać na każdy moment zależnie od potrzeby kulturowej. Biblia nie jest sędzia a jedynie adwokatem który uzasadnia pewne działania.
pan_hejter pisze:
Zasłanianie sie "ty nie rozumiesz boga i nie próbuj go zrozumieć" jest najbardziej żałosna obrona chrześcijan. Gdyby każdy miał takie podejście to do dziś siedzielibyśmy w jaskiniach.
Bóg nie jest w żadnym względzie miłosierny bo samo stworzenie człowieka a następnie skazanie go an cierpienia w życiu doczesnym nie są w żaden sposób moralne.
W biblii piszą ze bóg stworzył człowieka z miłości, do czego jeśli wiedział że człowiek zgrzeszy i będzie cierpieć? Jeśli bóg naprawdę stworzył człowieka, to z pychy lub w ramach błędu.
Marequel pisze:Znaczy chodziło mi bardziej o to, że Biblia nie zakazuje dociekania i pytania się Boga o przyczyny cierpień.
Tylko że udowadnianie rzeczy z biblii na bazie samej biblii ma tyle samo sensu to udowadnianie istnienia magii na podstawie cytatów z harego pottera. Potrzeba dowodów z zewnątrz bo w ten sposób wszystko sie da wykazać
Marequel pisze:
To jest tak kręta logika że ja je*ie. Do tego bardzo wygodna.
Tak twierdzenie w stylu "Bóg zawsze dąży do naszego dobra, my poprostu nie możemy zrozumieć jego metod bo jesteśmy niedoskonali" i "ty nie rozumiesz boga i nie próbuj go zrozumieć" znaczą dokładnie to samo, oraz przy okazji są tak samo bezsensowne i nienaukowe tak długo aż nie zobaczyny efektów takiego podejścia. I nie, stwierdzenia typu "to jest wiara a nie wiedza" nie są tu w żadnym stopniu magicznym wytrychem który pozwala ominąć wszystkie argumenty.
Baturaj pisze:
To także wielokrotnie poruszam w rozmowach o katolicyźmie. Wiara i nauka to dwie różne rzeczy, ale się wzajemnie UZUPEŁNIAJĄ. Wiara ma dopełniać wiedzę, a wiedza ma być ostoją dla wiary. Dlatego wiara nigdy nie może przeczyć faktom.
Także... W żaden sposób w tej chwili mi nie zaprzeczyłeś.
pan_hejter pisze:
Wiara dopełnia wiedzę?
Wychodzisz z założenia że nie zrozumiesz Boga i nawet nie jesteś w stanie, ale opierając się na twojej wierze musisz uważać że tak jest, bo inaczej to podważało by tej wiary aksjomaty.
To samozamknięte kółko ignorancji. Nic nie udowadniasz tak naprawdę teza jest sama sobie argumentem.
Nie ma w tym grama logiki.
ZnawcaLiteraturyPolskiej pisze:
Nie no, Wiara musi się opierać na wiedzy, bo traci swoją jedyną funkcje i cel dla którego została stworzona. Przekazywanie wiedzy. Wiara bez wiedzy to nic nie znaczący śmietnik fantastycznych opowieści bez żadnego odniesienia do rzeczywistości, a wymieszanie ich z wiedzą nie sprawi, że staną się bardziej prawdziwe.
Baturaj pisze:
Ty naprawdę masz problem ze zrozumieniem, co ktoś do Ciebie mówi. Może za bardzo napalasz się na kontrargument i nie widzisz prawdziwego sensu czyjejś wypowiedzi, nie wiem.
To, że uważam Boga za niepojętego nie oznacza, że tak jak Świadkowie Jehowy mam ZAKAZ na próbowanie. Wręcz jestem zachęcany, by ze wszystkich sił próbować. W takim wypadku to, że wierzę w niepojętość Boga, schodzi na dalszy plan.
"Nic nie udowadniasz" - ile razy mam powtarzać o tym, dlaczego nie ma czegoś takiego jak dowody na wiarę? Mogą być co najwyżej dowody na logiczną poprawność danej wiary.
pan_hejter pisze:
Logiczna poprawność wymaga dowodów na istnienie.
Czyli nie masz zakazu, ale wszystkie moje argumenty o niemoralności boga, zamykasz argumentem "Nie pojmiez boga po co próbujesz?".
To jest ten zakaz czy nie?
Czy tylko ja jako ateusz nie mam prawa poznawać boga na swój sposób, bo wy sobie stwierdziliście że macie jedyny słuszny?
pan_hejter pisze:
Nie ma prawdziwego katolicyzmu, a jeżeli twierdzisz inaczej to jesteś zwykłym ignorantem.
Wszystkie wasze odłamy polegają na interpretacji Bibli tylko nieco innej, co daje ci prawo stwierdzenia "E bo oni mają złą interpretacje a oni dobrą, bo nasza jest faktyczna." jak sam twierdzisz że wiara nie opiera się na faktach.
Więc twoje "idealistyczne założenia" możesz sobie stawiać między bajki.