niemamnietu
Ray
- Po co te gogle? - spytał pospiesznie Liam.
Stella
Stos był już naprawdę duży. Ludzie ruszyli, ciągnąc cię w jego stronę.
Stella
- Czemu nie mogę tam sama iść?
niemamnietu
Stella
- Nie zgrywaj głupiej! - pociągnęli cię mocniej.
Rose
Otworzyłaś klapę.
Właściciel
Ray
- pokazują niedaleką przeszłość. Jak widać, Stella nie stawiała zbytnio oporu - pobiegł, obserwując jej kroki przez gogle. - powiem szczerze, jest głupia jak but
Rose
Otworzyła klapkę i zobaczyła słońce.
- malutka gwiazda?
Stella
- Ale ja nikogo nie zagrywam, nie umiem grać w szachy - zdziwiła się mocno.
niemamnietu
Ray
- Przydałoby się nam coś takiego. - stwierdził Liam.
Rose
Tak, ewidentnie.
Stella
- Nie zagaduj nas! - szarpnęli cię jeszcze raz. W końcu dotarłaś na stos.
Stella
- Yay, dotarliśmy! ^^
niemamnietu
Stella
- Ta, ciesz się, ciesz. - przywiązali cię do wielkiego słupa.
Stella
- No a czemu nie?
//Stella - definicja niewiasty xd
Właściciel
Ray
- z chęcią bym wam go dał, ale póki co musimy ocalić trupa - przyspieszył, był już niedaleko, chyba.
Rose
Cały czas obserwowała to cudo.
- jest... takie piękne... - z trudem powstrzymała pokusę od dotknięcia gwiazdy.
niemamnietu
Stella
Nie odpowiedzieli. Zamiast tego podpalili pochodnię.
Ray
Tak, już niedaleko. Już widzisz wielki stos, do którego przywiązali Stelle. I to jest teraz!
Stella
- Ale ładnie świeci! *^*
niemamnietu
Stella
Ludzie uśmiechnęli się.
- Za chwilę ty też będziesz tak świecić.
Stella
- Serio?! Jak fajnie! ^^
Właściciel
Ray
- nie palcie stosu! - Wykrzyknął. Podniósł jakiś kamień i rzucił w kierunku gościa noszącego pochodnię.
Stella
Zamknęła klapę i wyjrzała na zewnątrz.
niemamnietu
Stella
- Nie palcie stosu! - krzyknął jakiś głos. To doktorek!
Ray
Kamień trafił go w plecy. Obrócił się.
- A więc jest was więcej!
Trójka ludzi zastąpiła wam drogę.
Rose
Mężczyzna z ciężkim toporem cię zobaczył.
- Kim jesteś!?
Właściciel
Ray
- nie dotykajcie jej! Ona ma dżumę! - to powinno ich wystraszyć.
Rose
- jestem łowcą czarownic - wymyśliła na poczekaniu.
Stella
Ucieszyła się na widok doktorka.
- Czeeeść! Zobacz, mam nowych przyjaciół!
//Czemu w ogóle stworzyłam tą idiotkę xd
niemamnietu
Ray
- Co ma? - nie przemyślałeś tego, że wtedy ta choroba była jeszcze nieznana.
Rose
- Nie no, łowcami nie mogą być kobiety.
Właściciel
Ray
- straszna choroba. Niezwykle zaraźliwa, wystarczy dotyk. Skóra zaczyna tracić naturalny kolor, mięso oddziela się od kości. Ale ja mam lek!
Rose
- a mężczyzna nie może być wiedźmą. Łatwo zdobywam ich zaufanie, a kiedy wprowadzają do swojego grona, to wtedy mogę schwytać całą grupę! Sprytne, co nie?
niemamnietu
Ray
- Dlatego musimy spalić źródło choroby! Zabić wiedźmę! - gość z pochodnią przyłożył ją do stosu. Zaczął płonąć.
Rose
- Facet miał minę, jakby dostał system error.
Właściciel
Ray
Postarał się wyminąć wszystkich i odciąć liny Stelli sonicznym śrubokrętem.
- wy też jesteście zarażeni!
Rose
- wszystko w porządku?
niemamnietu
Ray
Odciągnęli cię zanim cokolwiek zrobiłeś.
- Zostaw ją. To wiedźma!
Rose
- E. Tak. A teraz się odsuń. Musimy to zniszczyć.
Stella
Płomienie zaczynały się do ciebie zbliżać.
Stella
- Eee... trochę ciepło się robi! ^^"
Właściciel
Ray
Została ostatnia deska ratunku.
- nie palcie jej! Ona jest przeklęta! Każdy kto jej dotknął, zginie!
Rose
- to? Nie słyszeliście? Przecież to jest zamówienie dla arystokracji! - wkurzyła się. Nie pasowało jej zostać w średniowieczu.
niemamnietu
Ray
- Dlatego musimy ją spalić, żeby nikogo już nie zabiła!
Rose
- Pierwszy raz widzę cię na oczy, panienko. A teraz wychodź.
Stella
Oj, płomienie cię już dosięgły. Zaczęły lizać ci podeszwy butów.
Stella
No, przynajmniej ładnie świecą ^^"
Właściciel
Ray
Wyciągnął papierek psychoczuły, przedstawiajcy królewski rozkaz o opiekę nad Stellą.
- Przeciwstawiacie się rozkazowi króla?
Rose
- bo pochodzę z dalekiej krainy! Sam król zamówił tę budkę! Toż to dzieło sztuki!
niemamnietu
Ray
- Fałszerstwo! Król nigdy nie zaopiekowałby się wiedźmą!
Rose
- Z dalekiej krainy? A możesz powiedzieć łaskawie jak się ta kraina nazywa?
Właściciel
Ray
- ona jest chora! Ja jestem królewskim lekarzem! Chcecie zarazić się czarną śmiercią?
Rose
- wspaniała kraina, Mirinda. Niezwykle potężne królestwo, a jakie zaawansowane! Ta budka jest dziełem naszego inżyniera, księcia Pepsi! Przyjaciele nazywają go doktor
niemamnietu
Ray
- Król by nas powiadomił.
Rose
//XDD//
- Nigdy nie słyszałem.
Stella
Łołoło, ogień dotarł już do kolan!
Właściciel
Ray
- żeby doprowadzić ludzi do paniki? Spójrzcie na nią! Wygląda jak trup! Król będzie wściekły! Jeżeli mój kraj wypowie wam wojnę, będziecie zgubieni!
Rose
- a ja nigdy wcześniej nie słyszałam o jakiejś "Polsce" - odpowiedziała z pogardą w głosie. - Wasz król był w szoku, kiedy pierwszy raz zobaczył nasz postęp. Cudowne odmiany drzew, których liście były z prawdziwego srebra. Piękne majestatyczne jaszczury, gotowe bronić swojego właściciela do ostatniej kropli krwi. Wieże sięgające nieba. Myślisz, że to wszystko zmyśliłam?
niemamnietu
Ray
Ludzie zamyślili się chwilę.
- No, w sumie. Dobra, gaście ją sobie, jeśli tak chcecie. - i poszli zostawiając was samych. Ogień sięgał już Stelli do pasa.
Rose
- Myślę, że tak. Kto o takich bredniach słyszał?
Właściciel
Ray
Podbiegł i zaczął rozrywać sznury sonicznym śrubokrętem.
//Jako pół smok, to Ray jest chyba ognioodporny, co nie?
Rose
- a widzisz takie budki na co dzień, cymbale? A mój ubiór? Raczej nie wygląda typowo. Co jeszcze? Nie słyszeliście o ponczo? - starała się używać nieznanego dla kolesia słownictwa, aby dał spokój.
niemamnietu
Ray
Liny przecięły się, pomógł też po części ogień. Stella została uwolniona.
Rose
- Dobra. Mam cię dość. Chłopaki! Niszczymy! - poczułaś jak coś uderza w ścianę Tardisa. Było to ostrze wielkiego topora.
Właściciel
Rose
- doktorze! Twoje dzieło jest zniszczone! - krzyknęła. - no chłopaki, teraz to przydadzą wam się te toporki - zaśmiała się.
Ray
Wyciągnął Stellę z ognia.
- następnym razem stawiaj trochę większy opór, dobrze? Chodźmy już - wziął ją za rękę i poprowadził w kierunku Toi-toia.
niemamnietu
Rose
Topory cięły nie przerywając, jeden za drugim, nie przejmując się twoimi groźbami.
Ray
- Dobrze, że się udało. To chyba nie będzie kolejna misja, gdzie spędzę sześć miesięcy w jakimś przypadkowym czasie. - podsumował Liam.
Właściciel
Rose
- Doktorze! Reaktor się przegrzewa! - wbiegła do środka, poszukać jakiegoś systemu ochronnego na panelu.
- co to w ogóle za guziczki są!?
Ray
- czy ja słyszałem Rose? - przyspieszył kroku.
niemamnietu
Rose
Kolorowe i migające. Czy tylko mi tak gorąco?
Ray
Dotarliście szybko, aby zobaczyć jak trójka mężczyzn niszczy Toi-Toia wielkimi toporami.
Właściciel
Ray
No teraz to się wkurzył.
- co wy robicie! Zostawcie tę budkę!
Rose
Postanowiła wykorzystać swoje zdolności aktorskie, kiedy usłyszała doktora.
- książę Pepsi! Twoje dzieło jest uszkodzone! Przecież w takim stanie król nawet nie raczy na to spojrzeć! - puściła do niego oczko.
Ray
- macie poważne kłopoty! - załapał o co chodzi. - w moim kraju spotkałaby was okropna śmierć! - podszedł do jednego z nich - wiesz, kim ja jestem?
niemamnietu
Ray
- Ale nie jesteśmy w twoim kraju. Wtargnęliście na ten teren i robicie burdel. - kolejny celny cios poleciał w budkę. Jedna ściana już odleciała.
Właściciel
Ray
Chwycił za soniczny śrubokręt i nastawił na maksymalną głośność. Odpalił go, mając nadzieję że nie ogłuchnie.
niemamnietu
Ray i cała reszta
Śrubokręt wydał przepotworny dźwięk wdzierający się do uszu.
Właściciel
Rose
- wyłącz to!
Ray
- najpierw won od budki!
niemamnietu
Ray
Dźwięk był tak głośny, że zaczęły ci krwawić uszy.
Właściciel
Ray
Wyłączył śrubokręt i spojrzał na wieśniaków, czy nadal demolują jego budkę.
niemamnietu
Ray
Nie demolują, bo leżą z wypłyniętym mózgiem na ziemi. Ej, trochę się cicho zrobiło.
Właściciel
Ray
- no nic, śmierci nie wyleczę, idziemy - zaczął wpychać wszystkich do budki.
Rose
- co im zrobiłeś?
Ray
- nie pytaj - odpowiedział twardo.
niemamnietu
Ray i spółka
Wnętrze Tardisa było trochę zniszczone toporami, a po lewej stronie była jedna wielka dziura w czasie i przestrzeni spowodowana odłamaniem się ściany.
Właściciel
Ray
- wiecie jak to załatać? - zwrócił się do swoich towarzyszy.
Rose
Nic nie odpowiedziała.