KOŚCIÓŁ przekręcił BOSKIE przykazania?

Avatar Anielka999
Mijak pisze:
Problem w tym, że danie złemu człowiekowi wolności do krzywdzenia bezbronnych i niewinnych to odbieranie wolności tym bezbronnym i niewinnym.

Wolna wola rozdawana wybiórczo to nie wolna wola.

Avatar darcus
No to nie ma wolnej woli.

Avatar Baturaj
Właściciel
darcus pisze:
Czyli tak naprawdę tylko masz nadzieję, że Bóg istnieje, tak?

Nie, wierzę. To cos innego. Nie wiem, ale wierzę, co oznacza, że moje "przekonanie" o Jego istnieniu nie ma żadnej wartosci dowodowej, a więc nie może być brane pod uwagę w dyskusji naukowej, co oznacza, że nie powinienem zasłaniać sobie tą wiarą rzeczywistych, znanych faktów ani ich dyskredytować.
Już rozumiesz?

Avatar darcus
Jasne. Jednak z tej definicji wynika że wierzyłby tylko naukowy analfabeta.

Avatar Baturaj
Właściciel
Z definicji? XD (wybacz za to XD, zauważyłem, że niektórzy się o to tutaj obrażają...)
Z definicji czego?

Avatar darcus
Z TEJ definicji napisałem, kreciku

Avatar Baturaj
Właściciel
To w takim razie nie ma sensu.
Dlaczego?
Bo nikt nie powiedział, że ludzie powinni myśleć tylko naukowo, tylko wiedzieć i nie wierzyć.
Jeśli tylko wiara nie stoi w logicznej sprzeczności z dotychczasową wiedzą, jest nieszkodliwa, a dodatkowo jeśli ma odpowiednie przesłanki, to do nieszkodliwości dochodzi (według mnie) teoria (w zwykłym, potocznym tego słowa znaczeniu, nie naukowym, więc nie łap za to słowo) godna sprawdzenia.

Inna sprawa, czy się ją sprawdzić w ogóle da...
Ale jeśli nie, nie oznacza, że automatycznie nie powinno się wierzyć.

Avatar darcus
Tylko, że taka wiara nie jest żadnym sposobem poznania prawdy. W zasadzie to jest niewiele więcej niż artgumentum ad ignorantiam.

Avatar Baturaj
Właściciel
darcus pisze:
Tylko, że taka wiara nie jest żadnym sposobem poznania prawdy.

Nikt nie powiedział, że musi być.

(Ale czy naprawdę żadnym?
Jednak pośrednio jakimś jest. Jakimś - powtarzam, nie konkretnym, nie rozsądnym naukowo, ale jakimśtam.)
darcus pisze:
W zasadzie to jest niewiele więcej niż artgumentum ad ignorantiam.

Nieprawda. W argumentum at ignorantiam człowiek uznaje, że jego teza jest prawdziwa (czyli uznaje ją za fakt, taki jak np. fakt naukowy) tylko dlatego, że nikt jeszcze nie znalazł tezy przeciwnej.
Ale my nie traktujemy Boga jakniezaprzeczalny fakt.
Tylko w Niego wierzymy. Nie wiemy. Wierzymy.

Avatar darcus
Oj przestań. Zachowujecie się wszyscy jakby to było jasne jak dwa razy dwa. To że będziesz milion razy powtarzał że to WIARA NIE WIEDZA!!!!11!1oneone!1!!1!1!!!!!1!1!1111!!! nic tu nie zmieni

Avatar Baturaj
Właściciel
Zachowujemy się, jakby to było jasne? Jeśli tak, to tylko w tym sensie, że my wierzymy, że jest jasne. Ale każdy prawdziwy katolik wejdzie chętnie w polemikę z osobą innej filozofii, i to nie po to, żeby go przekonać o słuszności katolicyzmu, tylko dlatego, że wie, że powinien otwierać się na inne argumenty. Że powinien poszukiwać prawdy właśnie na taki sposób. Prawdy. Otwierać się na argumenty ateistów, sceptyków, agnostyków itd. itp.

Avatar darcus
No i tak się otwierasz, że dalej WIERZYSZ. To trochę takie koło zamknięte, bo skoro wierzycie, że macie rację w tym, w co wierzycie, to trochę tak jakby ta wiara wynikała z samej siebie. Wierzę w coś - wierzę, że mam rację w wierze w to coś - wierzę, że mam rację w wierze w wiarę w to coś - i tak dalej. Nigdzie tutaj nie wciśniesz klinu prawdy, wszędzie wiara.

Avatar Baturaj
Właściciel
"Nigdzie nie wciśniesz klinu prawdy"? Ty wciąż nie rozumiesz.

Jeśli prawdziwy katolik dostałby dobry, prawdziwy dowód na to, że Bóg nie istnieje i sprawdził go na wszelkie sposoby - powinien wtedy uznać, że rzeczywiście nie istnieje.
Tak to działa.

Avatar darcus
Tylko, że taki dowód nie istnieje. Nie ma czegoś, czego nie odrzucilibyście jako
a) fałsz
b) niewystarczający dowód
c) coś, co wcale nie zaprzecza Bogu
d) coś, czego nie da się przekręcić tak, by nie zaprzeczało Bogu
Albo jeszcze coś innego. Taki dowód po prostu nie istnieje.
A kiedy pojawia się coś co powinno być dla was takim dowodem, wtedy wasz Bóg sobie "ucieka". Do nowego wymiaru rzeczywistości, albo nowej wiary, albo nowego odłamu wiary, albo zmodyfikowanego odłamu wiary, albo albo. Tak jak kiedyś Bóg mieszkał na Olimpie, potem mieszkał w niebie (tym dosłownym niebie - tym, które dziś fachowo nazywamy atmosferą), a teraz mieszka sobie poza czasem i przestrzenią, czyli dokładnie tam, gdzie akurat nie potrafimy sięgnąć. Jeśli kiedyś znajdziemy się w momencie rozwoju technologicznego który pozwoli nam przekroczyć granice czasu i przestrzeni, Bóg przemieści się jeszcze gdzie indziej. Tak, by dało się w niego wierzyć pomimo całego dorobku naukowego, z którego w innym wypadku tak wygodnie się korzysta.

Avatar Anielka999
Widzisz, darcus, taki dowód nie istnieje, więc wolno nam wierzyć. Skoro naszej wierze nie da się ostatecznie zaprzeczyć, to nie ma żadnego powodu, by przestać być katolikiem.
A otwarcie się na argumenty drugiej strony nie musi oznaczać, że przyjmiesz jej zdanie, wystarczy zmodyfikować w niektórych miejscach swój sposób myślenia, uznasz te argumenty za prawdziwe.

Avatar darcus
Nie zrozumiałaś. Miałem na myśli, że taki dowód nie istnieje dla was - subiektywnie, ponieważ wy zawsze przekręcicie swój punkt widzenia tak, by dla was coś, co dowodem jest obiektywnie, wcale nim nie było.

Avatar Anielka999
Nie przypominam sobie dowodu, którego nie dało się obalić, a jednocześnie jednoznacznie pokazywał, że katolicyzm nie ma sensu.

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
Przypomnij sobie dowód którego nie da się obalić, że istniejesz.

Avatar Anielka999
Chodzi Ci o dowód na moje istnienie, czy chcesz powiedzieć, że moje istnienie jest dowodem?

Avatar Jastrzab03
Cogito ergo sum, Anielo

Avatar darcus
Jedno nie dowodzi drugiego :v

Avatar Baturaj
Właściciel
darcus pisze:
Tylko, że taki dowód nie istnieje. Nie ma czegoś, czego nie odrzucilibyście jako
a) fałsz
b) niewystarczający dowód
c) coś, co wcale nie zaprzecza Bogu
d) coś, czego nie da się przekręcić tak, by nie zaprzeczało Bogu
Albo jeszcze coś innego. Taki dowód po prostu nie istnieje.
A kiedy pojawia się coś co powinno być dla was takim dowodem, wtedy wasz Bóg sobie "ucieka".

Stary, nic takiego jak na razie się nie znalazło.
I powtórzę: niezależnie, co o tym myślisz, co myślisz o takim mówieniu, że "Bóg jest nie do końca poznawalny ludzkim rozumem", to i tak jest to dogmat, który czyni naszą wiarę niesprzeczną wewnętrznie.
Nieważne, co o tym myślisz.

Avatar darcus
No oczywiście. Ergo pełni taką samą rolę jak wszystkie inne wytrychy.

Avatar Anielka999
Bardzo nam przykro, że nasz Bóg jest niepojęty, bardzo staramy się Go poznać i zrozumieć, ale nie wszystkiego możemy się dowiedzieć. Naprawdę przepraszam, że nie rozumiem mojego Boga.

Avatar darcus
Nie staracie się go poznać, bo wszystkie jego cechy sami wymyśliliście. Wiara w to co ci się podoba, pamiętasz?

Avatar Baturaj
Właściciel
To jest to, co Ty uważasz. My uważamy inaczej. Nie traktuj w dyskusji z innymi swojego zdania, jakby było jedynym prawdziwym. Już mówiłem, że to na tej grupie niedopuszczalne. Możemy wypowiadać swoje zdanie, ale nie tratować go z arogancką wyższością.

A co do "wiara w to, co Ci się podoba": Myślisz, że mi się podoba istnienie czegoś takiego jak piekło? Że podoba mi się to, że Bóg dozwolił na śmierć tylu osób? Itd itp? Nie, zwyczajnie po ludzku nie. Ale w Niego wierzę i Go kocham, ponieważ uznaję przesłanki o Nim za warte zawierzenia.

Avatar Honey444
Baturaj pisze:
przesłanki


Jakie przesłanki?

Avatar Baturaj
Właściciel
O tym chyba był już temat...
Ale jak chcesz, można stworzyć.
To jest zbyt obszerny temat.
W zasadzie to przejawiał się w większości tematów tej grupy. Jednym postem Ci nie odpowiem.

Avatar Anielka999
darcus pisze:
Nie staracie się go poznać, bo wszystkie jego cechy sami wymyśliliście. Wiara w to co ci się podoba, pamiętasz?

Oj, darcus, darcus, czy Ty kiedyś przestaniesz to robić? Mam poświęcić kolejny tydzień na tłumaczenie Ci, że nie masz pewności, a zachowujesz się, jakbyś ją miał? Wiara w to, co mi się podoba to przekręcanie moich wypowiedzi, ale naprawdę, ile można? Tłumaczenie Ci ciągle tego samego jest okropnie nudne.

Avatar Baturaj
Właściciel
Spokojnie, Anielka, on tak ma. Najlepiej nie zwracać uwagi.

Avatar Anielka999
Spokojnie, Baturaj, ja o tym wiem. I nie zamierzam nie zwracać uwagi.

Avatar Baturaj
Właściciel
Wiesz, czasem lepiej po prostu dalej mówić swoje, to może w końcu sam zauważy, że takie myślenie jest błędne. Nawet logicznie błędne.

Avatar darcus
Anielka999 pisze:
Mam poświęcić kolejny tydzień na tłumaczenie Ci, że nie masz pewności, a zachowujesz się, jakbyś ją miał?.
A wy to niby nie? xD

Avatar Anielka999
Czyli mam poświęcić kolejny tydzień na tłumaczenie Ci, dlaczego wyznawanie wiary wygląda, jakby się miało pewność?

Avatar darcus
Nie musisz mi tłumaczyć. Wytłumaczenie tego nie sprawia, że staje się to bardziej sensowne.

Avatar Mijak
Ale to jest sensowne.

Avatar darcus
Bo co? Bo zakład Pascala?

Avatar Mijak
Nie tylko. Jest wiele sytuacji, także bardzo konkretnych i życiowych, w których przyjęcie mniej prawdopodobnego scenariusza za prawdziwy jest bardziej opłacalne. W sumie jest to coś na podobnej zasadzie do zakładu Pascala, ale nie dokładnie to samo.

Przykład - w twoim domu wybuchł pożar tak silny, że budynek się zawalił. W środku była twoja rodzina i jakieś cenne przedmioty. Prawdopodobieństwo że cokolwiek przetrwało albo ktokolwiek przeżył jest bliskie zera. Przeszukujesz gruzy żeby szukać ocalałych, czy z góry zakładasz że to nie ma żadnego sensu?

Avatar darcus
A widzisz. Tylko teraz pytanie, czy czas i zasoby poświęcone na przeszukanie gruzów są tego warte?

Avatar Mijak
Zazwyczaj są.
Czas i zasoby poświęcone na wiarę w siły wyższe też mogą być warte związanych z tym realnych i potencjalnych korzyści.

Avatar darcus
Tutaj przychodzi z pomocą Łukasz Wybrańczyk ze swoim świetnym zwrotem "nie ma dobrych powodów, żeby uznać, że..."
Gdyby były, to faktycznie, wiara byłaby opłacalna. Ale jeśli ich nie ma, to marnujesz życie.
To teraz pytanie do ciebie. Czy uważasz, że są jakiekolwiek dobre powody, by uważać, że wiara przynosi wymierne korzyści w tym, czy innym życiu?

Avatar Mijak
Jestem o tym mocno przekonany. Rzecz jasna, nie dotyczy to wszystkich form wiary.

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
Ja np uważam, że wiara w 80% przypadków pokryjomu i delikatnie niszczy ci życie. To w końcu jedno z większych źródeł problemów na świecie.

Avatar Baturaj
Właściciel
Poprawka:
Jedno z większych usprawiedliwień dla dużej ilości zła na świecie. To coś zupełnie innego. Jedno może być drugim, ale nie musi. W tym wypadku nie jest.

A tak btw to serio nie wiem, co robicie na tej grupie, skoro uważacie, że katolicyzm i chrześcijaństwo są negatywne/głupie. Ta grupa nie nazywa się "zdissuj katolicyzm" ani nie nazywa się "przekonaj innych, że ich wiara jest błędna".
Polecałbym jeszcze raz dokładnie przeczytać opis grupy, który zdaje się większość z Was od dawna ignoruje.
Mimo to pozdrawiam. ;)

Avatar Jastrzab03
Mijak pisze:
Nie tylko. Jest wiele sytuacji, także bardzo konkretnych i życiowych, w których przyjęcie mniej prawdopodobnego scenariusza za prawdziwy jest bardziej opłacalne. W sumie jest to coś na podobnej zasadzie do zakładu Pascala, ale nie dokładnie to samo.

Przykład - w twoim domu wybuchł pożar tak silny, że budynek się zawalił. W środku była twoja rodzina i jakieś cenne przedmioty. Prawdopodobieństwo że cokolwiek przetrwało albo ktokolwiek przeżył jest bliskie zera. Przeszukujesz gruzy żeby szukać ocalałych, czy z góry zakładasz że to nie ma żadnego sensu?

uproszczenie.
Ale racja jest.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku

Dodaj nowy temat Dołącz do grupy +
Avatar Baturaj
Właściciel: Baturaj
Grupa posiada 10130 postów, 174 tematów i 165 członków

Opcje grupy Prawdziwi ka...

Sortowanie grup

Grupy

Popularne

Wyszukiwarka tematów w grupie Prawdziwi katolicy