Baturaj pisze:
A co do Twego pytania: uważam homoseksualizm za dewiację wbrew naszej naturze, którą można nabyć przez uraz psychiczny bądź genetycznie.
Jeśli "wbrew naturze" jest w konotacji biologicznej - uważam, że to absurdalne i nieprawdziwe założenie, ponieważ homoseksualizm występuje u tysięcy gatunków zwierząt.
Jeśli w konotacji metafizycznej - to nie czuję się kompetentny, żeby jednoznacznie stwierdzić do czego Bóg nas powołał. Jednak w tej sytuacji pozwolę sobie pominąć ten argument tekstem "jestem ateistą" (acz inna sprawa, że uważam, że Bóg chrześcijański nie ma nic do homoseksualistów i Kościół też nie powinien mieć. A to, że ma to wynik niefortunnej pomyłki. Ale to być może materiał na inną rozmowę)
Baturaj pisze:
Uważam także, że sam homoseksualizm nie jest zły (żadna dewiacja nie jest sama w sobie zła), ale działanie w nim i np. posiadanie partnera jest złe. Uważam tak, ponieważ Kościół Katolicki, Pismo Święte oraz wnioski pochodzące z obserwacji narządów płciowych u ludzi i innych ssaków.
Wnioski pochodzące z obserwacji narządów płciowych? o.O
Ja uważam, że to dewiacja, ani uraz nie jest ponieważ:
- oficjalne stanowisko nauki (Wiem, wiem. idę na łatwiznę)
ale co ważniejsze (dla mnie):
Homoseksualiści są zdolni do pracy na rzecz społeczeństwa w tym samym stopniu, co heteroseksualiści (co niekoniecznie można powiedzieć o autystach albo osobach z zespołem zamknięcia)
Ponadto zaspokajanie potrzeb związanych z ich orientacją nikomu nie szkodzi (co niekoniecznie można powiedzieć o psychopatach)
Ponadto homoseksualizm jest. Nie rozwija się i nie postępuje, nie można mówić o jego dynamice. (jak np. u alkoholików bądź narkomanów)
Ponadto homoseksualiści są zdolni do szczerej miłości i tworzenia związków na takiej samej zasadzie jak heteroseksualiści (czego nie można powiedzieć o pedofilach i zoofilach).
Z powodów powyższych uważam stawianie znaku równości między homoseksualizmem, a dewiacją za niewskazane.