O wierze

Avatar CzarnyGoniec
To_masz___Problem pisze:
Zawsze jest jakaś szansa że atomy akurat tak sie za sobą zderzyły że powstał czajniczek
jest.
Tak samo, jak zawsze jest szansa, że świat znika tam, gdzie nie patrzę

Avatar
Konto usunięte
Jasne, to wiadomo. Ale obie teorie mają choćby minimalną szansę bycia prawdziwymi

Avatar Pobozny
Tak samo jak jest szansa, że zostanę ostatnim żyjącym człowiekiem i nie wiem, czy nie jest większa

Avatar
Konto usunięte
Jest w ch*j większa

Avatar Wormy
To_masz___Problem pisze:
Jasne, to wiadomo. Ale obie teorie mają choćby minimalną szansę bycia prawdziwymi


Szansa jest dość wysoka, a wynosi dokładnie 1/ilość możliwych rzeczywistości. Czyli jest tak samo prawdopodobna jak "rzeczywistość" bo nie możesz udowodnić ani tego ani tego.

Avatar CzarnyGoniec
Wormy pisze:
Szansa jest dość wysoka, a wynosi dokładnie 1/ilość możliwych rzeczywistości. Czyli jest tak samo prawdopodobna jak "rzeczywistość" bo nie możesz udowodnić ani tego ani tego.
o.O
czeaj... analizuję Twój tok rozumowania...

Avatar CzarnyGoniec
Wormy pisze:
Szansa jest dość wysoka, a wynosi dokładnie 1/ilość możliwych rzeczywistości. Czyli jest tak samo prawdopodobna jak "rzeczywistość" bo nie możesz udowodnić ani tego ani tego.
Czyli zakładając, że istnieje jedna możliwa rzeczywistość
to by oznaczało, że jest 100% szans na tamte wymienione rzeczy?

To byłoby bez sensu.

Avatar Wormy
Jeśli założymy że rzeczywistość sama w sobie dąży do udowodnienia siebie (nawet kłamstwem(chociaż to nie byłoby kłamstwo)) to nie możemy ufać tym dowodom. Skoro nie ma dowodów "za" ani "przeciw" to dlaczego mielibyśmy myśleć o jednej bardziej prawdopodobne od drugiej. To jak wyciąganie kulek z worka w ciemno - szansa na wyciągnięcie jednej, z góry określonej, wynosi 1/ilość kulek.

Weźmy na przykład tą tezę o znikaniu świata gdy na niego nie patrzysz. Nie możesz udowodnić że znika, albo że nie znika bo musiałbyś wyjść poza poznanie własnymi zmysłami podlegajacymi tej rzeczywistości.

Aha, i tak, zakładamy że istnieje 1 rzeczywistość. To tylko na potrzeby dyskusji, bo oczywiście wykracza to poza nasze nędzne trójwymiarowe mózgi.

Avatar CzarnyGoniec
Wormy pisze:
To jak wyciąganie kulek z worka w ciemno - szansa na wyciągnięcie jednej, z góry określonej, wynosi 1/ilość kulek.
Ależ skąd. To co podałeś to wzór na wyciąganie kulek z worka przy wiedzy, że jest jedna kulka.
Jeśli nie wiemy, czy ta jedna kulka tam w ogóle jest to szansa jest mniejsza. Wynosi: (szansa na 1 kulkę)/ilość kulek

Avatar CzarnyGoniec
Wormy pisze:
Jeśli założymy że rzeczywistość sama w sobie dąży do udowodnienia siebie (nawet kłamstwem(chociaż to nie byłoby kłamstwo)) to nie możemy ufać tym dowodom. Skoro nie ma dowodów "za" ani "przeciw" to dlaczego mielibyśmy myśleć o jednej bardziej prawdopodobne od drugiej.
Myślę, że kryterium spójności z dotychczasowym doświadczeniem jest całkiem dobrym kryterium. Na pewno jest praktyczne.
Kryterium mocy predykcyjnej naszego sądu też wziąłbym pod uwagę. I jeszcze kryterium wyjaśniania rzeczywistości.

Znikanie świata gdy zamykamy oczy nie spełnia żadnego z tych trzech.

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
To tak nie działa.

Masz w jakimś stopniu opisaną rzeczywistość która jest najbardziej prawdopodobna

I resztę jakiś dziwnych dopowiedzeń będących efektem ludzkiej wyobraźni. To nie tak, że każda teoria jest tyle samo warta tylko dlatego, bo jest teorią.

Avatar Wormy
CzarnyGoniec pisze:
Ależ skąd. To co podałeś to wzór na wyciąganie kulek z worka przy wiedzy, że jest jedna kulka.
Jeśli nie wiemy, czy ta jedna kulka tam w ogóle jest to szansa jest mniejsza. Wynosi: (szansa na 1 kulkę)/ilość kulek


Wyszedłem z założenia że jedna kulka to pewnik, a inne podkulki toczą się w ramach kulki nadrzędnej. Bo jesli nie istnieje żadna to nie zaprzecza to istnieniu tej rozmowy, jako nie umiejscowionej nigdzie?

I nagle wszystko znika.

Avatar Wormy
CzarnyGoniec pisze:
Myślę, że kryterium spójności z dotychczasowym doświadczeniem jest całkiem dobrym kryterium. Na pewno jest praktyczne.
Kryterium mocy predykcyjnej naszego sądu też wziąłbym pod uwagę. I jeszcze kryterium wyjaśniania rzeczywistości.

Znikanie świata gdy zamykamy oczy nie spełnia żadnego z tych trzech.


Chodzi mi o to, że nie możesz udowodnić zniknięcia świata, tak samo jak jego nie-zniknięcia. Czemu mielibyśmy wierzyć w coś nieudowodnialnego tylko z przyzwyczajenia, czy może z "kryterium spójności z dotychczasowym doświadczeniem"? Bo o to właśnie chodzi, prawda? Coś zgadza się z moim doświadczeniem więc w to wierzę. Jeśli ryba żyje całe życie w wodzie, jej doświadczeniem jest "wszystko jest lżejsze o ciężar wypieranej wody". Ale gdy tylko wychodzi na ląd (szerszy obraz) to oprócz śmierci z braku wody doświadcza także śmierci jej poprzednich doświadczeń. Prawda podzbioru nie jest prawdą zbioru.

Avatar CzarnyGoniec
Wormy pisze:
Wyszedłem z założenia że jedna kulka to pewnik, a inne podkulki toczą się w ramach kulki nadrzędnej. Bo jesli nie istnieje żadna to nie zaprzecza to istnieniu tej rozmowy, jako nie umiejscowionej nigdzie?

I nagle wszystko znika.
A gdyby były tam różne kulki, ale nie ta z góry określona? Możemy losować w nieskończoność i wyciągać inne kulki, ale nigdy nie wyciągniemy TEJ kulki.

Jeśli istnieje powiedzmy N alternetywnych rzeczywistości z workami z kulkami. W każdej rzeczywistości ilość kulek wynosi kolejno: X1, X2, X3...Xn (liczba koło X to numer rzeczywistości w jakiej się znajdujemy)
i w każdej z tych rzeczywistości TA określona przez nas kulka, którą chcemy wyciągnąć może istnieć, bądź nie istnieć. I prawdopodobieństwo jej istnienia wynosi P (P należy od [0 do 1], dystrybuanta jest nieznana).

To zakładając, że istnieje maksymalnie jedna taka kulka to szansa na wyciągnięcie kulki w wymiarze y wynosi:
P*(1/Xy)
a szansa wyciągnięcia jej w jakimkolwiek wymiarze wynosi:
P/X1 w wymiarze 1
P/X1 + [P*(1-P)]/X2 w wymiarze 1 lub 2
P/X1 + [P*(1-P)]/X2 + {[P*(1-P)]*(1-P)}/X3
And so on
co nadal może wynieść 0 jeśli P wynosi zero. Nawet jeśli wymiarów jest nieskończoność to nadal przy P=0 szansa wynosi zero. Bo kulki może po prostu nie być w żadnym wymiarze.

Jeśli natomiast założymy (co jak się zdaje Ty zakładasz), że na 100% gdzieś istnieje jedna TA KONKRETNA, ale jedyne czego nie wiemy to wymiar jakim wymiarze się znajduje - wtedy szansa jej wylosowania wynosi:
(1/ N)*(1/Xt), gdzie Xt jest ilością kulek w rzeczywistości w której ta kulka jest.

No tyle, że to zakłada (w przeciwieństwie do mojego założenia), że w jakimś wymiarze ta kulka faktycznie gdzieś istnieje.

Daruję sobie obliczenia zakładające, że TYCH kulek może być więcej, niż 1. Bo wnioski będą i tak te same, co w moich pierwszych równaniach.

***
mam nadzieję, że nigdzie nie zrobiłem błędu w zapisie. To byłoby słabe.

Streszczenie:
Ja zakładam, że teoretycznie ta kulka może nie istnieć w żadnym z wymiarów. Ty zdaje się zakładasz, że ta kulka istnieje w jakimś wymiarze, a jedyne czego nie wiemy to to, czy to jest akurat nasz wymiar.
Dobrze rozumiem?

Avatar Wormy
Twój zapis matematyczny jest bardzo imponujący, ale myślę że daremny bo źle mnie zrozumiałeś. W mojej prostej analogii z kulkami pokazałem prosty przykład prawdopodobieństwa. Każda kulka jest rzeczywistością, a ich ilość to n. Natomiast ilość Prawdziwych to p. Wzór na prawdopodobieństwo wyciągnięcia Prawdziwej wynosi p/n i jest to prawdziwe dla dowolnej liczby Prawdziwych.

Wormy says:
Szansa jest dość wysoka, a wynosi dokładnie 1/ilość możliwych rzeczywistości. Czyli jest tak samo prawdopodobna jak "rzeczywistość" bo nie możesz udowodnić ani tego ani tego.
-------------
Stworzyłem kulki żeby zobrazować mój tok myślenia dotyczący tego stwierdzenia i nie wyobrażałem sobie że wyewoluuje to do tego stopnia. Twoim błędem było umiejscowienie woreczka w każdym z wymiarów (chociaż nieco końca wiem co rozumiesz przez wymiar, jako że to stwierdzenie pojawia się pierwszy raz. Zakładam że chodzi o rzeczywistość. Pomiń ten nawias, żebyśnie stracił wątku) kiedy same kulki są wymiarami.

W moim wyobrażeniu tego wszystkiego musi istnieć rzeczywistość nadrzędna w której istnieją rzeczywistości podrzędne, które mogą oczywiście mieć własne prawa rządzące tą rzeczywistością.
1. Jeśli jest nadrzędna - czyli ta prawdziwa - to wyklucza istnienie innej nadrzednej, bo wszystkie obiekty o ilości większej od 1 można przypisać do zbioru tychże obiektów, przez co powstaje jeden nadrzędny - wracamy do teorii monorzeczywistosci.

2. Jeśli nie ma nadrzędnej to wszystkie rzeczywistości niższego szczebla są tymi prawdziwymi a więc znów zbiór nadrzędny. Tak jak nie mogą istnieć 2 absoluty wszechmogące tak nie mogą istnieć 2 prawdziwe rzeczywistości.

"Ty zdaje się zakładasz, że ta kulka istnieje w jakimś wymiarze, a jedyne czego nie wiemy to to, czy to jest akurat nasz wymiar." Jeśli zakładamy że kulka jest wyznacznikiem prawdziwości to tak. Ale muszę zaznaczyć że zgadzam się z tym do tego momentu i nie zrzekam sie prawa cofnięcia moich słów po jakimś logicznym rozwinięciu.

Avatar CzarnyGoniec
Prawda
Myślałem, że woreczki to rzeczywistości, a kuleczki to zdarzenia wewnątrz rzeczywistości

Avatar CzarnyGoniec
Wormy pisze:
Prawda podzbioru nie jest prawdą zbioru.
z całą pewnością. Jest to pewien problem w moim rozumowaniu, ale godzę się na niego.

Metoda, którą przedstawiłem ma tę zaletę, że ma bardzo wysoką trafność tak długo, jak warunki radykalnie się nie zmienią.
Natomiast jeśli chodzi o sytuację, w której warunki radykalnie się zmieniają - np. ryba wychodząca z wody - to trafna metoda szacowania i tak nie istnieje. Więc moja metoda, jakkolwiek mało skuteczna w tym momencie, i tak nie jest mniej skuteczna od innych metod.

Żadna ryba nie wyobrazi sobie powierzchni, ale ryba stosująca mój sposób rozumowania przynajmniej dobrze wyobrazi sobie inne oceany.

Avatar
Konto usunięte
Wszystko fajnie ale my mówimy o naszej orbicie w naszej rzeczywistości

Avatar EwangelikReformowany
Tomek ma rację. Nieistnienie nie jest możliwe, to wynika z samej semantyki i języka.

Avatar CzarnyGoniec
EwangelikReformowany pisze:
Tomek ma rację. Nieistnienie nie jest możliwe, to wynika z samej semantyki i języka.
chcesz przez to powiedzieć, że nie można powiedzieć "X nie istnieje"?
Czy to, że nie można powiedzieć "nieistnienie istnieje"?

Avatar Maikielo
Kłótnie religijne na jeja są bez sensu, bo i tak nikt nie ma racji i głosi wyssane z palca teorie, każdy wie, ze Bóg jest i będzie i tyle w temacie

Avatar MrChleb48
Maikielo pisze:
Kłótnie religijne na jeja są bez sensu, bo i tak nikt nie ma racji i głosi wyssane z palca teorie, każdy wie, ze Bóg jest i bezie i tyle w temacie


Święte słowa zioom

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
Dziwny sposób pisania "Boga nie ma, a religia to opium dla ludu"

Avatar CzarnyGoniec
Maikielo pisze:
Kłótnie religijne na jeja są bez sensu, bo i tak nikt nie ma racji i głosi wyssane z palca teorie, każdy wie, ze Bóg jest i będzie i tyle w temacie
Skąd wie?

Avatar Maikielo
CzarnyGoniec pisze:
Skąd wie?

Z jedynego rzetelnego źródła wiedzy o Bogu - Pisma Świętego

Avatar CzarnyGoniec
Maikielo pisze:
Z jedynego rzetelnego źródła wiedzy o Bogu - Pisma Świętego
a skąd pewność, że Pismo Święte jest rzetelnym źródłem informacji o Bogu? Jest wiele ksiąg o różnych bogach i księgi o tym, że żadnych bogów nie ma.
Dlaczego akurat ta jest prawdziwa?

Avatar MrChleb48
Gońcu wydaje mi się że to raczej trolowanie ze strony Maikielo :p

Avatar
Konto usunięte
Jest taka niepisana zasada.

Lepiej odpowiedzieć trollowi tak, jakby był po prostu idiotą, niż pozwolić by idiota nie zostać o czymś uświadomiony.

Avatar CzarnyGoniec
1. Zgadzam się z AdvBioSysem
2. Wolę zakładać, że rozmówca ma radykalnie różne poglądy, niż, że jest głupi. RhobarIII i Richyard nie są trollami mimo, że osoby o radykalnie różnych stanowiskach tak ich postrzegają

Avatar Richyard
Skąd wniosek, że ja = radykalne poglądy?

Avatar pan_hejter
Rhobar to nie troll, jedynie człowiek o dosyć... zamkniętym umyśle.

Avatar CzarnyGoniec
Richyard pisze:
Skąd wniosek, że ja = radykalne poglądy?
Napisałem "radykalnie różne", a miałem na myśli - radykalnie różne od moich. Oto przykład:
Richyard pisze:
ER, walić system. Nie zamierzam być jego częścią, więc tym bardziej głosować i przestrzegać prawa. Mogę mordować ludzi za pieniądze, jeżeli będę miał taką sposobność.

Avatar ZnawcaLiteraturyPolskiej
Jej! Odkop!

Tzn zastanawiam się, czy ktoś może mieć wyjaśnienie jakim prawem małe łyse małpki które jednocześnie uważają, że są zbyt głupie by pojąć boga deklarują się rozumieją czego nie lubi i co lubi. Bo samo wierzenie w boga to tam spoko. Trochę mało prawdopodobne, ale nie że niemożliwe, tylko czemu tak mało ludzi wątpi w to, że ich zrozumienie jest prawdziwe i uważają swoje hipotezy jako prawa fizyki. Dla mnie to straszna hipokryzja.

Avatar Marequel
Richyard pisze:
Tu nie ma nic do wierzenia. Wiedza =/= wiara

Nie sensowniejsze jest stwierdzenie że wiedza=wiara+uzasadnienie?
Przecież stwierdzenie typu wierzę w boga znaczy to samo co uważam że bóg istnieje lub twierdzę że bóg istnieje.
Mogę powiedzieć że wierzę w to że mam telefon w ręku i nie sprawi to że przestanę wiedzieć że tak jest

Avatar
Konto usunięte
Wierze w Boga

Avatar CzarnyGoniec
WladcaAwarow pisze:
Wierze w Boga
jakiego Boga?

Avatar Litops
Moderator
Jak napisał wielką literą, to Jahwe. Najprawdopodobniej.

Avatar CzarnyGoniec
Albo dowolny inny monoteistyczny

Avatar Litops
Moderator
BTW często brak wiary w Boga jest mylony z wiarą w Jego nieistnienie. Czemu ;-;

Avatar Richyard
Litops, w takim razie od dzisiaj moim hobbym jest niezbieranie grzybów i niełowienie ryb

Avatar
Konto usunięte
CzarnyGoniec pisze:
jakiego Boga?


Panteistycznego.

Avatar CzarnyGoniec
Byłem ostatnio na Misterium Męki Pańskiej
łojapierdzielę, coo tam się działo.

Ogólnie obrządek oceniam bardzo pozytywnie, ładna symbolika i nawet spoko poziom aktorstwa.
Niektóre nawiązania ciut naiwne jak dla mnie, no ale nie można mieć wszystkiego.

Chciałbym podzielić się z Wami pewną anegdotą, którą tam przedstawiano. A właściwie dwoma anegdotami (na moje to nie są anegdoty, ale powiedzieli tam, że są, więc się kłócić nie będę).
Pierwszą wrzucę z intencją zapytania Was o opinię, a drugą z intencją przedstawienia mojej opinii na jej temat.

1. Do wielebnego przybiegł jego uczeń i powiedział "Mistrzu, na rynku zadział się cud i objawił się Bóg Ojciec! Szybko, chodź zobaczyć!" Wielebny odpowiedział jednak "Nie muszę iść, wystarczy mi wiara w to, że cud się zadział. Powiem więcej - gdybym tam poszedł to to, co bym ujrzał mogłoby mieć zły wpływ, nie musiałbym bowiem już wierzyć".

koniec pierwszej części posta. Nie trzeba czytać dalej
_________________________

Anegdota nr dwa jest śmieszy mnie w trójnasób. Po pierwsze z powodu treści, po drugie dlatego, że została poprzedzona zapewnieniem, że to "fakt autentyczny", a tak się nie mówi, bo to pleonazm i po trzecie - że ktoś serio wierzy, że ta historia zdarzyła się naprawdę.

2. Otóż była dwójka ludzi - jeden uczestniczył tego dnia w Eucharystii, a drugi nie. Wędrowali razem i rozpętała się straszliwa burza. Wtem usłyszeli straszliwy głos "Zabij! Zabij!", po czym w jednego z nich uderzył piorun i natychmiast go zwęglił.
Drugi zaczął uciekać ile sił. Usłyszał jeszcze tylko głos krzyczący "Drugiego też zabij!" oraz inny głos, który mu odpowiadał "Próbuję! Ale nie mogę, coś go chroni!".

Puenta - warto chodzić na Msze i brać udział w Eucharystii.

No. A teraz przemyślenia:
Kurde ja rozumiem, że można walnąć taką historyjkę jako naiwną "bajkę z morałem" dla dzieci. Ale żeby dorosły chłop mówił coś takiego z przedrostkiem, że to jest oparte na faktach autentycznych?
Ja pierdziele, religia mu zupełnie mózg przeżarła. I została tylko ta "wiara" w cokolwiek tylko mu powiedzą.
Wydaje mi się, że przebywając w towarzystwie ludzi inteligentnych (inteligentnych wierzących i inteligentnych ateistów) oraz czytując Kołakowskiego, Kłoczkowskiego i im podobnych filozofów-teologów zacząłem znaczco przeceniać intelektualno-merytoryczną płaszczyznę związaną z wiarą.

To woła o pomstę do nieba, że dorośli ludzie opowiadają sobie nawzajem takie bajki i w nie wierzą.
A to jest zupełnie co innego zobaczyć gdzieś w internecie negacjonistę ewolucji, który podpiera to wiarą, a zobaczyć takiego kogoś na żywo.
I żeby było ciekawiej - to to nie jest jakiś anon z internetu, który może być podejrzany o trolling. To część scenariusza Misterium, który jest czytany przez masę osób, który był długo przygotowywany i w ogóle. To by nie znalazło się w ostatecznej wersji, gdyby ktokolwiek uznał, że to jest zbyt idiotyczne (albo chociaż znalazłoby się bez zapewnień, że to historia na faktach autentycznych).

No niby można być inteligentnym wierzącym, ale coraz częściej odnoszę wrażenie, że to jak być palaczem, który nie umarł na raka. Da się, ale to nie dlatego, że palenie nie powoduje raka, a dlatego, że to też kwestia innych czynników.

I tym nowotworowym akcentem kończę te sfrustrowane pseudorozmyślania.

Avatar
Konto usunięte
Wiesz, zamykaniem się na poglądy innych wiele nie zdziałasz i tylko otaczasz się coraz bardziej niezniszczalną bańką typu ,,wiara jest głupia, no jeeeny jak ktoś może wierzyć w Boga jeeny" i nie różnisz się za bardzo od osób, o których twierdzisz, że wierzą w bajki

Avatar CzarnyGoniec
Nie zamierzam się zamykać na poglądy innych. Stąd między innymi moja wizyta na Misterium (które jako całość bardzo mi się podobało) oraz lektura katolickich teologów.

Jednakowóż nie przekonuje mnie akceptowanie wszystkich innych poglądów "dla zasady". Ponieważ istnieją poglądy, które są po prostu fałszywe i być może wiara w Boga właśnie do nich należy. Zauważmy, że płaskoziemca nie jest w takiej samej niezniszczalnej bańce, co kuloziemca. Jeden z nich po prostu się myli.

A jeśli nie da się stwierdzić jednoznacznie, czy jest to pogląd fałszywy - to może można po prostu stwierdzić, że jest to pogląd, który ułatwia przemycenie do umysłu człowieka różnych szkodliwych bzdur?

I jestem coraz bliższy przekonania (jeszcze nie jest to moje przekonanie, ale zrobiłem dziś krok w jego stronę), że religia to właśnie taki pogląd, który jest akceptowany nie dlatego, że jest wartościowy, a dlatego, że intelektualiści na siłę nie chcą odrzucać dziwnych i bezsensownych poglądów.

Avatar
Konto usunięte
Intelektualiści są, jak mam rozumieć nadludźmi i poglądy, które w ich mniemaniu są głupie są tak na prawdę głupie? I osoby inteligentne i niewierzące mają monopol na prawdę?
To jest generalnie ten problem, który mam zarówno z wierzącymi bezkrytycznie, jak i antyteistami. Nie dopuszczają do siebie wiadomości, że mogą się mylić, a tych drugich uznają za ludzi bez moralności/umysłu/czegokolwiek ważnego. Dla Ciebie objawienie jest bezsensowne. Może słusznie, a może nie. Ale zapewne pomyślisz o osobie, która uzna pewne rzeczy które Ty wyznajesz za niedorzeczne, jak o idiocie. I takie uznawanie bezkrytycznie własnych poglądów oraz uznawanie drugich za złych jest moim zdaniem bardzo niszczącym czynnikiem.

Avatar Mijak
Właściciel
A ja wolę się wypowiedzieć na temat twojej opinii, niż pierwszej anegdoty.
Co to tak naprawdę znaczy, że opowieść jest "oparta na faktach autentycznych"? Podczas tej burzy była tylko dwójka ludzi. Jeden zginął, drugi przeżył. I ten który przeżył twierdzi, że słyszał wtedy takie głosy. Nie było więcej świadków mogących potwierdzić lub zaprzeczyć jego słowom.
Nawet nie musiał kłamać ani być chory psychicznie. Tego typu traumatyczne przeżycia - bądź co bądź był świadkiem śmierci towarzysza podróży w straszliwej burzy - mogą doprowadzić do wytworzenia fałszywych wspomnień niemożliwych do odróżnienia od rzeczywistości, zwłaszcza u ludzi silnie wierzących.
Więc ktoś opowiada taką historię, wszystkie inne jego słowa i czyny - a może nawet badania psychiatryczne - wskazują na to, że to człowiek wyjątkowo uczciwy i stabilny psychicznie, więc na pewno mówi szczerze. Dla bardzo wielu ludzi będzie to wystarczający powód żeby mu uwierzyć, mało kto na tyle interesuje się psychologią i jest na tyle sceptyczny, żeby przedstawione przeze mnie wyjaśnienie uznać za wielokrotnie bardziej prawdopodobne.
Chcę przez to powiedzieć, że wcale nie trzeba być aż tak skrajnym idiotą, żeby wziąć tę anegdotę na poważnie.

Avatar
Konto usunięte
Łoooo, goniec, co za zmiana o 90°

Avatar CzarnyGoniec
Kobza pisze:
Intelektualiści są, jak mam rozumieć nadludźmi i poglądy, które w ich mniemaniu są głupie są tak na prawdę głupie?
Bynajmniej. Współcześnie intelektualiści zbyt często popadają w postmodernistyczne "nie ma jednej prawdy, są tylko opinie", z czym zupełnie się nie zgadzam.
Kobza pisze:
I osoby inteligentne i niewierzące mają monopol na prawdę?
Zakładam, że osoba inteligentna jednak w lepszym stopniu jest w stanie zbliżyć się do prawdy, niż nieinteligentna.
A co do niewierzącej - to wydaje mi się, że to właśnie jest podmiotem dyskusji:
"Czy osoba niewierząca przez swoją niewiarę ma łatwiej w dochodzeniu prawdy?"
Przykładowym argumentem "za" jest to, że niewierzącemu nie wcisnęłoby się tej "autentycznie faktycznej" anegdotki.
Innym - osoba niewierząca będzie bardziej sceptyczna wobec rzeczywistości, ponieważ nie jest nauczona brać na wiarę rzeczy, co do których powinna być sceptyczna.
Kobza pisze:
To jest generalnie ten problem, który mam zarówno z wierzącymi bezkrytycznie, jak i antyteistami. Nie dopuszczają do siebie wiadomości, że mogą się mylić, a tych drugich uznają za ludzi bez moralności/umysłu/czegokolwiek ważnego.
Ale na całe szczęście (a taką przynajmniej mam nadzieję) nie jest to problem ani mój, ani Twój.
Kobza pisze:
Dla Ciebie objawienie jest bezsensowne. Może słusznie, a może nie. Ale zapewne pomyślisz o osobie, która uzna pewne rzeczy które Ty wyznajesz za niedorzeczne, jak o idiocie. I takie uznawanie bezkrytycznie własnych poglądów oraz uznawanie drugich za złych jest moim zdaniem bardzo niszczącym czynnikiem.
To prawda.
Ale nie każda opinia jest w tak samo przekonywujący sposób uzasadniona.
Jeśli na przykład uważam, że modlitwa ochroni mnie przed każdą chorobą, a ktoś uważa, że modlitwa przed chorobami nie chroni - to jasne jest, że tylko jedna z tych osób ma rację.
I tu rację ma osoba, która uważa, że modlitwa przed chorobą nie chroni. Argumenty znaleźć łatwo - istnieją osoby, które się modlą i które chorują.

Oczywiście nie każdy problem można rozwikłać w tak banalny sposób jak ten z powyższego przykładu, myślę jednak, że jest to dobry punkt wyjścia do dyskusji.
A na pewno lepszy, niż "każdy pogląd może być równie prawdopodobny. Tobie wydaje się, że on nie ma racji, ale mu wydaje się, że ty nie masz racji"
Mijak pisze:
Chcę przez to powiedzieć, że wcale nie trzeba być aż tak skrajnym idiotą, żeby wziąć tę anegdotę na poważnie.
Obawiam się jednak, że w tej anegdocie nie chodziło o wspomnienia tej osoby (o to, że te wspomnienia istnieją), a bardziej o to, że w rzeczywistości niebędącej jedynie wspomnieniem zaistniało takie zjawisko. Co jest wysoce nieprawdopodobne.

Gdyby jednak clue anegdoty polegało na tym, że "ten człowiek miał takie wspomnienie", a nie "ten człowiek naprawdę tego doświadczył" to faktycznie robi się mniej absurdalnie. Nawet wcale.

Avatar CzarnyGoniec
To_masz___Problem pisze:
Łoooo, goniec, co za zmiana o 90°
Trochę się rozjuszyłem. Tylko nie mów mojej mamie, bo będzie jej smutno.

Avatar
Konto usunięte
Czyli jednak nie pijany.
Chociaż, może?

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku

Dodaj nowy temat Dołącz do grupy +
Avatar Mijak
Właściciel: Mijak
Grupa posiada 52095 postów, 1182 tematów i 322 członków

Opcje grupy Wielki Zderz...

Sortowanie grup

Grupy

Popularne

Wyszukiwarka tematów w grupie Wielki Zderzacz Poglądów