Gremlińskie Imperium Golemów
Machiny
• Golden Boy aka Goldy
Konstrukcja będąca jeszcze dosyć niedawno podstawową golemową formacją Gremlińskiego Imperium. Co prawda wprowadzoną ich udoskonaloną wersję ale nijak nie spowodowało to procesu zaprzestania produkcji - w końcu to idealny materiał eksportowy jaki już pozytywnie odznaczył się w armiach kilku państw - chociażby Cesarstwa Karkoo w wojnie z Caratem oraz Rodos podczas odkrywania wyspy. Dlatego Gremliny wprowadziły kilka małych poprawek (ze zmianą nazwy na bardziej chwytliwą), by jednostka za bardzo nie odstawała od współczesnych czasów ale ogółem to po prostu stary, dobry golem.
Wielkość nie uległa zmianie - Golden Boy dorównuje dorosłemu człowiekowi, przez co z dalszej odległości często jest mylony właśnie ze zwyczajnymi rycerzami bo do złudzenia przypomina zbrojnego żołnierza.
Także i typowo żołnierska jest jego golemowa rola - Golden Boy to typowe mięso armatnie o pancerzu takim by po prostu był, ewentualnie nieco chronił, ale nie stanowił wielkich kosztów produkcyjnych - metalowa, zwarta konstrukcja ze wzmocnionymi punktami łączeń zapewnia stosunkowo dobrą ochronę przed ostrzałem lekkiej broni miotającej, ciosami bronią jednoręczną bądź gorzej wymierzonymi machnięciami dwuręcznego topora, a lekkie ulepszenia położenia wewnętrznych mechanizmów dają ciut większą niż w podstawowej wersji szansę na cios jaki przebije się na wylot nie uszkadzając przy tym wrażliwych podzespołów, a w konsekwencji nie czyniący żadnej szkody bo golemy nie krwawią ani nie czują bólu. Oprócz tego bycie golemem zapewnia jeszcze jedną ciekawą zaletę - Goldiego trudniej unieszkodliwić bronią obuchową. Co prawda ciężki młot załatwi sprawę to jednoręczny buzdygan bądź maczuga będzie miała większy problem niż z człowiekiem bo miast wrażliwych organicznych wnętrzności golem ma jednak nieco bardziej wytrzymałe mechaniczne bebechy.
W kwestiach ofensywnych zachowano klasyczne uzbrojenie w postaci gołych, metalowych pięści. To w połączeniu z mechaniczną siłą skutkuje bronią o co prawda krótkim zasięgu, ale szerokich perspektywach - ciosy mogą zgnieść ludzką głowę, przebić skórzaną zbroję lub połamać żebra ciężkozbrojnemu (owszem - zbroja wytrzyma, ale pięść golema zadziała tutaj jak broń obuchowa i w efekcie pogruchota klatkę piersiową).
Także i reszta właściwości Golden Boi pozostały bez większych zmian - bezwzględna lojalność Gremlinom pozostała; mechaniczna odporność na magie działające na istoty żywe (nekromancja, magia krwi, itp.), warunki atmosferyczne, uczucie zmęczenia, głodu i strachu również. Nawet charakterystyczne siłowniki w nogach zostały. Została też względnie średnia mobilność i brak uniku ale do tego się już można było przyzwyczaić za czasów Złociaków. Jednakże to chyba uczciwa zapłata za tanią, solidną jednostkę jaka wykona bez wahania każdy twój rozkaz (To również może być wadą! Także należy uważać), przetrwa w trudnych warunkach, nigdy nie będzie narzekać, nie wesprze jako ożywieniec Wampirów oraz dochowa Ci lojalności do końca. No i zawsze można do niej mówić per BOI.
***
• Woody Groot
Skoro Złociaki były niezłym materiałem na wojsko eksportowe to jak Gremliny mogły pominąć drugą w kolejności jednostkę zasłużoną zwłaszcza w Cesarstwie. Tutaj co prawda nie było za bardzo czego ulepszać więc postanowiono ulepszyć nazwę. Tylko coś poszło nie tak (ponoć jeden z posłańców był nieco głuchy) więc zamiast oryginalnego Woody Root wyszło Woody Groot. Wpierw chciano to odkręcić ale wielu wyższym urzędnikom oraz samemu Imperatorowi przekręcona nazwa się spodobała i tak już zostało.
Oprócz nowego miana Woody Grooty pozostały właściwie bez zmian - całkiem tania, a przy tym nie beznadziejna formacji strzeleckiej, wyposażona w broń dystansową dającą przewagę zasięgu wobec piechoty oraz wysoką mobilność pozwalającą tę przewagę zasięgu utrzymać.
Do walki Woody Grooty używają łuków i strzał, a są w ich używaniu całkiem nieźli. Może i na miano snajperów nie zasługują aczkolwiek możliwość zalania względnie celnym ogniem zaporowym załamie szarżę dowolnej lekkiej piechoty i wystarczająco rozdrażni ciężkozbrojnych.
Budulec pozostał bez zmian - klasyczne drewno łatwe do spalenia, nie tak odporne jak metal, a jednocześnie czyniące z Woody Grootów golemy tanie, szybkie i łatwo dostępne. Oprócz tego golemy te mogą się łatwo kamuflować udając element krajobrazu - no bo kto będzie podejrzewał o coś zwykłe drzewo? A jeszcze jak doda się maskownicę z liści to już w ogóle niemalże nie da się go odróżnić od otoczenia (o ile oczywiście nie będzie to środek pustyni bądź innego środowiska gdzie drzew ze świecą szukać). Zwłaszcza, że może pozostawać w bezruchu długie... lata. Brzmi absurdalnie ale to w końcu golem - nie je, nie pije, a biega i strzela. Nie odczuwa też znudzenia, strachu, ani buntu. No i pomimo wrażliwości na ogień zachowuje tę zdolność odporności na warunki pogodowe, zwłaszcza wilgoć. Ta mu nijak nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie - wilgotne drewno trudno się podpala. No i co ciekawe sam z siebie zyskał pod nową nazwą tendencję do wykrzykiwania w czasie walnej bitwy (czyli jeśli nie jest przyczajony bądź skryty) przy celnym, zabójczym strzale okrzyku "Jestem Groot!". Ot taka ciekawostka.
***
• Quicksilver
Czasami w historii zdarzają się niezwykłe zbiegi okoliczności, które wpływają na dzieje świata. Za jeden z takich można było uznać wydarzenie ze stosunkowo niedawnej przeszłości - zakończenie w idealnym momencie prowadzonego przez Gremliny projektu golema przeznaczonego do walki z wszelkimi siłami Zła zbiegło się w czasie z ujawnieniem Wielkiego Imperium Wampirów które wzbudziło w wielu państwach, zwłaszcza tych granicznych przerażenie. Jednakże ten wytwór małych inżynierów dał siłom dobra nadzieję - Golemy szturmowe "Żywe Srebro". Teraz, piętnaście lat później Wampiry zaczęły gryźć się między sobą ale wcale nie zmniejszyło to niepokojów ich sąsiadów. Niestety kraje bardziej oddalone zupełnie nic sobie nie robią z potencjalnego zagrożenie zapamiętale rzucając się w wir własnych sporów i wojen zostawiając kraje takie jak Rzesza samej sobie. Dlatego Gremliny postanowiły po prostu dalej utrzymywać linię produkcyjną tych specjalistycznych golemów, bowiem chociaż są one bardzo kosztowne to przy wsparciu zainteresowanych nabyciem państw ich wytworzenie można lepiej rozłożyć finansowo przez co obie strony zyskają - Gremliny fundusze na dalsze badania nad skutecznością golemów, a strona nabywająca - skuteczny oręż przeciwko ogólnie pojętym nieumarłych chociaż głównie nastawionym na zwalczanie Wampirów.
Już sam materiał z którego stworzono te Golemy wzbudza respekt oraz niechęć w Wampirach - srebro może i jest drogie (co wpływa na koszty tworzenia tych konstruktów) ale dla Krwiopijców stanowi istne nemesis. Ranę zadaną stalowym mieczem zagoją - identyczny cios srebrnym orężem może okazać się zgubny w skutkach. Tymczasem Quicksilver mają tych ostrzy dwoje, do tego wielkości dorosłego człowieka (180 centymetrów). Napędzane mechaniczną siłą tną szeregowe ścierwo nekromantów równo z ziemią niczym kosa źdźbła trawy. Szkielety? Zombie? Ghoule? Jedyna różnica to to czy rozsypuje się na pojedyncze kości czy na pocięte plastry mięcha.
A jak ma się sprawa z grubszym zwierzem i Wampirami wspomniałem powyżej - najlepszą opcją dla Wampira jest wycofanie bo nawet na zwinność Quicksilverów się nie weźmie - pomimo iż Golemy te mają imponujące sześć metrów wysokości to wbrew pozorom nie są powolne tak jak chociażby Bonebreakery. Nie, nie! Nieoficjalny przedrostek "Golem Szturmowy" nie wziął się znikąd - owszem, nie ma rzeczy doskonałych i musiano zrezygnować z ciężkiego opancerzenia (co nie znaczy jednakże, iż nie ma go wcale) ale to nie problem. Przecież nieumarli nie mają wybornych wojsk dystansowych, a ogień zaporowy truposzów-łuczników kute srebro znosi bez rysek. Podobnie jak i ostrzał kuszników i lżejszych machin miotających. A co z łączeniami stawów czy coś tego rodzaju? No właśnie zapobiegawczo je osłonięto pancerzem by któraś ze strzał albo włóczni nie trafiła i przypadkowo nie wyeliminowała z walki całego Golema.
Quicksilvery to droga zabawka, jednakże jej możliwości w walce z siłami Złą są bardzo duże i jeśli jakoś uda się uruchomić ich masową produkcję to kto wie - może Wieczne Imperium Wampirów uda się powstrzymać? Zwłaszcza, że obecnie ma mały zastój i owocnie wykorzystany czas ułatwi zagęszczenie linii frontu właśnie takimi golemami - nieustraszonymi, niemożliwymi do wymęczenia, a przy okazji znienawidzonymi przez nekromantów poprzez niemożność bycia wskrzeszonym albo przeklętym.
***
Sower of Fire
Przykład tego co potrafią konstruktorzy Gremlinów jeśli zapewni im się czas oraz pieniądze. A trzeba przyznać, że projekt ręcznych miotaczy ognia od Skavenów był bardzo oporny na wprowadzenie koniecznych poprawek co tym bardziej uwidacznia wysiłek włożony przez karłowatych inżynierów. Może i Szczuroludziom nie przeszkadza ryzyko wybuchnięcia prosto w twarz ale Imperator dał jasne i klarowne wytyczne - ma być niezawodne oraz przystosowane do mieszanki od Nagów. Dał też spore fundusze widząc w nowym projekcie duże znaczenie strategiczne. Jednocześnie powołał drugi zespół by stworzył mechanicznych żołnierzy godnych noszenia opracowywanych miotaczy. Taka historia stoi za powstaniem Sower of Fire - Siewców Ognia.
Golemy te to ciężko opancerzone, odporne na wysokie temperatury i wyuczone obsługi dzierżonej broni konstrukty. Dwumetrowa konstrukcja z daleka przypomina ciężkozbrojnego rycerza w płytowej zbroi, jednakże przy bliższych oględzinach widać coś co odróżnia go od organicznych wojowników - trzy pomarańczowe fotoreceptory w miejscu gdzie zwyczajna zbroja miałaby prześwity do obserwacji. Te "oczy" Golema są w praktyce jego najsłabszym punktem dlatego też Gremliny stosownie umieściły ich aż taką ilość - fartowny strzał może się zdarzyć, trafić trzy razy w tak malutki cel to już prawdziwy wyczyn. Znaczy najnowszy muszkiet z bliższej odległości i tak się przebije nawet celując po prostu w głowę, ale łucznicy oraz kusznicy muszą się obejść smakiem. Zaraz, dlaczego aż trzy strzały? Bowiem każdy fotoreceptor to tak jakby osobny system obserwacyjny - padnie jeden to zostają dwa, padną dwa - nadal zostaje jeden.
Sam pancerz jak już wspomniałem wytrzyma każdy ostrzał łuków, kusz, skorpionów i lekkich balist, a także ręcznej broni palnej na dalszym dystansie (bądź na każdym w przypadku mniej zaawansowanej broni prochowej). Do walki w zwarciu co prawda "Siewcy" przeznaczeni nie są chociaż w razie potrzeby mogą polegać nie tylko na opisanym już pancerzu (chroni przed większością broni białej jak przystało na stalowy pancerz płytowy) ale też na mechanicznej sile w dłoniach - ich pięść uderza znacznie mocniej niż Golden Boi przez co może to zaboleć nawet i okutego w ciężką zbroję wroga.
Jednakże to nie to jest główną zaletą Sower of Fire, a to co trzymają w dłoniach - nowoczesne miotacze ognia nazwane pieszczotliwie "Zapalniczkami". Masywna lufa zdolna pluć specjalną mieszanką opracowaną wspólnie z Nagami nawet na piętnaście metrów (a więc więcej niż stacjonarne miotacze Skavenów!) w każdych warunkach oraz w każdym momencie (Pogodo, Gremlińscy naukowcy potrafią cię przechytrzyć. Warunki klimatyczne, was tak samo). Paliwa dostarczane jest za pomocą opancerzonego przewodu podłączonego do zbiornika jaki mieści się na plecach Golemów. I teraz niespodzianka bowiem zbiornik ten... również jest opancerzony. Co prawda pancerz (odpowiadający wytrzymałości tego zastosowanemu w "korpusie" konstruktu) ogranicza mobilność to zapewnia jednocześnie, że "Siewca Pożogi" nie zamieni się w bombę po otrzymaniu trafienia pojedynczej płonącej strzały. W sumie i tak by się nie zamienił - tak, nawet przedziurawiony zapalającą amunicją z działa prochowego zbiornik nie wywoła niczego więcej niż zapłonu obecnego w nim paliwa. Lepiej stracić jednego Golema niż wszystkie wokół. Wracając jeszcze do kwestii zbiornika to mieści on 25 litrów mieszanki co pozwala na około 22 sekundy ciągłego zraszania wszystkiego wokół niemalże niemożliwą do ugaszenia, niezwykle gorącą, palącą się nawet na wodzie substancją.
"Tam gdzie pojawią się te Golemy pojawia się pożoga i śmierć. Nieuchronna pożoga i bardzo bolesna śmierć."