Mijak pisze:
Problem w tym, że danie złemu człowiekowi wolności do krzywdzenia bezbronnych i niewinnych to odbieranie wolności tym bezbronnym i niewinnym.
Wolna wola rozdawana wybiórczo to nie wolna wola.
Mijak pisze:
Problem w tym, że danie złemu człowiekowi wolności do krzywdzenia bezbronnych i niewinnych to odbieranie wolności tym bezbronnym i niewinnym.
darcus pisze:
Czyli tak naprawdę tylko masz nadzieję, że Bóg istnieje, tak?
darcus pisze:
Tylko, że taka wiara nie jest żadnym sposobem poznania prawdy.
darcus pisze:
W zasadzie to jest niewiele więcej niż artgumentum ad ignorantiam.
darcus pisze:
Tylko, że taki dowód nie istnieje. Nie ma czegoś, czego nie odrzucilibyście jako
a) fałsz
b) niewystarczający dowód
c) coś, co wcale nie zaprzecza Bogu
d) coś, czego nie da się przekręcić tak, by nie zaprzeczało Bogu
Albo jeszcze coś innego. Taki dowód po prostu nie istnieje.
A kiedy pojawia się coś co powinno być dla was takim dowodem, wtedy wasz Bóg sobie "ucieka".
darcus pisze:
Nie staracie się go poznać, bo wszystkie jego cechy sami wymyśliliście. Wiara w to co ci się podoba, pamiętasz?
Anielka999 pisze:A wy to niby nie? xD
Mam poświęcić kolejny tydzień na tłumaczenie Ci, że nie masz pewności, a zachowujesz się, jakbyś ją miał?.
Mijak pisze:
Nie tylko. Jest wiele sytuacji, także bardzo konkretnych i życiowych, w których przyjęcie mniej prawdopodobnego scenariusza za prawdziwy jest bardziej opłacalne. W sumie jest to coś na podobnej zasadzie do zakładu Pascala, ale nie dokładnie to samo.
Przykład - w twoim domu wybuchł pożar tak silny, że budynek się zawalił. W środku była twoja rodzina i jakieś cenne przedmioty. Prawdopodobieństwo że cokolwiek przetrwało albo ktokolwiek przeżył jest bliskie zera. Przeszukujesz gruzy żeby szukać ocalałych, czy z góry zakładasz że to nie ma żadnego sensu?