Właściciel
no i po przetasowaniu rozdałeś.
Właściciel
Pierwszy wyleciał z dwiema parami - Króle i dziewiątki. Miał jeszcze królową. Formacja silniejsza od pary, ale na pewno nie tak silna jak...
Drugi, który wyrzucił kolor Karo - As, 9, 8, 10 i 5
A na szarym końcu ty stawiasz kolejkę bo z kart: 5, 7 i as pik, a także dyszki trefl i 4 karo miałeś tylko wysoką kartę asa
- Kolejka dla całego stołu! - Zamówił przez lokal. - Gramy dalej? - Zaproponował układając karty w pełną talię, by od razu można było zacząć tasować.
Właściciel
- My we dwóch tak, ty patrz i się ucz. my mamy jeden jeden, a ktoś musi przegrać finał...
Rzekł pan numer jeden po czym wziął od ciebie talię i przetasowawszy rozłożył.
Po czyjej stronie stołu siadasz ?
Niech będzie pierwszy. Odebrał to co mu nalali i napił się, jednak nie wypił całości.
Właściciel
Ma jopka, dwójkę, siódemkę i dziesiątkę kier, a także jopka pik. Wymienił jopka pik na ósemkę kier.
Wasz oponent wymienił dwie karty.
- Jestem Raccon, Jeżeli mi ufasz, to powiedz; wygram czy przegram ? .
- Nie ufam ci jeszcze, więc nie powiem. - Odrzekł wzruszając rękami.
Właściciel
- Właściwe podejście.
Rzekł po czym rzucił ci złotą monetę.
Złapał w locie. - Dzięki. Pieniądz jest pieniądz. - Schował do sakwy.
Właściciel
-Zaryzykuję by nie robić drugiej wymiany.
Rzekł by ten drugi usłyszał, lecz on postanowił w przeciwieństwie do Raccona wymienić znów dwie karty
- Pokazanie, czy trzecie dobranie? - Spytał się obu graczy.
Właściciel
- Słuchaj, w przypadku 1 a 1 nie ma kto przesądzić, nie można wnieść o trzecie dobranie.
Rzekł Raccon, po czym wyłożył swoje karty
Kiedy jego oponent wyłożył swoje niestety ostała mu się jeno wysoka karta króla pik, wszak nie mógł nic złożyć ze swoich aktualnych kart.
Raccon wyciągnął zza pazuchy pistolet skałkowy i zastrzelił tego drugiego.
-Tak kończy się zdrada w moich szeregach.
- Kończy się tak wszędzie. Wierz, na południu wiesza się ludzi na jaja i to dosłownie. - Uśmiechnął się krzywo. - Zdałem? - Spytał zbierając karty z powrotem do kupy.
Właściciel
- Dużo nauki, w ślad za sporym potencjałem.
Rzekł Raccon.
- Odbiorę to za tak. - Odpowiedział na komplement. - Dostanę jakiś płaszcz, medalion, pierścień czy inny znak przynależności? Zapoznasz mnie ze strukturami? - Spytał grzecznie.
Właściciel
Nic nie odpowiedział, rzucił ci tylko srebrny sygnet
Złapał go w locie, przyjrzał mu się dokładnie, po czym założył go na wskazujący palec prawej ręki. Poczekał na to co powie mężczyzna. Z tego co słyszał, w takich organizacjach to rekruter wybiera jak pokazać rekrutowi organizację i jej szczeble, pierwsze zadanie tez powinien dostać od niego.
Właściciel
Na pierścieniu był wyryty wizerunek wilka.
- Organizację omówimy gdy będę miał czas, póki co posprzątaj po tym tutaj koledze, który zdradził.
Rzekł po czym poszedł na górę.
Podszedł do kelnera. - Macie tu łopaty na stanie? Albo wiesz, gdzie palą trupy?
Właściciel
-Łopat brak, trupy palą w kostnicy na niskim mieście, tylko uważaj hieny cmentarne mogą się rzucać.
- Dzięki. Jak trochę zarobię, to kupię od ciebie te karty. - Pożegnał się, po czym wziął trupa tak, by nosić go na plecach, nogi trzymają się na rękach Reina, zaś ręce przewieszone przez jego barki do przodu. Świeży trup, więc nie ma się co brzydzić, każdy kiedyś umrze. Przed spaleniem, rozbierze go jeszcze i przeszuka, nie ma co palić ekwipunku, po drugiej stronie i tak mu się nie przyda.
Właściciel
// Darmowy przeskok na hienę cmentarną zawsze w cenie /s //
No więc wywlekłeś trupa jednak cóż... średnio pamiętałeś gdzie dokładniej znajdowała się kostnica. Mimo to światło ci, że przy miejskim cmentarzu, a więc naprzeciw świątyni Sevtra... o ironio, zgodnie z prawem imperialny...
Zanim wszedł do kostnicy, palnął trupa na ziemi. Zaczął go rozbierać i przeszukiwać. Zostawił go w samych gaciach. Co zyskał dzięki temu?
Właściciel
Lekki skórzany pancerz bandyty składający się ze spodni, butów oraz pikowanej kurty, po za tym jedna średniej jakości koszula, peleryna słabej jakości w kolorze czarnym z dopinanym kapturem, medalion wykonanym a'la płaskorzeźba szopiej twarzy, sygnet taki jak twój oraz jeden z wyrytą salamandrą. Do tego mieszek z kwotą jakichś chyba z 50 orłów... kij wie, nie liczyłeś, jeden pisolet skałkowy załatowany jedną kulą, mała mikstura lecznicza ( 5 hp), dwie nieznane ci mikstury we fiolkach jedna koloru pomarańczowego i jedna zielonego. Oprócz tego smar wykonany z jadu jakiegoś potwora oraz stalowy miecz krótki, na którym był ów smar nałożony. Oprócz tego notatnik, który warto będzie prawdopodobnie przestudiować w wolnej chwili. Do tego oczywiście bielizna w nędznym stanie i nieliczne kartki wyrwane z bestiariusza w wewnętrznej kieszeni w kurcie. Zaraza, być może ten typ budując nową hierarchię w grupie mógłby odciąć ją spod wpływów Ogarów i skierować na bardziej pożyteczne dla ogółu tory. Nie ważne, teraz leżał martwy i naki przed tobą.
Wziął wszystko, mieszek włożył do swojego, pistolet skałkowy przypiął na pasie, przy swoim. Fajne i poręczne mieć dwa pistolety, można strzelać bez przerwy na przeładowanie. Mikstury schował za pazuchą. Miecz przypiął po krzyżu z włócznią na plecach. Smar schował do kieszeni, notatnik do osobnej, razem z kartkami z notatnika. Amulet zawiesił sobie na szyję, na jego sznurku przewiesił dwa zdobyte sygnety, potem popyta o Salamandrę. Pancerz, ubrania i bieliznę zawinął w pelerynę i złożył to w ładny pakunek, u kumpla się przebierze. W sumie... Sygnet Ogarów daje dostęp do Wysokiego Miasta, a koleś pożyczył mu flachę, da mu go pewnie za jakieś 20 orłów, dosłownie malutką cenę jak na coś takiego. Szczerze, nie interesowało go to co truposz chciał osiągnąć, dla Reina mógł być równie dobrze inkarnacją Dominusa, nic to nie zmieniało. Młodego Hessa już dawno nie interesowało dobro świata czy Imperium, dbał o swój tyłek i to by odbić to co mu się należało z rąk siostry-ku*wy i ojca-ignoranta. Do tego się dorobić. No... Przede wszystkim to drugie. Nie był bohaterem czy wybrańcem, był sprzyciarzem, cholernie inteligentnym draniem, ale poza tym, zwykłym człowiekiem, musiał sobie radzić. Chciał władzy, jak chyba każdy, ale jako jeden z niewielu, ma chęć i okazję na jej złapanie. Zaciągnął trupa do środka rozmyślając tak. Poszukał jakiegoś pracownika zakładu.
Właściciel
Co ciekawe było pusto... ewidentnie w mieście bezprawia nie ma komu pracować w imię państwa. Chyba Hess zmuszony będzie do samoobsługi tego miejsca.
Dobrze, niech i tak będzie. Zatargał trupa do środka i odpalił piec. Widzi gdzieś miejsce na trupa?
Właściciel
Przed każdym z pieców były wielkie kamienne ławy, jakby przystosowane do przesuwania po nich trumien wgłąb otchłani piekielnych płomieni Hellisa...
No to siup trupa na ławę i pchamy do ognia.
Właściciel
Jako, że człowiek ten nie był cherlakiem, a nawet był dość dobrze umięśniony poproszę test siły.
Właściciel
kiedy wcisnąłeś głowę, co nie poszło ci zbyt dobrze ciało zaczęło płonąć na ławie... zmuszony byłeś odskoczyć, by nie zapalić się od niego.
Pali się, pali się. Sprawdził, czy nic nie ma okazji się zająć ogniem i sobie poszedł.
Właściciel
Nic raczej się nie zapali... może oprócz dywanu, a od niego reszta budynku... raczej nic złego nie może się stać.
Zwinął ten dywan, a jak nie mógł tego zrobić, to wyciął kawałek, który mógł się zajarać
Właściciel
No i wyciąłeś kawałek dywanu... a fakt faktem był to całkiem ładny dywan z naszytymi wzorami kwiatowymi.
Rzucił go z dala od ognia i wyszedł z pomieszczenia. Ruszył do swego przyjaciela, by odłożyć nowo zdobyty sprzęt. Zabrał go oczywiście.
Właściciel
No więc doszedłeś tam bez problemu, akurat kiedy wchodziłeś poczułeś mocny zapach fermentacji bimbrowniczej z góry.
- Hej! Wróciłem! Jestem teraz Wilkiem! - Przywitał się głośno, tak by go usłyszał i położył wszystkie zdobyte fanty na stole.
Właściciel
- Czy ciebie Warthon opuścił ? Racoon to zimny sku*wiel, który morduje swoich bez mrugnięcia okiem gdy tylko ci zrobią jakieś zlecenie bez jego wiedzy na boku...
Usłyszałeś gdzieś z góry
- Wiem, sam byłem świadkiem, jak morduje swoją prawą rękę. Ale chodź zobacz co mam! - Przywołał przyjaciela.
Właściciel
Po chwili coś zabulgotało, a on zszedł z góry
- No, pokaż co tam masz
- Opowiedz mi o tych pierścieniach, o tym naszyjniku i o tym co jest tu napisane. - Pokazał mu swój sygnet, sygnet salamandry i naszyjnik szopa.
Właściciel
Obejrzał wszystkie elementy biżuterii
- Tu nic nie jest nspisane. Sygnet wilków... nic nadzwyczajnego, zwykły kunsztowny sygnet organizacji najemnej... sygnet salamandry zaś jest o tyle ciekawy, że podobny jest do pieczęci jednego ze szlacheckich rodów imperium... oprócz tego wiem z pewnych źródeł, że salqmandra wycięła jedną twierdzę górską łowców potworów i tam założyli sobie siedzibę przejmując wraz z nią sekrety i zawód swych poprzedników... co do naszyjnika, przekonany jestem że jest znakiem wysokiej rangi w hierarchii wilków, wszak tylko najbliźsi współpracownicy Racoona takie mają.
*możesz rzucić na połowę percepcji jeżeli chcesz*
- Masz coś jeszcze ?