Dzielnica Handlowa

Avatar wiewiur500kuba
Moderator
Cóż, najwyraźniej Edgar nie poznał zbyt dobrze Richena, bowiem myślał on, że jego kompan ma w planach skakanie po dachach lub podobnego do tego przyjemności. Jak widać, nie jest on tak płytki jak Edgar się spodziewał i po kilku minutach znajomości nie należy mówić że zna się go dobrze. Ciekawe czym jeszcze zaskoczy, pełnym portfelem? Poszukał wyjścia z pomieszczenia i z niego skorzystał, by zejść niżej.

Avatar maxmaxi123
Właściciel
Droga była dość prosta, bo znajdował się w dość typowej karczmie. Zaraz po wyjściu zobaczył, że jest właśnie w jednej z tych urokliwych kamieniczek. Stara zabudowa, kręte brukowane uliczki... to wszystko miało swój urok. Do tego tłumów tu nie było, okolica dość spokojna. Wtem poczuł, jak ktoś go łapie za ramię.

Avatar wiewiur500kuba
Moderator
Edgar skrzywił się na zastany widok. Kojarzył mu się on z tłumem, za którym niezbyt przepadał. Tyle dobrego, że tu było ludzi o wiele mniej i mógł pooddychać jakiejkolwiek jakości powietrzem, pozbawionym ludzkiego odoru.
Kiedy tylko poczuł jak ktoś go łapie zadziałał, odruch, jakby to powiedział Richen" profesjonalnego zabójcy". Szybko chwycił swój magiczny sztylet i ciął w stronę w którą został złapany na oślep. Chciał przy tym też posłać niewielką falę płomieni, jednak powstrzymał się przed tym, kiedy sobie przypomniał że mógł to być jego wspólnik. Skończyło się to więc tylko na jednym cięciu. Przez chwilę zapomniał że Richen nie należy do ludzi działających normalnie...

Avatar maxmaxi123
Właściciel
Po jednym cięciu ręka od razu zniknęła z ramienia. Nie dlatego, że ślepy atak ją odciął, zwyczajnie Richen w porę ją zabrał i się oddalił. Widzący to ludzie nieco się zaniepokoili i przyspieszyli kroku. Blondyn zaś miał dość zdziwioną minę.
- Spokojnie, to tylko ja. Nic Ci w tej części nie grozi. Tylko głupiec napadałby innych na chodniku w środku dnia w Dzielnicy Handlowej... A teraz chodź, lokal jest niedaleko. - Jak gdyby nigdy nic, zupełnie ignorując fakt, iż wspólnik właśnie chwilę temu go zaatakował, ruszył ku jednej z ciasnych uliczek między kamienicami.

Avatar wiewiur500kuba
Moderator
//Wikil//
Edgar odetchnął w duchu z ulgą. Już się obawiał że Richen nie ma doświadczenia w tego typu atakach, zwłaszcza że zaatakował go sojusznik. Nie była to wina Edgara że ma takie, a nie inne odruchy, zwłaszcza zważywszy na to czym się zajmował i gdzie wychował. Zdziwiła go mina jaką miał Richen po tym ataku. On rzeczywiście zapomniał że Edgar zaatakował go wcześniej w tamtym lokalu? Jak widać albo zapomniał, albo nie spodziewał się że Edgar dalej będzie wobec niego agresywny.
- Wybacz, taki odruch. Wychowałem się w niezbyt przychylnych warunkach a i wcześniej miałem też zawód, w którym tego typu odruchy były potrzebne. - Odparł mu, nie zdradzając zbyt wielu szczegółów. Jeśli jest taki jak chciał Wikil, to nie powinien zbytnio dociekać... Po chwili ruszył za nim, mając się na baczności. On w porównaniu do towarzysza niezbyt ufał jakimkolwiek dzielnicom...

Avatar maxmaxi123
Właściciel
Szli pięknymi uliczkami, przyozdobionymi drzewkami na ulicach, ławkami, albo grajkami. Panowała dość miła i rozluźniająca atmosfera. Ludzie też byli jakby inni: zadbani, niespieszni, rozbawieni. Wprost bajeczne okolice. Jak i kręte. Zakrętów po drodze było naprawdę sporo, a ktoś nieobeznany mógłby się łatwo zgubić, mimo drogowskazów na każdym skrzyżowaniu lub zakręcie z nazwami ulic.
- A jakie to były warunki? - najwyraźniej Edgar dość mocno się mylił co do Richena. - Patologiczna rodzina, życie na ulicy, dom dziecka, rodzice mordercy i szkolenie w tej dziedzinie? I staraj się powstrzymywać te odruchy. W tej części miasta to tylko rodzi niepotrzebne problemy...

Avatar wiewiur500kuba
Moderator
Edgar cieszył się że po tej dzielnicy podróżuje z kimś obeznanym, nawet jeśli tym kimś jest Richen. On zdecydowanie by się tu pogubił! Ewentualnie mógłby spróbować wspomóc się magią, ale nie do końca był pewien czy to by wypaliło.
- Odruchy są mi niezbędne do funkcjonowania, dzięki nim wciąż żyję. Nie zamierzam zbyt często wracać w te rejony, a przed kłopotami zawsze można uciec lub je zabić. - Odparł, zdecydowanie przeciwny pomysłowi wyzbycia się wyuczonych "umiejętności". - I w ogóle, czy ta praca nie wymaga przypadkiem, no nie wiem, cech zupełnie przeciwnych do Twoich? Wikila też się tak wypytywałeś kiedy Cię werbował? I wiedz że póki co niczego się ode mnie nie dowiesz. Chyba Ty nie wyjawiasz jakiemuś losowemu przechodniowi swojej przeszłości? Przepraszam, ale za słabo i za krótko się znamy, bym musiał Ci się zwierzać...

Avatar maxmaxi123
Właściciel
Richen zatrzymał się w miejscu, patrząc na edgara pustym wzrokiem.
- Słuchaj, Edziu. Ta praca wymaga wielu cech i wielu różnych od siebie ludzi. To, że ty idziesz w tępego osiłka nie znaczy, że ugralibyśmy coś razem idąc tą samą ścieżką. Ja idę w ludzi i działania bardziej na terenie wroga. No bo kogo Krąg będzie bardziej podejrzewać o bycie agentem? Młodzika, który użyłby tutaj czaru, czy jednak zaadaptowanego do środowiska, jednego z wielu pogodnych ludzi?
Jesteś w Mieście Nieszczęść, to fakt, ale zdecydowaną większość czasu będziesz spędzać w tym rejonie. To, że masz pokój gdzieś w portowej nie oznacza, że często będziesz do niego wracać. Popatrz, już nawet teraz masz misję nocną. Już jest popołudnie, pójdziemy coś zjeść, potem się rozstaniemy i ewentualnie wtedy będziesz w swoim domciu. Ale wiesz, kiedy tam trafisz znowu? Równie dobrze będą mogli Ci zlecić śledzenie jakiegoś typa z Kręgu, co zazwyczaj zajmuje cały dzień. Albo udanie się do gdzieś w rejs z tą całą spółką, bo zauważyli, że Krąg się tym interesuje, lub sam wypłynął gdzieś z nimi. To jest praca wymagająca ruchu. Fakt, zaoferowali Ci pracę w kawiarni i pokój, ale głównie dlatego, że tutaj będziemy głównie operować. W dodatku szybciej dotrą do ciebie rozkazy, bo to tylko krzyknąć, niż przebijać się przez chlejusów do portowej, aby dać ci zadania. Czas wolny będziesz mieć w drodze do miejsca misji, lub przed nią samą. Głównie pracowałbyś w kawiarni lub robiłbyś zadania. Oczywiście wymiar ośmiu godzin i nie zawsze miałbyś misje, ale wiesz o co mi chodzi. Chyba...
A co do Wikila, to wiem kiedy i kogo się pytać. Co prawda już po upomnieniu, ale potem, jeśli ten ktoś stawia wyraźną granicę, nie drążę tematu. Wyjątkiem jesteś Ty. Będziemy się często widywać, podlegamy tej samej osobie. Teraz jesteśmy sobie obcy, i z twoim podejściem dalej tacy dla siebie będziemy. Nic się nie zmieni. Zaś z pewnymi informacjami o sobie lepiej będziemy współpracować. Jak już nie chcesz patrzeć przez pryzmat znajomości, to patrz chociaż przez skuteczność. Nie wiem jakie wyjście byłoby dla ciebie lepsze, jak bardzo możemy sobie zaufać, co może przeszkodzić w przyszłości. A teraz chodźmy. - Znów, jak gdyby nigdy, wznowił marsz.

Avatar wiewiur500kuba
Moderator
Edgara aż zatkało. W ogóle nie spodziewal się, że Richen będzie w stanie sformułować tak długą wypowiedź. Kiedy ten skończył swój wywód, Edgar nie odezwał się ani słowem. Szczerze to teraz było mu w sumie trochę głupio, ale i tak mimo wszystko nie zrezygnuje ze swych nawyków. Ale może zmieni swój stosunek do swojego wspólnika, skoro ten powiedział że będą częściej współpracować? Bo chyba aż do teraz, był przekonany że jego partnerzy będą zmieniani jak rękawiczki...

Avatar maxmaxi123
Właściciel
Szli dalej, a okolica stawała się coraz to zwyczajniejsza. Znikały lampy na ulicach, wysokie kamienice, zadbane chodniki, życzliwi ludzie. To wszystko zmieniło się na niewysokie budynki sklepowe, wąskie chodniki, ulice dla powozów i patrolującej Milicji, szukającej przestępców, jak i spieszących się ludzi, dla których czas był wszystkim. Wokół rozciągały się liczne bary, restauracje i jadłodajnie. Nie było aż tak czuć tych potraw. Mieszały się z zapachami innych okolicznych sklepów: pieczywo, kwiaty, surowe mięso, siano. Wszystko to tworzyło mieszankę, z której Edgar i tak nie mógł wyciągnąć wszystkiego. Tylko prawdziwie czułe lub zapoznane z tutejszymi zapachami nosy, były w stanie rozbić to na jeszcze mniejsze drobiny.
- Coś tak ucichł? - zaczął Richen. - Poprzednio byłeś skory do dyskusji, a teraz nic nie odpowiedziałeś. Czyżbyś na coś zachorował?

Avatar wiewiur500kuba
Moderator
Edgar wciąż znajdował się w tej samej dzielnicy? Jeśli tak, to był on pod wrażeniem tego jaka potrafi być zróżnicowana! Wpierw gęsty tłum ludzi, w którym ciężko się jakkolwiek przemieszczać, następnie burza powozów i wysmarowana na twarzy elegancja, a teraz ogromna gama zapachów! Doprawdy zdumiewająca jest ta dzielnica, co krok jest inna.
Kiedy Richen zadał mu pytanie, tylko spojrzał na niego i wzruszył ramionami.
- Po prostu mnie zatkało po Twoim wywodzie, po którym Ty zacząłeś iść jak gdyby nigdy nic. Ludzie w takich sytuacjach zwyczajnie stoją i czekają aż druga osoba im odpowie. Wiesz, przygwożdżenie, presja i te sprawy - odparł od niechcenia.

Avatar maxmaxi123
Właściciel
- Bo byłem pewien, że jak poprzednio wydrzesz się na mnie i się zatrzymam, a tu było inaczej. Tak pozza tym, to jesteśmy. Oto bar "Meandry Życia"!
Sam budynek, który wskazywał Richen, okazał się dość skromną budowlą z czerwonej cegły. Kiedy uchylił drzwi, ze środka wypadł zapach taniego alkoholu i smażonego mięsa. Zaraz potem wszedł, nie czekając na towarzysza.

Avatar wiewiur500kuba
Moderator
Richen chyba długo czas będzie osobą nieprzewidywalną i zaskakującą. Bo tego po nim się nie spodziewał. Znają się dość krótko, a ten już się zachowuje jakby poznał Edgara. Może faktycznie tak jest? Czas pokaże.
Edgar wszedł za swym towarzyszem do lokalu, którego w ogóle nie spodziewał się w tej dzielnicy. Pasuje to chyba bardziej jako luksusowy lokal dzielnicy portowej. No, ale nie ma co wybrzydzać, bo względnie pasuje do miejsc, w których zwykle się stołował.

Avatar maxmaxi123
Właściciel
Wnętrze było nieco bardziej zadbane i zdecydowanie odbiegało od widoków znanych Edgarowi. Całość ozdobiona czerwoną cegłą lub farbą, z czarnymi liniami gdzieniegdzie. Na ścianach wisiały portery przedstawiające jakieś znakomite osobistości, lub panoramy Dazan. Zdarzały się i obrazy potworów. Klientela to zwykli mieszkańcy: ni bandziory, ni salonowcy, ni handlarze. Ot, prości ludzie, ubrani w równie proste i pospolite ubrania. Nie zareagowali jakoś specjalnie na ich wejście. Co najwyżej siedzący przy wejściu tylko zerknęli odruchowo, aby po chwili wrócić do jedzenia lub picia. Nad szynkwasem wisiało całe menu. Dość bogate, swoją drogą, a do tego stosunkowo tanie. Ktoś znów go chwycił za ramię. Znów od tyłu.

Avatar wiewiur500kuba
Moderator
A jednak, widok który ujrzał Edgar, mocno go rozczarował. Bardziej spodziewał się brudnych i zadymionych ścian, klejącej się podłogi i ściany przyozdobionej dziurami po różnych potyczkach jakie mogły się przewinąć przez to miejsce. Klienci jednak go aż ta nie zdziwili, przynajmniej nie było tu tych bogatszych ludzi, patrzących na wszystkich, którzy mieli mniej niż sześciocyfrową liczbę pieniędzy w portfelu, jak na potwory.
Kiedy ktoś chwycił go za rękę, ten chwycił za swoją broń i starał się tam machnąć na tyle skrycie, na ile pozwalały mu warunki. Fali ognia nie posłał, w końcu znajdował się w lokalu. Ciekawe czy znowu jest to Richen, czy jednak każda osoba chwyta obcych ludzi za ramię kiedy czegoś od niego chcą...

Avatar maxmaxi123
Właściciel
Skrycie jakoś machnąć się nie dało, ale zrobił to tak, jakby strzepywał owada, z wystającym lekko ostrzem, coby ciąć skórę. Nieznajomy odsunął rękę od razu.
- Ostrożniej z tym nożykiem. Jesteśmy w końcu w lokalu... - rzucił Richen, który stał za nim, a co za tym idzie, to on go chwycił. - Jak się podoba? Czy jednak gustujesz w bardziej zaplutych? Od razu dodaję, że do Portowej łatwo mnie nie wyciągniesz - dodał pospiesznie, jakby przewidział już odpowiedź. - A poza tym, masz już coś na oku? - wtrącił się jeszcze, po krótkiej chwili namysłu.

Avatar wiewiur500kuba
Moderator
Czy Richen w ten sposób chce sprawić by wyzbył się swoich odruchów? Patrząc na miejsca w których zazwyczaj przesiaduje Edgar, pozbycie się tego typu odruchów byłoby samobójstwem.
- Jeśli jeszcze raz mnie tak chwycisz, to stracisz swoją dłoń - rzucił mu zimno. - Po co Ty mnie łapiesz za to ramię? - Doda jeszcze, po czym wziął głęboki wdech i po chwili namysłu odparł. - Tak, właśnie gustuję w takich z portowej. Spokojnie, nie mam w planach taszczyć Ciebie wszędzie za sobą, nie wiem czy bym wytrzymał... Gdzie tu mają spis dań? - Spytał się na zakończenie wypowiedzi i rozglądnął się jadłospisem, czy czymkolwiek podobnym.

Avatar maxmaxi123
Właściciel
- Do tej pory dalej ją mam. Czemu więc później miałoby ulec to zmianie? Dajesz mi jakieś fory czy co? - spytał się z lekkim rozbawieniem. - Chwytam Cię, aby Cię sprawdzać. Sam wiesz, co myślę o podobnych odruchach. Tyle dobrego, że próbujesz być dyskretny... Do tego lubię ludzkie reakcje na niespodziewane czynności. Ciekawie jest pomyśleć wtedy, że każdy na tę samą czynność, czyli tu złapanie za rękę, zareaguje inaczej. Ah, jak bardzo nasze środowisko nas kształtuje... - Zaś na pytanie Edgara kiwnął tylko głową w kierunku ściany za ladą. Tam widniał pełny spis. Od przekąsek, po lekkie dania, pieczenie czy nawet napoje i dodatki. Wszystko w dość dobrej cenie. Za swoje sto imperialików solidnie się naje, nie wydając nawet połowy sumy.

//Wymyśl jakieś danie, które twoim zdaniem mogliby dać w takim miejscu. Jak nie będzie według mnie pasować, to dam znać.

Avatar wiewiur500kuba
Moderator
- Skoro chcesz się czegoś o mnie dowiedzieć, to proszę bardzo. Nie lubię być chwytany za ramię, a zwłaszcza od tyłu. Byłbym szczęśliwy, gdybyś sobie to darował - odparł i spojrzał w kierunku, który wskazał mu Richen. Uwagę Edgara zwróciło coś, co on sam przez zapach nazwałby specjalnością tegoż lokalu, czyli najzwyklejsze w świecie smażone, doprawione mięso z jakąś surówką albo czymś.
- Ty, a jak się tu w ogóle jedzenie zamawia? - Zwrócił się po krótkiej chwili do Richena, nie będąc pewnym czy tu, jak w poprzednim lokalu są kelnerzy, czy zwyczajnie się podchodzi i oznajmia na co to ma się ochotę.

Avatar maxmaxi123
Właściciel
Westchnął głośno.
- A jak zazwyczaj zamawiasz w tych swoich mordowniach? Wymieniasz się z barmanem jakimś dziwnym uściskiem dłoni, a on od razu wie co chcesz i masz za darmo, jeżeli go zabijesz? Chciałeś typowy dla siebie, to masz - odrzekł z lekkim wyrzutem.

Avatar wiewiur500kuba
Moderator
- Zmylił mnie wygląd tego wnętrza, taki niepodobny do tego, co znam... Wiesz, w końcu jednak nie ma tu żadnego trupa, a piwo nie ścieka po ścianach i nie śmierdzi szczochami... - Odparł i ruszył do barmana by u niego coś zamówić.

Avatar maxmaxi123
Właściciel
- Co podać? - spytał się, kiedy tylko Edgar podszedł dość blisko. Na jego szczęście nie było kolejki.

Avatar wiewiur500kuba
Moderator
- Smażone mięso, a jakie to już zostawiam kucharzowi, byle było dobre. Do tego jakaś surówka, czy inny zielony akcent. - Odparł zdając się bardziej na smak kucharza niż na swój własny.

Avatar maxmaxi123
Właściciel
- Z piętnaście będzie - rzucił barman, otwierając drzwi do kuchni, które były koło niego. - Mięso i jakieś warzywa! - Znów odwrócił się do klienta. - Proszę zapłacić, usiąść gdzieś i chwilę poczekać.

Avatar wiewiur500kuba
Moderator
Położył pieniądze na ladzie, poszukał wolnego stolika i przy nim usiadł.

Avatar maxmaxi123
Właściciel
Zaraz po nim Richen coś zamówił i ruszył za Edwardem. Kiedy usiadł, od razu przemówił:
- Co sobie wziąłeś?

Avatar wiewiur500kuba
Moderator
- Zdałem się w głównej mierze na kucharza. Zamówiłem sobie jakieś mięso i odrobinę surówki. Odrzekł, po czym po chwili dodał - Co planujesz po obiedzie?

Avatar maxmaxi123
Właściciel
- Mógłbym Ci lepiej pokazać miasto. Co ważniejsze budynki, Dzielnice czy co tam chcesz. Z wykluczeniem Portowej oczywiście.

Avatar wiewiur500kuba
Moderator
- W Portowej nie będzie w ogóle żadnych misji? - Zapytał z dosyć wrednym wyrazem twarzy. Jakby był usatysfakcjonowany, gdyby kiedykolwiek musiał tam zawitać z Richenem. Edward raczej wątpił, że Góra zwraca uwagę na widzimisię ich "agentów". - Zdam się na Ciebie. Pokaż mi to, co najbardziej przydać się może w przyszłych misjach. Wiesz, siedziby tych, z którymi walczymy, jakieś ich domy, gospodarstwa, czy co oni tam mają - odparł raczej lekceważącą, ignorując że mówi raczej o magach, którzy raczej częściej siedzą w swoim zamku.

Avatar maxmaxi123
Właściciel
- Postaram się, abyśmy byli tam jak najrzadziej - odparł dość pogodnym tonem, uśmiechając się przy tym dość wrednie. - Nie chciałbyś tego połączyć z ogólną wycieczką? Nic, tylko tymi misjami żyjesz...

Avatar wiewiur500kuba
Moderator
O, czyli teraz nagle zaczął brać pod uwagę wycieczki do Dzielnicy Portowej?
- No wiesz, w końcu na misjach nie będę w mojej ukochanej dzielnicy, więc jakaś dokładniejsza znajomość pozostałych dzielnic niezbyt wiele mi da, bo i tak będę w nich tylko na misje. I co rozumiesz poprzez "ogólna wycieczka"?

Avatar maxmaxi123
Właściciel
- Widać, że nie jesteś tu też dla turystyki - odparł dość cierpko. - No ale mniejsza. Jeśli nie interesują Cię uroki tego miasta, to pokażę Ci najsilniej patrolowane przez nich ulice. Pokazałbym jeszcze dość sprawne skróty, ale pewnie albo boisz się wysokości, albo nie chcesz się przyznać, że twoja kondycja woła o pomstę do Nieba. No i miniemy też czasowe lokum kogoś na wzór naczelnika tego miasta wśród magów. Nie jest to jakaś oficjalna funkcja. Pewnie ma pilnować magów w mieście, kiedy Mistrz kisi się w zamku. O, zamówienia.
Podszedł do nich kelner, wręczając talerze. Edgar miał na swoim pieczone, przyprawione mięso. Obok mięsa zaś była sałatka warzywna polana jakimś sosem o barwie oliwy. Koło kelner położył sztućce zawinięte w serwetkę. Odchodząc życzył rzecz jasna smacznego.

Avatar wiewiur500kuba
Moderator
Edgar słuchał uważnie słów Richena, nie komentując ani razu. W zasadzie spodziewał się, że zostanie oprowadzony po większej ilości miejsc, ale też Richen mógł przerwać wywód z powodu zamówienia, które zostało im dostarczone. Edgar natychmiast zabrał się za jedzenie.
- To wszystko? - Spytał zdziwiony w przerwach między jednym kęsem mięsa a drugim. Ciekawe czy jego kompan napomni go o regułach przy stole, albo coś...

Avatar maxmaxi123
Właściciel
Poczekał, aż kelner pójdzie, rozglądnął się i zaczął:
- To wszystko. A czego się spodziewałeś? Że w mniej niż pięć godzin zdążymy zwiedzić zamek Kręgu, uścisnąć dłoń Sentesisowi, pokonać trzech magów dla zabawy, wyżulić pozwolenie na zwiedzenie zamku królewskiego, wypić kieliszek z Królem, pomodlić się w katedrze, załatwić prywatnego dorożkarza, zajrzeć do wszystkich zabytków Szlacheckiej, pośmiać się z losu roboli w Przemysłowej, albo obrabować parę sklepów w Handlowe, umknąć Milicji i wyrobić się z zadaniem? Szczerze? Chciałbym zrobić chociaż część z tego, ale trzeba było wybrać najważniejsze opcje wedle twoich jakże wyszukanych i bogatych preferencji.
Dopiero po tym długim komentarzu, zabrał się do jedzenia.

Avatar wiewiur500kuba
Moderator
Edgar starał się zapamiętać jak najwięcej z tego co powiedział Richen. Może kiedyś sam się porwie na takie coś? Jedyne co zrobił, to zwyczajnie zwiesił głowę, wpatrując się w stół. No tak, czego on się po nim spodziewał...
- Mogłeś sobie darować ten sarkazm... Gdybyś czasem pomyślał, nawet nie wiem czy wiesz co to znaczy, to mógłbyś się domyślić czemu chciałem się upewnić czy to rzeczywiście wszystko. - Odparł, starając się ukryć frustrację z tego powodu, że jego kompan nie raczył spróbować pomyśleć czemu Edgard zadał to pytanie. Jasne, bo przecież przy losowym kelnerze najlepiej jest rozmawiać o misjach i oprowadzaniu po mieście przy obcych! - Zwyczajnie nie wiem czy przerwałeś bo podano jedzenie, czy rzeczywiście skończyłeś... Nie wiem w sumie czemu Ci to mówię, skoro widać że Ty wiesz wszystko najlepiej...
//Ugh, wciąż nie wiem czy to co nim piszę zgadza się z tym co robiłem nim wcześniej czy nie .-. Najwyżej wyjdzie bardzo dynamiczny :v //

Avatar maxmaxi123
Właściciel
Po chwili przerwał konsumpcję, odłożył sztućce, oparł brodę na dłoniach złożonych w koszyczek. Spojrzał się na Edgara dość spokojnym wzrokiem.
- Wiem lepiej do ciebie co to znaczy - zaczął dość obojętnym głosem. - Trzeba wiedzieć co przy kim można mówić. Gdyby każdy miał kelnerów za szpiegów, to byłaby tu głucha cisza. Bo to jeden może mieć na pieńku z gangiem, ktoś inny może mieć problemy z prawem i obawia się, że kelner to przykrywka milicji, bo wiedzieli, że będzie tutaj akurat dziś i że akurat tu wyspowiada się komuś. Paranoicy. Wszędzie zwęszą spisek na swoje życie. Brak zaufania do innych ludzi. Brak zdrowego podejścia do sprawy. Widzę, że też nie odstajesz od nich. No dobrze. Może i kelner to usłyszał, ale jak sądzisz, co on może? Powie magom? No fajnie. Ale po co? Na jaką cholerę ma się w to wszystko wplątywać? Miał takie szczęście, że los nie pokarał go podobnym życiem co nas, podjął lepsze wybory od nas i patrz go, jaki burżuj. Nie musi żyć w ciągłym strachu, że jakiś zły obcy kelner wygada jego sekrety jego wrogom. My jednak mamy o tyle lepiej, że magowie za bardzo rzucają się w oczy. Widzisz kogoś w bogato zdobionym płaszczu? Jeśli nie jest w Szlacheckiej, to niemal na pewno jest to mag. Zadowolony?

Avatar wiewiur500kuba
Moderator
Edgar milczał dłuższą chwilę, delektując się posiłkiem. W sumie to Richen miał trochę racji, jednak z drugiej strony, sam też trochę przesadzał, wylewając z siebie tak dużą porcję sarkazmu. Aż dziwne, że jeszcze od niego nie pękł.
- Czemu niby Magowie mieliby czepiać się gadatliwego kelnera? - Znów wrócił do tematu, po dłuższej chwili milczenia. - Znaczy, przecież gdyby powiedział coś typu "O tu siedzą jacyś buntownicy", to w jaki sposób wplątałby się w tę sprawę? Zwyczajnie przekazałby informację, może dostałby jakąś nagrodę, może nie. Gdyby nie był zbyt nachalny, pyskaty, albo coś, to może i by na tym skończyła się ta jego przygoda w tym "bagnie". - Przy ostatnim słowie wykonał odpowiedni gest, tak dla bezpieczeństwa, gdyby Richen chciał się jakoś przyczepić do tego, jakiego słowa użył Edward. Teraz spodziewa się po swoim kompanie wszystkiego.

Avatar maxmaxi123
Właściciel
- Uznajmy niech, że jesteś dzieckiem w szkole. Naskarżysz na kogoś. Nie dostaniesz za to nagany ani nic, a może i nawet drobną nagrodę. Uczniowie by się ciebie aż tak nie czepiali, jeżeli nie wiedzieliby, że to ty. Potem znów widzisz, że możesz na kogoś bezpiecznie naskarżyć. Poddałbyś się, czy brnąłbyś w to dalej? No jasne, że byś brnął, bo miałbyś poczucie bezpieczeństwa i jeszcze dostawałbyś za to nagrody. Po czasie stałbyś się pupilkiem pani. Wtedy jednak uczniowie mogliby Cię znienawidzić. Za późno, aby się wycofać. Mniej więcej tak by to działa tutaj. Jeden raz doniesie, zostanie wynagrodzony, to będzie czyhać i donosić. Po czasie jednak zostanie wyeliminowany, no bo łatwo będzie można się zorientować, kto za tym stoi. No, chyba że będzie jakimś geniuszem zbrodni i będzie to robić całkowicie anonimowo. Ale tu wtedy wkroczy nasza umiejętność zmiany wizerunku. Pamiętam, że było parę osób, co skarżyło na Nas. Plotki o tym, jak kończyli, niosły się długo i daleko nawet poza Dazan. Najpewniej połowa tutejszej ludności zdaje sobie sprawę, że to nieopłacalne. Inna część zaś może myśleć, że nie ma powodu, skoro nic im nie robimy, tylko sobie jemy i spiskujemy przeciw jednej z najbardziej znienawidzonych organizacji w Dazan. I to też jest kolejny powód, aby się tym nie przejmować - mają mało swoich ludzi poza swoim Kręgiem przez swą sławę. Rozwiać jakieś jeszcze wątpliwości?

Avatar wiewiur500kuba
Moderator
- Ja nie mówię tu o skrajnościach, jakie Ty teraz opisujesz. Ja to bardziej widzę jako zwykłe zawiadomienie Milicji, Maga, czy kogokolwiek że siedzą tu dwa podejrzane typy, omawiające jakieś spiski. Czy Twoim zdaniem każdy uzależni się od doniesienia? Nie wydaje mi się, że jedno szepnięcie do ucha od razu sprowadzi taką lawinę. No, ale wolę już ten temat zostawić, drażni mnie Twój ton, kiedy "rozwiewasz moje wątpliwości" - Zrobił odpowiedni ruch palcami i wrócił do jedzenia.

Avatar maxmaxi123
Właściciel
- Akurat Milicji nie trzeba się obawiać. Ba, pewnie chętnie by się do tych spisków dołączyli - dodał tylko, również wracając do jedzenia.
- Powiedz - zaczął po chwili - jak to się stało, że tu skończyłeś?

Avatar wiewiur500kuba
Moderator
Edgar już chciał się cieszyć w duchu, że jego kompan odpuścił sobie w końcu ten temat, jednak niestety, szybko znalazł kolejny równie irytujący, a może nawet i bardziej, co poprzedni.
- Pamięć może mnie lekko zwodzić, ale czy Ty mnie już o to nie pytałeś? - Odpowiedział mu po chwili milczenia. Rzeczywiście nie ma już pewności czy Richen go o to zapytał czy też nie. - Ale dobra, odpowiem Ci na Twoje pytanie. Skończyłem tu, bo mnie tu przywlokłeś za sobą. - Odparł uśmiechając się i wracając do jedzenia. - Lepszej odpowiedzi Ci nie udzielę, na chwilę obecną nie mam zamiaru Ci opowiadać o sobie. Nie, nie dotyczy to jakiejś traumy, zmarłej rodziny, czy innej chwytającej za serce opowieści, przywołującej przykre wspomnienia. Chociaż i tak nie wspominam tego za dobrze...

Avatar maxmaxi123
Właściciel
Wzruszył tylko ramionami i skończył posiłek. Podobnie co Edgar.
- No, to od czego chcesz zacząć zwiedzanko?

Avatar wiewiur500kuba
Moderator
- Myślałem że już wyraźnie zaplanowałeś trasę z początkiem i końcem... No, ale chętnie bym zaczął od tego co jest najbliżej nas i skończył na tym, co jest blisko Zamku Kręgu, czy jakiegoś wyjścia tam. Ewentualnie jeśli chcesz jeszcze odpocząć, to blisko mojej ukochanej dzielnicy.

Avatar maxmaxi123
Właściciel
Kiwnął mu głową. Wstał i skierował się do wyjścia, przyglądając się przy wyjściu dość nieufnie kelnerowi, który odchodził z ich talerzami na zaplecze.

Avatar wiewiur500kuba
Moderator
Również wstał od stołu i po wyjściu z lokalu zwrócił się do Richena.
- Czemu tak na niego spojrzałeś?

Avatar maxmaxi123
Właściciel
Pytanie w sytuacji, w jakiej zaleźli się na zewnątrz mogło być nietaktowne, tudzież zwyczajnie bezsensowne, bo oto przed nimi stał mag, czyli odpowiedź na pytanie mężczyzny. Białe, długie aż do ziemi szaty, przeplatane gdzieniegdzie złotą nicią, dzierżony prostej budowy, drewniany kostur wręcz emanujący maną oraz wrogi wyraz twarzy. Cechy typowe dla członka Kręgu, dokładny obraz jaki przedstawiał Edgarowi Wikil podczas szkolenia.
"Zrobię zasłonę dymną, a ty przeteleportuj się za niego i zaatakuj. Będę ściągać na siebie jego uwagę, a ty skacz koło niego i wyprowadzaj szybkie ataki. Nie muszą być precyzyjne, byleby go zmęczyły" - Usłyszał w swojej głowie Edgar. Głos należał do Richena.
- Proszę proszę. A kogo my tu mamy... - zaczął, przemawiając dość pewnym siebie tonem. - Dwóch magów zdrajców... Obyście pociągnęli dłużej niż poprzedn...
Nie dokończył, bo już zaczął się dławić wypuszczonym przez oponenta dymem. Edgar też niewiele widział, ale zasłona nie była dla niego drażniąca.

Avatar wiewiur500kuba
Moderator
No cóż, młodzian nie spodziewał się, że ujrzy kiedyś podręcznikowy przykład Maga Kręgu. Ciekawe czy podobnych osobników jest wielu i czy zawsze chcą oni oznajmić swemu potencjalnemu wrogowi już na starcie, że należą do Kręgu.
Edgar od razu po usłyszeniu słów Richena, kiedy jeszcze widział, rzucił swój sztylet za plecy maga i zamienił się z nim miejscami. Kiedy tylko znalazł się na tyłach czarodzieja, dobył swojej drugiej broni i zamachnął się w stronę, gdzie ten powinien stać. Natomiast zaczarowany sztylet, będący tam gdzie wcześniej stał Edgar, miał obrócić się w stronę maga i przebić go swoją klingą.

Avatar maxmaxi123
Właściciel
Zaraz po teleporcie Edgara, oponent zrobił wokół siebie duży podmuch wiatru uderzając laską w ziemię, który zdmuchnął dym. Edgar również odczuł jego efekty. Czas, jaki chciał poświęcić na atak, musiał ostatecznie przeznaczyć na zachowanie równowagi, aby nie upaść. Jednak jego drugie źródło pognało w stronę maga. Zostało jednak odbite przez magiczną barierę, jaka powstała po wbiciu laski czarodzieja w ziemię. Przy zetknięciu słychać było charakterystyczny dźwięk, coś pomiędzy otarciem się stali o stal, a stłuczeniem czegoś. Ledwo bariera odpadła, a Richen strzelił kulą ognia. Członek Kręgu najwyraźniej posiadał dość dobry refleks i niezwykłą szybkość ruchów, bo niemal od razu po wyjęciu broni, jednym ruchem laski w górę wzniósł kamienną ścianę, która zablokowała pocisk. Została też niewzruszona, gotowa przyjąć na siebie więcej ataków o podobnej mocy. Edgar dalej znajdował się za jego plecami, a mag był skupiony głównie na jego towarzyszu, szykując się do kolejnego ataku.
Nikt nie przybiegał, nikt się nie wtrącał. Ba, zebrał się nawet krąg gapiów w dość dużym kole, aby dać spore miejsce walczącym.

Avatar wiewiur500kuba
Moderator
Edgar chciał by ostrze poleciało po okręgu, którego środkiem jest Mag, minęło jego mur i tak się ustawiło, by Richen nie oberwał atakiem, który ostrze ma wyprowadzić. A jest to oślepiający promień, posłany w taki sposób, by ściana zasłoniła go dla Richena. W tym czasie Edgar sięgnął do swego Źródła i posłał w stronę oponenta kilka cichych strzałek. Celował w najmniej osłonięte elementy maga, by mieć największą szansę na jakiekolwiek trafienie. Po tym ataku, gdyby miał jeszcze czas, rozglądnąłby się, czy gdzieś w tłumie nie czai się ewentualne wsparcie maga.

Avatar maxmaxi123
Właściciel
Wszystko do pewnego momentu przebiegło pomyślnie. Sztylet poleciał na pozycję i wystrzelił promień. Jednak po krótkiej chwili przestał świecić tak mocno jak miał. Edgar dostrzegł, że laser jest wchłaniany przez broń maga. Sam miał na sobie specjalne okulary chroniące przed mocnym światłem. Chwilę potem, jednym ruchem dłoni, zmiótł lewitujący sztylet podmuchem wiatru. Wbił się w ścianę jednego z lokali. Czar tym samym przestał działać. Strzałki jednak trafiły i członek Kręgu jęknął cicho. Obrócił się w stronę skąd nadleciały i wycelował tam ręką.
Sytuację wykorzystał Richen, który przeskoczył przez ścianę. robiąc kamienne pięści na swoich dłoniach. Zbliżył się do oponenta biorąc zamachy. Ten jednak zdążył zablokować ciosy laską. Wpadł tym samym w pułapkę. Blondyn mocno chwycił za kij i miotał nim na wszystkie strony, aby przeszkodzić w rzuceniu jakiegokolwiek zaklęcia.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku

Dodaj nowy temat Dołącz do grupy +
Avatar maxmaxi123
Właściciel: maxmaxi123
Grupa posiada 670 postów, 24 tematów i 18 członków

Opcje grupy Miasto Niesz...

Sortowanie grup

Grupy

Popularne

Wyszukiwarka tematów w grupie Miasto Nieszczęść [PBF]