- Pamiętaj tylko, że w Szarym Borze nie ma tak jak u nas, podział przestępczy jest na 4 frakcje, najbardziej chyba ci krasnale przypadną do gustu, bo też handlarze i lichwiarze.
Właściciel
- A nuż nauczę się od nich warzyć jeszcze lepsze alkohole... brzmi to dobrze.
- Ja się chyba zdecyduję na pracę dla Ogarów. Zawsze wolałem zorganizowane grupy, czysta brutalność jest dobra dla Zielonych brzydali. -
- Dobra, to ja idę do tej speluny wypytać. Wrócę wieczorem, jedzenie kupię na kolację, tylko powiedz mi u kogo najlepiej. - Zaproponował.
Właściciel
- spokojnie, niczego nie musisz kupować, jesteś u mnie gościem do cholery i daj się traktować jak gość.
- Wiesz, że nie lubię być damozjadem. Odpuszczę tylko dla tego, że masz u mnie przysługę. - Powiedział wstając. - Gdzie jest ta "Jędza"?
Właściciel
- W górnym mieście. Cóż, raczej bez jakichś kontaktów tam nie wejdziesz do mają Wilczury na każdym z wejść.
- Charyzmą coś wskóram, łapówki wchodzą w grę? -
Właściciel
- Oj pytasz orka czy się bije. Oczywiście że tak!
- Za ile opchniesz mi flachę tego swojego specyfiku wysokowolatażowego? - Spytał mając już we łbie plan
Właściciel
- mogę ci dać jedną butelkę za darmo, tylko podaj konkretnie jaki woltaż potrzebny.
- Coś mocnego, ale nie spiryt. Nie wiem, 50-70 -
Właściciel
- No więc samogon 65 %, co ty na to ?
Powiedział wyciągając z barku wbudowanego w regał butelkę z rzeczonym alkoholem.
- Nie dla mnie, więc dobrze. - Odebrał butelkę i chował ją za pazuchę. - To ja idę. Żegnaj, wrócę na kolację. - Pożegnał się i ruszył do wcześniej wspomnianej karczmy.
Właściciel
-Bywaj.
Rzucił na pożegnanie a ty szedłeś uliczkami aż do bramy centralnej, bo ta była najbliższą bramą między miastem niższym, a wyższym. Faktycznie brama zamknięta i Wilczury na warcie.
- Szlachetni Panowie. Ja, ważny posłaniec, mam niewątpliwej wagi sprawę do rzeczywistego zarządu tego miasta. Jestem w posiadaniu niezwykłej wartości informacji dla waszych pracodawców, jednak nie martwicie się bracia, o was nie zapomniałem. - Łgał jak z nut i wysunął lekko zza pazuchy flachę.
Właściciel
- Dobra dobra, już raz nas pewien 'posłaniec' namówił i nas Ogary chciały skórować. Mówże co masz do szefostwa zanim przemyślimy czy cię puścić.
Rzekł jeden z nich, drugi położył rękę na rękojeści miecza.
- Nasz Król złodziei z Lindgardii chce przybliżyć stosunki między Szakalami od nas, a waszymi Ogarami. - Użył znaków złodziei do przekazania "Uwera Lixa", czyli znaków oznaczających "Zakładnik" i "Wymiana"
Właściciel
- Intrygujące. Nie wyglądasz na lingadrańczyka. Może światło Arkheta, waszego pana odbijajace się od kilku monet oświeci mnie na twoje pochodzenie.
- Wiesz, mam dla was coś lepszego. - Odpiął nowo zdobyty miecz razem z pochwą i przekazał mu. - Lekko podrdzewiały, ale na pewno warty jest więcej niż kilka monet. W dzisiejszych czasach się przyda jak nic. - Powiedział z udawanym Lindgardzkim, prześmiewczym akcentem. Coś jak polak udający ruska
Właściciel
- Cóż... może to nie jest wasza szabla, ale to zawsze broń. Mieczów ci u nas dostatek, ale i ten przyjmiemy na znak naszego zwycięstwa nad miastem.
Rzekł i przyjął ostrze, po czym uchylił bramę.
Ukłonił się. - Chwała dla półświadku! - Pozdrowił ich w ramach pożegnania i ruszył na poszukiwania wspomnianej karczmy.
Właściciel
otworzył się przed robą rewir górnego miasta. A było to miejsce o wiele ładniejsze do dolnego - brak tu było brudnych rynsztoków, obchlanych w trzy pi**y najmusów, czy choćby brudu, wszystko było uprzątnięte i zadbane, ulice były puste i czyste. Budynki były wysokie, wielopoziomowe, miały wiele dachów. Był prawie jak pagody, gdyby nie wciąż imperialny styl budownictwa i widoczne zwężanie się budynków ku górze. Wszystkie główne drogi prowadziły do Pałacu Ogarów. Ty jednak miałeś inny priorytet, szukałeś jakiegoś zajazdu z 'Jędzą' w nazwie i były w sumie trzy - na każdej w głównych dróg - Czarna Jędza, Bura Jędza i Morowa Jędza. Gdzie się kierujesz ?
Do Czarnej oczywiście. Bura jest pewnie dla zwykłych członków, a Morowy kojarzy się z chorobami. Poza tym, przyjaciel mówił o Czarnej Jędzy
Właściciel
No więc trafiasz do Czarnej Jędzy. Karczmy w której panuje dość wykwintna atmosfera, bardowie grający muzykę poważną na skrzypcach dla ogółu sali, czyste białe obrusy, a także bogato ubrani najpewniej szychowie wśród Kundli, Ogarów i Zorwów
Poszukał wzrokiem jakiegoś wolnego kelnera, grajka czy kogokolwiek, kto mógłby mu nakreślić do kogo ma się udać i kto jest kim, by czegoś nie odwalić
Właściciel
akurat jeden kelner czyścił blat baru
Podszedł do niego. Rzucił mu monetę na dobry początek. - Opowiedz mi pokrótce kto jest kim, i którzy to rekruterzy Ogarów. -
Właściciel
- A więc chcesz się zwerbować. Za pewne rekruterzy grają teraz w pokera. Może warto się dosiąść... po za tym jak widzisz na dolnej sali mamy biznesmenów i pośredników, prawdziwe szychy jsdają na pięterku.
- Poradzisz coś? Jest coś na co zwracają szczególną uwagę? - Spróbował zasięgnąć wiedzy. Kelner widział wielu, którzy chcieli się zapisać, tak jak on teraz. Wie, którzy się dostali, a którzy nie i pewnie zobaczył jakieś zależności.
Właściciel
- w tym mieście informacja kosztuje...
Rzekł kelner
Właściciel
- Za taką kwotę to ci mogę szklanke wody nalać, nawet nie herbaty, a co dopiero o informacjach mówić.
Dołożył 25, patrząc na niego jak na hienę.
Właściciel
Wyciągnął butelkę niskoprocentowego wina
- To na przepłukanie, coby lepiej gadać
Rzekł po czym polał sobie i tobie
- No więc tak. Wyglądasz na cwaniaczka, a więc człowieka o silnej głowie, a nie rękach. Nie masz więc czego szukać u Zorwistów w szulerni; a więc zostają ci kundle lub nasi drodzy starsi bracia na drabinie społecznej spośród społeczeństwa Ogarów. Jak wiadomo kundle lubią takich cwaniaczków, wszak oprócz bystrego umysłu zdolnego do znajdowania niekonwencjonslnych rozwiązań potrafią też dobrze gadać by wynegocjować lepsze stawki dla nich. Myślę że dołączenie do pokerowców przy jednym z tutejszych stolików i zdobycie koneksji wśród kundli zacznie twój proces dołączania do braci najemniczej, a tym samym wkupi cię w ich łaski.
Tu chwycił kieliszek i zmieszawszy dopił resztę popijanego w międzyczasie trunku.
- Jeżeli zaś chodzi o Ogarów, wysoka wartość ma wydoką cenę.
Uśmiwchnął się z lekka szyderczo.
- Jeżeli dorzucisz 25 monet oprócz sposobu dostania się do najniższej warstwy spośród ogarów podpoeiem ci jaki mam patent na wygrywanie z szychami kundli w karty.
Dał mu tyle ile chciał i chlusnął sobie tym winkiem. - Dorzuć jeszcze jeden kieliszek w tych kosztach. Poza tym, przywalić też potrafię. A teraz mów, proszę. - Odpowiedział podrzucając swoją szczęśliwą monetę, wybrakowaną; z dziurą w środku i brakiem żłobienia na bokach.
Właściciel
Polał
- No więc tak, aby wygrać w pokera wystarczy zazwyczaj zdobyć kolor, a banałem jest wybrać ten symbol, którego masz najwięcej i zdobyć z niego kolor, to najprostrzy sposób gdyż w większości przypadków przy okazji przeszkadzasz w planach innym graczo.... a tak na poważnie polecam magie iluzji lub moje karty zmieniające wartość i symbol zgodnie z wolą właściciela.
Powiedział wyciągajac z kieszeni pudełeczko z kartami, po czym wyciągnął jedną z nich i zademonstrował, owszem działało. Wziął łyk wina i kontynuował
- oczywiście kosztują one setkę, bo dzięki nim można się szybko i skutecznie wzbogacić na hazardzie.... co zaś o Ogarach, to ważne jest przede wszystkim by mieć na koncie coś znaczącego, zabójstwo utalentiwanych wojów, odwalenie spektakularnego numeru im lub imperialnym, czy choćby posiadanie dobrych pleców za sobą... jako że tego trzeciego za pewne nie masz, bo gdybyś miał nie rozmawialibyśmy, więc musisz mieć coś innego w zanadrzu by pogadac z nimi. Oczywiście należy zaznaczyć, że do Ogarów można dołączyć nawet z innych formacji więc póki nie masz niczego wielkiego na koncie, możesz działać fla innych i nie powinno to blokować drogi do Ogarów... no chyba że jesteś rojalistą lub próbujesz wywindować trzeciego Ogara na piedestały.... jest jeszcze jedna opcja; wchodzisz na górę i udajesz jednego z nich. Musisz się wyzbyć skrupułów, ale i prostactwa oraz być gotowym na to, że gdy wejdziezz w rolę to pierwszym co musisz zrobić to dostać się do osoby którą odgrywasz i dokonać egzekucji.... tylko wtedy spektakl może trwać, bo liczba aktorów będzie się zgadzać.
- Z wielkich dokonań... Ostatnia bójka w dolnym mieście była moją sprawką. A licząc na prawdę wielkie, raz przewodziłem bandzie która złupiła i spaliła wioskę, potem sprzedaliśmy mieszkańców jako niewolników drowom. Rozeszliśmy się w różnych kierunkach od razu po tym, więc Imperium nas nie złapało. Imperiusie, pamiętam ile sakiewek wtedy musiałem przy sobie nosić, by przechować to całe złoto... Ale to, że kupiłem za nie pisklę smoka, które zdechło po tygodniu, to już inna sprawa... Je**ny handlarzyna.. - Zaczął wspominać.
Właściciel
- Szkoda, dobry chowaniec by był. Szczerze nie wiem na ile zrównanie wioski z ziemią jest czymś wielkim... w sumie zależy jaką wieś
- Padło 50 obrońców wśród chłopów, sprzedaliśmy potem 200 ludzi. Nas było 20. Więc chyba spory wyczyn. -
Właściciel
- Intrygujące... nie wyglądasz na aż tak dobrego woja... ale no cóż, chylę czoła.
- Bo nie jestem. Mam po prostu w ku*wę szczęścia. A to się obudzę z dodatkową bronią, a to znajdę kilka monet porozrzucanych na chodniku. W walce też działa. - Powiedział po czym wypił drugi kieliszek. - Dobra, to idę do nich. Jak trochę zarobię, to kupię od ciebie te karty, ale nie licz na to, że nie będę się targował. A i Rein jestem. - Pożegnał się, przedstawił i podszedł do stolika, który wskazał kelner. - Witam wielmożni Panowi, można się przysiąść do gry? - Spytał ze sztucznym uśmiechem, kłaniając się po szlachecku.
Właściciel
- Siadaj i graj, jak przegrasz stawiasz kolejkę całemu stołoei, jak wygrasz pogadamy o grze na pieniądze.
Rzekł jeden z nich po czym zaczął tasować talię.
Jeżeli dołączysz do pojera, rzuć 5 k52 przy czym wyniki powtażające się przerzucasz i na bazue tego ustalimy twoje rozdanie kart.
- Niech będzie. - Uśmiechnął się jak szuler i zasiadł do stołu. Patrzył krupierowi dokłądnie na ręce.
Właściciel
Kiedy przetasował, rozdal po pięć kart, była was piątka. Prostym rachunkiem 27 kart w stosie reszta w waszych szemranych dłoniach
Właściciel
kiedy nadeszła tura pokazania swoich kart
Pierwszy: para trójek ( suma 6)
Drugi kolor Karo: 5,4,9,10,i jopek ( 39 pkt suma)
ty - kolor Pik: 5,10,8,2,król (38 pkt suma)
czwarty z was kolor Trefl: 6,3,5,7i 8 ( 29pkt suma)
piąty piąty nie miał farta - wysoka karta królowa pik, reszta (2,3,4i 5) Kier prawie dała mu prawie pokera, byłby wygrał... a tak przegrał (suma 12)
po chwili dwóch twoich kolornych kompanów obaliło silnymi sierpowymi przegranych najbardziej, zostaliście w trójkę na drugą rundę. Wygrał pan z numerem 2 i to jednym punktem ponad tobą
- Karty nie lubią czekać. - Odrzekł czekając na rozdanie.
Właściciel
Dali ci talię do przetasowania. Chyba aby pokazać, że nie oszukują...
Potasował normalnie i rozdał. Nie ma co kantować, bo jak już, to karty są znaczone i gówno zrobi w tej sytuacji.