O wierze

Avatar Wormy
Chciałbym usłyszeć te opowiastki w oryginale, z każdym detalem, bo to co powiedział goniec jest dość płytkie, jak kałuża która udaje ocean, te przypowieści są bazgrołami dziecka przy biblii; chociaż nikt takiego geniuszu się po tym nie mógł spodziewać, chciałbym jednak zobaczyć jakąś głębię. Obie mkną jak strzała do celu, żadnych meandrów, żadnych bocznych ścieżek - brakuje im wielowymiarowości aby dumnie tego słuchać.

Pierwsza anegdota widocznie propaguje postawę wielebnego, który wolał wierzyć niż zobaczyć, który stawia akt wiary nad racjonalizm, ba, nadaje mu nawet większą wartość. Całkiem sprytne zagranie gdy wiesz, że żaden cud się nie zdarzy, że nie możesz udowodnić niczego, ale już nie musisz, masz przecież wiarę z nadaną jej fałszywą wartością.To jest namawianie do fanatyzmu, to jest zamykanie oczu na dowody, to jest śmieszne.

Natomiast delikatna subtelności drugiej anegdoty nie intryguje. Żartuję, mówią wprost że jak się modlisz to nie zginiesz, czyli typowe odwołanie do najniższych instynktów.

Nigdy nie obchodziła mnie teoretyczna prawdziwość jakiś chrześcijańskich zdarzeń. Uważam, że to wszystko to tylko poetycki sposób przedstawienia jakiejś nauki, sposób kreowania poglądów, ale trochę mniej nachalny. Zawsze przy ocenie kieruję się raczej wartością potencjalnych skutków i to mówiąc wydaję mój sąd:

Kupa.

Dziękuję.

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
Problem w tym, że jak w przypadku kiepskich horrorów klasy C było jasno powiedziane, że opowieści są oparte na faktach, co zarówno w przypadku horrorów jak i przypowieści religijnych sprawia, że każdej osobie powyżej 100 IQ zaczynają umierać komórki mózgowe razem z postępująca fabułą.

Avatar Wormy
ZnawcaLiteraturyPolskiej pisze:
Problem w tym, że jak w przypadku kiepskich horrorów klasy C było jasno powiedziane, że opowieści są oparte na faktach, co zarówno w przypadku horrorów jak i przypowieści religijnych sprawia, że każdej osobie powyżej 100 IQ zaczynają umierać komórki mózgowe razem z postępująca fabułą.


To całe szczęście, jestem odporny.

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
No w sumie połowa ludzkości ma IQ poniżej 100

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
Tak a propos tematu. W sumie dosyć drastycznie zmieniłem swój punkt widzenia. Wcześniej myślałem, że religia to wygodne kłamstwo, a ateizm to okrutna prawda nieodłącznie związana z nihilizmem, ale jakby się nad tym zastanowić, to życie z Bogiem ma jeszcze mniej sensu. Nie wiem jak inni, ale osobiście uważam, że największą wartość w całym wszechświecie tożsamość, osobowość, nasze pragnienia i marzenia które nadają istnieniu głębi. Bóg nam to zabiera... Zasady, dogmaty i zalecenia zabierają nam naszą tożsamość, upływają naszą egzystencję w zamian za prostotę którą łatwo pojąć. Tak samo karierowicze i inni tego typu ludzie sukcesu. Pną się po drabinie sukcesu, bo widzą sens przed swoimi oczami, skupiają się tylko na jednej rzeczy i odcinają się od siebie samych tylko po to by na koniec poczuć albo samonienawiść w przypadku porażki, lub pustkę w przypadku sukcesu. Mało ludzi robi to co naprawdę chcę... Co naprawdę czuję... Dlatego uważam, że nihilistyczna natura naszej egzystencji jest tak piękna. Tylko brak sensu nic nam nie narzuca. Dzięki niemu możemy bić kim tylko chcemy.

Dobrze jest pobyć czasami sobą...

Avatar Richyard
ZnawcaLiteraturyPolskiej pisze:
Tak a propos tematu. W sumie dosyć drastycznie zmieniłem swój punkt widzenia. Wcześniej myślałem, że religia to wygodne kłamstwo, a ateizm to okrutna prawda nieodłącznie związana z nihilizmem, ale jakby się nad tym zastanowić, to życie z Bogiem ma jeszcze mniej sensu. Nie wiem jak inni, ale osobiście uważam, że największą wartość w całym wszechświecie tożsamość, osobowość, nasze pragnienia i marzenia które nadają istnieniu głębi. Bóg nam to zabiera... Zasady, dogmaty i zalecenia zabierają nam naszą tożsamość, upływają naszą egzystencję w zamian za prostotę którą łatwo pojąć. Tak samo karierowicze i inni tego typu ludzie sukcesu. Pną się po drabinie sukcesu, bo widzą sens przed swoimi oczami, skupiają się tylko na jednej rzeczy i odcinają się od siebie samych tylko po to by na koniec poczuć albo samonienawiść w przypadku porażki, lub pustkę w przypadku sukcesu. Mało ludzi robi to co naprawdę chcę... Co naprawdę czuję... Dlatego uważam, że nihilistyczna natura naszej egzystencji jest tak piękna. Tylko brak sensu nic nam nie narzuca. Dzięki niemu możemy bić kim tylko chcemy.

Dobrze jest pobyć czasami sobą...

Większych bzdur nie dało się napisać? Osoby, które osiągają sukces posiadają zazwyczaj psychopatyczne cechy, które wiążą się choćby z brakiem prymitywnych potrzeb takich jak kontakt z drugim człowiekiem.

Tożsamość czy osobowość - to wszystko ego. Wiesz co jeszcze? Nie jesteś nawet swoim ciałem. Jedyne czym jesteśmy to swoją świadomością.

Wszystkim zależy na władzy, więc albo się okłamujesz albo próbujesz teraz wypaść dobrze w oczach innych.

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
Skisłem mocno. Psychopaci właśnie najbardziej ze wszystkich dbają o swoją tożsamość xD

Po prostu nie dbają o tożsamość innych.

Avatar Richyard
1) Nie mówiłem o psychopatach w kontekście ego. Nie wiem, dlaczego to połączyłeś.
2) Mylisz narcyzm z psychopatią. Psychopata nosi maski, ale to nie jest równoznaczne z troszczeniem się w najmniejszym stopniu o swoją tożsamość. Osoba, która nie odczuwa winy nie będzie widziała w swoim postępowaniu niczego złego. Narcyz on the other hand tworzy w swoim umyśle wyidealizowany obraz samego siebie z uwagi na nieistniejącą samoocenę. Co można chyba przyrownać pod tożsamość, o której mówiłeś.

Avatar CzarnyGoniec
Richyard pisze:
Wszystkim zależy na władzy, więc albo się okłamujesz albo próbujesz teraz wypaść dobrze w oczach innych.
hmm...
Myślę, że nie każdemu zależy na władzy.

Powiedziałbym, że władza bajbardziej bardziej interesuje dwa typy osób:
1. Osoby, które są mało znaczące w danym systemie społecznym- władza staje się wtedy jednym z niewielu sposobów na poprawę ich warunków życia.
2. Osoby, które już władzę mają. Bo władza jest potrzebna, by władzę otrzymać.

Wiele osób władzy nie chce, bo zaspokaja swoje potrzeby w inny sposób- na przykład wykorzystując swoje umiejętności i talenty.
Plus wiele osób władzy wręcz nie chce. Często ludzie nie chcą decydować nawet o samych sobie, bo obawiają się odpowiedzialności. Wtedy uciekają się do autorytetów, by ci powiedzieli im co mają robić

Avatar Richyard
Każdemu zależy. Każdy chce mieć więcej władzy niż mniej. Mieć większy wpływ na działania innych. Najlepiej będzie jak przytoczę fragment książki
imgur.com/cxvv9bs

Avatar CzarnyGoniec
Jakiś akapit jest istotny, czy całe półtorej strony?

A skąd ta pewność, że każdy chce mieć więcej władzy, niż mniej?
To rozróżnienie, które podałem wziąłem z "edektu Lucyfera" Philipa Zimbardo.

Jeśli każdy chce władzy to skąd wtedy brałaby się tendencja ludzi do oddawania swojej władzy i wolności i ulegania autorytetom, czy przywodcom? Ludzie nie robią tego tylko ze strachu. Chcą, by inni mówili im, co mają robić żeby uciec od odpowiedzialności i mieć poczucie bezpieczeństwa.

[Edit] choć z drugiej strony to też zależy co rozumiesz przez "władzę". Jeśli jest to dowolna forma kontroli czegokolwiek, czy wpływu na cokolwiek - to w sumie trudno się nie zgodzić, że ludzie tego pragną.

Avatar Richyard
Wszystko, co przytoczyłem. Potrafisz czytać po angielsku, jak mniemam. Dotyczy on sposobów w jaki ludzie - którym wydaje się, że nie chcą władzy, ją osiągają. W sposób nieświadomy, chociaż osoby świadome też wykorzystują te metody.

I władza to nie tylko pozycja polityczna. Każda interakcja z innymi osobami, nasze relacje, powerplay odbywa się ciągle i nie da się temu zapobiec.

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
Ego też spłyca twoją osobowość

Przez tożsamość mam na myśli bycie sobą przed samym sobą, to że psychopata ukrywa ją przed innymi nie ma znaczenia, bo psychopaci robią to co uważają za słuszne, nie ulegają wpływowi społecznemu, uprzedzenią, czy czyjąś charyzmą. Robią to czego naprawdę chcą, a nie co wmawiają sobie, że chcą.

Avatar Mijak
Właściciel
Fragment przytoczony przez Richyarda interpretowałbym jako "uważaj na tych, którzy twierdzą że nie pożądają władzy i chcą to udowodnić swoim zachowaniem, bo to zachowanie może być mylące".
Ale autor książki i sam Richyard interpretują to jako "skoro jest jakakolwiek szansa, że to zachowanie może być mylące, to NA PEWNO jest mylące W KAŻDYM PRZYPADKU, bo postawiliśmy już DOGMAT, że KAŻDY BEZ WYJĄTKU najmocniej ze wszystkiego pożąda władzy".

Avatar CzarnyGoniec
ZnawcaLiteraturyPolskiej pisze:
Ego też spłyca twoją osobowość.
^ to swoją drogą

Jeśli już owołujemy się do psychoalalizy to składamy się z id, ego i superego.
Bądź z ego, nieświadomości indywidualnej i nieświadomości zbiorowej.
Choć w sumie wydaje mi się, że Richyard ma raczej na myśli nie tyle psychoanaliyczne ego, a "strumień świadomości".

A co do tekstu - angielski nie jest problemem. Chodzi bardziej o to, że nie przepadam za czytaniem wyrwanych z kontekstu fragmentów książek. Wolę krótkie cytaty lub streszczenia. Są wygodniejsze.
Jeśli jednak to, co wysłałeś tworzy jakąś spójną całość to chętnie przeczytam jak będę miał chwilę.

Avatar CzarnyGoniec
Nie wiem co mnie podkusiło do czytania komentarzy pod artykułem. Żeby niemęczyć się samemu pokażę je Wam.
Tzn jeden wybrany pokażę.

"Jeżeli to co robi o.Rydzyk pochodzi od Boga, to ludzie tego nie zniszczą. Jeżeli pochodziłoby tylko od niego samego, nie przetrwałby 28 lat. Popatrzcie na owoce jego działalności: radio, TV, telefonia, geotermy, uczelnia, muzeum Pamięć i Tożsamość (na które dostał dofinansowanie z ministerstwa). Bo w życiu trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi, zwłaszcza tych niewiernych. ;)"

Avatar
Konto usunięte
wow

Avatar
Konto usunięte
Nie no, serio jestem autentycznie zszokowany

Avatar CzarnyGoniec
Tak sobie myślę
z jednej strony - ten komentarz jest ultragłupi, chyba trudno się z tym nie zgodzić. Można ny bawet rzec, że wyjątkowo głupi.
z drugiej strony - pewien styl argumentacji jest jednak typowy dla wielu osób wierzących. Również tych niegłupich. I również dla osób wierzących, które piszą książki filozoficzne i takie tam.
"X jest oszałamiające/ osiągnęło sukces/ działa/ przetrwało dużo lat -> a więc jest dowód, że pochodzi od Boga"
co, jak mi się zdaje, jest wariancją poniższego błędu argumentacyjnego:
"nie rozumiem jak działa X, więc X pochodzi od Boga"
co, jak mi się zdaje, jest efektem poniższego błędu wynikającego z błędnej teorii umysłu:
"nie rozumiem X, więc nikt nie jest w stanie zrozumieć X" bądź "nie rozumiem X, więc X jest ze swej natury niepoznawalne"

I wydaje mi się, że można zastosować jeszcze jeden przeskok. Przeskok w wyniku którego zdania powyższe będą wynikały ze światopoglądu opisanego poniżej:
"Jeśli żaden człowiek nie rozumie X to X ma źródło w Bogu" bądź "Jeśli żaden człowiek nie rozumie X to X może mieć źródło w Bogu".

Oczywiście ciąg wynikowy jaki przedstawiłem jest jednostronny. Tzn. wnioski powyżej wynikają z wniosków powyżej, ale z wniosków poniżej nie trzeba koniecznie dojść do wniosków powyżej. (czyli np. jeśli ktoś uważa, że "jeśli nie rozumiem X to X pochodzi od Boga" to niekoniecznie będzie w ten sposób tłumaczył wszystkie oszałamiające/ odnoszące sukces rzeczy).

Wydaje mi się jednak (i tu zapraszam do dyskusji), że mimo wszystko przyjęcie za prawdziwe jednego ze zdań bardziej ogólnych (np. Jeśli żaden człowiek nie rozumie X to X może mieć źródło w Bogu) sprawia, że ludzie chętniej będą unikali szukania prawdziwych wyjaśnień, a zamiast tego będą po prostu uznawali Boga za wyjaśnienie rzeczy niezrozumiałych.

(ja wiem, że z punktu widzenia przeciwników religii to ja właśnie wyważam otwarte drzwi, ale musicie mi to wybaczyć)

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
Ja osobiście uważam, że większość teistów wyznaję tak naiwne modele teizmu, że jeśli ktoś ci powie, że "szuka Boga" to najprawdopodobniej kłamie (pewnie nieświadomie, ale nadal). Jak widać na tym przykładzie taka osoba praktycznie stwierdziła, że doskonale wie jak działa Bóg i rozumie go jakby chodzili co tydzień razem na piwo. Pewnie w głowie ma archetyp Boga Tatuśka wzorowanego na Zeusie i Odynie i większość Biblii interpretuję jak dosłowną instrukcję życia z jasnym przekazem która jest jedyną prawdą.

Czy pewność tak pełną pychy można nazwać szukaniem? Można to wgl nazwać racjonalnym myśleniem, albo nawet dobrem?

Avatar Wormy
ZnawcaLiteraturyPolskiej pisze:
Ja osobiście uważam


Raczej wierzysz.

Avatar samex
Wormy pisze:
Raczej wierzysz.

Chyba to jedno i to samo w tej kwestii. Ale raczej uważam jest lepszym określeniem niż wierzyć do określonej sytuacji.

Avatar Wormy
"Uważam" gdy możesz wyrobić sobie zdanie na podstawie dowodów, gdy ich brakuje lub są zbyt słabe pozostaje Ci wierzyć.

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
Nie? Opinia właściwie nie potrzebuje żadnych dowodów. Po prostu podmiot musi wiedzieć, że to tylko hipoteza.

Wiara zakłada, że hipoteza to na pewno prawda, a przynajmniej żyjesz tak jakby to była prawda.

Avatar Wormy
Wydawałeś się dosyć pewny siebie mówiąc to, a zgaduje że nie poznałeś większości teistów żeby ocenić jak bardzo są naiwni. Oczywiście, jak sam powiedziałeś, opinia nie wymaga dowodów ale jeśli chcesz mądrej opinii, lub przynajmniej wiernie odwzorowującej rzeczywistość, warto oprzeć ją na czymś, niekoniecznie dogmatach własnej wyższości.

Skoro uważasz, to nie żyjesz jakby to była prawda? Ja uważam deszcz za mokry i uciekam pod dach gdy pada.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku