Czego uczy nas słowo Boże?

Avatar darcus
Aha to jak ja powiem że jestem kotem prezesa to też będziemy nad tym dysputować?

Avatar Marequel
Nie wiem. Pytaj tych co to wymyślili

Avatar Mijak
Właściciel
Tylko jeśli powiesz, że jedną z cech wpisanych w definicję kota prezesa jest prawdomówność.

Avatar darcus
Oczywiście.

Avatar Mijak
Właściciel
No to oczywiście że jesteś kotem prezesa, bo przecież byś nie kłamał jako istota idealnie prawdomówna.

Avatar Baturaj
pan_hejter pisze:
rozmawiamy o ludzkich filozofach czy o nieomylnych bogach?

Przeskakujemy z jednego tematu na inny, kiedy tylko ktoś poda racjonalny argument kontrujący?

Avatar Marequel
Właściwie to to pytanie dalej odnosi sie do tematu. Troche zaczyna odpływać ale dalej odpowiedź na to pytanie ma bezpośredni wpływ na to jak ten temat może sie toczyć

Avatar Baturaj
darcus pisze:
Pieprzyć laskę. Wy sobie przeczytajcie końcówkę Mateusza i Marka. To dopiero jest sprzeczność. W jednej kamień już odsunięty, w drugiej anioł z nieba xD

XD
To jest tak "chłopsko rozumowy", niemerytoryczny i nielogiczny argument, że aż śmiechłem.

To opiera się w zasadzie na tym, o czym pisze Goniec. Jeśli przyjmiemy, że faktycznie było tak, iż przyszły do grobu, zobaczyły dwóch aniołów, którzy na ich oczach odsunęli kamień, to:
> to, że jeden ewangelista pisze tylko o jednym aniele nie zmienia w żaden sposób sensu i podstawowej treści przekazu. Mógł chcieć po prostu skrótowo zwrócić uwagę na sam fakt poselstwa niebieskiego oraz odsunięcia płyty
> to, że inny ewangelista pisze o odsuniętym kamieniu nie znaczy, że kamień był JUŻ odsunięty jak przyszły. Mógł po prostu chcieć zwrócić uwagę na sam fakt pustego grobu

I paradoksalnie takie małe różnice w relacjach, zbiegające się jednak w jedną spójną całość przemawiają za większym prawdopodobieństwem prawdziwości całej historii. Gdyż właśnie takie zjawisko, jak podobne rozbieżności w zeznaniach świadków tego samego zdarzenia, zdarza się dość często, nawet dzisiaj. Każdy zwraca uwagę na coś innego lub jego umysł uznaje jedną rzecz za istotniejszą od drugiej, zachowując mimo tego ogólny zarys wydarzenia i jego sens.
Gdyby wszystkie 4 ewangelie były niemal takie same budziłoby to ogromne wątpliwości co do tego, czy rzeczywiście zostały napisane przez 4 różne osoby (lub grupy osób) i w innym czasie.

Avatar Baturaj
Marequel pisze:
Właściwie to to pytanie dalej odnosi sie do tematu. Troche zaczyna odpływać ale dalej odpowiedź na to pytanie ma bezpośredni wpływ na to jak ten temat może sie toczyć

Była rozmowa o tym, czy coś wewnętrznie sprzecznego koniecznie jest nielogiczne i nieprawdziwe. Goniec podał argument, że nie. Wtedy on przeskoczył płynnie na temat, czy Bóg może kazać pisać coś wewnętrznie sprzecznego, co mimo że odnosi się do tego tematu, to jest już tematem innym.

Avatar
Konto usunięte
Ciekawe czy gdyby wszystkie były takie same, to też byś pisał, że to jest przesłanką na ich nieprawdziwość :v

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
Apostołowie są jak Araki. Pisali tak długo swoje ewangelie, że już zaczeli zapominać o co chodziło w fabule.

Avatar Marequel
Barutaj tylko bierz pod uwagę że osoba która zleciła napisanie tej książki jest je**nym wszechmogącym bogiem który w swojej jedynej książce przekazuje prawdę będącą dosłownie kwestią życia i śmierci przez najbliższe tysiące lat, więc kwestie prawdopodobieństwa całej historii jest moim zdaniem drugo, a nawet trzeciorzędna. Spójność i ponadczasowość tego tekstu powinna być kluczowa. Tekst który pozostaje aktualny przez tysiące lat mimo że na początku sie taki nie wydawał wygląda na słowo boże o wiele bardziej od tekstu który był już niespójny w momencie pisania

Avatar
Konto usunięte
Dla mnie Biblia stanowi inspirację. Już pomijając ciągłe dysputy odnośnie istnienia Boga. Czytając ją jestem w stanie bardziej zrozumieć świat czy naturę ludzką. Każdy może wynieść z niej wartościową lekcję niezależnie od wyznawanego światopoglądu.

Avatar
Filizaneczkaherbaty
BartekM47 pisze:
Dla mnie Biblia stanowi inspirację. Już pomijając ciągłe dysputy odnośnie istnienia Boga. Czytając ją jestem w stanie bardziej zrozumieć świat czy naturę ludzką. Każdy może wynieść z niej wartościową lekcję niezależnie od wyznawanego światopoglądu.

Ciekawe spojrzenie na świat. Aczkolwiek, wracam niby-dyskretnie do pytania: Co i czego uczy cię słowo Boże/biblia?

Avatar Baturaj
Marequel pisze:
Barutaj tylko bierz pod uwagę że osoba która zleciła napisanie tej książki jest je**nym wszechmogącym bogiem który w swojej jedynej książce przekazuje prawdę będącą dosłownie kwestią życia i śmierci przez najbliższe tysiące lat, więc kwestie prawdopodobieństwa całej historii jest moim zdaniem drugo, a nawet trzeciorzędna. Spójność i ponadczasowość tego tekstu powinna być kluczowa. Tekst który pozostaje aktualny przez tysiące lat mimo że na początku sie taki nie wydawał wygląda na słowo boże o wiele bardziej od tekstu który był już niespójny w momencie pisania

Kolejna osoba uważająca, że jej pomysł na sposób działania "je**nego" WSZECHMOGĄCEGO Boga (religia monoteistyczna, więc piszemy z wielkiej litery. Nawet Darcus to wie) jest tym jedynym dobrym, mimo że sama nie jest ani wszechwiedząca, ani wszechmogąca.

Avatar Marequel
Serio trzeba według ciebie być wszechwiedzącym żeby uznać że dobrowolne pozwolenie na to by twoje słowa były rozumiane na dziesiątki tysięcy różnych sposobów, a ludzie zaczeli sie zabijać o to kto uznaje ten bardziej poprawny jest trochę słabe jeśli chce sie być uznawanym za dobrego i miłosiernego?

Avatar pan_hejter
Pisanie bóg z dużej litery to uznanie jego jako postaci wyjątkowej. Wiec ateusze mogą pisać jak chcą i nic ci do tego.

Odchodzenie od tematu? niby jak? Polemizuje z tezą Gońca: W filozofiach starożytnych też znajdziesz niespójności bo zmienili poglądy tym ze bóg raczej tych poglądów nie zmienia, albo jeśli tak to nie wpisuje się w chrześcijańską definicje boga.

Zasłanianie sie "ty nie rozumiesz boga i nie próbuj go zrozumieć" jest najbardziej żałosna obrona chrześcijan. Gdyby każdy miał takie podejście to do dziś siedzielibyśmy w jaskiniach. Bóg nie jest w żadnym względzie miłosierny bo samo stworzenie człowieka a następnie skazanie go an cierpienia w życiu doczesnym nie są w żaden sposób moralne.

W biblii piszą ze bóg stworzył człowieka z miłości, do czego jeśli wiedział że człowiek zgrzeszy i będzie cierpieć? Jeśli bóg naprawdę stworzył człowieka, to z pychy lub w ramach błędu.

Avatar CzarnyGoniec
Cóż
Jeśli chodzi o mnie to faktycznie założenie, że Bóg jest "wszech" i w ogóle połączone z założeniem, że Biblia została spisana pod jego natchnieniem niezbyt dobrze działa w porównaniu z tym, że w istocie Biblia w żadnym momencie nie przekazuje niczego mądrzejszego, niż rzeczy typowe dla ówczesnych kultur.

Niemniej myślę, że sprzeczność niektórych fragmentów nie uniemożliwia spójnej interpretacji.

I można spojnie interpretować Biblie niezależnie od tego, czy uznaje się ją za dzieło Boga, czy nie (choć całkiem możliwe, że w obu wpadkach dojdziemy do różnych wniosków)

Avatar pan_hejter
Nie twierdze że biblia nie jest wielkim dziełem bo poniekąd jest. To pewne spisanie kultur i filozofii dawnych narodów, a w przypadku Religi judaistycznej to prawie poradnik przetrwania(bo wiele żydowskich praw ma podstawy zdrowotne, a przynajmniej miało).

Ale biblia w żaden sposób nie pozuje do boskiego dzieła wszech czasów. A raczej zbioru luźno interpretowanych historyjek który można wykorzystać na każdy moment zależnie od potrzeby kulturowej. Biblia nie jest sędzia a jedynie adwokatem który uzasadnia pewne działania.

Avatar Mijak
Właściciel
Możesz w sumie pisać jak chcesz, ale moim zdaniem "Bóg" powinno się jednak pisać z wielkiej litery, niezależnie od poglądów religijnych. Że względu na poprawność językową.
"Hitler" też piszemy z wielkiej litery, mimo braku szacunku dla tego pana, bo to nazwisko, czyli nazwa własna. "Naruto" też piszemy z wielkiej litery, mimo że to postać fikcyjna.
Więc pisząc "Biblia" i "Bóg" z wielkich liter nie traktujesz ich w sposób szczególnie wzniosły, tylko zwyczajny. To pisząc z małych wykazujesz specjalne traktowanie, żeby podkreślić swoją pogardę.

Avatar CzarnyGoniec
pan_hejter pisze:
Nie twierdze że biblia nie jest wielkim dziełem bo poniekąd jest. To pewne spisanie kultur i filozofii dawnych narodów, a w przypadku Religi judaistycznej to prawie poradnik przetrwania(bo wiele żydowskich praw ma podstawy zdrowotne, a przynajmniej miało).

Ale biblia w żaden sposób nie pozuje do boskiego dzieła wszech czasów. A raczej zbioru luźno interpretowanych historyjek który można wykorzystać na każdy moment zależnie od potrzeby kulturowej. Biblia nie jest sędzia a jedynie adwokatem który uzasadnia pewne działania.
nie mam nic do dodania.
Absolutnie się zgadzam

Avatar Marequel
"Bóg" określenie stosowane jako "imie" jak np Adolf
"bóg" określenie stosowane jako określenie koncepcji jak np człowiek.
Dlatego moim zdaniem stosowane jednocześnie dużej i małej litery szczególnie wielkim błędem nie jest.
Gdybyśmy rozmawiali o islamie za poprawne uznawałbym tylko "bóg" i "Allah" a nie "Bóg", "bóg", "Allah", "allah"

Avatar darcus
No to jeśli masz taką definicję to jest błędna.
Bo z definicji
Bóg jest monoteistyczny
bóg polityistyczny

Avatar Baturaj
pan_hejter pisze:
Zasłanianie sie "ty nie rozumiesz boga i nie próbuj go zrozumieć" jest najbardziej żałosna obrona chrześcijan. Gdyby każdy miał takie podejście to do dziś siedzielibyśmy w jaskiniach.

No właśnie nie. Mylisz wiarę w niezrozumiałego Boga z opinią, że nie należy Go próbować zrozumieć oraz mylisz to z brakiem poszerzenia wiedzy i nauki. To nie to, przyjacielu.

Bóg nie jest w żadnym względzie miłosierny bo samo stworzenie człowieka a następnie skazanie go an cierpienia w życiu doczesnym nie są w żaden sposób moralne.

Jak mówiłem: my wierzymy, że jest moralne, bo wierzymy, że to Bóg jest wyznacznikiem moralności. I jest wszechwiedzący i wszechmogący.

W biblii piszą ze bóg stworzył człowieka z miłości, do czego jeśli wiedział że człowiek zgrzeszy i będzie cierpieć? Jeśli bóg naprawdę stworzył człowieka, to z pychy lub w ramach błędu.

Nie, my wierzymy, że skoro Bóg jest wszechwiedzący, a my nie, to oznacza, że Jego myślenie jest doskonałe, a nasze nie. Wierzymy wobec tego, że stworzył człowieka z miłości.

Avatar Marequel
To jest tak kręta logika że ja je*ie. Do tego bardzo wygodna.
Tak twierdzenie w stylu "Bóg zawsze dąży do naszego dobra, my poprostu nie możemy zrozumieć jego metod bo jesteśmy niedoskonali" i "ty nie rozumiesz boga i nie próbuj go zrozumieć" znaczą dokładnie to samo, oraz przy okazji są tak samo bezsensowne i nienaukowe tak długo aż nie zobaczyny efektów takiego podejścia. I nie, stwierdzenia typu "to jest wiara a nie wiedza" nie są tu w żadnym stopniu magicznym wytrychem który pozwala ominąć wszystkie argumenty.

Avatar Kabaczek15
Ja tylko powiem, że Hiob z Biblii. Człowiek który wiele wycierpiał był tak zdesperowany w pewnym momencie, że kazał Bogu zejść do niego i mu wytłumaczyć dlaczego tak cierpi. No i Bóg przyszedł. Tak więc tego...

Avatar Marequel
Tylko że udowadnianie rzeczy z biblii na bazie samej biblii ma tyle samo sensu to udowadnianie istnienia magii na podstawie cytatów z harego pottera. Potrzeba dowodów z zewnątrz bo w ten sposób wszystko sie da wykazać

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
W sumie cały morał tej przypowieści, był taki, że Bóg to ch*j, bo w imię zakładu wybije ci całą rodzinę

Avatar Kabaczek15
Marequel pisze:
Tylko że udowadnianie rzeczy z biblii na bazie samej biblii ma tyle samo sensu to udowadnianie istnienia magii na podstawie cytatów z harego pottera. Potrzeba dowodów z zewnątrz bo w ten sposób wszystko sie da wykazać
Znaczy chodziło mi bardziej o to, że Biblia nie zakazuje dociekania i pytania się Boga o przyczyny cierpień.

I Znawco naucz się czytać ze zrozumieniem księgi biblijne bo tak patrzę, że słabo Ci idzie

Avatar Marequel
No właśnie znawco naucz sie czytać tak by nie zadawać pytań i sie słuchać bez refleksji

Avatar Baturaj
Marequel pisze:
To jest tak kręta logika że ja je*ie. Do tego bardzo wygodna.
Tak twierdzenie w stylu "Bóg zawsze dąży do naszego dobra, my poprostu nie możemy zrozumieć jego metod bo jesteśmy niedoskonali" i "ty nie rozumiesz boga i nie próbuj go zrozumieć" znaczą dokładnie to samo, oraz przy okazji są tak samo bezsensowne i nienaukowe tak długo aż nie zobaczyny efektów takiego podejścia. I nie, stwierdzenia typu "to jest wiara a nie wiedza" nie są tu w żadnym stopniu magicznym wytrychem który pozwala ominąć wszystkie argumenty.

Pssst
Powiedzieć Ci sekret?
Chcesz...?
Chcesz...?

Sekret brzmi:
Wiara z definicji jest nienaukowa, każda wiara. Ale nie oznacza to, że jest nielogiczna.
Na wiarę nie ma dowodów. I nikt nie "uzasadnia rzeczy z Biblii cytatami z Biblii", tylko Biblia tworzy naszą wiarę. Po prostu. Gdyby na wiarę były dowody, nie byłaby wiarą.

Avatar Baturaj
I tutaj dodam swoje słowa z tego miejscaZdjęcie użytkownika Baturaj w temacie Czego uczy nas słowo Boże?

Avatar Marequel
Tylko że wiara i wiedza zachodzą w jedno. Wiara bez wiedzy jest szkodliwa, wiedza bez wiary jest bezużyteczna.

Avatar Baturaj
To także wielokrotnie poruszam w rozmowach o katolicyźmie. Wiara i nauka to dwie różne rzeczy, ale się wzajemnie UZUPEŁNIAJĄ. Wiara ma dopełniać wiedzę, a wiedza ma być ostoją dla wiary. Dlatego wiara nigdy nie może przeczyć faktom.

Także... W żaden sposób w tej chwili mi nie zaprzeczyłeś.

Avatar pan_hejter
Wiara dopełnia wiedzę?

Wychodzisz z założenia że nie zrozumiesz boga i nawet nie jesteś w stanie, ale opierając się na twojej wierze musisz uważać że tak jest, bo inaczej to podważało by tej wiary aksjomaty.

To samozamknięte kółko ignorancji. Nic nie udowadniasz tak naprawdę teza jest sama sobie argumentem.

Nie ma w tym grama logiki.

Avatar Marequel
A ja się zgodzę z tym co mówisz. Moim zdaniem to prawda że wiara musi dopełniać wiedze i vice versa, bo tak wskazują na to definicje. Jeśli w coś wierzysz to uznajesz coś za prawdę, jeśli coś wiesz to masz dowody że to prawda. Problem jest taki że żeby jakieś twierdzenie miało sens musisz w to wierzyć i to wiedzieć jednocześnie.
Jeśli powiem zdanie typu "jestem na Ziemii" to w to wierzę bo twierdzę że tak jest, oraz wiem to bo wszystkie zmysły i moja poprzednia wiedza na to wskazuje.
Jeśli coś wiem ale w to nie wierze to jestem jak ten płaskoziemca z filmów scifuna który jak zobaczył ISS to uznał że i tak to wszystko ch*jnia a ISS nie istnieje. Jestem w stanie wyparcia
Jeśli w coś wierzę ale tego nie wiem to mam poprostu irracjonalne przekonanie. Nie ważne czy miało by to być prawdą czy nie. Taką wiarą bez wiedzy może być twierdzenie że w powietrzu jest azot powiedziane przez budowlańca który z chemii zapamiętał jedynie to i nie umie tego udowodnić, albo twierdzenia w stylu witamina C leczy raka
A jeśli nie mogę mówić o wiedzy ani wierze w jakimś temacie to poprostu nie ma taka informacja dla mnie znaczenia

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
Baturaj pisze:
To także wielokrotnie poruszam w rozmowach o katolicyźmie. Wiara i nauka to dwie różne rzeczy, ale się wzajemnie UZUPEŁNIAJĄ. Wiara ma dopełniać wiedzę, a wiedza ma być ostoją dla wiary. Dlatego wiara nigdy nie może przeczyć faktom.

Także... W żaden sposób w tej chwili mi nie zaprzeczyłeś.


Ale on nie pisał o twoim zaklejaniu dziur w murze nauki gównem pseudonauki. On mówił, że wiara powinna się opierać tylko i wyłącznie na wiedzy, bo jeśli nie zakładamy, że wiedza którą zdobyliśmy jest prawdziwa, to trochę trudno nam funkcjonować jako jednostki które wątpią w podstawę swojej egzystencji.

Avatar Baturaj
Błąd. Wiara nie musi opierać się na wiedzy. Wystarczy, że nie przeczy faktom i uzupełnia skutecznie wiedzę. I daruj sobie gadanie o "gównie pseudonauki" bo naprawdę nie brzmisz dzięki temu bardziej inteligentnie. I przypomnę jeszcze raz: to, że Ty uważasz, że wiara ZAWSZE MUSI opierać się na wiedzy (co według mnie jest bez sensu) nie oznacza, że każdy musi tak uważać i że możesz uciekać się do takiego poziomu argumentacji.

Marequel: tak, jak mówię: szanuję to, że Wy uważacie, że każda wiara zawsze musi opierać się TYLKO na wiedzy. Ale moje zdanie jest inne. Według mnie takie pojęcie prawidłowej wiary wypacza niemal cały jej sens pozbawia jej całej gamy możliwości oddziaływania na człowieka i pomocy mu, które nie są ryzykiem na myślenie życzeniowe.
Mówisz: "wiara bez wiedzy to irracjonalne przekonanie". Śmiem twierdzić, że bardzo to upłycasz. Przykłady dwóch wiar, które mają w sobie wiele elementów nieopartych na wiedzy:
Katolicyzm (mówię o zamysłach prawdziwego katolicyzmu, więc darujcie sobie proszę Was przykłady "ale teraz większość katolików to obrażający innych idioci")
Wiara Świadków Jehowy

Jedni wierzą, że Bóg istnieje etc. i jednocześnie nie mają nic przeciwko poszerzaniu wiedzy i korzystaniu ze zdobyczy nauki. Nie uważają ponadto nigdy samej Biblii jako argumentu na faktyczność czegokolwiek.

Drudzy uważają, że Ziemia jest płaska, że ma 6 tys lat i uważają, że Biblia jest jedynym słusznym źródłem wiedzy.

Nie ma różnicy, nie?

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
Nie no, Wiara musi się opierać na wiedzy, bo traci swoją jedyną funkcje i cel dla którego została stworzona. Przekazywanie wiedzy. Wiara bez wiedzy to nic nie znaczący śmietnik fantastycznych opowieści bez żadnego odniesienia do rzeczywistości, a wymieszanie ich z wiedzą nie sprawi, że staną się bardziej prawdziwe.

Avatar Baturaj
pan_hejter pisze:
Wiara dopełnia wiedzę?

Wychodzisz z założenia że nie zrozumiesz Boga i nawet nie jesteś w stanie, ale opierając się na twojej wierze musisz uważać że tak jest, bo inaczej to podważało by tej wiary aksjomaty.

To samozamknięte kółko ignorancji. Nic nie udowadniasz tak naprawdę teza jest sama sobie argumentem.

Nie ma w tym grama logiki.

Ty naprawdę masz problem ze zrozumieniem, co ktoś do Ciebie mówi. Może za bardzo napalasz się na kontrargument i nie widzisz prawdziwego sensu czyjejś wypowiedzi, nie wiem.

To, że uważam Boga za niepojętego nie oznacza, że tak jak Świadkowie Jehowy mam ZAKAZ na próbowanie. Wręcz jestem zachęcany, by ze wszystkich sił próbować. W takim wypadku to, że wierzę w niepojętość Boga, schodzi na dalszy plan.
"Nic nie udowadniasz" - ile razy mam powtarzać o tym, dlaczego nie ma czegoś takiego jak dowody na wiarę? Mogą być co najwyżej dowody na logiczną poprawność danej wiary.

Avatar Baturaj
ZnawcaLiteraturyPolskiej pisze:
Nie no, Wiara musi się opierać na wiedzy, bo traci swoją jedyną funkcje i cel dla którego została stworzona. Przekazywanie wiedzy. Wiara bez wiedzy to nic nie znaczący śmietnik fantastycznych opowieści bez żadnego odniesienia do rzeczywistości, a wymieszanie ich z wiedzą nie sprawi, że staną się bardziej prawdziwe.

Mam zupełnie inne zdanie. Jeśli wiara opiera się JEDYNIE na wiedzy, ma wtedy jedną jedyną funkcję - motywację do poszerzania wiedzy i jej tłumaczenie.
"Bez żadnego odniesienia do rzeczywistości" - naprawdę? Nie. To już jest nieprawda.

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
No tak, bo przecież fikcja literacka ma dużo wspólnego z rzeczywistością.

Chociaż w sumie u nas są ludzie i w władcy pierścieni są ludzie, więc faktycznie w takiej Biblii też występują ludzie :v

Avatar pan_hejter
Nie ma prawdziwego katolicyzmu, a jeżeli twierdzisz inaczej to jesteś zwykłym ignorantem.


Wszystkie wasze odłamy polegają na interpretacji Bibli tylko nieco innej, co daje ci prawo stwierdzenia "E bo oni mają złą interpretacje a oni dobrą, bo nasza jest faktyczna." jak sam twierdzisz że wiara nie opiera się na faktach.

Więc twoje "idealistyczne założenia" możesz sobie stawiać między bajki.

Avatar pan_hejter
Baturaj pisze:
Ty naprawdę masz problem ze zrozumieniem, co ktoś do Ciebie mówi. Może za bardzo napalasz się na kontrargument i nie widzisz prawdziwego sensu czyjejś wypowiedzi, nie wiem.

To, że uważam Boga za niepojętego nie oznacza, że tak jak Świadkowie Jehowy mam ZAKAZ na próbowanie. Wręcz jestem zachęcany, by ze wszystkich sił próbować. W takim wypadku to, że wierzę w niepojętość Boga, schodzi na dalszy plan.
"Nic nie udowadniasz" - ile razy mam powtarzać o tym, dlaczego nie ma czegoś takiego jak dowody na wiarę? Mogą być co najwyżej dowody na logiczną poprawność danej wiary.


Logiczna poprawność wymaga dowodów na istnienie.

Czyli nie masz zakazu, ale wszystkie moje argumenty o niemoralności boga, zamykasz argumentem "Nie pojmiez boga po co próbujesz?".

To jest ten zakaz czy nie?
Czy tylko ja jako ateusz nie mam prawa poznawać boga na swój sposób, bo wy sobie stwierdziliście że macie jedyny słuszny?
A może zwyczajnie możesz poznawać boga, jak to jest mu to na ręke, a jak coś wychodzi źle to zwyczajnie "a tego to akurat nie ogarniesz", pozostałe dobre ogarniesz, ale złych nie bo tak.

Bo temu za czym oponujesz bliżej tyranii niż miłosoerdziu.

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
Pewnie zapomniał, że to nie ta grupa i nie prowadzimy tu dyskusji z punktu widzenia tylko jednej religii :v

Avatar Baturaj
pan_hejter pisze:
Logiczna poprawność wymaga dowodów na istnienie.

Brawo, właśnie powiedziałeś coś totalnie nieprawdziwego. Nie wiesz widocznie na czym polega logiczna poprawność, także...

Czyli nie masz zakazu, ale wszystkie moje argumenty o niemoralności boga, zamykasz argumentem "Nie pojmiez boga po co próbujesz?".

Nie. Po prostu pokazuję Ci, że skoro ta Istota jest doskonała i wszechwiedząca, a człowiek, jak wiadomo, nie jest, to znaczy, że może być tak, iż Bóg jest w pełni moralny i dobry i miłosierny. Tak mówi katolicyzm i ja wypowiadam się jako katolik. Myślałem, że mówimy o katolickim Bogu, nie o samej koncepcji Wszechistoty.
To jest ten zakaz czy nie?

Ile razy mam mówić, że nie.
Czy tylko ja jako ateusz nie mam prawa poznawać boga na swój sposób, bo wy sobie stwierdziliście że macie jedyny słuszny?

Nie, po prostu to już nie będzie sposób katolicki. Jako katolik wypowiadam się w sposób katolicki, nie ateistyczny czy agnostycki.

Avatar Baturaj
pan_hejter pisze:
Nie ma prawdziwego katolicyzmu, a jeżeli twierdzisz inaczej to jesteś zwykłym ignorantem.


Wszystkie wasze odłamy polegają na interpretacji Bibli tylko nieco innej, co daje ci prawo stwierdzenia "E bo oni mają złą interpretacje a oni dobrą, bo nasza jest faktyczna." jak sam twierdzisz że wiara nie opiera się na faktach.

Więc twoje "idealistyczne założenia" możesz sobie stawiać między bajki.

Otóż nie. Naprawdę, czyli negujesz istnienie książki jaką jest KKK? Bo to jest właśnie wyznacznik prawdziwego katolicyzmu. Tak jak kodeks rycerski był wyznacznikiem bycia rycerzem.

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
W sensie KK nie może mieć żadnych argumentów czemu jego interpretacja jest lepsza jednocześnie odrzucając fakty.

Avatar
Konto usunięte
To jest właśnie wiara, tradycja. Nie polega ona na argumentowaniu. Wiesz dlaczego religie utrzymują się przy życiu przez wieki? Bo działają. Ludzie czują się najlepiej w ten sposób, są szczęśliwi.

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
A to akurat nie prawda. Szczęście osób po praniu mózgu jest dużo mniejsze, niż szczęście wolnego człowieka.

No i chodzi mi o to, że katolicy nie mają żadnego powodu, by się uważać za lepszych od innych odłamów, czy nawet pogan, bo według nich każdy pogląd jest równie prawdopodobny.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku

Dodaj nowy temat Dołącz do grupy +
Avatar Mijak
Właściciel: Mijak
Grupa posiada 52095 postów, 1182 tematów i 322 członków

Opcje grupy Wielki Zderz...

Sortowanie grup

Grupy

Popularne

Wyszukiwarka tematów w grupie Wielki Zderzacz Poglądów